Pochwek.doc

(62 KB) Pobierz
Pochówek

Pochówek

(fragment z książki „Wikingowie” Foote’a i Wilsona)

Śmierć bardziej niż cokolwiek innego potwierdzała istnienie innego świata. Prędzej czy później w każdym domu ktoś umierał, a ze sposobów odnoszenia się dawnych Skandynawów do zmarłych dowiadujemy się spo­ro o ich pojęciach religijnych. Tutaj szczęście nam dopisało, ponieważ po siadamy pierwszorzędne źródła literackie i archeologiczne, choć oczywiwiście i tu pozostaje wiele spraw trudnych do zrozumienia.

Gdy ktoś umarł, pierwszą czynnością było zatkanie mu nozdrzy i ust, a przypuszczalnie również zamknięcie oczu; ciało często myto, a głowę cza­sem okrywano kawałkiem materiału. Być może, wynoszono ciało z domu specjalną trasą, a w ogóle traktowano z ogromną troskliwością. Przyczy­niała się do tego w niemałym stopniu powszechna wiara w „chodzących zmarłych", ludzi, którzy wydawali się umarli i zostali pochowani, ale za­chowali swą fizyczną postać i mogli powrócić, aby dręczyć żywych, prze­jawiając zwykle większą siłę i złośliwość. Podejmowano najrozmaitsze kroki, aby uniemożliwić zmarłemu wydostanie się z grobu czy świata zmarłych lub dopomóc mu w podróży, którą miał podjąć — czasem oba środki stosowano jednocześnie, ponieważ dawni Skandynawowie wcale nie uważali tych dwóch celów za nie dające się z sobą pogodzić. Wiemy o przywiązywaniu specjalnych butów do stóp zmarłego, aby go przygoto­wać do drogi, którą miał przed sobą, a także o doczepianiu specjalnego ka­mienia kotwicznego do łodzi służącej za miejsce wiecznego spoczynku zmarłego. Warto zauważyć, że statek z Osebergu był mocno przycumowany do ogromnego głazu w kurhanie. Pochówki łodziowe i kształty łodzi od­zwierciedlają pierwotne pojęcie o podróży pośmiertnej, ale mogą również wyrażać opinię, co jest człowiekowi potrzebne w jego nowym życiu po śmierci — tak jak koń, broń i narzędzia, które również mu towarzyszyły w pochówku. Trudno jest odnieść znaleziska grobowcowe do idei spoty­kanych w źródłach literackich dotyczących mrocznego świata podziem­nego pozostającego we władaniu bogini Hel; a kiedy natrafiamy na bogaty grób wyposażony zarówno w broń, jak i narzędzia rolnicze, nie możemy twierdzić, że jest to wyposażenie do Odynowej Walhalli, którą odmalowa­li nam poeci, gdzie przedmioty należące do rzemiosła wojennego byłyby z pewnością przydatne, ale sierp i nóż do ścinania liści na paszę — raczej mniej. Biorąc pod uwagę najlepiej wyposażone groby, trudno nie odnieść wrażenia, że ludzie, którzy je wypełnili najrozmaitszymi pożytecznymi i dekoracyjnymi przedmiotami, starali się, aby zmarły miał wszystko, co mu się należało, i wszystko, co mogło — a niekoniecznie musiało — mu się przydać; jednocześnie starali się zaimponować sąsiadom na tym świe­cie i zapewnić zmarłemu odpowiednią pozycję w przyszłym.

Stosowano zarówno inhumację, jak kremację, i choć kremacja była naj­widoczniej bardziej powszechna w Danii niż na pozostałym obszarze Skan­dynawii i została zaledwie jeden raz stwierdzona w wikińskim grobowcu na zachodzie Europy (na Ile de Groix w Bretanii), podstawowy rytuał na poszczególnych cmentarzach przebiegał według lokalnego wzorca. Często napotyka się pojedyncze pochówki w samotnych grobach lub kurhanach, na obczyźnie zaś, np. w Anglii lub na wyspie Mań, zdarzały się normań skie pochówki na cmentarzach chrześcijańskich. Praktyka chowania ze zmarłym przedmiotów codziennego użytku jest niemal uniwersalna. Męż­czyzn, zwłaszcza bogatych, grzebano wraz z bronią i rynsztunkiem bojo­wym, końmi i zdobnym strojem i często składano do łodzi lub statku. Ko­biety również zaopatrywano w niektóre oznaki doczesnego bogactwa ich rodów i jeden z najbogatszych pochówków, grobowiec z Osebergu w Nor­wegii, był grobowcem kobiety, prawdopodobnie królowej.

Istnieje powszechna zgoda co do tego, że podróżnik arabski Ibn Fadlan, pisząc o spotkaniu z ludem zwanym Rusami podczas swej bytności nad Wołgą w 922 roku, opisał pogrzeb skandynawski. Ibn Fadlan pisze jako naoczny świadek i choć nie ma powodu, by wątpić w ścisłość jego relacji, musimy wziąć pod uwagę szereg czynników przed poczynieniem jakich­kolwiek uogólnień. Jest to pogrzeb bogatego i ważnego człowieka, doko­nany przez kremację; odbył się na Rusi (a wielu rosyjskich uczonych nie zgadza się z twierdzeniem, że jest to opis ceremonii skandynawskiej), gdzie Normanowie z całą pewnością podlegali wpływom obcym, być może spe­cjalnie Turków nadwołżańskich; wreszcie, niektóre wiadomości mógł Ibn Fadlan uzyskać jedynie za pośrednictwem tłumacza. Relacja Ibn Fadlana brzmi następująco:

Mówiono mi, że jeśli któryś z ich przywódców umierał, wówczas palenie zwłok było najbłahszą rzeczą, jaką robiono. Toteż bardzo chciałem tę rzecz zbadać, aż któregoś dnia dowiedziałem się, że zmarł jeden z ich przywódców. Złożyli go w gro­bie, który okryli na dziesięć dni dachem, a sami tymczasem wykroili i uszyli zmar­łemu ubranie. A czynią tak: biednemu sporządzają małą łódkę, składają w niej jego zwłoki i palą; ale jeśli zmarły był bogaty, wówczas biorą jego całe bogactwo i dzielą na trzy części — jedną dla rodziny, jedną na zakup ubrania dla niego, a trzecią na nabidh [sfermentowany napój], który piją w dniu, w którym zabijają niewolnicę i palą wraz z ciałem jej pana... Po śmierci wodza rodzina zmarłego pyta jego nie­wolnice i niewolników: „— Kto umrze wraz z nim?" — Wówczas jedno z nich od­powiada: „— Ja." — A powiedziawszy to nie może się już wycofać... większość z tych, którzy zgadzają się umrzeć ze swym panem, to niewolnice...

[Kiedy, w tym wypadku, zgłosiła się dziewczyna] wyznaczono dwie niewolnice, aby jej strzegły, gdziekolwiek by się udała, i nawet myły jej nogi własnymi rękoma. Następnie zaczęto przygotowywać różne rzeczy dla zmarłego — skrojono mu ubranie i robiono wszystko, co należało, ale ta niewolnica codziennie piła i śpiewała pogod­nie i radośnie.

Gdy nadszedł dzień, w którym miano spalić zwłoki zmarłego wraz z jego niewol­nicą, udałem się nad rzekę, gdzie stał statek. Był on wyciągnięty na brzeg i podparty czterema słupami z brzozy i innego drewna. Nie opodal był ułożony wielki stos drew­na. Statek podciągnięto i ustawiono na tym stosie. Ludzie kręcili się wokół niego i wymawiali słowa, których nie rozumiałem, ale zwłoki wciąż leżały w grobie, z któ­rego ich jeszcze nie wyjęto. Następnie przyniesiono mary, które ustawiono na statku, przykryto brokatową materią bizantyjską i poduszkami z bizantyjskiego brokatu.

Następnie przyszła stara kobieta, którą zwą Aniołem Śmierci, i rozwiesiła te tka­niny na marach. Do niej należy namaszczanie zwłok i przygotowanie ich do kremacji i ona to właśnie zabija dziewczynę. Ta, którą ja widziałem, była silnie zbudowana I ponura. Udawszy się do grobu odrzucili ziemie, z drewnianego stropu, a następnie strop. Potem zdjęli przepaskę, którą zmarły miał na sobie w chwili śmierci. Zauwa­żyłem, że ciało poczerniało od chłodu ziemi. Składając zmarłego do grobu włożyli też nabidh, owoce i lutnie, które teraz wyjęli. Trup wcale nie cuchnął i tylko kolor ciała się zmienił. Następnie ubrali go w gacie i spodnie, buty i bluzę, i brokatowy płaszcz ze złotymi guzikami. Włożyli mu na głowę czapkę z brokatu i futra sobo­lowego. Następnie zanieśli go do namiotu ustawionego na statku, położyli na bro­katach i podparli poduszkami. Potem przynieśli nabidh, owoce i zioła słodko pach­nące i położyli koło niego. Następnie przynieśli chleb, mięso i cebulę i rzucili koło niego. Wzięli dwa konie, zaczęli je pędzać, aż się okryły potem, a wtedy poćwiar­towali je mieczem i wrzucili ich mięso do statku. Później przyprowadzili dwie kro­wy, które też porąbali na kawałki i wrzucili do statku. Niewolnica, która zapragnęła umrzeć, chodziła od namiotu do namiotu i właściciel każdego namiotu miał z nią stosunek płciowy, po czym mówił: „— Powiedz swemu panu, że uczyniłem to z mi­łości do niego."

Było już piątkowe popołudnie i zaprowadzono niewolnicę do czegoś, co wyglą­dało jak obramowanie drzwi. Wtedy ona postawiła nogi na rękach mężczyzn, którzy ją unieśli nad wierzchołek ramy drzwi, i powiedziała coś... (uczyniono to trzy razy). Następnie dano jej kurę, a ona odcięła kurze głową i odrzuciła od siebie. Wówczas wzięto kurę i wrzucono do statku. Zapytałem, co niewolnica zrobiła, i mój tłumacz wyjaśnił: Kiedy unieśli ją pierwszy raz, powiedziała: „Patrzcie, widzę matkę i ojca"; za drugim razem powiedziała: „Patrzcie, widzę wszystkich moich krewnych"; za trzecim razem powiedziała: „Patrzcie, widzę mego pana siedzącego w raju, a raj jest piękny i zielony, i z moim panem są mężczyźni i młodzi chłopcy. Zawołał do mnie, więc pozwólcie mi iść do niego." — Zaprowadzili ją na statek. Wówczas ona zdjęła dwie obręcze z ramion i dała starej kobiecie zwanej Aniołem Śmierci, która miała ją zabić; zdjęła też dwie obręcze z nóg i dała dziewczynom, które jej usłu­giwały, a były one córkami kobiety zwanej Aniołem Śmierci. Wtedy wprowadzono ją na statek, ale nie pozwolono wejść do namiotu. Następnie przyszli mężczyźni z tarczami i pałkami i dali jej kielich nabidhu. Odśpiewała nad kielichem pieśń i wypiła. Tłumacz powiedział mi: „— Teraz żegna się z przyjaciółmi." — Następnie otrzymała drugi kielich i długo nad nim śpiewała, ale stara kobieta ostrzegła ją, że musi szybko wypić i wejść do namiotu, gdzie leżał jej pan. Kiedy spojrzałem na nią, wydawała się oszołomiona, chciała wejść do namiotu, ale trafiła między namiot a statek, a wtedy stara wzięła ją za rękę i wciągnęła do namiotu i sama z nią weszła. Mężczyźni zaczęli tłuc pałkami w tarcze, aby nie było słychać jej krzyków, bo inne dziewczęta przestraszyłyby się i nie chciałyby potem umierać ze swymi panami. Wówczas do namiotu weszło sześciu mężczyzn i wszyscy mieli z nią stosunek płciowy, a potem położyli ją obok jej zmarłego pana; dwóch wzięło ją za nogi, dwóch za ręce, a stara kobieta zwana Aniołem Śmierci założyła jej sznur na szyję tak, że jego końce były zwrócone w przeciwnym kierunku, j dała końce sznura dwóm męż­czyznom, aby ciągnęli, sama zaś wzięła nóż o szerokim ostrzu i zaczęła wbijać go raz po raz miedzy żebra dziewczyny, a tymczasem dwaj mężczyźni dusili dziewczynę sznurem tak, że skonała.

Potem wystąpił ten, który był najbliżej spokrewniony ze zmarłym. Wziął kawałek drzewa i zapalił go. Następnie podszedł tyłem do statku, zwrócony twarzą do ludzi, trzymając jedną rękę za plecami, a w drugiej niosąc pochodnię. Był nagi. Tak to podpalono drewno pod statkiem po ułożeniu zabitej niewolnicy obok ciała jej pana. Następnie podeszli inni z drewnem i gałęziami — każdy zaś niósł w ręku kawałek zapalonego drewna. Rzucali drewna na stos ułożony pod statkiem i wkrótce ogień objął cały stos, potem statek, następnie namiot, mężczyznę i dziewczynę, i wszystko, co było na statku... Obok mnie stal człowiek należący do plemienia Rusów i sły­szałem, jak rozmawia z tłumaczom koło niego. Spytałem, co on powiedział, i otrzy­małem odpowiedź: „— On mówi: Wy, Arabowie, jesteście głupi." „Czemu?" zapy­tałem, a on odpowiedział: „Bo bierzecie swoich najbliższych i najbardziej szanowa­nych i zakopujecie w ziemi, a ziemia i robaki zżerają ich. My ich palimy w oka­mgnieniu i natychmiast dostają się do raju"... [W ciągu godziny] statek, stos ciałopalny, niewolnica i jej pan przemienili się w popiół. Następnie w miejscu, gdzie stał statek po wyciągnięciu go na brzeg, usypali coś w rodzaju okrągłego kop­ca. W środku kopca ustawili spory słup brzozowy. Potem wypisali imię zmarłego i imię. króla Rusów na słupie i ruszyli w swoją drogę.

Uderzające elementy tego opisu, jak Anioł Śmierci, rytualny stosunek płciowy, ostrożny i nagi rozniecacz stosu ciałopalnego, nie znajdują odpo­wiedników w źródłach skandynawskich, a inne — jak owo „obramowanie drzwi" i wizja raju „pięknego i zielonego" — są zbyt niejasne, aby mogły wskazywać na niezaprzeczalne więzi ze światem skandynawskim. Nie można ich ani zaakceptować, ani odrzucić jako rozpowszechnione cechy charakterystyczne skandynawskich obrzędów pogrzebowych, ale pozostaje szereg innych szczegółów odzwierciedlonych w naszych źródłach archeolo­gicznych i literackich.

Pochówek łodziowy, dobrze znany w czasach przedwikińskich, jest po­wszechny w Norwegii i Szwecji w erze wikingów, lecz rzadki w koloniach i Islandii oraz reprezentowany przez zaledwie trzy przykłady w Danii (gdzie, jednakże, napotyka się kamienie ułożone w kształcie lodzi).

Fakt zamordowania człowieka do towarzystwa zmarłego zanotowano w Osebergu w Norwegii, w Birce i Yalsgarde w Szwecji, w Balladoole na wyspie Mań i, z mniejszą już pewnością, w szeregu innych miejsc. Pewien osadnik islandzki, Asmund Atlason, został jakoby pochowany w łodzi wraz ze swym niewolnikiem, który popełnił samobójstwo po śmierci swe­go pana. Ibu Rusłah, pisząc nieco po roku 922, mówi o Skandynawach na Rusi następująco: „Kiedy umiera jeden z ich przywódców, wykopują grób wielki jak dom i kładą go w nim. Razem z nim wkładają do grobu jego ubranie i złote bransolety, które nosił, a także wiele jadła i naczyń do pi­cia, i monet. Umieszczają też w grobie najumiłowańszą z jego żon, mimo że jest żywa. Potem wejście do grobu zostaje zamurowane i ona tam umie­ra."

Zwierzęta znajduje się w grobach bardzo często, ale nie drób (który i tak byłoby trudno rozpoznać), chyba że zaliczymy do tej kategorii egzotycz­nego pawia z Osebergu. Pochówek oseberski zawierał również trzynaście koni i wołu. Wykopaliska w Balladoole wykazały, że zwierzęta czasami kremowano przed dołączeniem ich prochów do pochówka inhumacyjnego. Istnieje, oczywiście, niezliczona ilość dowodów zaopatrywania zmarłych w ozdoby, broń i narzędzia. Przedmioty bywały czasem „zabijane" przed włożeniem do grobu — miecze zginano wpół, a drewniane meble łamano. Przypuszczalnie chciano przez to uczynić te rzeczy „innymi", tak samo jak człowiek zmarły stawał się „inny"; w niektórych zaś kontekstach mo­żliwe, że usiłowano w ten sposób zniechęcić lub rozczarować rabusiów cmentarnych. Wikingowie nie wzdragali się przed okradaniem grobów, co stało się powodem lamentów i gniewu w kronikach irlandzkich oraz tłem scen podniecenia i grozy w sagach islandzkich.

Groby były zwykle przykrywane kopcami, choć groby płaskie zdarzają się też nierzadko, a na niektórych cmentarzach, np. w Ingleby w Derbyshire, kopce są malutkie, o średnicy nie przekraczającej dwóch, trzech metrów. Niektóre bogate groby stały osobno pod kurhanami górującymi nad horyzontem, jak w Osebergu, Gokstadzie i Borre. Kopce mogły być również znaczone pokaźnymi słupami drewnianymi — znamy ten zwy­czaj np. z wyspy Mań i Danii, a niektóre szwedzkie inskrypcje runiczne mówią nie tylko o kamieniach nagrobnych, ale też i o słupie lub słupach nagrobnych.

Normalnie grzebano zmarłych w trumnach, ale na niektórych obszarach zdarzały się większe drewniane komory grobowe. Groby występowały po­jedynczo lub na cmentarzach. Wiele cmentarzy jest cmentarzami rodzin­nymi, jak w Yalsgarde w Szwecji, gdzie szereg pochówków łodziowych, w liczbie piętnastu, obejmujący okres od 600 do 1100 roku, dowodzi jedy­nej w swoim rodzaju ciągłości rodu konserwatywnych boendr w Upplandzie. Niektóre z większych cmentarzy, we wsiach i miasteczkach, jak Lindholm Hoje, Hedeby, Birka i Gniezdowo (koło Smoleńska) zawierają ty­siące grobów.

Dziwnym zjawiskiem zanotowanym w niewielkiej ilości stanowisk ar­cheologicznych w Skandynawii jest istnienie pustych kurhanów. Należą do nich największe kurhany w Norwegii i Danii — ogromny kurhan w Raknehaug z okresu przedwikińskiego, o wysokości 19 m i szerokości 95 m, i największy kurhan w Jelling. Harald Anderson sugeruje, że na kurhanach tych stały domy pogrzebowe i w Jelling są rzeczywiście ślady takiej budowli na płaskim wierzchołku kurhanu. Teorii tej nie da się udo­wodnić, ale obecność pochówka łodziowego na szczycie pustego kurhanu w Ulltunie w Szwecji sugeruje, że jest ona bardziej zadowalającą inter­pretacją tych niezwykłych grobowców od powszechnej teorii, że są to pom­niki. Możliwe też, oczywiście, że grobowce te wznieśli wodzowie na groby dla siebie, a następnie śmierć na dalekim polu bitwy lub morzu pokrzyżo­wała ich plany.

Ciekawe, że na niektórych obszarach Skandynawowie osiedliwszy się w kraju chrześcijańskim nadal uprawiali swą pogańską praktykę wyposa­żania zmarłych w przedmioty codziennego użytku grzebiąc ich na cmen­tarzach przykościelnych. Dowiedziono tego na wyspie Mań i na północy Anglii, ale jak dotąd nigdzie indziej. W Kildale w Yorkshire odkryto dob­rze wyposażony grób wikiński pod podłogą późniejszego kościoła parafial­nego. Podobne rytuały być może dowodzą panteistycznego szacunku wi­kingów dla uświęconej ziemi, a także chęci grzebania swych zmarłych w bezpiecznym miejscu. Jednakże jest bardziej prawdopodobne, że ludzie grzebani w ten sposób byli na ogół nowo nawróconymi chrześcijanami, których spadkobiercy nie mogli się pogodzić z tym, że ich krewni mieliby zostać pochowani w tak skromny sposób, jak każe chrześcijański zwy­czaj — lub rnoże starali się ich zabezpieczyć na wszelki wypadek. O tym, że praktykę tę uważano za normalną, przynajmniej do czasu, świadczą rzeźbione krzyże w Middleton, w Yoirkshire, obrazujące wojowników zło­żonych w grobach wraz ze swoją bronią.

Kamienie nagrobne z wyrzeźbionymi scenami rzadko się spotyka, poza Gotlandią, przed osiedleniem się wikingów w Birytanii (gdzie zwyczaj ich umieszczania został silnie ugruntowany z końcem VII wieku). Po osiedle­niu rzeźbione kamienie zaczynają się pojawiać w Skandynawii, ale wiele kamieni runicznych po prostu upamiętnia dobre uczynki lub stanowi pomniki, które nie mają nic wspólnego z pochówkiem. W XI wieku napo­tykamy osobno stojące kamienne sarkofagi i słynna płyta z cmentarza katedry Św. Pawła w Londynie jest przypuszczalnie częścią ta­kiego sarkofagu. Ten typ pomnika jest również podobny do grzebieniastych kamieni nagrobnych z północy Anglii. Te wielkie płyty w kształ­cie domu przykrywają grobowiec, częściowo naśladując sarkofagi, a czę­ściowo przedstawiając mieszkanie zmarłych. W Szwecji, zwłaszcza w Oster-gotlandzie, trafiają się imponujące pomniki nagrobne znane pod nazwą sarkofagów eskilstuńskich. Są one wykonane z pięciu płyt kamiennych, dwóch długich ścian, dachu i dwóch wysokich ścian szczytowych. Są bo­gato zdobione rzeźbami i zawierają inskrypcje runiczne. Wznoszono je nad grobami począwszy od XI wieku. Gdzie indziej w Szwecji umieszczano na grobach proste, ociosane w kształcie trumny pojedyncze bloki kamienne, czasami ze zdobionymi płytami kamiennymi na obu krańcach.

Chrześcijańska praktyka pochówków bezwyposażeniowych zostaia wprowadzona do Skandynawii w X i XI wieku i wyparła zwyczaje po­gańskie. Od tej pory obrzęd pogrzebowy staje się prosty i niewiele wnosi do badań archeologicznych.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin