Przypadek Wanny Lawson.txt

(34 KB) Pobierz
Linda Moulton Howe

Przypadek Wanny Lawson

"UFO" Numer 53 (1/2003)

Rok po moim pierwszym kontakcie z Lind� Porter w styczniu 1992 roku pozna�am jeszcze jedn� kobiet�, kt�ra mia�a podobne prze�ycia zwi�zane z cia�ami w cylindrach. Prosi�a, �eby nie podawa� jej nazwiska, poniewa� zajmuje kierownicze stanowisko w samorz�dzie lokalnym na po�udniu New Jersey, i zasugerowa�a, �ebym nazwa�a j� Wann� Lawson. Urodzi�a si� w sierpniu 1937 roku. Jej matka by�a w po�owie Niemk� a w po�owie Afro-Amerykank�, z kolei przodkowie jej ojca pochodz� z Rezerwatu Indian Seneca po�o�onego w pobli�u Warren w stanie Pensylwania.

27 listopada 1983 roku jecha�a razem z rodzin� z okazji �wi�t Dzi�kczynienia z Louisville w stanie Kentucky do Atlantic City w stanie New Jersey. Wanna i jej dwudziestoletnia c�rka, Netta, jecha�y jednym samochodem, za� pozosta�a dw�jka jej dzieci, Charles i Anna, drugim samochodem prowadzonym przez m�a Netty, Johna Hyatta. Charles mia� w�wczas trzyna�cie lat a Anna dwadzie�cia cztery. Para samochod�w zatrzyma�a si� na stacji benzynowej kilka mil na zach�d od Harrisburga w Pensylwanii.

- Po zatankowaniu benzyny i przejechaniu niespe�na po�owy kilometra - opowiada Wanna - Netta, kt�ra prowadzi�a, zapyta�a mnie: "Mamo, co to jest, tam, na niebie?" Nie wiem dlaczego, ale odpowiedzia�am jej: "My�l�, �e to b��dny ognik". Nast�pne, co pami�tam, to �wiat�a i jakie� postacie. Ca�a ta sytuacja sprawia�a wra�enie, jakbym mia�a halucynacje. Wok� samochodu kr�cili si� jacy� m�czy�ni machaj�cy czym�, co wygl�da�o jak lampiony. By�o strasznie. Spojrza�am na c�rk�. Obie r�ce Netty i g�owa spoczywa�y na kierownicy. "Co ci jest?" - zapyta�am. W odpowiedzi jej r�ce ze�lizgn�y si� w d�, wyprostowa�a si� i odrzek�a: "Nic, mamo, czuj� si� dobrze". Tymczasem samoch�d p�dzi� z pr�dko�ci� ponad 100 kilometr�w na godzin�. Nied�ugo potem zatrzymali�my si� na terenie wypoczynkowym Turnpike w New Jersey i do naszego samochodu podbieg� m�j zi�� i zapyta�: "Czy nie przytrafi�o si� wam co� dziwnego?" - a ja na to: "Tak, John, czemu nie sprawdzisz wska�nika nape�nienia baku. Jakim cudem dojechali�my tak daleko?" I wtedy okaza�o si�, �e wed�ug obu wska�nik�w nasze baki s� nape�nione pod korek.

Tajemnica zwi�zana ze znalezieniem si� w New Jersey z pe�nymi bakami benzyny nie dawa�a Wannie spokoju. Reszta rodziny chcia�a o tym zapomnie�, lecz Wanna i jej c�rka Netta mia�y niewyra�ne przebitki wspomnie�, kt�re wskazywa�y, �e jakie� humanoidalne istoty podda�y je badaniu. W ko�cu Wanna skontaktowa�a si� z badaczem UFO z New Jersey, Richardem Butlerem, kt�ry podda� j� regresji hipnotycznej. Jedno z jej wspomnie�, kt�re wyp�yn�o na �wiat�o dzienne w trakcie hipnozy, dotyczy�o du�ego pomieszczenia wype�nionego cylindrami zawieraj�cymi humanoidalne cia�a.

Nigdy nie dowiedzia�abym si� o tym, gdyby w styczniu 1992 roku w pobli�u Scranton nie pojawi�a si� seria dziwnych �wiate�. Kilkoro z nas zosta�o zaproszonych przez nauczyciela szko�y �redniej na pokaz film�w wideo przedstawiaj�cych sfilmowane w�wczas nie zidentyfikowane ruchome �wiat�a. By� tam r�wnie� Butler, kt�ry opowiedzia� mi wieczorem o przypadku Wanny Lawson i jej opisie cia� znajduj�cych si� wewn�trz cylindrycznych pojemnik�w. Powiedzia�am mu, �e dysponuj� podobnym opisem pochodz�cym od kobiety z Kalifornii. Ostatecznie Butler zaaran�owa� moje spotkanie z Wann�, do kt�rego dosz�o 22 stycznia 1992 roku w jej domu w New Jersey.

W czasie tego spotkania Wanna by�a pracownikiem zarz�du miasta z dwunastoletnim sta�em. Jest osob� lubi�c� �artowa� i bardzo cz�sto si� �mieje, nawet m�wi�c o swoich bolesnych wspomnieniach z badania przeprowadzonego na niej w listopadzie 1987 roku przez istoty nie b�d�ce lud�mi.

W rozmowie ze mn� powiedzia�a:

- Mali, szarzy o du�ych oczach - to w�a�nie oni poddali mnie badaniu. Dar�am si� na ca�y g�os. Bola�o jak diabli. Wtedy wszed� jeden z Wysokich i po�o�y� mi r�k� na ramieniu i uspokoi� mnie. Pozosta� przy mnie do ko�ca badania, a potem wzi�� mnie za r�k� i wyprowadzi� z pomieszczenia.

- Czy pami�tasz �wiadomie, jak trafili�cie z samochod�w znajduj�cych si� na zach�d od Harrisburga do wn�trza pojazdu?

- Pami�tam tylko, �e pokaza�o si� �wiat�o i znale�li�my si� w poje�dzie.

- Czy samoch�d te� zosta� do niego przeniesiony?

- Oba samochody zosta�y tam przeniesione.

- Jakiego koloru by�a wi�zka �wiat�a?

- R�owawoczerwona ze z�otawym odcieniem? Nie, chyba by�a bia�a ze z�otawym odcieniem, natomiast znale�li�my si� w pomieszczeniu, kt�re sprawia�o wra�enie r�owawego.

- No wi�c znale�li�cie si� w tym pomieszczeniu...

- Wysiedli�my z samochod�w i zostali�my rozdzieleni, zaprowadzono nas do osobnych pomieszcze�.

- Czy by� tam kto�, w tym r�owawoczerwonym �wietle, czy kto� tam was przywita�?

- Ten wysoki z czepkiem na g�owie - mia� oko�o 2,5 metra wzrostu.

- Czy mog�aby� opisa� jego twarz?

- W zasadzie mia� normaln� twarz i du�y haczykowaty nos.

- Taki, jaki maj� Arabowie?

- Co� w tym rodzaju, d�ugi i zakrzywiony.

- Czy widzia�a� go z przodu?

- Tak, z przodu. Mia� oczy w kszta�cie migda��w i spiczasty podbr�dek.

- Czy ma�e szaraki otrzymuj� instrukcje od wysokiego osobnika, czy te� to on s�ucha ich polece�?

- To on wydaje im polecenia.

- Czy s�ysza�a�, jak si� porozumiewaj�?

- Nie.

- Czy by�a� w jaki� spos�b podekscytowana i zarazem w pe�ni �wiadoma?

- Nie, mia�am wra�enie, jakby to mi si� �ni�o, jakbym by�a czym� oszo�omiona.

- Czy obracasz si� i dotykasz Netty lub Johna, albo Anny lub Charlesa?

- Nie mog�am ich dotkn��, poniewa� szybko odprowadzili nas w r�nych kierunkach. John krzycza� i awanturowa� si�. Ca�y czas. Charles p�aka�. Anna wci�� spa�a, wi�c te obce istoty ponios�y j�, aby nie traci� czasu.

- Czy te istoty, kt�re zabra�y was do r�nych pomieszcze�, to by�y ma�e szaraki?

- Tak.

- Wi�c ma�e szaraki s� zdolne do podniesienia doros�ej kobiety [Anny]?

- By�o ich kilku. Ann� nios�o kilku, a nie jeden. Kilku.

- Co si� sta�o z tob�?

- Zabieraj� mnie z tego [r�owoczerwonego] pomieszczenia do innego, jaskrawobia�ego, czystego, wygl�daj�cego na sterylne, prawie jak sala szpitalna. K�ad� mnie na stole i nie wiem jak, ale jestem tam w jaki� spos�b unieruchomiona. Przesz�am badanie... i potem podesz�a do mnie nie wygl�daj�ca ju� tak �miesznie istota. By�a wysoka, w typie ameryka�skiego Indianina. Mia�a bladoszar� sk�r�, prawie bez �adnego zabarwienia.

- Przecie� ameryka�scy Indianie maj� sk�r� br�zowaw�, czemu wi�c uwa�a�a�, �e by�a w ich typie?

- Chodzi o rysy twarzy. Kiedy zobaczy�am go po raz pierwszy, mia� wystaj�ce ko�ci policzkowe, haczykowaty nos, ostre rysy twarzy i czarne, d�u�sze od normalnych, w�osy. Mia� szeroko rozstawione oczy, du�e czarne, ale to by�y jakie� os�ony. P�niej zdj�� je i okaza�o si�, �e pod spodem ma z�otawe oczy, takie jak kot.

- A ubranie?

- Wygl�da�o na metalizowane, srebrzyste lub szare.

- Mia� jakie� naszywki lub insygnia?

- Przypominam sobie nak�adaj�ce si� tr�jk�ty na jego mundurze. Powiedzia� mi, �e symbolizuj� po��czenie dw�ch �wiat�w, ale nie wiem, o jakie �wiaty chodzi�o.

- Kiedy ten "Indianin" wszed�, w jaki spos�b ci� dotkn��?

- Po prostu po�o�y� mi r�k� na ramieniu.

- Co wtedy poczu�a�?

- Spok�j. Momentalnie uspokoi�am si�. Mia�am wra�enie, �e go znam i �e jeste�my bardzo sobie bliscy, �e jeste�my przyjaci�mi. Szli�my przez statek, a� doszli�my do ogromnego pomieszczenia z cylindrami. Pod �cianami sta�o pe�no cylindr�w. Wygl�da�y, jakby by�y ze szk�a, ale to nie by�o szk�o. Mia�y �rednic� oko�o 60 centymetr�w i oko�o 2,5 metra wysoko�ci. Cylindryczne rury, na tyle du�e, aby zmie�ci� w sobie wysokie, blade cia�a.

- Ile ich tam by�o? Jak du�e by�o to pomieszczenie?

- D�ugie jak blok w mie�cie. Nie widzia�am jego ko�ca.

- Ile by�o tych cylindr�w? Setki...?

- Tysi�ce.

- Czy �cianki cylindr�w s� przezroczyste czy kolorowe?

- Srebrzyste, ale wida� co jest wewn�trz.

- I co by�o w �rodku?

- Kobiece cia�a z czarnymi, faluj�cymi w�osami. Mia�y oczy w kszta�cie migda��w. Ale nie by�y ludzkie.

- Nie by�y ludzkie?

- Bia�oszara sk�ra i wzrost oko�o 2,5 metra.

- Czy cylindry s� wype�nione gazem, ciecz�, czy mo�e �elem?

- Nie wiem. Wygl�da, jakby cia�o sta�o wewn�trz bez �adnych podp�r.

- Dlaczego zapami�ta�a� t� czarnow�os� dziewczyn� w cylindrze tak dok�adnie?

- Poniewa� zaprowadzi� mnie prosto do tego cylindra i powiedzia�: "To jest twoje cia�o".

- On ci to powiedzia�, czy te� mo�e to jest w twojej g�owie?

- To jest w mojej g�owie. Wiem, �e m�wi� mi jak m�czyzna, ale nie s�ysza�am jego g�osu.

- Czy dotyka� ci� jako�?

- Trzyma� mnie za r�k�.

- I zaprowadzi� ci� prosto przed ten cylinder?

- Tak. Przeszli�my obok wielu innych i zatrzymali�my si� dopiero przy tej [kobiecie].

- Co by�o potem, po zaprowadzeniu ci� w pobli�e tego cylindra?

- Teraz zmieniam cia�a. Nie wiem jednak, jak to si� dokona�o... Jedyne, co pami�tam, to to, �e to by�o moje "drugie cia�o", �e t�skni� za mn�, �e to sprawa osobista. By�o bardzo dziwnie, wr�cz �enuj�co, nie do wiary, to co� jak uprawianie seksu, fantazjowanie.

- Co powiedzia�?

- Powiedzia�, �e t�skni� za mn�, �e pragn�� mnie i potrzebowa� mnie po to, abym wesz�a do "mojego" cia�a [wysokiego, �e�skiego]. Nie pami�tam jednak, jak to si� dokona�o.

Przys�uchuj�cy si� naszej rozmowie Richard Butler przerwa� nam na chwil� i doda�, �e w czasie sesji hipnotycznej Wanna m�wi�a o fioletowym �wietle, ju� po tym, jak znalaz�a si�, nie wiedz�c jakim sposobem, wewn�trz wysokiego, szarobia�ego �e�skiego cia�a, kt�re mia�o d�ugie czarne w�osy.

- Rozumiem wi�c, �e ten wysoki osobnik m�skiego rodzaju w jaki� spos�b przetransferowa� cz�� ciebie do cia�a w cylindrze?

- Tak, i wszystko, co wiem, to to, �e wnikn�am do tego cia�a, a nast�pnie poszli�my z powrotem korytarzem do kolejnego pomieszczenia. Odnios�am wra�enie, �e to pomieszczenie mia�o sufit w kszta�cie szklanej kopu�y. Dooko�a wida� by�o...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin