Jones Sandy - Nie dla mamy, nie dla taty, lecz dla każdej małolaty - Mój książę.pdf

(312 KB) Pobierz
316912633 UNPDF
SANDY JONES
MÓJ KSIĄŻĘ
Tytuł oryginału FOOL FOR LOVE
ROZDZIAŁ 1
Czarny labrador machnął na powitanie ogonem, kiedy Donna
Kellerman weszła do domu i rzuciła torbę z książkami na stolik w hallu.
- Sie masz, Chester! - Serdecznie poklepała psa po głowie.
- To ty, Donna? - usłyszała głos matki z głębi domu.
- Tak, mamo! - Wchodząc do kuchni Donna pociągnęła nosem. - Co
tak ładnie pachnie?
- Jabłecznik. Pani Rice podesłała nam kosz jabłek ze swojego sadu.
Dała je tacie, kiedy był u niej po południu z dostawą.
- Wspaniale! A właściwie gdzie są tata i bliźniaki? Dziwne że nie
wiszą nad piecem i nie czekają na ciasto!
- Dzieci bawią się u sąsiadów, a tata jest na przystani i rozmawia z
chłopakiem, którego chce nająć na kilka godzin dziennie - wyjaśniła pani
Kellerman. - Naprawdę powinien mieć jakąś pomoc przy konserwowaniu i
remoncie łódek. Sama wiesz, ile miał pracy ostatnio.
Donna otworzyła lodówkę i wyjęła z niej puszkę z lemoniadą.
- Ciekawe, kto to taki? - mruknęła, wyglądając przez okno.
Za oknem rozciągał się dobrze jej znany widok jeziora Eastwood;
rześki wiatr marszczył niebieską taflę wody. Donna wytężyła wzrok i
wpatrzyła się w przystań, gdzie cumowały łodzie, ale nie dojrzała nikogo.
- Pewnie są w szopie - powiedziała i spojrzała na mamę. - Wszystko
jedno, kto to jest, mam tylko nadzieję, że w miarę przystojny.
- No wiesz, przystojny nie musi wcale oznaczać, że będzie ojcu
pomocny - zauważyła pani Kellerman z uśmiechem.
- Mhm, ale warunki pracy od razu się wtedy poprawią - zażartowała
Donna, a w jej ciemnych oczach rozbłysły figlarne chochliki.
- Uciekaj stąd, uciekaj! - wesoło odpowiedziała jej matka,
wyganiając ją z kuchni fartuchem. - Ty też - dodała, patrząc na Chestera.
- Chodź, stary! Sami wiemy, kiedy przeszkadzamy. Mamo, gdybyś
mnie potrzebowała, to będę u siebie. Idę odrabiać pańszczyznę.
Donna była już w drodze na górę, lecz wciąż nie przestawała się
zastanawiać, z kim to jej ojciec rozmawia na przystani. Ten chłopak
pewnie chodzi do liceum Eastwood. Może nawet spotykają się na
niektórych zajęciach? Mogłoby być całkiem fajnie...
Ale kiedy tego wieczoru tata oznajmił przy kolacji, kogo zatrudnił
sobie do pomocy, Donnie opadła szczęka.
- Tato, ty chyba żartujesz, prawda? - z trudem wydusiła. - Nie Nicka
Rileya!
- A dlaczego nie? - spokojnie zapytał pan Kellerman. - Zrobił na
mnie wrażenie całkiem sympatycznego chłopca.
Donna jęknęła.
- No pewnie! Wszyscy Nicka lubią, ale on się tylko potrafi
wygłupiać! Nigdy nie wiadomo, co wymyśli za chwilę. To największy
pajac w całej szkole! Po prostu błazen!
Sześcioletni Todd spojrzał na Donnę z zainteresowaniem.
- Pracuje w cyrku? - zaciekawił się.
- Możemy pójść i obejrzeć jakieś sztuczki? - zapytała Cindy, jego
bliźniacza siostrzyczka.
- Nick nie jest prawdziwym błaznem, tylko takim na niby - wyjaśniła
Donna.
- Tak jak Chester jest na niby kucem, a nie psem? - dociekał Todd.
- Właśnie - odparła Donna.
Tata zaczął smarować masłem kromkę chleba.
- Zupełnie nie robił na mnie wrażenia pajaca, kiedy z nim
rozmawiałem. Wręcz przeciwnie, wydał mi się bardzo odpowiedzialnym
chłopakiem, który do tego jeszcze nieźle się zna na łodziach. Powiedział
mi, że szuka pracy, bo chce zarobić pieniądze na studia.
Donna nie odrywała od ojca wzroku.
- Na studia? Nick? A to niespodzianka! Właściwie to uczy się
dobrze, ale nie wygląda na chłopaka, który chciałby studiować!
- Ale za to jaki jest przystojny! - żartobliwie wykrzyknęła mama. -
Ma piękne błękitne oczy i złociste włosy. Dla szesnastolatek głównie to się
liczy!
- No wiesz! - Donna westchnęła głęboko. Mama się tylko
uśmiechnęła.
- Bez względu na to, czy jest przystojny, czy nie, powiedziałem mu,
że przez dwa tygodnie będzie pracował na próbę. Będzie mi musiał
udowodnić, że nadaje się do tej roboty - oświadczył pan Kellerman. - W
ciągu tych dwóch tygodni okaże się też, jak poważnie traktuje to zajęcie.
Donna pomogła mamie zmywać naczynia, a potem włożyła kurtkę i
wzięła Chestera na spacer. Poszli w stronę przystani. Słońce zachodziło, a
ona usiadła na brzegu pomostu i zapatrzyła się na ciemniejące wody
ogromnego jeziora. Głaskała Chestera po głowie i patrzyła na huśtające się
na falach, bezpiecznie przycumowane łodzie.
Wciąż nie mogła się nadziwić decyzji ojca. Zatrudnił Nicka Rileya!
Choć razem z Nickiem chodziła na chemię, właściwie wcale go nie znała -
raptem niecały rok temu przyjechał do Eastwood, małego miasteczka w
południowym Teksasie. Ale przecież, tak jak i inni uczniowie szkoły,
doskonale wiedziała, że Nick wprost uwielbia pajacować. Wszyscy
nazywali go „księciem pajaców”. Nauczyciele drżeli, kiedy Nick wchodził
do klasy; nie tak dawno przykleił kredę do tablicy w pracowni historycznej
pani Dailey. Zdawało się, że Nick więcej czasu spędza w gabinecie
dyrektora szkoły niż sam dyrektor. I jak taki chłopak mógłby gdziekolwiek
w pracy zagrzać miejsca na dłużej czy też wyobrażać sobie, że pójdzie na
studia?
Donna musiała jednak przyznać, że mama ma rację uważając, że jest
przystojny. Dzięki swoim wygłupom cieszył się popularnością wśród kole-
gów, ale nie brał udziału w zajęciach pozalekcyjnych. Donna nie widziała
go też na żadnej ze szkolnych dyskotek. Z tego, co słyszała, nie chodził też
na randki. Dziewczyny mówiły, że żadna by się z nim nie umówiła ze
strachu, że Nick wykręci na randce taki numer, po którym spalą się ze
wstydu.
- Hm, staruszku - mruknęła do Chestera. - Tata na ogół dobrze się
zna na ludziach, ciekawe czy tym razem nie popełnił błędu!
Następnego dnia Donna siedziała przy obiedzie w stołówce wraz ze
swoją najlepszą przyjaciółką, Stephanie Gillis, i kilkoma innymi
koleżankami.
- Hej, co to za zwariowana plotka, że twój ojciec zatrudnił Nicka
Rileya? - zapytała Stephanie, wsuwając w usta przesiąkniętą olejem frytkę.
- No właśnie - wpadła jej w słowo Paula Baker.
- Ale to chyba nieprawda, co?
Donna westchnęła.
- Chyba jednak prawda - przyznała. - Tata twierdzi, że sam już nie
daje sobie rady przy łodziach, a z kolei Nick potrzebuje pracy.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin