James Sandra - Panna młoda w kolorze blue.pdf

(314 KB) Pobierz
450409950 UNPDF
SANDRA JAMES
Panna młoda w kolorze
blue
Bride In Blue
Tłumaczyła: Maria Hądzlik-Margańska
1
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Nie tak planowała spędzić swój pierwszy dzień letnich wakacji.
Kate Harrison stała w przebieralni Salonu Ślubnego Mary Ellen,
poruszała palcami w uwierających ją butach i modliła się o wybawienie.
Piętnaście minut w satynowych pantofelkach to o piętnaście minut za dużo –
oto jeden z powodów, dla których bibliotekarka w szkole podstawowej w Gold
Beach przez dwanaście lat, jakie tu przepracowała, ani razu nie włożyła
obcasów.
Powód drugi wiązał się z tym, że miała metr siedemdziesiąt pięć bez
butów i że jej życie nie było takie, jak pragnęła.
– Nie ruszaj się, Kate, bo skończy się na tym, że cię ukłuję!
– usłyszała damski głos w okolicy talii. Już to zrobiłaś, pomyślała Kate
ponuro. – Zobaczmy, jeszcze jedna zakładka w pasie... tam, i to by było na tyle
– wykrzyknęła radośnie Mary Ellen. Delikatnie pchnęła Kate ku ustawionym
pod kątem lustrom.
– Dobra, Kate, powiedz mi, co o tym sądzisz.
Kate ostrożnie się przesuwała, z niedowierzaniem przyglądając się
swemu odbiciu. Suknia była prosta, a mimo to elegancka; wdzięku dodawały
jej szerokie fałdy z atłasu i koronek. Warstwy lekkiego szyfonu spod
gustownie ozdobionego kwiatami diademu okalały błyszczące, półdługie
włosy w kolorze mahoniu. Naprawdę śliczna suknia, orzekła Kate
melancholijnie...
Ale nie mogła pozbyć się wrażenia, że patrzy na kogoś obcego.
W końcu odchrząknęła.
– Wygląda... ładnie – zaryzykowała nieśmiało.
2
– Ładnie! – Mary Ellen parsknęła śmiechem. – To za mało powiedziane,
kochanie!
Stojąca za Kate Ann, jej młodsza siostra, klasnęła w dłonie.
– Ona ma rację, Kate – zawołała. – Jeszcze nie widziałam, żebyś
wyglądała tak... tak oszałamiająco!
Oszałamiająco. O kurcze, pomyślała Kate. Ann zawsze, już od dziecka
miała skłonność do przesady.
Matka Kate, Rose, wręcz promieniała. Kate wykorzystała chwilę ciszy i
czym prędzej dała nura do przebieralni.
Gdy się z niej wynurzyła, w spodniach i lekkim bawełnianym sweterku,
zarówno matka jak Ann okupowały wejście do salonu. Nikt nie zauważył jej
ponownego pojawienia się. Matka mówiła coś z przejęciem, gestykulując
obiema rękami, podczas gdy głowa Ann potakująco kiwała się w górę i w dół.
To nie był dobry znak – bynajmniej.
– Ach, o mało co zapomniałam! – wykrzyknęła matka. – Nie
powiedziałam kwiaciarzowi, żeby stół na powitanie był ozdobiony fiołkami. –
Wiesz, to ulubione kwiaty Kate.
Kate o mało nie jęknęła. Matka i Ann od rana wlokły ją ze sobą.
Najpierw odfajkowały wizytę u kwiaciarza, żeby raz jeszcze przejrzeć
zarządzenia, które wydały przed tygodniami. Potem przyszła kolej na dostawcę
żywności na przyjęcie weselne i fotografa. Kate nie była pewna, czy z matką i
siostrą u boku uda jej się przeżyć kilka następnych tygodni.
– Mamo – powiedziała łagodnie. – Nie ma potrzeby robić tyle hałasu o
każdy drobiazg.
– Nie trzeba... Jakżeż, Katie, oczywiście, że trzeba! Kochanie, wesele to
najważniejszy dzień w życiu kobiety. Chcę, żebyś miała wesele, którego nigdy
3
nie zapomnisz!
Na jej twarz powrócił rozanielony uśmiech. Tak samo marzycielski
wyraz twarzy miała Ann. Z żarem zagadnęła swoją starszą siostrę:
– Wiesz, Kate, tak sobie myślę. Dlaczego nie założysz diamentowego
naszyjnika w łezki, który mamusia i tatuś dali mi, gdy wychodziłam za
Steve’a? Możesz go założyć, a pewnego dnia może Stacy go założy. I kto wie?
Może ty i Derek też będziecie mieli córkę – wkrótce, mam nadzieję! – i ona też
założy go na swój ślub. No, pomyśl tylko. To mógłby być początek całkiem
nowej tradycji rodzinnej! – Zarzuciła Kate ręce na szyję i dziko ją wyściskała.
– Ach, Kate, jestem taka podniecona! Nie wiem, jak możesz być tak
opanowana.
Kate niby to uśmiechała się, ale w środku krzywiła się z bólu. Wobec
pięciolatków, które przetrząsały półki z książkami w jej bibliotece, była
cierpliwa jak święta, jednak przez ostatnie dni jej cierpliwość się wyczerpała.
Kiedy tylko była u siebie, telefony urywały się. Jak nie matka, to Ann... „Jaki
zestaw kolorów wolisz Kate?... Słyszałam, że w tym roku popularny jest
motyw czarno-biały, ale srebrno-różowy tak bardzo przyciąga wzrok... A co z
obiadem powitalnym?... Przy stole czy na stojąco?... A kwiaty?... Lilie czy
chryzantemy?...”
A dla Kate ślub był bardziej zadaniem niż przyjemnością, bardziej
obowiązkiem niż zabawą. Gdyby po raz pierwszy przez to przechodziła,
znajdowałaby w tym przyjemność, przywiązywałaby ogromną wagę do
każdego punktu planu swego wesela, aż po najdrobniejszy szczegół.
Ale tak nie było i świadomość tego uwierała ją niczym drzazga pod
skórą. Wspomnienie owego dawno minionego dnia, kiedy również wszystko
było zapięte na ostatni guzik, nikło, ale rana nie... rana nie chciała się zabliźnić.
4
Nieuchwytny ból ścisnął na chwilę serce Kate. Niezupełnie żartowała
zeszłej nocy, proponując Derekowi, żeby w weekend uciekli do Reno na
przyśpieszony ślub. Matka i Ann, z chwilą gdy dowiedziały się o jej
zaręczynach, postanowiły, że będzie miała bogate, tradycyjne wesele – wesele,
z jakiego została okradziona przed dwunastu laty. Kate po prostu nie miała
serca ich zawieść. Zbyt je kochała, by którąś rozczarować.
A może to przekorny diabełek w niej domagał się rekompensaty za
urażoną dumę? Być może chciała udowodnić wszystkim mieszkańcom Gold
Beach, w stanie Oregon, że niezamężna bibliotekarka Kate Harrison mimo
wszystko nie skończy jako stara panna?
Jednak pomimo usilnych starań Kate jej entuzjazm dla zbliżających się
zaślubin nie dorównywał entuzjazmowi matki i Ann.
Stukot damskich pantofelków wyrwał ją z zamyślenia. Mary Ellen
wróciła zadyszana z salonu obok i wszystkie trzy powędrowały w stronę lady
w salonie. Matka odliczała coś na palcach, bez wątpienia recytując Mary Ellen
całą listę gości.
Kate z westchnieniem znużenia spojrzała przez okno wystawowe.
Niedaleko sklepu stała samotna postać. Patrzyła w dół, na wody Rogue River,
które w tym miejscu wpadały do Pacyfiku. Przeszyło ją poczucie żalu – teraz
dałaby po prostu wszystko, by zamienić się miejscami z samotnikiem.
Pukanie do okna ponownie wytrąciło ją z zamyślenia. Gdy do środka
wpadła jej najlepsza przyjaciółka i powiernica, Joanne Simms, Kate zrobiła
wielkie oczy.
– Och, Kate, nigdy nie zgadniesz, co się stało!
Kate zaciągnęła ją pod odległą ścianę, pod którą stały dwa krzesła.
Matka nie zwróciła najmniejszej uwagi na nowoprzybyłą. Jej ożywiona
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin