Anastazja t5 - Kim jesteśmy.pdf

(1385 KB) Pobierz
590905842 UNPDF
590905842.001.png
DZWONIÑCE CEDRY ROSJI
ksi´ga V
Spis treÊci
KIM JESTEÂMY? - ksi´ga V
Dwie cywilizacje ... ... ................... ........... ..... .... . 3
Zasmakuj wszechÊwiata.......................................... 5
Marzenia z Aurowilu................................................. 7
Zwiastuni nowej cywilizacji ...................................... 8
W poszukiwaniu dowodów....................................... 9
Wieczny ogród......................................................... 10
Rosja Anastazji ...... ............ ........... ............ ..... ..... 11
Najbogatsze paƒstwo................................................ 13
Na Ziemi niech panuje dobro ..................................... 18
WyÊcig rozbrojenia .... ..... ...... ............ ........... ....... . 25
Nauka prawdziwa i fa∏szywa ..................................... 28
Czy nasze myÊli sà wolne? ........................................ 28
Amazonka z przysz∏oÊci............................................. 31
Miasto nad Newà....................................................... 34
Aby jak najszybciej zrealizowaç ................................ 36
List otwarty................................................................. 38
Pytania i odpowiedzi................................................. 39
Filozofia ˝ycia............................................................ 39
Kto rzàdzi przypadkiem? .......................................... 46
Za∏amanie nerwowe................................................... 55
Próba rozszyfrowania................................................ 63
Nasza rzeczywistoÊç.................................................. 67
Twoje pragnIenIa. ........................... .......... ......... 74
Przed nami wspólna wiecznoÊç.................................. 78
2
 
KIM JESTESMY?
DWIE CYWILIZACJE
Wszyscy gdzieÊ si´ spieszymy, do czegoÊ dà˝ymy. Ka˝dy z nas pragnie prze˝yç szcz´Êliwe ˝ycie, spotkaç
mi∏oÊç, za∏o˝yç rodzin´. Czy ktoÊ z nas zdo∏a osiàgnàç to upragnione? Od czego zale˝y nasza satysfakcja
z ˝ycia lub jej brak, nasz sukces lub pora˝ka?
Na czym polega sens ˝ycia ka˝dego z osobna i ca∏ej ludzkoÊci razem? Co nas czeka w przysz∏oÊci?
Te pytania istniejà od dawna. Tylko nikt do tej pory nie da∏ na nie zrozumia∏ej odpowiedzi. Chcia∏oby si´
wiedzieç, w jakim paƒstwie przyjdzie nam ˝yç za pi´ç lub dziesi´ç lat. W jakim Êwiecie b´dà ˝y∏y nasze dzie-
ci? Jednak nie wiemy i chyba nawet za bardzo nie jesteÊmy w stanie wyobraziç sobie swojej przysz∏oÊci, gdy˝
ca∏y czas gdzieÊ gnamy. Tylko dokàd?
Zdumiewajàce, ale to prawda: po raz pierwszy jasno sprecyzowanà przysz∏oÊç naszego paƒstwa otrzyma-
∏em nie od naukowców analityków czy polityków, ale od tajgowej pustelnicy Anastazji. Ma∏o tego, nie tylko po-
kaza∏a obraz wspomnianej przysz∏oÊci, ale argumentujàc, udowodni∏a mo˝liwoÊç jej realizacji ju˝ dla naszego
pokolenia. A tak naprawd´ obraz rozwoju paƒstwa by∏ jej w∏asnym projektem. Kiedy szed∏em tajgà ku rzece
od jej polanki, nie wiem dlaczego przylgn´∏a do mnie zdecydowana pewnoÊç, ˝e jej projekt mo˝e wiele zmie-
niç w Êwiecie. A jeÊli wziàç pod uwag´ fakt, ˝e wszystko, co wczeÊniej by∏o projektem w jej myÊlach, zawsze
póêniej przyobleka∏o si´ w rzeczywisty kszta∏t, to faktycznie ˝yjemy ju˝ w paƒstwie, którego przysz∏oÊç powin-
na byç tylko wspanialsza.
Szed∏em tak tajgà i rozmyÊla∏em nad s∏owami Anastazji o wspania∏ej przysz∏oÊci paƒstwa, w którym byç
mo˝e jeszcze naszemu pokoleniu uda si´ po˝yç. W którym nie doÊwiadczymy ju˝ chorób, terroryzmu, we-
wn´trznych konfliktów. I chocia˝ nie zawsze jej myÊli by∏y dla mnie zrozumia∏e, to tym razem nie umia∏em
podwa˝aç ˝adnej z nich. Nawet wr´cz przeciwnie, pragnà∏em udowodniç s∏usznoÊç jej racji. Twardo postano-
wi∏em uczyniç wszystko, co w mojej mocy, aby urzeczywistniç ten projekt.
Na pierwszy rzut oka wydawa∏ si´ bardzo prosty: ka˝da rodzina powinna otrzymaç do˝ywotnio hektar ziemi
i stworzyç na nim swój rodzinny majàtek, swojà ma∏à Ojczyzn´. Szczegó∏y tego projektu zniewoli∏y moje myÊli.
By∏y banalnie proste, a jednoczeÊnie niesamowite. Jak to mo˝liwe! Nie agronomi, ale tajgowa pustelnica udo-
wodni∏a, ˝e przy prawid∏owym umiejscowieniu roÊlin na dzia∏ce ju˝ po kilku latach ziemi nie trzeba b´dzie
w ogóle nawoziç. Ma∏o tego, nawet nie bardzo p∏odna ziemia b´dzie stawaç si´ coraz bardziej ˝yzna.
Jako g∏ówny argument Anastazja poda∏a sytuacj´ w tajdze. Tajga istnieje tysiàce lat i wszystko roÊnie tam
bez jakiegokolwiek nawo˝enia. Wed∏ug niej wszystko, co roÊnie na ziemi, jest realizacjà boskich myÊli, a On
tak to wszystko stworzy∏, ˝eby cz∏owiek nie musia∏ obarczaç si´ problemami zdobywania jedzenia. Wystarczy
postaraç si´ zrozumieç zamys∏ Stwórcy i tworzyç pi´kno razem z Nim. Ja te˝ mam dobry przyk∏ad.
Na Cyprze, gdzie mia∏em szcz´Êcie przebywaç, pod∏o˝e jest kamieniste. Ale nie zawsze takie by∏o. Setki
lat temu na wyspie ros∏y pi´kne cedrowe lasy, drzewa owocowe. P∏yn´∏o wiele rzek z czystà, s∏odkà wodà,
a ca∏a wyspa by∏a podobna do ziemskiego raju. Rzymscy legioniÊci, gdy podbili wysp´, zacz´li wycinaç cedro-
we drzewa i budowaç z nich statki, a˝ zniszczyli wszystkie cedrowe mateczniki. Teraz na znacznym obszarze
wyspy wyst´puje skàpa, cherlawa roÊlinnoÊç, ju˝ wiosnà wysycha trawa. RzadkoÊcià jest letni deszcz i braku-
je pitnej wody. A urodzajnà gleb´ mieszkaƒcy Cypru zmuszeni sà dostarczaç barkami. I co z tego wynika:
cz∏owiek zamiast polepszyç to, co by∏o stworzone, pogorszy∏ swoim barbarzyƒstwem. Kiedy Anastazja
w szczegó∏ach omawia∏a projekt, podkreÊla∏a, ˝e na dzia∏ce obowiàzkowo powinno zostaç posadzone rodowe
drzewo, a zmar∏ego cz∏owieka nale˝y chowaç nie na cmentarzu, ale wy∏àcznie na zagospodarowanej przez
niego samego wspania∏ej dzia∏ce rodowej ziemi. Nie potrzeba stawiaç ˝adnych nagrobków. Pami´ç o cz∏owie-
ku powinna byç ˝ywa, a nie martwa. Dla krewnych pami´cià b´dà ˝ywe twory tego cz∏owieka i wtedy jego du-
sza b´dzie mog∏a znowu si´ urzeczywistniç w materii, w rajskim ogrodzie ziemskim.
Pochowani na cmentarzu nie sà w stanie trafiç do raju, a dusze ich nie mogà urzeczywistniç si´ w materii,
dopóki istniejà myÊli krewnych i przyjació∏ o ich Êmierci. P∏yta nagrobna - jest pomnikiem Êmierci. Rytua∏ po-
grzebu zosta∏ wymyÊlony przez ciemne si∏y, których celem by∏o chocia˝ na jakiÊ czas uwi´ziç ludzkà Dusz´.
˚adnego cierpienia ani ˝a∏oby nasz Ojciec nie wymyÊli∏by dla swoich kochanych dzieci. Wszystkie boskie
3
 
stworzenia sà wieczne, samowystarczalne i odradzalne. Wszystko, co ˝yje na ziemi, od pozornie zwyk∏ej
trawki a˝ do cz∏owieka, jest harmonijnà jednoÊcià i wiecznoÊcià.
Iwtym przypadku zgadzam si´ z Anastazjà w ca∏oÊci. Popatrzcie, naukowcy twierdzà, ˝e myÊl cz∏owieka
jest materialna, a jeÊli tak w∏aÊnie jest, to znaczy, ˝e rodzina zmar∏ego, myÊlàc o nim jak o zmar∏ym, wi´zi go
w martwym Êwiecie, dr´czàc jego Dusz´.
Anastazja twierdzi, ˝e cz∏owiek, a dok∏adnie jego Dusza, mo˝e ˝yç wiecznie. Mo˝e si´ stale urzeczywist-
niaç w nowym ciele, ale tylko przy odpowiednich warunkach. I w∏aÊnie rodowy majàtek ziemski, zagospodaro-
wany zgodnie z jej projektem, takie warunki stworzy. Ja w to po prostu uwierzy∏em, ale do tego, by udowodniç
stwierdzenia Anastazji o ˝yciu i Êmierci lub im zaprzeczyç, bardziej kwalifikujà si´ naukowcy ezoterycy.
– Ale˝ b´dziesz mia∏a wielu oponentów – mówi∏em do Anastazji, a ona w odpowiedzi tylko si´ Êmia∏a.
– Przecie˝ teraz bardzo ∏atwo wszystko zacznie si´ zmieniaç, W∏adimirze. MyÊl cz∏owieka zdolna jest ma-
terializowaç i zmieniaç oblicze przedmiotu, przepowiadaç zdarzenia, budowaç przysz∏oÊç i w∏aÊnie z tego po-
wodu oponenci, którzy b´dà staraç si´ udowodniç kruchoÊç tego Êwiata, zniszczà sami siebie, poniewa˝ sami
przez swoje myÊli wywo∏ajà swój koniec. Ci, którzy zdo∏ajà zrozumieç swoje przeznaczenie i sens wiecznoÊci,
b´dà ˝yli szcz´Êliwie, reinkarnujàc wiecznie, gdy˝ sami swoimi myÊlami wytworzà w∏asnà szcz´Êliwà nieskoƒ-
czonoÊç. Jeszcze bardziej spodoba∏ mi si´ jej projekt, kiedy zaczà∏em obliczaç jego racjonalnoÊç z ekono-
micznego punktu widzenia. Wtedy si´ przekona∏em, ˝e ka˝dy cz∏owiek mo˝e zapewniç dobrobyt swoim dzie-
ciom i wnukom dzi´ki stworzonemu przez siebie rodowemu majàtkowi. Rzecz nie tylko w tym, ˝eby zagwaran-
towaç swoim dzieciom dobrà, od˝ywczà ˝ywnoÊç, miejsce do ˝ycia. Anastazja opowiada∏a, ˝e ogrodzenie po-
winno sadziç si´ z ˝ywych drzew, a çwierç hektara powinien stanowiç las. DwadzieÊcia pi´ç arów lasu to oko-
∏o trzystu drzew. Za osiemdziesiàt, sto lat pewnie je zetnà. Z tych drzew otrzymajà oko∏o czterystu metrów
szeÊciennych desek. A dobrze wysuszone i obrobione drewno ju˝ na dzieƒ dzisiejszy kosztuje co najmniej
dwa tysiàce pi´çset z∏otych za metr szeÊcienny. W rezultacie mamy milion z∏otych. OczywiÊcie nie trzeba od
razu wycinaç ca∏ego lasu, wystarczy Êciàç niezb´dnà liczb´ doros∏ych drzew, a na ich miejsce natychmiast
wsadziç nowe. Ogólnie rzecz ujmujàc, wartoÊç takiego rodzinnego dworu, wykonanego zgodnie z projektem
Anastazji, mo˝e byç oszacowana na milion euro, a zbudowaç go jest w stanie ka˝da rodzina z przeci´tnym
dochodem. Dom na poczàtek mo˝e byç skromniutki, a najwa˝niejszym skarbem b´dzie prawid∏owe i pi´kne
zagospodarowanie dzia∏ki.
Maj´tni ludzie ju˝ dziÊ p∏acà du˝e pieniàdze firmom zajmujàcym si´ projektowaniem przestrzennym. Za do-
bre i ∏adne urzàdzenie tylko stu metrów kwadratowych ziemi przylegajàcej do domu trzeba zap∏aciç od tysiàca
pi´ciuset euro w gór´. Sadzonka jednego iglastego szeÊciometrowego drzewa kosztuje pi´çset euro, a ci, któ-
rzy chcà mieszkaç w pi´knie urzàdzonym ogrodzie, nie skàpià takich pieni´dzy. P∏acà tylko dlatego, ˝e ich ro-
dzicom nie przysz∏o do g∏owy zapewniç swoim dzieciom rodowego majàtku.
Wcale nie trzeba byç bogatym, nale˝y tylko prawid∏owo pouk∏adaç sobie w g∏owie. Jak˝e mo˝emy wycho-
wywaç swoje dzieci, jeÊli sami nie rozumiemy takich prostych spraw. Anastazja ma zupe∏nà racj´, mówiàc, ˝e
wychowanie nale˝y zaczynaç od samego siebie. I wtedy tak bardzo zapragnà∏em mieç swój w∏asny dwór:
wziàç hektar ziemi, wybudowaç dom, a co najwa˝niejsze, posadziç wko∏o przeró˝ne roÊliny i zagospodarowaç
swój kawa∏eczek Ojczyzny, tak jak naszkicowa∏a Anastazja, i ˝eby otacza∏y go równie pi´knie urzàdzone
dzia∏ki innych ludzi. Wtedy Anastazja z synem mog∏aby tam zamieszkaç lub przyje˝d˝aç w odwiedziny, a póê-
niej wnuki, prawnuki...
Mo˝liwe, ˝e prawnuki b´dà chcia∏y pracowaç w mieÊcie, ale zawsze b´dà mog∏y odpoczàç w swoim ro-
dzinnym majàtku. A raz w roku, 23 lipca, w Âwi´to Ca∏ej Ziemi, ca∏a rodzina b´dzie mog∏a si´ zebraç w swoim
domu. Mnie ju˝ wtedy nie b´dzie na tym Êwiecie, ale pozostanie za∏o˝ony przeze mnie dwór, rosnàce w nim
drzewa i ca∏y ogród. Wykopi´ niedu˝y staw, wpuszcz´ narybek, ˝eby zawsze by∏a ryba. Drzewa b´dà wysa-
dzone wed∏ug specjalnego planu, tak jak mówi∏a Anastazja. CoÊ spodoba si´ potomkom, coÊ innego b´dà
chcieli zmieniç, ale tak czy inaczej zawsze mnie przy tym wspomnà. Pochowany b´d´ te˝ na swojej ziemi
i poprosz´, ˝eby w ˝aden sposób nie wydzielano mojego grobu. I niech nikt nie stoi nad nim z ob∏udnà ˝a∏obà.
Iwogóle ˝eby nie by∏o ˝adnej ˝a∏oby. I niech nie b´dzie ˝adnej kamiennej p∏yty nagrobnej, a jedynie niech
wyroÊnie z mojego cia∏a i wzejdzie nad ziemià Êwie˝a trawa i krzaki, a byç mo˝e nawet jakieÊ jagody po˝y-
teczne dla moich potomków i krewnych.
Jaka korzyÊç p∏ynie z kamiennych pomników? ˚adna i tylko smutek. Niech wspominajà mnie nie ze smut-
kiem, ale z radoÊcià, przyje˝d˝ajàc do za∏o˝onego przeze mnie dworu. Och, jak ja im to wszystko urzàdz´, tak
rozplanuj´ i tak wszystko wysadz´... MyÊli plàta∏y mi si´ w radosnym przeczuciu ogromnego zamierzenia.
Trzeba jak najszybciej zaczynaç dzia∏aç, jak najszybciej dotrzeç do miasta, a ja przed sobà mam jeszcze
4
 
z dziesi´ç kilometrów do rzeki przez las. Ach, ˝eby jak najszybciej skoƒczy∏ si´ ju˝ ten las.
Nagle ni stàd, ni zowàd wynurzy∏a si´ z pami´ci informacja o lasach Rosji, którà przeczyta∏em w jednym
z biuletynów statystycznych. Wszystkiego nie b´d´ przytaczaç, ale powiem, ˝e “las jest g∏ównym typem ro-
ÊlinnoÊci Rosji, zajmuje czterdzieÊci pi´ç procent jej terytorium. Sà to najwi´ksze zasoby leÊne na Êwiecie,
oko∏o 886,5 miliona hektarów. To jest 25,9 procent Êwiatowych zapasów drewna. Ma∏o tego, w Rosji wyst´pu-
je bardziej dojrza∏y i produktywny las ni˝ na reszcie planety. Lasy odgrywajà nies∏ychanà rol´ w gazowym bi-
lansie atmosfery i regulacji klimatu naszej planety. Ogólnie bilans lasu w Rosji obliczony przez naukowców
wyniós∏ dla dwutlenku w´gla 1789064,8 tysi´cy ton, a dla tlenu1299019,9 tysi´cy ton. Co roku w lasach Rosji
deponuje si´ 600 milionów ton CO. Te gigantyczne wartoÊci migracji gazów istotnie stabilizujà gazowy sk∏ad
i klimat planety”. To dopiero!
Niektórzy mówià, ˝e jest przygotowywana specjalna misja dla Rosji, ale ona nie tylko si´ zbli˝a, ona ju˝ si´
spe∏nia. Jak to jest, ˝e ludzie z ca∏ej planety – jeden w wi´kszym, a inny w mniejszym stopniu, niewa˝ne, wa˝-
ne jest coÊ innego – ludzie na ca∏ej planecie oddychajà powietrzem z Rosji. Oddychajà tlenem, który produku-
je ten las. A ja teraz tak po prostu nim id´. Jestem ciekaw, czy ten las dostarcza tylko tlenu wszystkim ˝yjàcym
na planecie ludziom, czy mo˝e jeszcze czegoÊ wa˝niejszego? Teraz tajga, po której szed∏em sam jeden, nie
wywo∏ywa∏a we mnie tak jak wczeÊniej uczucia trwogi. Czu∏em si´ tak, jakbym szed∏ bezpiecznym parkiem.
OczywiÊcie nie ma tu alejek parkowych i czasami drog´ zagradzajà g´ste krzaki lub zwalone drzewo, ale nie
dra˝ni∏o mnie to tym razem. Mimochodem zrywa∏em napotykane jagody, maliny, porzeczki, po raz pierwszy
przyglàda∏em si´ z zaciekawieniem, jak niejednakowe z wyglàdu sà drzewa nawet tej samej odmiany. Jak
ró˝norodnie jest umiejscowiona roÊlinnoÊç. Ani jednego podobnego obrazu.
Po raz pierwszy patrzy∏em wnikliwiej na tajg´ i wydawa∏a mi si´ bardziej ∏askawa. Mo˝e takie uczucie po-
wsta∏o równie˝ z powodu myÊli, ˝e w tej tajdze urodzi∏ si´ i mieszka na swojej polance mój ma∏y synek z Ana-
stazjà, kobietà, od której spotkania zmieni∏o si´ ca∏e moje ˝ycie. W tej bezkresnej tajdze jest maleƒka polanka
Anastazji, której ona nie chce na d∏ugo pozostawiaç i na ˝adne, nawet szykowne mieszkanie, jej nie zamieni.
Niby zwyk∏e, puste miejsce ta polana, ani domu, ani nawet sza∏asu, ani urzàdzeƒ niezb´dnych do ˝ycia,
a ona, jak tylko do niej podchodzi, od razu si´ raduje. Za trzecim razem przy okazji odwiedzin polanki Anasta-
zji czu∏em si´ podobnie. Czu∏em si´ te˝ tak, jakbym wróci∏ do domu po ci´˝kiej w´drówce.
Dziwne rzeczy, mo˝na powiedzieç, zdarzajà si´ w dzisiejszym Êwiecie. Przez tysiàclecia ludzkoÊç niby
walczy o szcz´Êcie i dobro ka˝dego cz∏owieka. A tak naprawd´, jeÊli si´ zastanowiç, ten sam cz∏owiek ˝yjàcy
w spo∏eczeƒstwie, w centrum nowoczesnego, cywilizowanego miasta, coraz cz´Êciej staje si´ bezbronny. To
trafi na kolizj´ drogowà, to go okradnà, stale dopadajà go ró˝ne bolàczki, ˝e bez apteki ju˝ ˝yç nie mo˝e, albo
przez jakàÊ pora˝k´ ˝yciowà pope∏ni samobójstwo. Liczba samobójstw wzrasta w∏aÊnie w Êwiecie cywilizowa-
nym, o wysokim poziomie ˝ycia.
Matki z ró˝nych regionów wyst´pujà w telewizji, opowiadajàc o niemo˝noÊci wy˝ywienia dzieci, o g∏odujà-
cych rodzinach. Anastazja ˝yje z ma∏ym dzieckiem w tajdze, jakby w innym Êwiecie. O nic nie prosi naszego
spo∏eczeƒstwa. Ani policja, ani ochrona nie jest potrzebna, by jà chroniç. Ma si´ wra˝enie, ˝e na tej polance
ani z nià, ani z dzieckiem nie ma prawa nic z∏ego si´ staç. OczywiÊcie mamy ró˝ne cywilizacje, a Anastazja
proponuje wziàç to, co najlepsze, z tych dwóch ró˝nych Êwiatów. Wtedy si´ zmieni obraz ˝ycia wielu ludzi na
ziemi, narodzi si´ nowe, szcz´Êliwe ludzkie spo∏eczeƒstwo. Interesujàca b´dzie ta ludzkoÊç – nowa, niezwy-
k∏a. No, na przyk∏ad.. .
ZASMAKUJ WSZECHÂWIATA
D∏ugo nie mog∏em si´ pogodziç z tym, ˝e Anastazja spokojnie zostawia oseska samego w tajdze. To pod
jakimÊ krzakiem na trawie po∏o˝y, to obok jakiejÊ niedêwiedzicy lub wilczycy le˝àcej nieopodal. Ju˝ si´ prze-
kona∏em, ˝e nie tknie go ˝adne ze zwierzàt. Nawet odwrotnie, do koƒca b´dà go broni∏y. Tylko przed kim?
JeÊli otaczajàce go zwierz´ta sà jak niaƒki, to przed kim go broniç? Trudno si´ jednak pogodziç z zostawia-
niem maleƒstwa samego. Próbowa∏em wi´c przekonaç Anastazj´, aby tego nie robi∏a.
– JeÊli zwierz´ta nie krzywdzà dziecka, to nie znaczy wcale, ˝e jakieÊ inne nieszcz´Êcie nie mo˝e si´ zda-
rzyç.
– Nie mog´ zrozumieç, o jakim nieszcz´Êciu myÊlisz.
– O wielu nieszcz´Êciach, które mogà spotkaç bezradne dzieci. Na przyk∏ad zape∏znie na jakiÊ pagórek,
a potem pokula si´ z niego, nó˝k´ lub ràczk´ podwinie.
– Ta wysokoÊç, którà dziecko zdob´dzie samo, szkody jemu nie wyrzàdzi.
5
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin