1957-03-Duchy dżungli.pdf

(1429 KB) Pobierz
Microsoft Word - ZT 1957-03 Duchy dzungli.doc
D. J. HOPE
DUCHY
DŻUNGLI
| SCAN & OCR by blondi@mailplus.pl |
WYDAWNICTWO MINISTERSTWA OBRONY NARODOWEJ
1
 
„ŻÓŁTY TYGRYS“ 1957/03
D. J. Hope
Okładkę projektował
L. Jagodziński
Scan & OCR
blondi@mailplus.pl
© Copyright by Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej Warszawa 1958 r.
SCAN & OCR by blondi@mailplus.pl 2009
Printed in Poland
Nakład 70 000 egz. Obj. 3,35 ark. wyd., 2,33 ark. druk. Papier druk. mat. VII kl., 70 g. Format 70x100/32 z
Fabryki Papieru w Myszkowie. Oddano do składu 3.01.58. Podpisano do druku 14.I.58. Druk ukończono w lutym
1958. Zam. Nr 966 z 18.12.57. Wojskowa Drukarnia w Łodzi.
Cena zł 5.-
M-9
2
„ŻÓŁTY TYGRYS“ 1957/03
D. J. Hope
SPIS TREŚCI:
3
„ŻÓŁTY TYGRYS“ 1957/03
D. J. Hope
01. CIENIE NABIERAJĄ KSZTAŁTU
Strzał ostrzegawczy przed dziobem skłonił szypra japońskiego kutra
rybackiego „Fukuma Maru” do zatrzymania motoru. Na tych wodach
podzwrotaikowych, w różowym świetle szybko jaśniejącego poranku, kadłub
statku ledwie odcinał się od szarych fal. Ale dowódca holenderskiej kanonierki
patrolowej miał widocznie wszelkie powody, żeby interesować się kutrami
japońskimi, które ostatnio pojawiły się w znacznej liczbie na wodach Pacyfiku w
pobliżu Molukków. Papiery kutra były w porządku, natomiast liczebność załogi i
jej marsowy wygląd nie bardzo spodobały się porucznikowi. Szczególną uwagę
oficera zwróciła radiostacja rybackiej łupiny. Takim aparatem można było
nadawać depesze na drugi koniec świata. Szyper oświadczył jednak, że jego firma
założyła na wszystkich statkach radiowe stacje. Dodał wyzywająco:
„Najwidoczniej im się to opłaca”.
Nie było powodu, żeby aresztować podejrzaną łajbę japońską. Natomiast w
raporcie z raidu patrolowego komendant kanonierki wyliczył kilkadziesiąt nazw
zatrzymanych bądź zaobserwowanych statków japońskich uwijających się w jego
sektorze.
We wszystkich raportach morskich owych dni pod koniec listopada 1941
powtarzały się te same informacje. Doświadczeni marynarze zaklinali się, że tylko
patrzeć, a dojdzie do walki z Japonią. Również wywiady wojsk lądowych
amerykańskich, angielskich i holenderskich podkreślaj wzmożoną działalność
„cieni”. Francuzi na pograniczu Indochin mieli już do czynienia nie z „cieniami”,
lecz z normalnymi oddziałami wojskowymi, które naj bezczelniej w świecie nie
dostrzegały znaków granicznych i przy lada okazji ostrzeliwały rozmaite obiekty.
Nie ulegało wątpliwości: to już nie była robota normalnych „cieni” japońskich,
czyli ogromnej armii szpiegów, którzy w najrozmaitszy sposób służyli cesarskiemu
wywiadowi wojskowemu. To były wyraźne przygotowania do agresji.
Najwidoczniej kierunek południowy brał górę w aktualnej polityce japońskiej.
Dziwić mogło tylko to, że rząd amerykański jak gdyby nie zwracał uwagi na
wszystkie sygnały. W Waszyngtonie bawiła właśnie specjalna misja japońska.
Dostawy amerykańskie dla Japonii wzrastały nawet. Dawało to pewnym ludziom
wiele do myślenia, zwracało uwagę specjalistów na najwyższym szczeblu. Oczy
świata wpatrzone były tymczasem w wydarzenia rozgrywające się na europejskim
froncie wschodnim. Szybkie postępy wojsk hitlerowskich w Rosji zdawały się
raczej zapowiadać jakieś działania japońskie na północy. Istniał przecież pakt
Berlin—Tokio—Rzym.
Chociaż, prawdę mówiąc, na wysokich szczeblach też nie było pełnego
rozeznania. Ot, na przykład, wywiad amerykański przechwycił szyfrówkę japońską
do ambasadora w Berlinie z dnia 30 listopada. Nakazywano w niej japońskiemu
4
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin