Arkona - Gniezno - fragmenty.pdf

(709 KB) Pobierz
29660657 UNPDF
- I -
Historia
G niezno
Stolica Władztwa Lechickiego
dodatek do gry fabularnej
1
29660657.009.png 29660657.010.png 29660657.011.png 29660657.012.png 29660657.001.png 29660657.002.png 29660657.003.png
- IV -
Wojsko
4. Wojsko
(Dariusz „Sable” Czywilis)
Choć na co dzień lud słowiański zajmuje się zwykłą pracą,
prawie każdy mężczyzna, który osiągnął właściwy wiek, gotów
jest w razie potrzeby stanąć do walki u boku księcia. Dla Słowian
bowiem od wieków podstawą sił zbrojnych jest pospolite rusze-
nie. Po wioskach jeżdżą gońcy z zapalonymi żagwiami okrzykując
Pogoń, czyli wzywając na wojnę. W takich chwilach każdy zdolny
do posiadania broni mężczyzna rusza w bój.
Drużyna (ciężka jazda):
Dla każdego władcy grodowego, od zwykłego grododzierż-
cy po księcia wszystkich ziem Lechitów, najważniejszym wspar-
ciem jest drużyna. W każdym grodzie można znaleźć kilkudzie-
sięciu (czasem nawet kilkuset) doborowych jeźdźców z oddzia-
łów drużynnych. Owi woje, odziani w skórzane, nabijane żela-
zem kaftany, a nawet kolczugi, są podstawą sił każdego grodu.
Do ich zalet zalicza się: wyszkolenie (do drużyny na ogół rekrutu-
je się najtwardszych, najbardziej doświadczonych w walkach wo-
jaków), dobre opancerzenie, (wystarczające w starciu z chrześci-
jańskim rycerstwem, ale dość lekkie, żeby nie utrudniać manew-
rów w leśnych ostępach) oraz uzbrojenie – przede wszystkim mie-
cze (pochodzące z nielicznych słowiańskich kuźni lub zdobyte w
walce). Każdy drużynnik ma też przy koniu tarczę z drewna i
skór, włócznię, topór na krótkim stylisku, często również łuby z
łukiem, by móc razić wroga przed bezpośrednim starciem.
Drużyna jest bezpośrednio podporządkowana władcy gro-
dowemu i jego rozkazom, od niego otrzymuje spyżę, broń z
grodowej zbrojowni i pieniądze. Na jego ręce składa w obli-
czu bogów przysięgę w momencie wstępowania na służbę. Siłą
drużyny jest zarówno lojalność wobec dowódcy i towarzyszy,
jak też wyszkolenie i zapał bojowy. Połączenie tych cech spra-
wia, iż Lechici nawet w otwartym polu mogą stanowić zagro-
żenie dla pancernych huf chrześcijańskich.
Lekka jazda
Obok ciężkozbrojnej drużyny szczególnie cenione są lżejsze jednostki
konne, które potrafią, mimo słabego opancerzenia (co najwyżej skórzane ka-
ftany) i lekkiego uzbrojenia (głównie łuki, włócznie i topory), skutecznie nę-
kać wraże armie. Lechickie konie niskie i krępe, swobodnie poruszają się za-
równo po borach i bagnach, jak i po otwartym terenie.
Podobnie jak od drużynników, od lekkozbrojnych jeźdźców wymaga
się dobrego wyszkolenia i opanowania konia. Nie muszą oni składać
przysięgi na wierność przed ołtarzami bogów ani mieszkać w okoli-
cach grodu, żeby być gotowymi na każde skinienie władcy. Muszą
jednak pamiętać, że za nieprzestrzeganie obowiązku Pogoni grozi
kara śmierci, podobnie jak za najmniejsze oznaki nieposłuszeństwa w
trakcie wojny. Liczebność, mobilność, bitność i niewiele
gorsze od drużynnego uzbrojenie sprawiają, że lek-
ka jazda jest podstawą lechickiej armii. Szczególnie
sprawdza ona się w atakach z zasadzek i uderze-
niach oskrzydlających. Często zdarza się, że gro-
dodzierżcy spośród tych jeźdźców wybierają goń-
ców. Zawsze też pierwszy zew Pogoni ogła-
sza się właśnie pośród lekkiej jazdy.
15
29660657.004.png
Wojsko
- IV -
Tarczownicy
W jednostkach grodowych, obok drużyny pancernej, stacjonują piesi
tarczownicy. Są to zaprawieni w bojach, woje, którzy wiele lat spędzili w
służbie książęcej. Na nich również ciąży przysięga wierności, jednak zwol-
nieni są z obowiązku przebywania na podgrodziu – głównie ze względu
na ich liczebność. W odróżnieniu od drużyny nie pobierają za swą służbę
wynagrodzenia, są jednak zaopatrywani zarówno w pancerze (skórzane
kaftany, tarcze i hełmy), jak i broń (włócznie, topory i łuki). Tarczownicy
znani są ze swej waleczności i nieustępliwości, bardzo często stanowią
więc trzon lechickich linii obronnych.
Pogoń(lekka piechota)
Nazwą tą określa się zarówno obowiązek uczestniczenia w
działaniach wojennych, jak i biorące w nich udział pospolite ru-
szenie mas pieszych, złożone ze wszystkich zdolnych do nosze-
nia broni mężczyzn. Choć niewyszkolona i uzbrojona tyl-
ko w przypadkową broń (toporzyska, proce, łuki, cza-
sem nawet maczugi nabijane krzemieniem), nosząca na
grzbietach niewiele więcej niż własne koszule, bitnością
pogoń nie ustępuje wiele tarczownikom. Pogończycy czę-
sto zasadzają się w ostępach leśnych, by stamtąd kąsać przecho-
dzące wojska wroga, a potem błyskawicznie znikać w gę-
stwinie czy pośród bagnisk. Z tych właśnie wojsk rekru-
tuje się zwiadowców spośród kmieci mieszkających w
okolicach, gdzie prowadzi się działania wojenne.
Stróża i narok
Jednym z obowiązków, ciążących na mieszkańcach
grodów położonych niedaleko przepraw wodnych czy
przesmyków górskich, jest stróża, czyli obowiązek peł-
nienia przez cały rok wart przy ważnych dla wojsk
brodach czy przełęczach. Często książę lub kasztelan
wzmacnia stróże narokami, czyli wojami - rekrutami
ściąganymi z osad narocznych. Przyucza się w nich
młodych mężczyzn do posługiwania się machi-
nami obronnymi oraz zaprawia się ich w pełnie-
niu wart. Narok i stróże szkoli się też do zwiadu,
nękania obozów wroga i niszczenia machin oblęż-
niczych i taborów. Czasem stróże i narok wspiera-
ne są przez dziwożony, które przyuczają narocznych do
sztuki łuczniczej, pokazują sposoby bezszelestnego po-
ruszania się po lesie, czy zdradzają sekrety roślin
leczniczych przydatnych przy opatrywaniu ran.
16
29660657.005.png 29660657.006.png
- IV -
Wojsko
Najemnicy
Rozmieszczenie wojsk w okolicach Gniezna
Ludzie żyjący z wojaczki - „żołnierze Fortuny” istnie-
li zawsze i w każdym zakątku świata. Nic dziwnego więc,
że najemne oddziały służą też władcom lechickim. Jednak
ich liczebność nie jest duża. Najemników bo-
wiem nie darzy się zbyt wielkim zaufaniem.
Są oni doraźnie werbowani tuż przed wy-
prawami, a po ich zakończeniu rozpusz-
czani. Czasem zdarza się, że pojedynczy
godni zaufania weterani służą księciu
lub kasztelanowi przez dłuższy okres.
Są to jednak rzadkie przypadki.
Najemną wojaczką zajmują się
głównie ludzie. Inne rasy, z wyjąt-
kiem stolemów, krzywym okiem pa-
trzą na ten sposób zarabiana na ży-
cie. A same stolemy często zaciąga-
ją się do oddziałów najemnych
lub na służbę u władyki nie dla
pieniędzy czy innych dóbr, ale
dla przygody lub z powodów,
o których niechętnie mówią,
zapewne związanych z kultu-
rą tej rasy.
Najemnicy Lechitów to
głównie Skandynawowie i
Rusini. Umiejętności bojo-
we i morale Wikingów znane
są w całym świecie. Natomiast
ludzie ze wschodnich stepów i
lasów nie mają wielkich wymagań,
co do warunków służby czy zapłaty
i często walczą dla samej przyjem-
ności przelewania krwi. Czasem
można też spotkać najemnika
pochodzącego z plemion bał-
kańskich. Bardzo rzadko
wśród oddziałów zacięż-
nych pojawiają się nawet
mieszkańcy Bizancjum
czy Arabowie.
W odległości jednego dnia pieszej wędrówki od
Gniezna, w okolicznych wsiach i na Ostrowie Lednickim
stacjonuje prawie 3000 wojów. To dużo.
Jednak w razie potrzeby książę w bardzo
krótkim czasie ma silną armię, gotową ode-
przeć napaść.
Gniezno – W grodzie, na podgrodziu oraz
w najbliższych gospodarstwach mieszka 900
pancernych. Opiekę nad końmi zapewniają
dwie stadniny, położone nad brzegami Jeziora
Jelonek. Oprócz konnicy w grodzie przebywa
300 tarczowników, przede wszystkim na kwa-
terach w pobliżu świątyni i przy dworze książę-
cym. To na nich spoczywa obowiązek bezpośred-
niej ochrony księcia. Gnieźnieńscy tarczow-
nicy, w odróżnieniu od oddziałów z in-
nych miejscowości (z wyjątkiem Ostrowa
Lednickiego), mają tarcze pomalo-
wane na czerwono. Oczywiście w
trakcie przemarszów i podcho-
dów, nakładają na nie pokrowce
z płótna, by ukryć rzucającą się
w oczy czerwień.
Ostrów Lednicki – załogę
grodu na wyspie stanowi 200 pan-
cernych i setka tarczowników. Piesi
woje ledniccy, podobnie jak tarczow-
nicy z Gniezna, wyróżniają się czer-
wonymi tarczami.
Okoliczne wsie, z wyjątkiem Smolar,
goszczą po kilkudziesięciu wojów, bądź
to tarczowników (jak Trzemeszno), bądź
lekką jazdę. W Smolarach, Dębowcu i
Imiołkach, oprócz „regularnych” wojsk,
przebywa też narok, od kilkunastu do kil-
kudziesięciu ludzi. Ich liczba zmienia się
stale, gdyż często wyruszają do niewielkich
obozów w lasach, by ćwiczyć się w rzemio-
śle wojennym.
Jady bojowe – tym mianem Słowianie określają za-
gęszczone wywary z roślin trujących, stosowane do za-
truwania strzał na wojnie i podczas polowań. Używają
ich jednak rzadko, bo chociaż są skuteczne, proces ich
przyrządzania jest długi i dość skomplikowany, trwa
czasem i tydzień. Na sporządzenie niewielkiego sło-
iczka jadu trzeba zebrać sporą ilość roślin, następnie
sporządzić wywar, który trzeba gotować tak długo aż
zmieni się w lepką maź, którą można nakładać na gro-
ty strzał.
17
29660657.007.png 29660657.008.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin