Aldridge Ray - BĹ'Ätkitna skĂłra.txt

(15 KB) Pobierz
Autor: Ray Aldridge
Tytu�: B��kitna sk�ra

(Blue Skin)

Z "NF" 7/91

Margolo przyby� do Dilvernoon, poniewa� SeedCorp wynaj�a go 
do kontakt�w handlowych z Obcymi. Ja - poniewa� Margolo 
wykupi� m�j kontrakt. Mia�am w sobie setk� po�amanych i 
zro�ni�tych ko�ci, ale nadal by�am pi�kna.
   Drug� ulubion� zabawk� Margola by�a Geem, pseudokobieta. 
Kiedy Margola m�czy�o ju� zn�canie si� nade mn�, Geem 
potrafi�a na nowo pobudzi� jego entuzjazm.
   Projektor Geem zajmowa� �rodek naszego dormitorium tak, 
by mog�a obserwowa� wszystko, co robimy. Nie przenosi�am go 
nawet w czasie nieobecno�ci Margola, bo nigdy nie mia�am 
pewno�ci, kiedy wr�ci. Czasami misja zatrzymywa�a go w Exo-
Bios tygodniami, a ja leczy�am rany. Ale cz�sto nie by�o go 
zaledwie noc lub dwie.
   Zawsze zabiera� ze sob� ma��, platynow� kasetk� 
zawieraj�c� obwody Geem. Gdy nie by�o ich przez d�u�szy 
czas, zastanawia�am si�, jakie nowe rozrywki przygotowywali 
wsp�lnie i moja g�owa pe�na by�a okrutnych fantazji. To 
zmniejsza�o przyjemno�� chwilowego uwolnienia si� od jego 
obecno�ci.
   Oficer SeedCorp pojawi� si� u mych drzwi we wspania�ym 
bia�ym mundurze z niewielk� zamkni�t� torb�. Z powag� 
patrzy� w wizjer kamery bezpiecze�stwa.
   - S�ucham? - wy��czy�am obraz, chocia� Margola nie by�o 
od trzech tygodni, a moje si�ce zblad�y.
   - Jestem tu, by zobaczy� si� z Delaph, kontraktow� 
towarzyszk� Margola Teitcha.
   Bestie gorsze od Margola kr�c� si� po korytarzach, wi�c 
kaza�am mu odstawi� torb� i pokaza� papiery i identyfikator. 
Potem wpu�ci�am go.
   Powiedzia� mi, �e nazywa si� Legba i �e Margolo nie �yje.

Usiad�am, bez tchu, z g�upim u�miechem na twarzy. - Jak to 
si� sta�o? - zapyta�am.  
  - Nieporozumienie z ambasadorem Linean�w. Znasz Linean�w?  
P�azowate plemi�. Podobni do korpulentnych, b��kitnych �ab. 
Inteligentni, lecz nieobliczalni. O ile mi wiadomo, �mier� 
mia� szybk� i bezbolesn�. - Poda� torb�. - To twoje.
   Prawie go nie s�ysza�am. Z trudem ukrywa�am podniecenie.
   Legba przest�pi� z nogi na nog�, jego twarz odbija�a 
kolejno r�ne emocje: irytacj�, oburzenie, zdecydowanie. 
Odchrz�kn�� w ko�cu. - Na jakie zabezpieczenie - zapyta� - 
pozwoli� ci liczy� Margolo w przypadku swej �mierci lub 
zagini�cia?
   - Te zabezpieczenia s� przedmiotem kontraktu - 
powiedzia�am, ale ju� domy�la�am si�, �e co� jest nie tak.
   - Czy mog� zobaczy� twoj� kopi� kontraktu?
   Bez s��w wyci�gn�am r�k�, a on za�o�y� czytnik wok� 
mego przegubu. Na przedramieniu mia� miniaturowy ekran i 
niewiele czasu zaj�o mu por�wnanie mojej kopii z 
egzemplarzem z�o�onym przez Margola w SeedCorp.
   Nast�pnie pokaza� mi, w jaki spos�b Margolo mnie oszuka�, 
pozbawiaj�c wszystkiego: dormitorium, przydzia��w odzie�y i 
�ywno�ci, podatk�w od powietrza i wody, opieki medycznej. 
Tego wszystkiego, co obiecywa� mi w czasie pe�nych b�lu 
nocy.
   - Nie po�yj� d�ugo, Delaph - m�wi�. - Wcze�niej, czy 
p�niej pope�ni� b��d i co� odgryzie mi g�ow�. Handel z 
parszywymi Obcymi jest niebezpieczny. Zaczekaj troch�, a 
wszystko b�dzie twoje.
   Cz�sto w takich chwilach nie mia�am si� odpowiedzie�, 
jedynie kiwa�am g�ow�.
   - Wiem, �e nie lubisz tego, co robimy, Delaph - szepta�. 
- Ale tak musi by�, w przeciwnym razie nie by�aby� mi 
potrzebna.
   - Powiedz mi - rzek� Legba stoj�c w drzwiach. - Co 
sprawi�o, �e sprzeda�a� sw�j kontrakt takiemu cz�owiekowi 
jak Margolo?
   Jego ciekawo�� zaskoczy�a mnie. - Margolo znalaz� mnie na 
jednej z Arek. Czy kiedykolwiek by�e� na Arce, Legbo? 
Musia�am przedrze� si� przez setki innych dziewczyn, by 
zaoferowa� mu sw�j kontrakt. Wola�abym p�j�� do publicznego 
eutanazjum ni� z powrotem wr�ci� na Ark�.
   Gdy sobie poszed�, sprawdzi�am zawarto�� torby. Wyj�am z 
niej owini�t� w czarn�, mi�kk� sk�r� kolekcj� antycznych 
narz�dzi dentystycznych Margola. By� tam te� jego 
identyfikator, z wielk� wypalon� dziur� w samym �rodku, 
zaplamiony krwi�. Na dnie znalaz�am platynow� kasetk� Geem.
   �y�am z dnia na dzie�, tydzie� po tygodniu, a� m�j kredyt 
prawie si� wyczerpa�. Ca�y czas usi�owa�am wymy�le� co�, by 
nie straci� swej wolno�ci.
   Sprzeda�am wszystko, pr�cz Geem i narz�dzi Margola. 
Zupe�nie nie potrafi�am zrozumie�, czemu j� zatrzyma�am. W 
ko�cu zanios�am Geem do handlarza. Zaoferowa� mi za ni� 
kwot� nie pozwalaj�c� prze�y� nawet trzech tygodni. - Wi�cej 
warta jest dla mnie mo�liwo�� zniszczenia jej - 
powiedzia�am, a handlarz wzruszy� ramionami. Zabra�am j� z 
powrotem do pustego dormitorium.
   Jedyn� warto�ciow� rzecz� posiadan� przeze mnie by� m�j 
kontrakt. Sprawdza�am oferty w bazie danych, gdy ponownie 
zjawi� si� Legba.
   Tym razem nie wydawa� si� tak oficjalny. Gdy go 
wpu�ci�am, wyci�gn�� czarn� p�ytk� wygl�daj�c� jak Kaseta 
pseudoosoby. Nie wyr�nia�a si� niczym, poza kwadratem 
b��kitu na samym �rodku.
   - Dobra nowina - powiedzia� szczerze. - Przez 
niedopatrzenie nie ca�y dobytek twego zmar�ego w�a�ciciela 
zosta� ci zwr�cony. Najwy�sze w�adze przepraszaj� ci� - i 
chc� to zrekompensowa�. - �ciszy� g�os. - Chcemy, by� by�a 
naszym go�ciem w domach SeedCorp. - Promienia� k�ad�c mi na 
kolanach czarny przedmiot.
   - Co to takiego?
   - Tw�j zmar�y w�a�ciciel.
  
Legba wyja�ni� mi wszystko, jego g�adka twarz tchn�a 
szczero�ci�.
   Lineanie zrobili odcisk Margola na wypadek, gdyby 
pomylili si�. Odcisk ten przekazali przedstawicielom 
SeedCorp, kt�rzy udali si� do nich na rozmowy po tym 
przykrym incydencie.
   - Sp�jrz tu - powiedzia� Legba, podnosz�c czarn� p�yt� i 
obracaj�c j�. - Zanalizowali konstrukcj� pseudokobiety 
nale��cej do twego zmar�ego w�a�ciciela. Geem, chyba tak si� 
nazywa�a? Zbudowany przez nich interface jest kompatybilny z 
nasz� technologi�, rozumiesz. Sprytne �abska.
   Zatrzyma� si� i rozejrza� po pomieszczeniu. - Nie masz 
projektora? SeedCorp po�yczy ci go na tak d�ugo, jak 
pozostaniesz naszym go�ciem.
   Wsta�, by wyj��. - To niez�y kawa� roboty. - Ponownie 
po�o�y� mi na kolanach czarn� p�yt�. - SeedCorp du�o by 
da�o, �eby dowiedzie� si�, jak tego dokonali. Sp�jrz - 
wskaza� na b��kitny kwadrat. - W chwili �mierci tw�j 
w�a�ciciel pomalowany by� na niebiesko, pozoruj�c misj� 
dyplomatyczn�. Lineanie i to �le zrozumieli. My�leli, �e 
kolor mo�e mie� jakie� religijne znaczenie, a wi�c go 
zachowali.
   Oczy Legby zab�ysn�y autentycznym entuzjazmem. - Masz, 
dotknij - powiedzia� i wzi�� moj� r�k�. Dotkn�� moimi 
palcami b��kitnej plamy. By�a ciep�a i mi�kka, i po chwili 
zda�am sobie spraw�, �e to sk�ra. Wydawa�o mi si�, �e 
drgn�a pod moim dotykiem.
   - Tak - powiedzia� Legba - to sk�ra. Ale najwspanialsze w 
tym jest to, �e wszystkie zako�czenia nerwowe niegdy� 
rozproszone po ca�ym jego ciele, skupione s� teraz na tym 
ma�ym skrawku. Pomy�l tylko o mo�liwo�ciach, Delaph. Bardzo 
chcieliby�my wiedzie�, jak tego dokonali. Margolo twierdzi, 
�e nie wie. - Legba rzuci� mi porozumiewawcze spojrzenie. - 
Ale z niedom�wie� Linean�w wynika, �e k�amie. - Legba po 
przyjacielsku po�o�y� mi d�o� na ramieniu. - Dasz nam zna�, 
je�li co� o tym napomknie, prawda? B�dzie nagroda, znacz�ca 
nagroda.

Projektor obiecany przez Legb� zjawi� si� niemal 
natychmiast, ale pocz�tkowo wcale z niego nie korzysta�am.
   Margolo le�a� tam, gdzie go rzuci�am sk�r� do ziemi, 
gromadz�c kurz na mi�kkiej powierzchni. Omija�am go z 
daleka, kr�c�c si� po dormitorium. Nie mog�am zdecydowa� si�, 
co czu�am. Czasami by�am przera�ona, chcia�am wepchn�� go w 
najciemniejszy k�t, zarzuci� innymi rzeczami, by ju� nigdy 
nie widzie� go i nie czu� pokusy. Ale bywa�o, �e chcia�am 
za�o�y� kaset� na projektor, by naigrywa� si� z niego, 
szydz�c z jego �mierci.
   Ale nie zrobi�am tego. Kilka dni p�niej posz�am do 
Euforium i znalaz�am sobie m�czyzn�. Jak tylko wpu�ci�am go 
do domu, wiedzia�am, �e pope�ni�am b��d. Potem, gdy ju� 
le�a�am bez ruchu na ��ku, on kr�ci� si� po pokoju, w�sz�c 
po szafkach, zagl�daj�c gdzie si� da. Natrafi� na kaset� 
Geem i z okrzykiem rado�ci zapyta�, co to.
   Gdy nie odpowiedzia�am, uderzy� mnie, ale nie na tyle 
mocno, by przeci�� sk�r�. Podszed� do projektora i za�o�y� 
kaset�. Geem przybra�a sw� posta�; naga, siedzia�a ze 
skrzy�owanymi nogami, jasne w�osy sp�ywa�y na jej ciemne, 
�ylaste cia�o. Wszystko w niej by�o ostre: drapie�na twarz, 
�okcie i kolana jak ko�ciste motyki, ma�e, spiczaste piersi, 
paznokcie. Nawet jej pomalowane na czerwono paznokcie u n�g 
by�y d�ugie i ostre, jakby by�a gotowa boso wspina� si� po 
drzewach. Patrz�c na mnie pochyli�a si� do przodu. - Gdzie 
Margolo? - zapyta�a ostrym, wysokim g�osem.
   - Nie �yje - odpowiedzia�am i po raz pierwszy tej nocy 
odczu�am przyjemne, prawie seksualne ciep�o.
   M�czyzna za�o�y� potem kaset� Margola. Margolo powsta� 
jak demon, nadal b��kitny i nadal nosz�cy na swym 
pseudociele �lady cierpienia. W�osy mia� zmierzwione. Wzrok 
dziki.
   Ta dw�jka szybko si� zaprzyja�ni�a.
   Wreszcie, prawie o �wicie, m�czyzna odszed�. Zamkn�am 
drzwi i odwr�ci�am si�, by spojrze� na Margola. Promienia�, 
u�miechaj�c si�. - Dziwka - powiedzia� zaczepnie.
   Wyci�gn�am r�k�, by zdj�� go z projektora, gdy doda� 
szybko: - Zaczekaj. Czy wiesz dlaczego jestem w domu zamiast 
w SeedCorp? Z pewno�ci� dziwi�o ci� to, nie jeste� g�upia.
   Cofn�am r�k�. - Dlaczego?
   - Bo b�aga�em ich, by mnie tu nie odsy�ali. Poci�li mnie, 
ale brak im finezji, o ma�o mnie nie zabili. Tym razem bez 
zmartwychwstania. "Nie oddawajcie mnie Delaph" - krzycza�em. 
"Och, tylko nie to. Ona zem�ci si� okrutnie" - j�cza�em. 
"Powiedz nam" - m�wili - "albo oddamy ci� jej". Nie 
powiedzia�em, wi�c mnie tu odes�ali i teraz u�o�ymy sobie 
�ycie na nowo, prawda?
   �mier� nie doda�a mu rozumu. Gdy tak patrzy� na mnie, 
nadal widzia� ofiar�. Zrozumia�am to nagle z niemal 
melodramatyczn� pewno�ci�. - Nasz kontrakt jest zako�czony - 
powiedzia�am i nag�ym ruchem ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin