3_2007.pdf
(
174 KB
)
Pobierz
3_07
MoŜe wczoraj, moŜe nie…
Za miasteczkiem, któŜ wie gdzie…
Prosto z domku tuŜ przy lesie,
Wiatr historię taką niesie:
- Widziałaś jak się gramolił? – Krzyknął
uradowany.
- Czemu straszysz te robaczki? –
Zapytałam – Tak nie wolno!
- A niby czemu?
- Bo… bo… - próbowałam wymyślić
coś co przekona mojego starszego brata
– bo cię uŜrą, zobaczysz!
Ale Tomek juŜ mnie nie słuchał i pobiegł przeganiać następne trzmiele.
Podczas obiadu mamusia zauwaŜyła, Ŝe Tomek jest jakiś nieswój.
Kiedy kolejny raz ze złością pacnął łyŜką w zupę i się oblał, roześmiałam się,
bo to wyglądało naprawdę zabawnie.
- Co się stało? – Zapytała mamusia.
- Nic... – burknął Tomek i dalej gmerał łyŜką w nietkniętej zupie.
- PrzecieŜ na kilometr widać, Ŝe coś cię gnębi – powiedział tatuś i przyjrzał się
Tomkowi.
- A… a bo mnie ucho boli. – Powiedział wreszcie mój brat i zmarszczył brwi.
- A czy dzisiaj ubrałeś w końcu tę czapkę jak prosiłam? – Zapytała mamusia.
Tomek pochylił się nad talerzem, jeszcze bardziej zmarszczył brwi i pokręcił
przecząco głową.
- No to nic dziwnego, Ŝe cię boli. Zawiało cię, a mówiłam, Ŝe jest mocny wiatr,
oj Tomciu.
Nie ma chyba na całym świecie nic gorszego i bardziej zrzędliwego niŜ
brat, któremu coś jest! Cały dzień Tomek wyŜywał się na mnie, Ŝe nie moŜe
wyjść na dwór i dokucza mu ucho. Kiedy rysowałam, zabierał mi kredki, a
kiedy bawiłam się lalką i śpiewałam sobie, marudził, Ŝe przecieŜ ma chore ucho
i Ŝebym go nie denerwowała. No coś niemoŜliwego!
Wreszcie mamusia orzekła, Ŝe trzeba wezwać pana doktora. Był to miły starszy
pan z wąsami, który zawsze przynosił nam cukierki, a kiedyś jak stawiał mi
bańki, to nawet dostałam takiego wielkiego kręconego lizaka.
- No Tomciu – rzekł pan doktor – widzę, Ŝe musiałeś się świetnie bawić, skoro
nie było czasu nawet ubrać czapki.
Chciałam dodać, Ŝe to była głupia zabawa, ale nie dodałam, bo przypomniałam
sobie, Ŝe nieładnie jest skarŜyć.
- Ale nie martw się, mam tu maść, która powinna ci pomóc. – Pan doktor
wyciągnął z teczki małą tubkę i jakieś tabletki, które polecił zaŜywać dwa razy
dziennie.
Nadeszła piękna wiosna i na dobre
zadomowiła się w naszym ogródku. Drzewa obsypały się biało-róŜowymi
kwiatuszkami, a rabatki, które rano pielęgnowałam z mamusią, pełne były
kwitnących na tęczowo kwiatów. Mocny wiatr roznosił ich śliczny zapach
wokoło. Bawiłam się właśnie z Gryzoniem, i niechcący piłeczka poturlała nam
się między rabatki. Mamusia, która wyrywała chwasty, krzyknęła na pieska, bo
rozpędzony gnał prosto tam gdzie zniknęła piłka. Zatrzymał się tuŜ przed
rabatką, skruszony spojrzał na mamusię, spuścił łebek i patrzył bezradnie na
piłkę w kwiatach. Roześmiałam się, widząc jego zatroskaną minkę.
- Mamusiu! – zawołałam – Gryzoń się zastanawia jak ma wyciągnąć piłeczkę,
skoro nie wolno mu wejść na rabatkę, biedak, tak się zamartwia.
- To mu pomóŜ, ale teraz bawcie się juŜ troszkę dalej, Oleńko. Kwiatuszki są
delikatne i łatwo je połamać, a sama wiesz ile pracy włoŜyłyśmy w to, Ŝeby
rabatka wyglądała tak ładnie.
Zabrałam piłkę i poszłam kawałek dalej. Tam, wśród owocowych drzew słychać
było jedno wspólne buczenie, bo wśród kwiatów buszowały przeróŜne
stworzonka brzęcząco – bzyczące. Nagle mój brat Tomek przeleciał obok mnie z
dzikim wrzaskiem, trzymając w ręku brzozową gałązkę.
- Tomasz, załóŜ czapkę! – Krzyknęła za nim mamusia. – Jest mocny wiatr.
- Uuuuuu!!! – Wydzierał się Tomek i machał swoją gałązką pomiędzy kwiatami,
strącając z nich wszystkie owady.
- Czy ty słyszysz co ja do ciebie mówię? – Zapytała mama, ale zaraz zza szyby
okna usłyszała płacz Maciusia, który się obudził, więc poszła do domu.
- Zaraz mamuś – powiedział nieuwaŜnie mój brat. Właśnie zajęty był obserwacją
grubego trzmiela, który pomrukiwał ospale i zanurzał się w kwiatuszku. Tomek
zaczaił się na niego i nagle pacnął gałązką w kwiatek. Trzmiel musiał się chyba
bardzo przestraszyć, bo wygramolił się czym prędzej, bzyknął oburzony i
wystartował do lotu, cały czas bucząc groźnie. Zrobiło mi się go Ŝal, ale mój
starszy braciszek zaśmiewał się na całe gardło.
Niestety okazało się, Ŝe ból ucha nie przechodził i Tomek nadal był
zrzędliwy i dokuczliwy. Pan doktor przyszedł ponownie.
- Oj, widzę, Ŝe trzeba zastosować mocniejszą kurację. – Pokiwał głową – Nie
obejdzie się bez zastrzyków.
- Zas… zastrzyków..? – Jęknął Tomek. Jego oczy zrobiły się okrągłe i wielkie z
przeraŜenia.
- Hihi! Ale się boi! Taki duŜy chłopiec i boi się takiej małej igły. – Zawołałam
rozbawiona, bo mój brat zawsze twierdził, Ŝe nie boi się niczego na świecie.
- No no, moja panno, ciebie teŜ wkrótce czeka igiełka, bo zbliŜa się czas
ochronnych szczepień. – Powiedział do mnie pan doktor. Od razu opuściła mnie
wesołość… Nie bardzo wiem, co znaczy słowo „szczepienie”, ale brzmi jakoś
tak strasznie nieprzyjemnie… coś jak „szczypanie”, a to akurat doskonale znam.
Dla pewności schowałam się za tatusiem, bo jeszcze panu doktorowi wpadłoby
do głowy przy okazji mnie zaszczepić… Ale na szczęście zaraz poszedł i tylko
zostawił receptę.
Wieczorem Tomek strasznie nieszczęśliwie wzdychał, aŜ nawet ja
zaczęłam trochę go Ŝałować. MoŜe i był nieznośnym starszym bratem, ale
przecieŜ zastrzyki to chyba zbyt okrutna kara nawet dla niego… Usiadłam obok i
pogłaskałam go po rączce.
- Nie martw się Tomciu. – Starałam się go pocieszyć – A moŜe tych zastrzyków
nie będzie w aptece…
- Tak, akurat – zrezygnowany spuścił głowę.
- No to… to moŜe wyzdrowiejesz dziś w nocy jak się dobrze wyśpisz i nie będą
potrzebne… - próbowałam dalej.
- Tatusiu – powiedział mój braciszek, kiedy tatuś przyszedł zapytać jak się czuje
– pamiętam taką lekcję biblijną o Jairze… Miał chorą córeczkę i prosił Pana
Jezusa, Ŝeby ją uzdrowił, bo On wysłuchuje kiedy się go prosi. Pan Jezus kocha
wszystkie dzieci, prawda?
- Oczywiście, synku. – Przytaknął tatuś.
- To moŜe pomodlimy się, Ŝeby i mnie uzdrowił, Ŝebym nie musiał brać tych
zastrzyków…
Tatuś z uśmiechem pogłaskał Tomka po głowie i przyniósł swoją Biblię.
- W Ewangelii Marka zapisany jest pewien piękny i bardzo pocieszający werset:
„
Dlatego powiadam wam: Wszystko, o cokolwiek byście się modlili i prosili,
tylko wierzcie, Ŝe otrzymacie, a spełni się wam”.
(Ew. Marka 11:24)
–
przeczytał, a potem skłoniliśmy kolana i poprosiliśmy Pana Boga, Ŝeby pomógł
Tomkowi i uzdrowił jego uszko.
Następnego dnia obudziłam się i zobaczyłam, Ŝe na zewnątrz jest
prześlicznie. Natychmiast zerwałam się, Ŝeby pobawić się w ogródku.
- Mamusiu – na korytarzu usłyszałam Tomka – juŜ mniej boli, czy mogę się
pobawić w ogródku? Proszę…
- Naprawdę juŜ cię tak mocno nie boli?
- Daję słowo! Chyba juŜ przechodzi – wołał Tomek uradowany i w pośpiechu
ubierał buty. Pozazdrościłam mu i rzuciłam się do swoich bucików.
- A ty dokąd, młoda damo? – Zapytała mamusia, a Maciuś, którego trzymała na
rękach radośnie kwiknął i machnął grzechotką.
- Do ogródka się pobawić. – Odrzekłam. – PrzecieŜ ja jestem całkiem zdrowa.
- Owszem, ale w tym stroju raczej nie radzę nigdzie wychodzić. – Uśmiechnęła
się mamusia. Oj, w pośpiechu zapomniałam, Ŝe jestem jeszcze w piŜamie…
Kiedy juŜ się ubrałam, razem z mamusią zabrałyśmy wózek z moim
malutkim braciszkiem na słoneczko. Pokazywałam mu kwiatuszki i drzewka,
gdy po drugiej stronie ogródka zobaczyłam, Ŝe Tomek znów zabawia się
straszeniem owadów. Mamusia upomniała go, ale zaraz o tym zapomniał.
- A to jest jabłońka. – Pokazałam Maciusiowi małe drzewko.
- Jabłonka, kochanie – powiedziała Mamusia. – Albo jabłoń.
- No właśnie mówię. I urosną na niej jabłuszka. Czerwone, zielone i…
- Ratunkuuu!!! – Usłyszałyśmy nagle wrzask Tomka. – Ratunku! Dziabnął
mnie! Ale mnie dziabnął!!!
- Kto, gdzie, czym? Tomciu, co się stało? – Pytała mamusia, bo Tomek
przybiegł i wymachiwał na wszystkie strony rękami.
- Mamo, mamo wielki dziabak! Bardzo wielkie dziabaszysko dziabnęło mnie tu
o tu! -Wskazywał małą czerwoną plamkę, która była blisko obolałego ucha.
Mama dokładnie obejrzała jego twarz, lekko się uśmiechnęła, delikatnie coś
usunęła z plamki i powaŜnie powiedziała:
- Tak, tak ogromne dziabaszysko. A tak naprawdę to zdenerwowana mała
pszczółka, która miała juŜ dosyć niesfornego, duŜego chłopca, nie słuchającego
napominania matki. Zezłościła się i zostawiła ci w prezencie Ŝądło, bardzo
wielkie Ŝądlisko.
- A to dopiero prezent! – Roześmiałam się. – Mówiłam, Ŝe w końcu cię coś
uŜre Tomciu. Ale młodszej siostry się nie słucha, bo młodsza siostra jest tylko
po to, Ŝeby… - Tomek łypnął na mnie złowrogo okiem, więc niepewnie i po
cichu dokończyłam – Ŝeby jej nie słuchać.
- NajwyŜszy czas by zrozumieć, Ŝe kwiaty są do ozdoby naszego ogrodu.
MoŜemy podziwiać ich piękno i kolory. - Karciła mamusia, a ja przytakiwałam
jej. - Dla motyli, robali i wszelkiego rodzaju Ŝyjątek, to słodki nektarek do
jedzenia, a pachnące pyłki to materiał budowlany. Czy tobie ktoś zabiera twój
ulubiony deser? A moŜe przy jedzeniu okłada brzozową gałązką?
- Hihi! – Wyrwało mi się. Twarz Tomka z jednej strony zaraz zrobiła się okrągła
jak balonik. Mama zadzwoniła do pana doktora, coś mu opowiadała, pokiwała
głową i poszła do domowej apteczki. Wyjęła stamtąd jakaś niezbyt ładnie
pachnącą wodę, nalała na chusteczkę i kazała przyłoŜyć na opuchliznę.
- Hihi! Gdyby pszczółka dziabnęła cię w nos to mógłbyś być Kulfonem, a moŜe
przyjęliby cię do cyrku za klauna! - Śmiałam się – Wyglądasz tak śmiesznie!
MoŜe postrasz jeszcze raz tę pszczółkę, niech cię dziabnie z drugiej strony,
będziesz wyglądał jak chomik i zmienimy ci imię na Chomek! – Dogryzałam
mu.
- Śmiej się, śmiej, a na pewno spotka cię to samo! – Burknął obraŜony Tomek i
odwrócił się do ściany.
Po południu z pracy wrócił tatuś i przyniósł zastrzyki. Niestety były w
aptece i Tomek skulił się pod kołdrą ze strachu, ale nagle w jego uchu zaczęły
dziać się dziwne rzeczy. Coś tam pstykało, zaszumiało i nagle ucho się odetkało.
- Ojej! Znowu słyszę. – Ucieszył się Tomcio, a Maciuś radośnie zakrzyknął,
jakby teŜ bardzo się ucieszył. Powoli buzia Tomka robiła się normalna, a ucho
przestało dokuczać.
- Tatusiu! Przeszło mi juŜ. – Zawołał mój braciszek, opowiedział przygodę z
pszczółką i nieśmiało przyznał, Ŝe nie był zbyt grzeczny, a pomimo to przestało
go boleć ucho.
- Tatusiu, czy Pan Jezus wysłuchał naszej modlitwy? – Zapytałam - PrzecieŜ
Tomcio nie dostał ani jednego zastrzyku
- A jak wam się wydaje?
- No ja myślę, Ŝe tak… - przyznał mój braciszek. Wtedy tatuś otworzył Biblię i
przeczytał:
- „
Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą
wam. KaŜdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze,
temu otworzą”. (Mateusza 7:7-8)
W tych słowach jest zawarta obietnica dla
kaŜdego przychodzącego z potrzebą serca. Tak prosto przynieśliśmy twoją
prośbę do Pana Jezusa, a On, jak sam mówiłeś, kocha wszystkie dzieci, więc
dlaczego ty miałbyś być wyjątkiem?
W drugim miejscu znowu jest tak napisane:
„Taka zaś jest ufność, jaką mamy do
niego, iŜ jeŜeli prosimy o coś według jego woli, wysłuchuje nas. A jeŜeli wiemy,
Ŝe nas wysłuchuje, o co go prosimy, wiemy teŜ, Ŝe otrzymaliśmy juŜ od niego to,
o co prosiliśmy”. (1 Jana 5:14-15).
Pan Jezus wysłuchał naszej modlitwy, tylko
uczynił to według swojej woli. Ty bałeś się zastrzyku z lekarstwem, który nie
boli, a Pan Jezus posłał swoje stworzenie z jego lekarstwem, które było
bolesne, ale bardzo skuteczne.
- Jest teŜ takie przysłowie: „Nie czyń drugiemu co tobie nie miłe” – dodała
mamusia.
- Tak, Pan Bóg ma pod swoją opieką wszelkie Ŝyjące stworki i dba o nie, dając
im czego potrzebują do swojego brzęczenia, ćwierkania, latania czy tuptusiania
między trawkami i kwiatkami.
- Hihi – spodobały mi się słowa tatusia, który czytał dalej:
- „W jego ręku jest Ŝycie wszelkiego stworzenia i duch wszystkich ludzi.”
(Hioba 12:10
) Słuchanie rodziców teŜ jest wielką cnotą. Nie było by tego
problemu, gdybyś w porę usłuchał rady mamy i nałoŜył czapkę w dzień
wietrzny. Pszczoły teŜ nie atakują, jeśli nie wtyka się im kija do jedzenia.
- Tak, teraz to zrozumiałem. – Powiedział cicho Tomcio.
- Zostałeś dzisiaj łagodnie napomniany, Ŝeby na przyszłość nie robić błędów, a
uwaŜniej słuchać tego, co mówią inni. – Tatuś z uśmiechem pogłaskał mojego
braciszka po czuprynie. - Korzystaj z dobrych rad, a twoje dzieciństwo będzie
mijało w radości.
ChociaŜ pszczółka taka mała,
To Tomkowi radę dała.
Udziabneła go pod uchem,
Bo kłopoty miał ze słuchem,
A ta rada to jest o tym-
Kto nie słucha, ma kłopoty.
KrzyŜówka
UKOŚNIE:
1. Przyniósł Noemu
gałązkę oliwną.
2. Domek bohaterki
opowieści.
3. L
4. Słynna nagroda
naukowa.
19. Kiedyś uŜywana do
ścinania trawy lub zboŜa.
20. Pierwszy męŜczyzna na
ziemi.
21. Jedna z nutek gamy.
22. NajwyŜsza karta w talii.
PIONOWO:
5. Za nią stoi pani
sprzedawczyni.
6. Np. Snickers
7. Małe światełko
na baterie.
8. Zwrot
grzecznościowy do
męŜczyzny.
9. ZbieŜność oczu.
11. Co robi tkacz?
12. Gatunek papugi.
POZIOMO:
6. Np. maturalny lub
przebierańców.
8. Bohaterka naszej
opowieści.
10. Występująca na
scenie.
13. Odgłos klaksonu.
14. Pisane przy imieniu.
15. Występuje na
trapezie w cyrku.
16. Nurkujący ptak.
17. Owoc lub ptak.
18. Zapasowe w
samochodzie.
19. Lodowe kawałki na
rzece wiosną.
A.
Naaman
E. Jozue
J. MojŜesz
B.
Bileam
F. Pan Jezus
K. Abram
C.
Estera
G. Jonasz
L. Gedeon
D.
Waszti
H. Samuel
M. Saul
I. Rechabeam
Co wiesz o pszczołach?
Wykreśl nieprawdziwe zdania. Litery znajdujące się przy prawdziwych
przepisz kolejno do kratek poniŜej.
Dopasowanka
Dopasuj opisane w Biblii historie do osób, które były posłuszne lub
nieposłuszne.
1.
Była posłuszna wujkowi i uratowała swój naród. ..............
2.
Był posłuszny Bogu i opuścił Ur. ..............
3.
Przez nieposłuszeństwo straciła koronę. ..............
4.
Był posłuszny matce i zamieszkał w świątyni. ..............
5.
Był posłuszny Bogu i wyprowadził swój naród z niewoli. ..............
6.
Był nieposłuszny i połknęło go wielkie zwierzę. ..............
7.
Był posłuszny Bogu i stanął na czele trzystu wojowników. ..............
8.
Był nieposłuszny i osioł musiał go ratować. ..............
9.
Był nieposłuszny i stracił koronę. ..............
10.
Nie słuchał starszych i stracił panowanie nad 10 plemionami. ..............
11.
Najbardziej posłuszny Bogu. ..............
12.
Był posłuszny Bogu i wprowadził swój lud do Ziemi Obiecanej. ..............
13.
Był posłuszny i zanurzył się w Jordanie.
..............
tak nazywają się samce pszczół. Jest ich
niewiele. Nie dbają o zapasy miodu ani nie opiekują się pszczelimi dziećmi,
czyli larwami.
Plik z chomika:
chwz_zabrze
Inne pliki z tego folderu:
6_2007.pdf
(264 KB)
5_2007.pdf
(162 KB)
4_2007.pdf
(310 KB)
3_2007.pdf
(174 KB)
2_2007.pdf
(310 KB)
Inne foldery tego chomika:
dodatek 2008
dodatek 2009
dodatek 2010
dodatek 2011
dodatek 2012
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin