Cykl Honor Harrington tom
Przekład: Jarosław Kotarski
Tytuł oryginału Echoes of Honor
Copyright (c) 1998 by David M. Weber
Chciałabym podziękować
Markowi Newmanowi,
doktorowi położnictwa...
sądzę, że rozpoznasz powód, gdy się pojawi.
Wstęp
We wspaniale urządzonej, przestronnej sali panowały cisza i bezruch mimo obecności
czworga ludzi i trzynastu treecatów (w tym czterech kociąt). Wszyscy w milczeniu wpatrywali się
w obraz wyświetlany przez holoprojektor, choć chwilowo widać było jedynie stopniowo
zmieniający się wir uspokajających barw. W całej sali poruszał się jedynie koniuszek ogona
Farraguta trzymanego w objęciach przez Mirandę LaFollet oraz chwytna łapa Samanthy, która
gładziła delikatnie Andromedę, najbardziej znerwicowaną ze wszystkich kociaków. Cała czwórka
zresztą zdradzała objawy napięcia i strachu, tuląc się do matki i kładąc uszy po sobie. Wszystkie
bowiem doskonale wyczuwały emocje dorosłych obu ras, ale były zbyt młode, by zrozumieć, co
wywoływało napięcie i wściekłość starszych.
Allison Harrington z trudem oderwała wzrok od holoprojekcji i spojrzała na męża, który z
nieprzeniknionym wyrazem twarzy wpatrywał się w wir barw. Nie musiała być empatką, by
wiedzieć, co czuje, bo sama czuła dokładnie to samo, tylko że on nie chciał przyznać się do bólu i
żalu. I to od samego początku, jakby w ten sposób chciał zaprzeczyć faktom. Wiedział, że sam się
oszukuje, tworząc złudną nadzieję podobną do tej, którą jako chirurg wielokrotnie zmuszony był
rozwiewać u rodzin chorych, dla których nie było ratunku. Była to jednakże świadomość nie
mająca wpływu na to, co czuł. Ściskał obie dłonie żony, która kurczowo się go trzymała, ale jego
twarz była niczym wyciosana w granicie i Allison zmusiła się, by odwrócić wzrok.
Przez okna wpadały promienie słońca przefiltrowane przez dwie kopuły - większą,
obejmującą całą domenę Harrington, i mniejszą, chroniącą wyłącznie Harrington House wraz z
ogrodem. Dzień był jasny i radosny, a powinna to być ciemna noc, i to z piorunami... Przynajmniej
w opinii Allison.
Obok nich i Mirandy siedział James MacGuiness, który patrząc na matkę Honor, przygryzł
wargę i stłumił chęć pocieszenia jej, świadom, że nie jest w stanie tego zrobić. To ona go tu
zaprosiła żeby był „razem z resztą rodziny”, i był jej za to wdzięczny, choć okazja była zgoła
upiorna... Odetchnął głęboko, czując pieczenie pod powiekami, i niespodziewanie na kolanach
wylądował mu miękki ciężar. Spojrzał w dół i napotkał wzrok Hery stojącej na tylnych łapach i
opierającej się środkowymi o jego pierś. A w następnej chwili poczuł na policzkach delikatny
dotyk jej chwytnej łapy. Pogłaskał ją, wdzięczny za interwencję, i usłyszał cichutki uspokajający
pomruk.
Holoprojektor ćwierknął cicho i wszyscy ponownie skupili się na obrazie. Niewielu
mieszkańców Graysona siedzących teraz przed holoprojektorami wiedziało, co zobaczy, ale obecni
w tej sali, podobnie jak i zebrani w salonie Protektora, należeli do tych nielicznych
poinformowanych dzięki uprzejmości szefa planetarnego biura Interstellar New Service. Większość
widzów naturalnie domyślała się, co będzie treścią tego specjalnego programu, jako że czasy
niespodziewanych, przekazywanych na żywo relacji z ostatnich wydarzeń przeminęły, gdy
ludzkość przestała zamieszkiwać wyłącznie jedną planetę. Teraz informacje rozchodzące się
między planetami zależały od szybkości i częstotliwości latających między nimi jednostek, toteż
plotki przeważnie je wyprzedzały. A ta historia stała się już powodem tylu specjalnych wydań
wiadomości i tylu spekulacji, że wszyscy podejrzewali, czym się ostatecznie zakończy. I to właśnie
mieli teraz zobaczyć.
Rozległo się kolejne ćwierknięcie i na ekranie pojawił się napis:
„Materiał zawiera brutalne sceny, które mogą okazać się zbyt drastyczne dla części widzów,
dlatego INS zaleca ostrożność”.
Napis był widoczny przez kilkanaście sekund, po czym zmienił się w datę wyświetloną na
tle powoli obracającego się logo INS.
23:31:05 GMT, 01:24:1912 P.D.
Oznaczało to, że nagranie zostało wykonane prawie miesiąc standardowy wcześniej. Po
około dziesięciu sekundach cyfry zniknęły, a pojawiła się twarz Joan Huertes, głównej
korespondentki INS w sektorze Haven.
- Dobry wieczór - powiedziała poważnym tonem. - Mówi Joan Huertes z centrali INS w
Noveau Paris, stolicy Ludowej Republiki Haven. Dziś po południu drugi zastępca sekretarz
informacji publicznej Leonard Boardman przemawiający w imieniu Komitetu Bezpieczeństwa
Publicznego wygłosił następujące oświadczenie.
Na jej miejscu pojawił się łysiejący mężczyzna o wąskiej, pociągłej twarzy niezbyt
pasującej do korpulentnej figury. Twarz była pobrużdżona głębokimi zmarszczkami typowymi dla
kogoś od dawna żyjącego w stanie permanentnej obawy o życie i pozycję. Chwilowo był jednak
opanowany, stojąc na mównicy i przyglądając się dziennikarzom wypełniającym dużą, wygodnie
urządzoną salę konferencyjną. Jak zwykle słychać było zagłuszające się nawzajem głosy zadające
pytania, na które nikt nie spodziewał się otrzymać odpowiedzi. Mężczyzna uniósł dłoń, prosząc o
ciszę, i gwar stopniowo ucichł. Gdy zapanowała zupełna cisza, odchrząknął i zaczął mówić:
- Dziś nie będę odpowiadał na żadne pytania. Wygłoszę oświadczenie, a moi asystenci
rozdadzą po jego zakończeniu przygotowane nagrania, więc prosiłbym o nieprzerywanie mi.
Odpowiedział mu lekki szmer rozczarowania - wszyscy spodziewali się podobnego rozwoju
wydarzeń, wiedząc z oficjalnych przecieków, czego będzie dotyczyło oświadczenie, ale zawsze
można było mieć nadzieję.
- Jak już wam wiadomo, gdyż ogłosiliśmy to wcześniej, cztery standardowe miesiące temu,
23 października 1911 roku P.D., siły zbrojne Ludowej Republiki złapały skazaną prawomocnym
wyrokiem sądu morderczynię Honor Stephanie Harrington - oświadczył, czytając z ekranu tak
umieszczonego, że nikt inny go nie widział. - Wydane wówczas przez Komitet Bezpieczeństwa
Publicznego oświadczenie głosiło, że zamiarem władz Ludowej Republiki jest wymierzenie
sprawiedliwości dokładnie w myśl litery prawa. Ludowa Republika skrupulatnie tego prawa
przestrzega, nawet w stosunku do jeńców wziętych w wyniku nie sprowokowanej agresji ze strony
monarchistycznych
imperialistów
rządzących
Gwiezdnym
Królestwem
Manticore
i
marionetkowych reżimów tak zwanego Sojuszu. Przestrzegamy konwencji denebskiej, ponieważ
nie jest winą żołnierzy, że służą skorumpowanemu systemowi ucisku i wyzysku, który kazał im
walczyć, nawet jeśli w efekcie tych rozkazów doprowadził do agresji na państwo, którego
obywatele pragną jedynie żyć w pokoju. Sytuację dodatkowo komplikował fakt, iż w momencie
ujęcia Harrington była oficerem Królewskiej Marynarki, co w świetle przepisów konwencji
denebskiej teoretycznie zapewniało jej status jeńca wojennego i chroniło przed konsekwencjami
wcześniejszego przestępstwa. Władze Ludowej Republiki, stojąc wobec tak skomplikowanego
problemu, zdecydowały się nie działać pochopnie i w pośpiechu i zwróciły się do Najwyższego
Trybunału Ludowego o zbadanie sprawy w świetle przepisów konwencji denebskiej, by nie
naruszyć praw przysługujących jeńcom wojennym. Trybunał po dokładnym przeanalizowaniu
sprawy zdecydował, iż zgodnie z artykułem 41 konwencji denebskiej Harrington nie przysługuje
status jeńca wojennego i związana z tym ochrona prawna, ponieważ została skazana prawomocnym
wyrokiem sądu cywilnego za czyn popełniony przed wybuchem wojny. Dlatego też trybunał
nakazał przeniesienie Harrington z gestii Ludowej Marynarki pod kuratelę Urzędu Bezpieczeństwa
jako zwyczajnego cywilnego więźnia. W uzasadnieniu jednogłośnego werdyktu trybunału sędzia
ludowy towarzyszka Theresa Mahoney napisała:
„...Nie była to decyzja łatwa nie tyle z prawnego punktu widzenia, jako że treść artykułu 41
jest zupełnie jasna, podobnie jak przepisów, na podstawie których nastąpiło skazanie, ile dlatego,
że trybunał nie chciał stwarzać precedensu mogącego dać wrogowi okazję do wywarcia zemsty w
imię «odwetu» czy «wyrównania krzywd» w stosunku do naszych własnych żołnierzy
znajdujących się w nieprzyjacielskiej niewoli. Niemniej w świetle całkowicie jednoznacznych
przepisów trybunał nie miał innej możliwości, jeśli pragnął postąpić zgodnie z prawem. Natomiast
biorąc pod uwagę szczególne okoliczności tej sprawy oraz możliwą zemstę na niewinnych ofiarach
ze strony wrogów ludu, trybunał zwraca się do Komitetu Bezpieczeństwa Publicznego z prośbą o
złagodzenie wyroku. Prośba ta nie wynika z faktu, iż trybunał uważa, że skazana na to zasługuje,
ale z uzasadnionej obawy o bezpieczeństwo obywateli Ludowej Republiki obecnie znajdujących
się w rękach Sojuszu”.
Boardman przerwał i odłożył kartkę, z której z namaszczeniem odczytał uzasadnienie
napisane dziwnie nieprawniczym językiem, jako że dało się je zrozumieć bez co najmniej
magisterium z dziedziny prawa. Oparł dłonie o mównicę i mówił dalej:
- Komitet, a zwłaszcza towarzysz przewodniczący Pierre, nader dokładnie zapoznali się z
opinią i rekomendacją trybunału i dogłębnie je rozważyli. Choć reprezentanci ludu zawsze stali na
stanowisku, że należy okazywać łaskę, nawet wrogom, w tym przypadku sprawa była zupełnie
jednoznaczna, a co więcej, rząd Ludowej Republiki nie mógł okazać słabości wobec wrogów
podczas decydującej wojny klasowej z wrogami ludu. Mając to właśnie na uwadze, jak też
pamiętając, za co Harrington została skazana, a dopuściła się świadomego i zaplanowanego mordu
na całej załodze frachtowca floty handlowej Ludowej Republiki Haven o nazwie Sirius, Komitet
zdecydował nie łagodzić w żaden sposób wyroku sądu. Towarzysz przewodniczący Pierre uznał
też, iż w tym przypadku niecelowe byłoby korzystanie z przysługującego mu prawa łaski. Dlatego
też Harrington została przekazana stosownym władzom w obozie Charon znajdującym się w
systemie Cerberus. Dziś, czyli dwudziestego czwartego stycznia o siódmej dwadzieścia GMT, do
siedziby głównej Urzędu Bezpieczeństwa w Noveau Paris dotarło potwierdzenie z obozu Charon o
wykonaniu wyroku zgodnie z otrzymanymi poleceniami.
Ktoś w zalanej słońcem sali jęknął, co było doskonale słyszalne w ciszy, jaka w niej
panowała. Allison nie miała pojęcia kto to - być może ona sama. Wbiła paznokcie w dłoń męża, a
on nawet nie drgnął. Szok nie był co prawda ogromny, gdyż wszyscy od dawna czegoś takiego
właśnie się spodziewali, niemniej świadomość, że to, co najgorsze, jednak się stało, była
wstrząsem. I nikt z obecnych nie mógł oderwać wzroku od holoprojekcji, jakby oznaczało to
zdradę tej, którą mieli ujrzeć po raz ostatni. Było to całkowicie irracjonalne, ale logika nie zawsze i
nie wszędzie jest najważniejsza.
Sala ukazywana na obrazie także pogrążona była w absolutnej ciszy, gdy Boardman zamilkł
na chwilę. Potem spojrzał w kamerę i oznajmił z determinacją:
- Ludowa Republika Haven ostrzega wszystkich członków tak zwanego Sojuszu przed
próbami zemsty w stosunku do jeńców wojennych znajdujących się w jego mocy lub też tych,
którzy się w niej znajdą. Ludowa Republika pragnie przypomnieć zarówno swoim wrogom, jak i
reszcie galaktyki, że był to pojedynczy, wyjątkowy przypadek dotyczący sprawcy zbrodni, który
przez jedenaście standardowych lat unikał legalnie orzeczonej kary. Jakakolwiek próba złego
traktowania obywateli Ludowej Republiki w odwecie za wymierzoną sprawiedliwość będzie niosła
...
TOMI-3231