Andrzej Zimniak - Wiano, Kobiety i Śpiew.txt

(21 KB) Pobierz
Autor: ANDRZEJ ZIMNIAK
Tytul: wiano, kobiety i �miech

Z "NF" 2/99

   
   Od kiedy Irena dowiedzia�a si�, �e jej m�� powinien 
raczej zaszy� si� na jakim� poligonie na ko�cu �wiata ni� 
pcha� si� w ma��e�stwo, zamkn�a si� w sobie i skupi�a  
na p��tnach, p�dzlach i sztalugach.  W�a�nie wtedy zacz�a 
malowa� g�ry o �ci�tych wierzcho�kach i szklanych ludzi z 
wypacykowanymi na r�owo, kolistymi przestrzelinami, przez 
kt�re przegl�da� si� wodnisty b��kit nieba. Wieczorami 
wychodzi�a na ci�kie od rosy pastwiska i d�ugo spacerowa�a 
pomi�dzy brzuchatymi krowami, tr�caj�c bos� stop� ich 
si�gaj�ce trawy wymiona lub celuj�c witk� w oczy, 
wielkie jak pi�ci i zasnute bezmy�ln� melancholi�.  
   Wtedy odbyli jedyn� naprawd� powa�n� rozmow� w ich 
wsp�lnym �yciu. By�a na tyle nieprzyjemna, �e przez 
nast�pne lata omijali niebezpieczny temat, kt�ry jednak 
przez to niestety nie znikn��, lecz drzema� spokojnie jak 
Wezuwiusz pod skorup� skamienia�ej magmy. Gdy zap�dzili 
si� za daleko, przerywali pogaw�dki w p� zdania, a 
telewizor bywa� wy��czany nieraz w �rodku najciekawszej 
historyjki. Ona sp�dza�a ca�e dnie na zamalowywaniu 
p��cien, a on wykonywa� swoj� bezmy�ln�, ale za to dobrze 
p�atn� prac� i odk�ada� fors�. U�o�yli prywatn� list� 
dziesi�ciu cud�w �wiata i w ci�gu kilku lat obejrzeli 
wszystkie, cz�sto zapewniaj�c si� nawzajem o nale�ytym 
spe�nianiu �yciowych powinno�ci wy�szego rz�du. Po 
turystycznym wyeksploatowaniu wspania�o�ci cywilizacji, 
nast�pny urlop przeznaczyli na wypraw� do raju.
   Do godno�ci prywatnego raju wynie�li male�ki biwak w 
g�rach, gdzie tu� nad spienionym strumieniem ustawili 
namiot. Pan B�g zgromadzi� w tym jednym miejscu wszystko, 
co najwa�niejsze: bajkowe widoki na �a�cuch o�nie�onych 
szczyt�w, panoram� wymoszczonych zieleni� dolin, �yw� 
wod�, poszeptuj�c� o narodzinach �wiata, i, nie do wiary, 
czyste powietrze, kt�re nad ranem szczypa�o mro�nymi 
podmuchami, a popo�udniami przynosi�o zio�owy aromat 
kwitn�cych po�onin. Nie trzeba by�o ju� nigdzie chodzi� 
ani nic zwiedza�, bo w�a�nie w tym miejscu s�oneczko 
�wieci�o najja�niej, nie pora�aj�c przy tym oczu.
   Pewnego dnia gadaj�ca woda zaroi�a si� od czerwonych 
ryb o rozd�tych skrzelach, resztkami si� p�yn�cych pod 
pr�d. Obserwowali je w milczeniu, okopuj�c si� w sza�cach 
osobnych rozmy�la�, rozpaczliwie pr�buj�c jeszcze raz 
przyczai� si� w labiryncie niedopowiedze�. Irena poczu�a, 
�e robi si� jej duszno i �e nawet powietrze z przestwor�w 
raju nic ju� nie pomo�e.
   - One �yj� do chwili, w kt�rej wydadz� miot - 
powiedzia�a g�o�no, mo�e nawet odrobin� za g�o�no. 
Szykowa�a si� do dyskusji i zawczasu przygotowa�a 
argumenty w rodzaju tych, �e ka�d� u�omno�� da si� 
potraktowa� jako co� powszedniego, tak jak grube nogi czy 
orzeszkowy biust. Ale Piotr milcza�, zupe�nie jak gdyby 
robi� jej na z�o��, i to w�a�nie w chwili, w kt�rej 
wreszcie zdecydowa�a si� przem�wi�.
    - Potem gin� - doda�a bez sensu, �eby czym� wype�ni� 
nienawistn� cisz�. Si�gn�a ga��zk� i smagn�a l�ni�cy 
grzbiet, kt�ry na okamgnienie wysun�� si� nad powierzchni� 
wody. - Nie s� wi�cej potrzebne, bo osi�gn�y sw�j cel.
   - To zwierz�ta - odezwa� si� w ko�cu Piotr. - Ich cel 
stanowi spryskanie ikry sperm�.
   - A my? Co my�my zdzia�ali? Przez nasze konto 
przep�yn�o troch� umownych �rodk�w p�atniczych, bez 
w�tpienia udeptali�my skrawek ziemi mi�dzy drzwiami a 
ulic�. Oto, co pozostawimy po sobie: k��b opar�w dwutlenku 
w�gla i standardowe szambo. Nic, co by mia�o jakiekolwiek 
znaczenie. Nikt nie wie, �e wyruszamy w kolejn� podr� i 
nikt tak naprawd� nie spodziewa si� nas z powrotem. W 
pracy mo�na ci� zast�pi� z dnia na dzie�. Gdyby�my 
pozostali na sta�e w tych g�rach, nikt by nie pami�ta� o 
tym d�u�ej ni� przez dwa dni! - M�wi�a zupe�nie nie to, co 
sobie przygotowa�a. I co wmawia�a sobie przez lata. 
Wszystko przez Piotra, kt�ry okaza� si� gburem!
   - To zbyt prosty schemat, Ireno. Stanowimy cz�stk� 
cywilizacji, wi�c mamy troch� praw autorskich. Sens nie 
ko�czy si� na biologii, raczej w tym punkcie si� zaczyna.  
   Piotr te� mia� przygotowane argumenty i samo 
stwierdzenie tego faktu zdenerwowa�o Iren�.  
   - Och, przesta� wyg�asza� g�adkie gazetowe frazesy. 
Czy�by� nie wyczuwa�, �e s� trywialne? Sk�d wiesz, w co 
wpisany jest sens? I co jest naprawd� wa�ne?
   - Wa�ne dla kogo?!
   �achn�a si�, a potem spojrza�a zdziwiona. Piotr 
prawie nigdy nie podnosi� g�osu.
   - A czy to nie wszystko jedno? Dobrze, niech b�dzie: 
nie mog� da� sobie rady ze sob� i chc� uspokoi� kocio� z 
hormonami we w�asnym brzuchu. Do diab�a, czy to zakazane?! 
Sk�d wiesz, �e malowanie jest bardziej ludzk� czynno�ci� 
ni� p�odzenie? I co z tego, co po nas zostanie, bardziej 
si� przyda przed ko�cem �wiata?!
   Piotr skuli� si�, przygarbi�, straci� ch�� do dalszej 
dysputy. Zawsze tak by�o: po przekroczeniu krytycznej 
temperatury dyskusji zamyka� si� w sobie, uchodzi� z niego 
animusz. By� mo�e stwierdza�, �e temat nie jest warty 
anga�owania a� takich nami�tno�ci. I jak zawsze, Irenie 
zrobi�o si� go szkoda. Jednak nie potrafi�a zmieni� tematu 
na bardziej neutralny. Nie teraz.
   - S� kraje pe�ne niechcianych dzieci... - 
Naprowadza�a go na drog�, kt�r�, wed�ug niej, powinni 
zd��a�. Nic nowego pod s�o�cem, ale dla nich zacznie si� 
odmienny, dziewiczy �wiat. Spostrzeg�a, �e dr�y z l�ku i 
podniecenia. P�onne okaza�y si� nadzieje, �e po latach te 
sprawy stan� si� dla niej mniej wa�ne.
   - Istnieje inny spos�b - przerwa� jej. M�wi� tak 
cicho, �e rzeka niemal w ca�o�ci unosi�a jego s�owa. - 
Ale...
   - Klonowanie? Nie, m�j drogi. Nie chc� i nie mog� 
ryzykowa� pok�tnych zabieg�w, a z sesji w Bangladeszu z 
g�ry rezygnuj�. Je�li za� chodzi o pozosta�e metody, to 
wiesz r�wnie dobrze jak ja, �e w naszym przypadku nie 
wchodz� one w rachub�.
   - Wiem, pami�tam. - �achn�� si�. - Wczoraj czyta�em o 
innym... sposobie.
   Unios�a g�ow�.
   - Co to takiego?
   - Jaki� lekarz, chyba Suder czy Sunder, uzyska� zgod� 
na przeprowadzenie zupe�nie nowych pr�b na ludziach. Jego 
metoda sprawdzi�a si� na szympansach, a teraz czeka na 
ochotnik�w. Nie chc� przez to powiedzie�, �e to mamy by� 
my, ja tylko tak... bo mo�e nie czyta�a�...
   - Och, nie, tylko nie to - j�kn�a i ukry�a twarz w 
d�oniach.
   Sw�j skrawek raju opu�cili nazajutrz. �pieszyli si�.
  
   - Niczym pa�stwo nie ryzykuj�. Pobieramy tylko kilka 
kom�rek z b�ony �luzowej wewn�trznej strony wargi i mo�na 
i�� do domu. To naprawd� nie boli!
   - Panie doktorze... - G�os Ireny przywodzi� na my�l 
pomruk lwicy tu� przed atakiem. Zmru�y�a oczy i wbi�a z�e 
spojrzenie w chudzielca w bia�ym fartuchu, kt�rego 
dyniowata g�owa zdawa�a si� by� sztucznie doczepiona do 
rachitycznego tu�owia.
   - Oczywi�cie, zaraz wszystko dok�adnie pa�stwu 
obja�ni�! - Lekarz uni�s� d�onie w przepraszaj�cym ge�cie. 
- Nie wszyscy prosz� o specjalistyczne t�umaczenie, wi�c 
dlatego rozpocz��em troch� stereotypowo. A wi�c do rzeczy. 
Prawdopodobie�stwo, �e powstanie p��d o cechach 
niepo��danych, czyli przypadkowych lub domieszkowych, jest 
niewyobra�alnie ma�e. Pewnie, �e wszystko da si� pomy�le�, 
nawet to, �e za godzin� w klinik� uderzy meteor wielko�ci 
kamienicy i zetrze w py� zar�wno nas, jak i wszystkie 
laboratoria. �rednio raz na sto lat taki kosmiczny z�om 
trafia w nasz glob, no i przecie� gdzie� musi spa��. Tylko 
dlaczego ma trafi� w�a�nie tutaj?
   - Ile udanych pr�b przeprowadzi� pan na szympansach? - 
przerwa� mu Piotr.
   - Dostatecznie wiele, aby zdoby� do�wiadczenie i 
zyska� niemal pewno��, �e ka�dy nast�pny zabieg b�dzie 
udany. �ci�le rzecz bior�c oko�o dwudziestu, szanowny 
panie.
   - A ile by�o pr�b nieudanych?
   Lekarz za�mia� si� tak, jakby nagle dosta� czkawki, i 
wytar� spocone d�onie w po�y fartucha.
   - Jest pan bardziej dociekliwy od dziennikarzy, kt�rzy 
codziennie czatuj� za drzwiami, bo do �rodka ich nie 
wpuszczam. Wi�cej, bo oko�o trzydziestu. Ale to nic 
dziwnego, bo wiele pierwszych eksperyment�w, w kt�rych nie 
uzyskali�my pozytywnych wynik�w, dopiero doprowadzi�o do 
znalezienia w zasadzie niezawodnej metody. Zabiegi 
wykonywane w ostatnim okresie ko�cz� si� sukcesem w 
dziewi�ciu przypadkach na dziesi��, je�li ju� gustuje pan 
w statystyce.
   - Czy nie istnieje mo�liwo�� ujawnienia si� u p�odu 
naszych w�asnych obci��e� genetycznych?
   - Absolutnie nie, drodzy pa�stwo. Je�li teraz te cechy 
si� nie manifestuj�, w  waszych klonach pozostan� r�wnie� 
u�pione w identyczny spos�b.
   - Wspomnia� pan o jakim� domieszkowaniu. Co to 
takiego?
   - Domieszkowanie to przeniesienie �ladowych cech przez 
pozaj�drowy, mitochondrialny DNA. W tym przypadku taka 
mo�liwo�� nie istnieje, poniewa� macierzyste kom�rki 
jajowe oczyszczamy metod� pola elektrycznego. Geny b�d� 
wi�c pochodzi� w stu procentach z waszych kom�rek, czyli 
pani klon b�dzie pani m�odsz� siostr� bli�niaczk�, a pan 
otrzyma brata bli�niaka. Wzrost p�od�w dokona si� w 
transgenicznym �rodowisku fizjologicznym, profilowanym 
kobiecymi hormonami. Poprzedzaj�ce ten docelowy etap pr�by 
na pi�ciu gatunkach zwierz�t da�y znakomite rezultaty. 
Stoimy na progu nowej ery, a wy, drodzy pa�stwo, macie 
szans� na znalezienie si� po�r�d jej prekursor�w!
   - Teraz pan, doktorze, m�wi jak rasowy dziennikarz w 
wywiadzie telewizyjnym - odezwa�a si� Irena. Z�o�� jej 
przesz�a i g�os mia�a pozornie spokojny. Patrzy�a za okno, 
na rozleg�e ��ki i pastwiska, na zielone wzg�rza ze 
stoj�cymi samotnie, starymi drzewami. - Przejd� si� 
troch�, musz� przemy�le� to wszystko, a tymczasem pan 
wy�o�y szczeg�y mojemu m�owi, dobrze?
   - Ale� prosz�, mamy tutaj najczystsze powietrze w 
ca�ym wojew�dztwie! Jeszcze jedno: za zabiegi nie zap�ac� 
pa�stwo ani grosza. Koszt pierwszych dziesi�ciu operacji 
klonowania oraz, co r�wnie istotne, opieki nad dzie�mi d...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin