Lovecraft H.P. - Elektryczny kat.txt

(44 KB) Pobierz
"Elektryczny Kat" 
H.P.Lovecraft 


Dla kogo�, kto nigdy nie by� �wiadkiem egzekucji przeprowadzonej w majestacie prawa, mam do opowiedzenia raczej dziwaczn�, a zarazem przera�aj�c� histori� o elektrycznym kacie. W istocie s�dz�, �e bardziej mn� to wstrz�sn�o, ni� mog�oby wi�kszo�ci� ludzi, kt�rzy w ci�gu swego �ycia stawali przed s�dem. Powodem tego jest co�, czego by�em �wiadkiem czterdzie�ci lat temu - bardzo dziwne wydarzenie, kt�re doprowadzi�o mnie na brzeg nieznanych i czarnych otch�ani. 

W 1899 roku by�em rewidentem i kontrolerem zatrudnionym w Tlaxcala Mining Company w San Francisco, dzia�aj�cym w ma�ych kopalniach srebra i miedzi w g�rach San Mateo w Meksyku. Mieli�my wtedy jakie� k�opoty w kopalni numer 3, kt�ra mia�a gburowatego i podst�pnego asystenta superintendenta, nazwiskiem Artur Feldon. Sz�stego sierpnia firma otrzyma�a telegram m�wi�cy, �e Feldon da� drapaka zabieraj�c ze sob� wszystkie ksi�gi rachunkowe, por�czenia i papiery prywatne pozostawiaj�c administracj� i finanse w stanie zupe�nego chaosu. 

Wydarzenie to by�o dotkliwym ciosem dla przedsi�biorstwa. P�nym popo�udniem prezes McComb wezwa� mnie do swego biura i poleci� mi za wszelk� cen� odzyska� dokumenty. Wiedzia�, �e b�d� trudno�ci. Nigdy nie widzia�em Feldona, a do dyspozycji by�y tylko bardzo niewyra�ne fotografie. Co wi�cej, moje wesele mia�o si� odby� we czwartek w nast�pnym tygodniu, a wi�c ju� za dziewi�� dni. Nie mia�em wi�c zbytniej ochoty spieszy� do Meksyku i �ciga� kogo� na B�g wie jak wielkich odleg�o�ciach. Potrzeba jednak by�a tak wielka, �e McComb uwa�a�, �e ma prawo ��da� mego natychmiastowego wyjazdu, a ja ze swej strony s�dzi�em, �e w przypadku odniesienia sukcesu, moja pozycja w firmie niepomiernie wzro�nie. 

Mia�em wyjecha� w nocy, prywatnym wagonem prezesa do Mexico City, sk�d mia�em pojecha� kolejk� w�skotorow� do kopalni. Jackson, kierownik kopalni numer 3 powinien mnie wtajemniczy� we wszystkie szczeg�y i udost�pni� mi wszelkie mo�liwe �lady natychmiast po mym przyje�dzie, potem za� mia�em rozpocz�� niezw�ocznie poszukiwania - przez g�ry, wzd�u� wybrze�a, na bocznych uliczkach Mexico City - zale�nie od tego, jak rozwinie si� sytuacja. Wyjecha�em z ponur� determinacj� doprowadzenia sprawy do ko�ca i ze skutkiem tak szybko, jak to by�o mo�liwe i koi�em niezadowolenie wyobra�eniami wczesnego powrotu, z papierami i winowajc�, i my�lami o weselu, kt�re powinno si� sta� triumfaln� ceremoni�. 

Zawiadomiwszy rodzin�, narzeczon� i najbli�szych przyjaci� poczyni�em pospieszne przygotowania do podr�y. Spotka�em si� z prezesem McCombem o �smej wieczorem na stacji Southern Pacific, otrzyma�em od niego pewne pisemne instrukcje i ksi��eczk� czekow�, po czym odjecha�em jego wagonem, doczepionym do poci�gu transkontynentalnego. Podr� min�a bez przyg�d i po dobrze przespanej nocy rozkoszowa�em si� przyjemno�ci� jazdy tak rozwa�nie mi u�yczonym prywatnym wagonem. Przeczyta�em z uwag� instrukcje i sformu�owa�em plany pochwycenia Feldona i odzyskania dokument�w. Do�� dobrze zna�em okolice Tlaxcali - prawdopodobnie lepiej ni� uciekinier - mia�em wi�c ju� pewn� przewag� w mych poszukiwaniach, gdyby on ju� wcze�niej nie odjecha� poci�giem. 

Wed�ug instrukcji, Feldon by� przedmiotem zmartwienia kierownika Jacksona ju� od pewnego czasu, dzia�aj�c w tajemnicy i pracuj�c bez uzasadnienia w laboratorium kopalnianym w dziwnych godzinach. Podejrzewano go o wsp�prac� z dow�dcami meksyka�skimi i niekt�rymi peonami w kradzie�y rudy, lecz tubylc�w uwolniono od zarzut�w, nie by�o bowiem wystarczaj�cych dowod�w, aby mo�na by�o odnie�� jakie� sukcesy w tak delikatnej sprawie. Mimo tajemniczo�ci, by�o w tym w istocie wi�cej niepos�usze�stwa ni� winy. By� k��tliwy i m�wi� tak, jakby to firma go oszukiwa�a, a nie on firm�. Otwarta inwigilacja przez jego koleg�w, jak pisa� Jackson, wydawa�a si� coraz bardziej go irytowa�, a teraz znikn�� ze wszystkim, co by�o wa�ne dla zak�adu. O tym gdzie mo�e by�, nikt nie mia� najmniejszego poj�cia, cho� ostatni telegram Jacksona sugerowa�, �e s� to dzikie stoki Sierra de Malinche, gdy� ten wysoki, okryty mitami szczyt o sylwetce trupa by� rejonem, z kt�rego pochodzili okoliczni, tubylczy z�odzieje. 

W El Paso, do kt�rego dotarli�my o drugiej, w noc poprzedzaj�c� nasze wyruszenie w pogo�, m�j wagon zosta� od��czony od poci�gu mi�dzykontynentalnego i przy��czony do specjalnej lokomotywy, kt�r� telegraficznie wys�ano na po�udnie, do Mexico City. Drzema�em do �witu i przez ca�y nast�pny dzie� nudzi�em si� na p�askiej, pustynnej r�wninie Chilhuahua. Obs�uga powiedzia�a mi, �e b�dziemy w Mexico City w po�udnie w pi�tek, lecz wkr�tce zobaczy�em, �e istniej� niezliczone przeszkody, poch�aniaj�ce cenne godziny. By�y oczekiwania na bocznicach wszystkich stacji jednotorowej linii, to przegrzewa�y si� skrzynki smarownicze osi, czy inne trudno�ci komplikowa�y rozk�ad jazdy. 

W Torreon byli�my o sze�� godzin p�niej i by�a ju� prawie �sma rano w pi�tek - pe�ne dwana�cie godzin p�niej ni� przewidywa� to rozk�ad jazdy - gdy maszynista otrzyma� w ko�cu zgod� na przy�pieszenie podr�y, aby spr�bowa� nadrobi� op�nienie. Moje nerwy by�y na granicy wytrzyma�o�ci i nie mog�em uczyni� nic innego, ni� chodzi� w desperacji po przedziale tam i z powrotem. W istocie przekona�em si�, �e przy�pieszenie to zosta�o okupione wysokim kosztem, gdy� po trzydziestu minutach pocz�y si� mno�y� objawy przegrzania smarownic r�wnie� w moim wagonie. Po nerwowym oczekiwaniu zdecydowano, �e jedynym wyj�ciem jest powleczenie si� z jedn� czwart� szybko�ci do nast�pnej stacji ze sklepami - handlowej faktorii Queretaro. To by�a ostatnia kropla, kt�ra przela�a kielich goryczy i prawie tupa�em z w�ciek�o�ci jak dziecko. Czasami wydawa�o mi si�, �e ko�ysz� si� w mym fotelu na biegunach, aby przy�pieszy� bieg poci�gu z jego w�owego pe�zni�cia. 

By�a prawie dziesi�ta wieczorem, gdy przyjechali�my do Queretaro, gdzie sp�dzi�em pe�n� niepokoju godzin� na peronie, podczas gdy m�j wagon zosta� odstawiony na bocznic� i majstrowa�o przy nim ze dwudziestu tubylczych mechanik�w. W ko�cu powiedzieli mi, �e zadanie przerasta ich mo�liwo�ci, gdy� dalsza jazda wymaga nowych cz�ci, kt�re najbli�ej dosta� mo�na w Mexico City. Naprawd�, wszystko sprzysi�g�o si� przeciwko mnie. Zacisn��em z�by, gdy pomy�la�em o oddalaj�cym si� coraz bardziej Feldonie - mo�e dotar� ju� do Vera Cruz z jego liniami �eglugowymi, albo do Mexico City, z mo�liwo�ci� wyjazdu stamt�d kolej� w r�nych kierunkach - podczas gdy ci�gle nowe przeszkody trzyma�y mnie tu uwi�zanego i bezsilnego. Oczywi�cie Jackson powiadomi� policj� we wszystkich okolicznych miastach, lecz znaj�c jej mo�liwo�ci, nie potrafi�em powstrzyma� smutku. 

Najlepsze, co mog�em zrobi�, to z�apa� regularny nocny ekspres do Mexico City, kt�ry jecha� z Aguas Calientes i zatrzymywa� si� na pi�� minut w Queretaro. Tutaj powinien by� o pierwszej, je�li nie mia� op�nienia, a w Mexico City o pi�tej w sobot�. Gdy kupowa�em bilet, dowiedzia�em si�, �e poci�g posiada wagony typu europejskiego, z zamykanymi przedzia�ami, nie za� ameryka�skiego, z d�ugimi przedzia�ami z rz�dami dwumiejscowych siedze�. By�y u�ywane we wczesnym okresie meksyka�skiego kolejnictwa, gdy� pierwszymi liniami interesowali si� Europejczycy, a w 1889 roku Mexican Central nadal u�ywa� ich znaczn� ilo�� na kr�tszych trasach. Zwykle preferowa�em ameryka�skie wagony, gdy� nie lubi�em ludzi patrz�cych na mnie, lecz tym razem by�em zadowolony z cudzoziemskiego wagonu. Mia�em szcz�cie mie� ca�y przedzia� dla siebie, a zm�czony i spi�ty, mile powita�em samotno��, jak i zajmuj�ce ca�� szeroko�� wagonu wygodne, tapicerowane siedzenie z mi�kkimi podp�rkami dla r�k i zag��wkiem. Kupi�em bilet pierwszej klasy, m�j baga� przyniesiono z odstawionego na bocznic� prywatnego wagonu, zatelegrafowa�em do prezesa McComba i do Jacksona powiadamiaj�c obu co si� sta�o i usiad�em, aby poczeka� na nocny ekspres tak cierpliwie, jak tylko pozwala�y mi na to moje napi�te nerwy. 

O dziwo, poci�g mia� tylko p� godziny sp�nienia, ale nawet i w tym przypadku samotne oczekiwanie na stacji by�o prawie ponad moj� wytrzyma�o��. Konduktor, wskazuj�c mi przedzia�, powiedzia�, abym zrekompensowa� sobie op�nienie i jednocze�nie skorzysta� z wyg�d, wyci�gn��em wi�c wygodnie nogi na przeciwleg�ym siedzeniu w oczekiwaniu na cich�, trzy i p�godzinn� podr�. �wiat�o z olejowej lampki nad g�ow� by�o koj�co przyciemnione i zastanawia�em si�, czy uda mi si� troch� przespa� mimo mego niepokoju i napi�cia. Gdy poci�g rusza�, wydawa�o mi si�, �e jestem sam w ca�ym poci�gu i by�em naprawd� z tego rad. Pocz��em znowu rozmy�la� o mym poszukiwaniu i kiwa�em si� w takt ko�ysania wagonu wci�� przy�pieszaj�cego poci�gu. 

Nagle u�wiadomi�em sobie, �e nie jestem sam. W rogu naprzeciw mnie, wci�ni�ty tak, �e nie wida� by�o jego twarzy, siedzia� prosto odziany m�czyzna niezwyk�ego wzrostu, kt�rego nie pozwoli�o mi wcze�niej zauwa�y� s�abe �wiat�o. Obok niego, na siedzeniu, sta�a pot�na waliza, zniszczona i wypchana, mocno �ciskana nawet w czasie snu przez jego nieproporcjonalnie szczup�� r�k�. Gdy lokomotywa ostro zagwizda�a na jakim� zakr�cie czy rozje�dzie, �pi�cy wzdrygn�� si� nerwowo, na wp� czujnie si� budz�c, podni�s� g�ow� ukazuj�c przyjemn� twarz, brodat� i wyra�nie anglosask�, o ciemnych, b�yszcz�cych oczach. Na m�j widok rozbudzi� si� ca�kowicie, a mnie zastanowi�a wrogo�� i dziko�� jego wzroku. Nic dziwnego, pomy�la�em sobie, jest ura�ony moj� obecno�ci�, gdy� mia� nadziej�, �e przez ca�� podr� b�dzie mia� przedzia� wy��cznie dla siebie, podobnie jak ja by�em zawiedziony znalezieniem towarzystwa w s�abo o�wietlonym przedziale. Najlepsze jednak, co mogli�my zrobi�, to z wdzi�kiem zaakceptowa� sytuacj�, wi�c zacz��em przed nim usprawiedliwia� moje wtargni�cie. Wydawa� si� by� Amerykaninem i obaj powinni�my dozna� ulgi po wymianie kilku grzeczno�ci. Potem powinni�my si� wzajemnie pozostawi� w spokoju przez reszt� podr�y. 

Ku memu zaskoczeniu, obcy nie odpowiedzia� na moje grzeczno�...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin