Fox_Susan_Odzyskane_uczucia_713.pdf

(608 KB) Pobierz
443848874 UNPDF
Susan Fox
Odzyskane uczucia
ROZDZIŁPIERWSZY
Gabriel Patton i Lainey Talbot wzięli ślub przed prawie pięciu laty, a przez cały ten
okres zaledwie dwukrotnie przebywali w tym samym pomieszczeniu. Za pierwszym
razem spędzili obok siebie dziesięć minut podczas ceremonii ślubu cywilnego.
Oficjalnie zostali mężem i żoną, ale natychmiast po złożeniu podpisu Lainey wyszła,
nawet nie spojrzawszy na męża. Przedtem zdjęła obrączkę i pierścionek i położyła na
dokumencie obok swego podpisu.
Drugi raz spotkali się przed sześcioma miesiącami, na pogrzebie pani Talbot. Gabriel
złożył Lainey kondolencje, których wysłuchała z zaciętą twarzą. Nabożeństwo żałobne
trwało ponad godzinę i przez ten czas musiała oddychać tym samym powietrzem, co
znienawidzony mąż, od którego odsunęła się jak najdalej. Potraktowała go zimno nie
tylko dlatego, że zamieniła się w bryłę lodu po wstrząsie, jakim była śmierć matki w
wypadku samochodowym. Ważniejszym powodem był fakt, że nie wybaczyła mu tego,
co uczynił za namową jej zmarłego ojca.
Przez pięć lat, które spędziła daleko od Teksasu, nie odbierała telefonów od Gabriela,
odsyłała nie czytane listy i nie rozpakowane prezenty, które niezrażony przysyłał.
Czuła się głęboko skrzywdzona i była przekonana o swej racji, więc na każdej kopercie
i przesyłce pisała czerwonymi literami: Zwrot do nadawcy . Nie uznała Gabriela za
swego legalnego męża, toteż nie zmieniła nazwiska, mimo że zeznania podatkowe
musiała składać jako osoba zamężna. Kategorycznie zapowiedziała adwokatowi, że
nie życzy sobie żadnych prób nawiązania kontaktu z mężem, a jedyną przyczyną
spotkania może być ich sprawa rozwodowa lub zgon kogoś z rodziny. Jeżeli w ogóle
myślała o Gabrielu, to źle; starała się nie mówić o nim, ponieważ nie miała nic dobrego
do powiedzenia.
Wyrzucała go ze swej świadomości tak długo i uparcie, że niemal udało się jej
zapomnieć, iż kiedyś bardzo go kochała. Przez pewien okres świata poza nim nie
widziała, lecz potem wymazała z pamięci powody, dla których uległa romantycznemu
uczuciu. Zdarzały się tygodnie, gdy prawie zapominała o istnieniu męża. Była
przekonana, że postępując w ten sposób, ocaliła swą kobiecą dumę. Miała nadzieję,
że Gabriel nie orientuje się, jakie uczucie kiedyś wzbudzał.
Gdy dowiedziała się, co skłoniło go do zawarcia małżeństwa, romantyczne uczucie
natychmiast wygasło. Jedynym powodem, dla którego Gabriel zgodził się ożenić z
córką sąsiada, była chęć przejęcia Talbot Ranch. Idealistyczna miłość zmieniła się w
zapiekłą, nieubłaganą nienawiść i Lainey przysięgła sobie, że nie okaże Gabrielowi ani
odrobiny cieplejszego uczucia, nie uzna za męża. Nigdy!
Dopiero po pięciu latach poznała prawdę i swą pomyłkę w ocenie motywów, jakimi się
kierował.
Gabriel nie był wyrachowanym oportunista, za jakiego go uważała, bo zaaprobował
kontrakt, który pan Talbot starannie opracował, by zabezpieczyć jedynaczkę. Lainey
nie miała pojęcia o istnieniu intercyzy. Dowiedziała się o niej po nagłej śmierci ojca,
gdy z rosnącym niedowierzaniem poznała warunki testamentu.
Rozgoryczona doszła do wniosku, że uwielbiany ojciec obmyślił sposób ukarania jej
za to, że w toku sprawy rozwodowej rodziców starała się zachować neutralność. Ojciec
nigdy nie dał jej odczuć swej dezaprobaty i nawet zdawał się rozumieć ją, gdy
oświadczyła, że postanowiła przenieść się do Chicago i zamieszkać z matką. Lecz
potem, ku jej zaskoczeniu, opiekunem prawnym ustanowił człowieka, którego wybrał
na zięcia. Potraktowała to jako wyraz długo tłumionego złośliwego gniewu, jaki ogarnął
ojca po jej wyjeździe do matki.
Cztery dni po śmierci ukochanego i uwielbianego ojca spadł na nią kolejny straszny
cios. Czuła się boleśnie zraniona, oszołomiona i zdezorientowana decyzją ojca.
Kozłem ofiarnym został Gabriel i na nim skrupiła się jej wściekłość i pretensje. Nie
podporządkowała się woli ojca, z pogardą odtrąciła człowieka, którego skrycie kochała,
i nie zgodziła się na zaaranżowane małżeństwo.
Tak wyglądały sprawy za życia pani Talbot. Po jej śmierci Lainey dowiedziała się
prawdy z dokumentów, które matka przed nią ukryła. Okazało się, że matka okłamała
ją! Lainey z przerażeniem odkryła, że jej stosunek do Gabriela, każdy gest odtrącenia
opierał się na nieprawdzie, wyłącznie na kłamstwach. Omotana machinacjami matki
nieświadomie okryła hańbą nie tylko Gabriela i swe małżeństwo, lecz - co gorsza -
pamięć o kochającym ojcu. Dopiero teraz dowiedziała się, że za sprawą testamentu
ojciec pragnął zabezpieczyć ją przed chciwością matki. Niestety umarł, zanim wyjaśnił
powody swego postępowania.
Poczucie hańby z wolna zatruwało jej duszę. Od kilku tygodni prawda dręczyła ją
dniem i nocą, przez cały czas miała straszne wyrzuty sumienia i zadawała sobie coraz
mniej przyjemne pytania.
Co zrobić, by przeprosić Gabriela? Jak naprawić wyrządzoną krzywdę? Czy można
jakoś wynagrodzić pięć zmarnowanych lat? Jak odpokutować za zło, które wyrządziła?
Co mogłoby przebłagać Gabriela, a przynajmniej dać mu jakąś satysfakcję?
Po poznaniu całej prawdy zrozumiała, że nie ma prawa oczekiwać przebaczenia. Za
późno uświadomiła sobie ogrom swego przewinienia. Być może Gabriel zachowa się
podobnie i to będzie słuszna zemsta niezasłużenie pokaranego człowieka.
Skoro przez tyle lat znosił niegodziwość i nie szukał odwetu, zasłużył na to, by
osobiście wyznała swój niewybaczalny błąd. Musi przyznać się, że dopiero po śmierci
matki odkryła prawdę, którą powinna była znać od dawna. Musi przeprosić Gabriela za
niesłuszne posądzenie o chciwość i wyrachowanie. Musi powiedzieć mu, że uważa go
za uczciwego i honorowego człowieka, który jest za dobry dla niej, któremu nie dorasta
do pięt.
Ogarniało ją przerażenie na myśl o spotkaniu i rozmowie. Gabriel miał pełne prawo
robić jej gorzkie wyrzuty, których będzie musiała pokornie wysłuchać.
Podróż z Chicago do Patton Ranch - samolotem i wynajętym samochodem - dłużyła
się, jak gdyby trasa wiodła wokół ziemskiego globu. Lainey zastanawiała się, czy
wygląda jak szczerze skruszona penitentka. Czy fryzura nie jest zbyt ostentacyjnie
modna? Biała bluzka i zielone spodnie to nie worek pokutny. Czy stosowniejsze byłyby
stare dżinsy i szara bluzka? Jak powinien ubrać się winowajca, który zasłużył na srogą
karę?
Minęła ostatni zakręt i zza wzgórza wyłonił się dom Gabriela. Lainey oblała się potem i
serce podskoczyło jej do gardła. Ogarnęło ją przerażenie, paraliżujący strach.
Duży parterowy budynek miał nową przybudówkę. Ściany były białe, a dach
czerwony. Po bokach szerokiej werandy, pod drewnianymi łukami, wisiały doniczki z
czerwonymi i niebieskimi kwiatami.
Lainey wzdrygnęła się na widok pomalowanych na czerwono drzwi wejściowych.
Przywodziły na myśl bramę piekieł! Czy za nimi jest wieczne potępienie? A może to
kolor odkupienia i symbol nieba? Nie miała złudzeń i zdawała sobie sprawę z tego, co
zrobiła i na co zasłużyła. Zarumieniła się ze wstydu.
Wyjęła z samochodu torebkę oraz skórzaną dyplomatkę i wolnym krokiem ruszyła w
stronę domu. Dokumenty świadczące o niewinności Gabriela i o jej bezbrzeżnej
głupocie ciążyły jak kamień młyński.
Zabrała wszystkie sfałszowane papiery. Robiło się jej niedobrze na myśl o tym, co
matka uczyniła. Niebawem pokaże dokumenty Gabrielowi, chociaż to będzie
nielojalność wobec matki. Miotały nią sprzeczne uczucia. Czy rzeczywiście jest
nielojalna? Czy fałszerz - choćby to była własna matka - zasługuje na lojalność?
Jak Gabriel zachowa się po obejrzeniu sfałszowanych dokumentów? W głębi serca
Lainey miała odrobinę nadziei prawie niemożliwej do spełnienia. Dawniej przypisywała
Gabrielowi same zalety. Czy nadal jest wspaniałomyślny i zechce zrozumieć przyczyny
jej postępowania, ulituje się i wybaczy złośliwości oraz szykany?
Jaki będzie wynik spotkania? Prawdopodobnie Gabriel niezwłocznie wniesie sprawę o
rozwód. Nie ma najmniejszego powodu, dla którego chciałby żyć pod jednym dachem
z kobietą, która przez pięć lat zachowywała się jak śmiertelny wróg.
A jeśli nie przejrzy dokumentów? Może odpłaci pięknym za nadobne i nie da jej
szansy wyjaśnienia swego karygodnego postępowania? Całkiem możliwe, że wyprosi
ją z domu i zabroni wstępu na ranczo. W takim wypadku ona zażąda rozwodu,
ponieważ nie chce dłużej być dla niego ciężarem.
Z każdym krokiem opuszczały ją siły i odwaga, lecz nie zawróciła. Ledwo nacisnęła
dzwonek, drzwi otworzyły się, jakby ktoś obserwował ją przez okno. Gospodyni
Gabriela była Latynoską, więc Lainey pozdrowiła ją po hiszpańsku.
- Buenos dias, senora. Przyjechałam do pana Pattona. Nazywam się Lainey Talbot.
Zakładała, że kobieta o niej słyszała. Tak, nazwisko widocznie coś gospodyni mówiło,
ponieważ w jej oczach mignęły podejrzenie i dezaprobata. Mimo to Latynoska zdobyła
się na uprzejmy uśmiech.
- Pan Patton wyjechał na cały dzień. Wróci dopiero wieczorem.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin