Cartland_Barbara_Siostrzana_milosc.pdf

(603 KB) Pobierz
Punished with love
BARBARA CARTLAND
SIOSTRZANA
MIŁOŚĆ
Barbara Cartland
Tytuł oryginału
Punished With Love
Przekład
Danuta Dowjat
Strona nr 2
106611959.001.png
SIOSTRZANA MIŁOŚĆ
Rozdział 1
1883
Jadąc konno zakurzoną wiejską drogą, Latonia głowiła się,
dlaczego kuzynka Toni wezwała ją pilnie do siebie dziś rano. Toni
wszystko traktowała lekko i Latonia po raz kolejny rozważała, co
też mogło się wydarzyć w ciągu dwóch dni, bo przecież widziały
się zaledwie przedwczoraj. Raczej powinno ją dziwić, że
wytrzymały bez siebie tak długo, gdyż jak mawiała Toni, kochały
się bardziej niż rodzone siostry. A Latonia często myślała, że są
sobie droższe niż siostry bliźniaczki, normalna kolej rzeczy, skoro
ich matki od dawna łączyła równie silna więź. Lady Branscombe i
pani Hythe były siostrami ciotecznymi. Kiedy jednocześnie
stwierdziły, że oczekują potomstwa, wciąż żartowały, iż się
ścigają, która pierwsza zostanie matką. Aby związać się jeszcze
ściślej, postanowiły nadać córkom to samo imię – obie bowiem
były przekonane, że urodzą dziewczynki.
– Hubert oczywiście marzy o synu – śmiała się lady
Branscombe. – Jak każdy Anglik. Ale, moja droga Elizabeth,
jestem pewna, że podobnie jak ty będę miała córkę.
– To niezwykłe – odparła pani Hythe – bo ja nieodmiennie
wyobrażam sobie moje maleństwo jako dziewczynkę. I choć dla
was jest tak ważne, by się urodził syn – dziedzic mienia i tytułu –
to mój Arthur pragnie chłopca, którego mógłby uczyć jeździć
konno, strzelać i wreszcie posłać do tego samego pułku. W
którym i on służył.
Strona nr 3
106611959.002.png
Barbara Cartland
– Arthur będzie musiał poczekać – zauważyła lady Branscombe
z uśmiechem.
Pani Hythe wygrała ten „wyścig”. Latonia urodziła się trzy dni
przed Toni, ale żadna z matek nie przewidziała, że dziewczynki
będą ich jedynymi latoroślami.
Nikogo nie dziwiło, że kuzynki już od najmłodszych lat
spędzały ze sobą większość czasu, razem się bawiąc i ucząc, bo
miały jedną guwernantkę, co zwłaszcza dogadzało ubogim
państwu Hythe’om. Latonia uczyła się jeździć na koniach lorda
Branscombe’a. Bo jej ojca nie było stać na rumaki tak doskonałej
krwi i tak świetnie ujeżdżone. Lecz nigdy nie zazdrościła Toni
bogactwa, w jakim ta wzrastała. Sama mieszkała w skromnym,
choć uroczym domu otoczonym przez parę akrów ziemi i od
dzieciństwa doskonale wyczuwała różnicę między atmosferą tam
panującą a stylem życia w ogromnym dworze należącym do ojca
Toni.
– Ciocia Margaret i wujek Hubert nigdy się nie śmieją tak jak
my – zauważyła kiedyś w rozmowie z matką.
Toni bo dziewczynka zdrobniła swoje imię, gdy tylko nauczyła
się mówić tryskała radością i energią, której brakowało jej
rodzicom. Była wyjątkowo ładna, impulsywna, skłonna do psot, a
z wiekiem okazało się, że i bardzo skora do flirtowania. Szybko
zauważyła, że mężczyzn pociąga ku niej nie tylko tytuł i znaczny
majątek ojca, ale również jej niezwykła, fascynująca osobowość,
która sprawiała, że zachwyceni młodzi ludzie zakochiwali się na
zabój od pierwszego wejrzenia.
Lady Branscombe miała zamiar przedstawić u dworu Latonię i
Toni równocześnie oraz wprowadzić je razem w najlepsze
towarzystwo. Była pewna, że pod koniec sezonu obie znajdą
stosownych i godnych pozazdroszczenia kandydatów na męża.
Niestety, dwa lata przed osiemnastymi urodzinami córki zginęła w
wypadku na polowaniu i lord Branscombe poprosił krewną, by
podjęła się funkcji opiekunki i przyzwoitki. Na kilka miesięcy
przed planowanym wyjazdem dziewcząt do stolicy w tragicznych
okolicznościach umarli oboje rodzice Latonii.
Strona nr 4
106611959.003.png
SIOSTRZANA MIŁOŚĆ
Kapitan Hythe wraz z małżonką pojechali do Londynu, by
spotkać się z młodszym bratem lorda Branscombe’a. Kenrick
Combe był powszechnie uważany za jednego z najlepszych i
najbardziej obiecujących oficerów armii brytyjskiej. Jego
dowódcy mówili o nim z szacunkiem, a podkomendni z lękiem.
Pełnił właśnie odpowiedzialną służbę w Indiach i zaprosił w
odwiedziny swego brata, lorda Branscombe’a, planując dla niego
nie tylko spotkania towarzyskie, ale również wyprawę w te rejony
kontynentu, które Huberta szczególnie interesowały. W ostatniej
chwili jednak lord Branscombe musiał zrezygnować z wyjazdu,
bo zatrzymały go obowiązki w Izbie Lordów oraz bardzo złe
samopoczucie, a lekarze nie potrafili rozpoznać i wyleczyć jego
choroby. Uznali, że nie wystarczy mu sił na tak męczącą podróż i
liczne rozrywki, które czekały na niego w Indiach. Dlatego lord,
by nie zrobić przykrości bratu, poprosił kapitana Hythe’a z
małżonką, by pojechali zamiast niego.
– Tatuś bardzo się na to cieszy, gdyż zawsze marzył o
wyprawie do Indii powiedziała pani Hythe do Latonii. Zwłaszcza
że przyjaźnił się z Kenrickiem Combe’em od kołyski.
– Oczywiście, że musicie jechać, mamo – odparła Latonia. –
Ale będę za wami bardzo tęskniła.
– I my za tobą, kochanie. Na pewno spędzisz wesoło czas w
towarzystwie Toni, tylko pamiętajcie, by się dobrze sprawować.
Toni jest pierwsza do płatania psot – roześmiała się pani Hythe, a
Latonia jej zawtórowała.
Dopiero po wyjeździe rodziców zdała sobie sprawę z tego, ile
psot, żartów i figli potrafi wymyślić Toni w ciągu dwudziestu
czterech godzin. Ponieważ kuzynka oficjalnie nie bywała jeszcze
w towarzystwie, powinna spędzać czas w pokoju szkolnym,
myśląc o zadanych lekcjach, a nie o młodych ludziach. Lecz
gdziekolwiek się pojawiła, adoratorzy wyrastali niczym grzyby po
deszczu, przekupiona służba ciągle dostarczała tajemnicze liściki,
a ona wymykała się na randki w zagajnikach, w których pośród
jodeł kryli się jeźdźcy na koniach. Materializowali się w cudowny
sposób, gdy tylko dziewcząt nie można było dojrzeć z okien
Strona nr 5
106611959.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin