Spis treści:
Rozdział 1. Stuk
Rozdział 2. Koce termiczne
Rozdział 3. Bramy
Rozdział 4. Osiem przecinek dwa
Rozdział 5. Atrament
Rozdział 6. Wróg u bram
Rozdział 7. Grupa krwi
Rozdział 8. Woda
Rozdział 9. Trąbka kibica
Rozdział 10. Mamuśka
Rozdział 11. Ceremonia
Rozdział 12. Wybory
Rozdział 13. Greenway 2.0
Rozdział 14. Moc naleśników
Rozdział 15. Mój dział spożywczy nocą
Rozdział 16. Pani
Rozdział 17. Rum
Rozdział 18. Bliższa znajomość z przeciwbólami
Rozdział 19. Wszy i inne szkodniki
Rozdział 20. Na haju
Rozdział 21. Klapa
Rozdział 22. Śniadanie z gośćmi
Rozdział 23. Historia pana Appletona
Rozdział 24. Autobusy i ich typy
Rozdział 25. Ręce
Rozdział 26. „Ewakulacja”
Rozdział 27. Wielkie pożegnanie
Rozdział 28. Wielkie pożegnanie. Część druga
Rozdział 29. Krew, mydliny i kłamstwa
Rozdział 30. Pocałunek
Rozdział 31. Rekonesans
Rozdział 32. TV Jake
Rozdział 33. Autobus
Podziękowania
Mojemu bratu
ROZDZIAŁ 1
STUK
DZIEŃ 1
Twoja matka wrzeszczy, że spóźnisz się na autobus.
Widzi już, jak nadjeżdża. Nie zatrzymujesz się, żeby ją przytulić i powiedzieć jej, że ją kochasz. Nie dziękujesz za to, że jest taka dobra, serdeczna, cierpliwa. Oczywiście, że nie – pędzisz w dół po schodach i mkniesz w kierunku przystanku.
Tylko że jeśli to był ostatni raz, kiedy widziałeś swoją matkę, to jednak jakby trochę żałujesz, że się nie zatrzymałeś i nie zrobiłeś tych wszystkich rzeczy. A może nawet, że nie spóźniłeś się na autobus.
Ale autobus już wjechał w naszą ulicę, więc pobiegłem.
Na podjeździe usłyszałem jeszcze, jak mama krzyczy na mojego brata Aleksa. Jego autobus jechał Park Trail Drive, tuż za moim. Jego przyjeżdżał o 7:09, co do minuty. Mój miał być o 6:57, ale prawie zawsze się spóźniał, jakby kierowca zgadzał się ze mną, że wyjeżdżanie do szkoły przed 7:00 jest po prostu nie fair.
Alex wybiegł za mną i nasze stopy wybijały na chodniku podwójny trampkowy rytm.
– Nie zapomnij, że po szkole jedziemy do Armii Zbawienia – zawołał.
– Jasne – odpowiedziałem.
Kierowca mojego autobusu zatrąbił.
Czasami po szkole wybieraliśmy się zapolować na stare gadżety elektroniczne. Przed kryzysem paliwowym podwoziłem brata na różne kiermasze. Teraz jeździliśmy rowerami.
Do szkoły też go kiedyś podwoziłem. Ale odkąd zaczął się kryzys, wszyscy – nawet maturzyści – przyjeżdżali autobusem. Tak nakazywało prawo.
Wskoczyłem na stopień autobusu.
Usłyszałem jeszcze, jak pani Wooly, która prowadziła autobus uczniów podstawówki, sarkastycznym tonem dziękuje Aleksowi, że zaszczycił ich swoją obecnością.
Pani Wooly była w naszym mieście...
renfri73