Prezydencka klątwa_Wypadki, zamachy i złamane życie.doc

(53 KB) Pobierz

http://www.pardon.pl/artykul/11359/prezydencka_klatwa_wypadki_zamachy_i_zlamane_zycie

Pardon / Artykuł „Prezydencka klątwa: Wypadki, zamachy i złamane życie 

Prezydencka klątwa: Wypadki, zamachy i złamane życie 

(PAP/EPA)(PAP/EPA)

Tragiczny los Lecha Kaczyńskiego po raz kolejny potwierdził, że nad urzędem polskiego prezydenta wisi jakaś klątwa.

Losy większości polskich prezydentów znaczą tragedie, złamane kariery i historyczne porażki. I nie chodzi tu tylko o zagubienie i zapomnienie po utracie urzędu.

Gabriel Narutowicz

Być może to właśnie los pierwszego polskiego prezydenta sprowadził na ten urząd klątwę. Natychmiast po dokonanym przez skłócony Sejm wyborze, proendecka prasa rozpoczęła gigantyczny seans nienawiści skierowanej przeciwko Narutowiczowi. Zarzucono mu, że długo mieszkał na emigracji, że jest agentem Żydów, Niemców, komunistów. W dniu zaprzysiężenia prezydent musiał przedzierać się ulicami Warszawy przez rozwrzeszczany wrogi tłum.

Kilka dni później, 16 grudnia 1922 roku, Narutowicz przybył na otwarcie wystawy w galerii Zachęty. Tam zastrzelił go malarz (wówczas zresztą całkiem znany) Eligiusz Niewiadomski. Zszokowany śmiercią prezydenta Józef Piłsudski uznał, że Polacy nie mogą być rządzeni na sposób demokratyczny.

Stanisław Wojciechowski

Następcą Gabriela Narutowicza został Stanisław Wojciechowski – przegrany w pierwszych wyborach. Kres prezydentury Wojciechowskiego związany był właśnie ze śmiercią jego poprzednika. Po zabójstwie Narutowicza kraj zaczął pogrążać się w coraz większym politycznym chaosie. W maju 1926 roku marszałek Piłsudski postanowił zrealizować powzięte zamierzenie i skończyć z panującą w Polsce anarchią.

Prezydent Wojciechowski odważnie wyruszył naprzeciw nadchodzącym zbuntowanym wojskom. Spotkał się na warszawskim moście z Piłsudskim. Do tej pory nie wiadomo o czym dokładnie rozmawiali. Dyskusja jednak nic nie dała. Po kilkudziesięciu godzinach walk w stolicy prezydent i rząd premiera Witosa ustąpili. Nastał czas rządów Sanacji.

Ignacy Mościcki

W 1926 roku prezydenturę proponowano oczywiście zwycięskiemu Piłsudskiemu. Ten jednak odmówił i zaproponował kandydaturę "apolitycznego", jakbyśmy dziś powiedzieli, profesora Ignacego Mościckiego. Faktycznie, początkowo znany chemik był zagubiony w świecie legionowych weteranów. Z czasem jednak stał się bardzo polityczny i zaczął budować w obozie Sanacji własną frakcję. Miał na to czas, funkcję głowy państwa pełnił aż 13 lat.

Kres jego prezydentury wyznaczyła wojna. Udało mu się wprawdzie wydostać z kraju, ale został internowany przez Rumunów na ciche żądanie Francji i Wielkiej Brytanii. Nasi sojusznicy nie chcieli prezydenta wywodzącego się z Sanacji. Ostatnie lata życia Mościcki spędził najpierw w rumuńskim obozie, a potem na emigracji w Szwajcarii.

Władysław Raczkiewicz

Do 1939 roku prezydenci byli wybierani przez Sejm – chociaż w okresie po 1926 roku kolejne elekcje Mościckiego stanowiły formalność. Jednak podczas wojny zastosowano zapisy konstytucji kwietniowej mówiące, iż w sytuacjach nadzwyczajnych prezydent może osobiście mianować swojego następcę. W ten sposób prezydentem został ambasador RP w Rzymie Władysław Raczkiewicz.

Jego prezydenturę w ogóle trudno nazwać za udaną – przecież przypadła w najtragiczniejszym dla Polaków momencie dziejów. Dramat Polski odzwierciedlają także losy Raczkiewicza. W 1939 zaczynał pełnić funkcję na uchodźstwie, ale jako powszechnie uznany reprezentant swojego narodu. Tymczasem w 1945, po triumfie komunistów, legalne polskie władze zaczęły gwałtownie tracić uznanie i poparcie. Gdy Raczkiewicz umierał w 1947 roku nie posiadał już żadnej realnej władzy.

Bolesław Bierut

W tym samym 1947 roku prezydntem PRL został Bolesław Bierut, człowiek wyjątkowo nikczemny, który miał dać "twarz" rozkwitowi stalinizmu w Polsce. Gdy umierał w Moskwie 12 marca 1956 roku, od czterech lat nie był już prezydentem Polski (ludowej), (urząd zliwidowano w 1952 roku), ale nadal dysponował pełnią władzy - jego losy współgrają dość wyraźnie z tragicznymi karierami polskich głów państwa. Bierut zmarł oficjalnie na zawał/zator tętnicy płucnej. Jednak miejsce (Moskwa) i czas (potępienie stalinizmu) zrobiły swoje: według licznych plotek Bierut miał zostać otruty, zastrzelony lub miał popełnić samobójstwo.

Wojciech Jaruzelski

Drugi i ostatni prezydent PRL. Gdy w lipcu 1989 roku obejmował urząd świat jaki znał i przemocą budował walił się na jego oczach. Miesiąc wcześniej demokratyczna opozycja wzięła szturmem Senat (99 do 1, a ten jeden był niezrzeszony) i Sejm (wszystkie miejsca oddane do wolnych wyborów). Co więcej, generał wiedział, że gdyby nie ordynacja wyborcza, która gwarantowała PZPR większość w Sejmie, PZPR by w tym Sejmie nie było. PZPR, która rządziła kazdym aspektem poslkiego życia od 41 lat. Na dodatek ci obrzydliwi solidarnościowcy zaczeli domagać się prezydentury dla siebie, czy łamali postanowienia Okrągłego Stołu. Dobrze, że chociaż teczki udało się bez większych problemów wywieźć/spalić. W obliczu już dokonanej klęski Jaruzelski zgodził się na skrócenie kadencji i wybory, w których władzę miał przejąć Lech Wałęsa. Ostatni gwarant ciągłości PRL miał zejść ze sceny przegrany jak cały ten projekt. Niczego już więcej w polityce nie osiągnął.

Lech Wałęsa

Krajowa kariera Lecha Wałęsy również skończyła się wraz z końcem kadencji. W 1995 roku zaczął się często rozpaczliwy, być może już zakończony sukcesem proces poszukiwania politycznej tożsamości największej żyjącej legendy polskiej historii. Były próby zakładania własnej partii, byłu próby startu w wyborach prezydenckich (1,01 procent  poparcia w 2000 roku!), był żenujący miejscami spór z braćmi Kaczyńskimi ("durnia mamy za prezydenta") i kupczenie odczytami dla eurosceptycznego Libertasu. Dziś Lech Wałęsa jest telewizyjną maskotką, która ma coś na antenie palnąć, a resztę się zobaczy. Nikt mu jednak władzy nie zamierza już darować. Czy trudno o bardziej druzgocącą ocenę politycznej przydatności byłego prezydenta? "Klątwa prezydencka" jest ciągle żywa.

Aleksadner Kwaśniewski

Z pozoru to najbardziej (politycznie) udana prezydentura w dziejach. Weszliśmy do NATO, Unii Europejskiej, powszechny apluaz społeczeństwa, nie tak dużo wpadek (poza katyńską...). Jednak to już przeszłość, kiedyś gdy Aleksander Kwaśniewski wzywał, by wybrać przyszłość szły za nim miliony. Dziś, gdy wzywa do głosowania na lewicę, sondaże ani drgną. Okazało się, że to urząd świadczył o sile Aleksandra Kwaśniewskiego, a nie na odwrót. Dziś ten były prezydent dzieli z Lechem Wałęsą wspomnienia o utraconej na zawsze politycznej wielkości.

Lech Kaczyński

I gdy już wydawało się, że coś co mogliśmy nazwać klątwą prezydencką należy raczej brać w cudzysłów zdarzył się Smoleńsk.

Nie namawiamy tu nikogo do wiary w jakąś logikę dziejów, czy w jakiś ukryty sens historii, bo prawdopodobnie czegoś takiego nie ma. Ale Lech Kaczyński nie był pierwszym polskim prezydentem, który stracił życie

. Nie był pierwszym, który zmarł na rosyjskiej ziemi. Nie był też pierwszym, który nie wypełnił do końca swojej kadencji.

Nazwijcie to klątwą albo czym chcecie, ale ten urząd w Polsce bardzo (za) dużo od osób go sprawujących bierze. Wiele by oni dali, żeby to były tylko "zaszczyty i żyrandole".

Paweł Rybicki, Rafał Madajczak

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin