Irwin Shaw - Chleb na wody płynące.pdf

(663 KB) Pobierz
Shaw Irvin - Chleb na wody płynące
IrwinShaw
ChlebNaWodyPłynące
PrzełoŜyłaTeresaLechowska
PaństwowyInstytutWydawniczy1990
SkanowałAndrzejGrzelak
KorektaRomanWalisiak
TytułOryginału"breadUponTheWaters"
OkładkęiStronyTytułoweProjektowałaMariaIhnatowicz
Copyright/C/1981byIrwinShaw
Allrightsreserved
/C/CopyrightforthePolisheditionbyPaństwowyInstytutWydawniczy,Warszawa
1990
ISBN8306019164
***
"Rzucajchlebtwójnawodypłynące,bopodługimczasieznajdzieszgo".
KsięgaEklezjastesa11,1
DlaIrvingaPaulaLazara
CZĘŚĆPIERWSZA.
Rozdział1.
LeŜałwjakimśdziwnymłóŜku.
Wokółniegoszepty.
WraŜeniebieli.
Maszyneria.
Zoddalihukfalrozbijającychsięobrzeg.
AmoŜeprzypływjegokrwipulsującejnawewnętrznychściankach.
Płynąłdokądś.
Trudnomubyłootworzyćoczy,powiekimatakcięŜkie.
JakiśmęŜczyznaszedłwwiosennymsłońcu.
MiałwraŜenie,ŜejuŜgokiedyśspotkał.
Wkońcuuświadomiłsobie,Ŝetoonsam...
AllenStrand,obleczonywźleleŜąceubranie,zagłębiłsięwwonnązieloną
ciszęCentralParku,pozostawiajączasobązgiełkPiątejAlei.
Szedłwolno,weekendowymkrokiem.
Wdnipowszedniesadziłsusami,ajegowysoka,chudapostać,zwieńczonadługą,
wąskągłową,inos,odziedziczonypoprzodkach,istnybukszpryt,chwytałyjakby
prywatnyoceanicznywiatr.
Proste,stalowoszarewłosyunosiłysięiopadałyniczymmorzeprzytych
susach.
Eleonora,jegocórka,spotkawszygokiedyśprzypadkiemnaulicy,powiedziała,
Ŝeniezdziwiłabysięwidzącmarszczącesięwokółjegodziobufale,kiedytak
Ŝeglujepoprzeznurtyruchuulicznego.
Sprawiałamuprzyjemnośćmyśl,ŜetegowieczoruzobaczyEleonorę.
Miaładobreokoiostryjęzyk,arzucaneprzezniąuwaginiezawszebyły
dobrotliwe,aleidącścieŜkąlamowanąławkamicieszyłsięnatęszermierkę
słownąwjadalnipodczasrodzinnychkolacji,któreinaczejmogłybystaćsię
obowiązkowymcotygodniowymrytuałem.
Ranekbyłszaryiwietrzny,pomyślałwięc,Ŝedobrzezrobi,jeśliwsiądziepo
południudoautobusuipojedziedoMuzeumSztukiNowoczesnej,doktóregomiał
kartęwstępujednazjegoniewieluekstrawagancjiiprzedkolacjąobejrzy
sobiefilm.
TegopopołudniawyświetlaliFortApaczów,rozkosznąnowąwersjęnaiwnego,
heroicznegomituamerykańskiego,antidotumnazwątpienie.
WidziałgojuŜparokrotnie,aleprzywiązałsiędoniegojakdziecko,któresię
upiera,bymucowieczórczytanodopoduszkitęsamąhistoryjkę.
Wiatrucichłjednakkołopołudnia,niebosięprzejaśniło,wobectegopostanowił
zrezygnowaćzfilmuiwybraćsięnajednązeswychulubionychprzechadzek,kilka
milwkierunkuzachodnim,zeszkoły,wktórejuczył,dodomu.
Wtenpiątekbyłociepłoiletnio,majowypodarek,trawaprzypominaławieś,a
liściedrzewwpóźnympopołudniowymsłońcuwyblakłącytrynę.
Niespieszyłsię,przystanął,Ŝebypośmiaćsięzpudladzielniegoniącego
gołębia,przypatrywałsięchłopcomgrającymwsoftball,zprzyjemnością
obserwowałprzystojnegomłodzieńcaijegoładnądziewczynę,uśmiechniętych
marzycielsko,konspiracyjnie,otwarzachpromieniejącychobietnicąweekendowej
zmysłowości,kiedyszliścieŜkąkuniemu,wogólegoniezauwaŜając.
Majowecielesnetęsknoty,pomyślał.
Dziękici,BoŜe,zawiosnęipiątek.
Byłniepraktykującymchrześcijaninem,aletopopołudnieskłaniałodo
wdzięcznościiwiary.
Strona1
ShawIrvinChlebnawodypłynące
ShawIrvinChlebnawodypłynące
Czułsięwolnyjakptak.
Poprawiłtekstytygodniowegosprawdzianu,pokłosieWojnySecesyjnej,izostawił
Appomatox*iokresRekonstrukcji**wswoimbiurku.
Przeznastępnedwadniniebyłodpowiedzialnyzadzieci,któreuczyłioceniał;
wtejchwiliwrzeszcząpodczasrozgryweknaboiskachalbozbierajądoświadczenia
wdziedzinieprzeŜyćseksualnychnastrychachczynszowychkamienic,albopalą
marihuanępokorytarzach,albonapełniająstrzykawkiheroiną,kupowanąpodobno
odgrubasawbaseballowejczapce,któryzainstalowałsięnastałenaroguulicy
wpobliŜuszkoły.
MającwolneręceStrandschyliłsięipodniósłokrągłykamyk,poczymniósłgo
przezchwilęniczymlodowiec,zlubościądotykającjegogładkiej,niepoddajnej,
wypukłejpowierzchnirozgrzanejtegodniaprzezsłońce.
Kolacjabędziedzisiajpóźno,zasiądądoniejcałąrodziną,zboczyłwięctrochę
zdrogi,Ŝebyprzejśćprzezkortytenisowe,gdzie,jakwiedział,będziegrać
jegomłodszacórka,Karolina.
Zawołanazniejsportsmenka.
Wjejwypadkuniemamowyaniomarihuanie,anioheroinie,pomyślałz
zadowoleniem,wielkodusznielitującsięnadmniejszczęśliwymirodzicami.
Świątecznapogodasprzyjaławielkodusznościisamozadowoleniu.
JuŜzdalekarozpoznałKarolinęporuchach.
PodbiegaładopiłkispręŜyścieizdecydowanieiniemalpochłopięcemu
przeczesywałapalcamiswojąkrótkąblondczuprynępostracielubzdobyciu
punktu.
Młodyczłowiek,zktórymgrała,wydawałsięwporównaniuzniąwątłyKarolina
choćszczupła,byławysokajaknaswójwiek,miaławydatnybiust,szerokie
ramiona,długie,zgrabnenogi,nogiwyłaniającesięnawidokpublicznyz
krótkichtenisowychszortówiwysokooceniane,jakmógłzauwaŜyć,przez
przechodzącychobokmęŜczyzn.
Niemamowyomarihuanieaniheroinie,myślał,aosprawachłóŜkowych?
Dzisiajsiedemnastolatka...
Pokręciłgłową.
Corobiłonsammającsiedemnaścielat,anawetwcześniej,iilelatmiałyte
dziewczyny,zktórymisięzadawał?
Lepiejsobienieprzypominać.
TakczyinaczejtesprawytodomenamatkiKarolinyibyłpewny,Ŝeonadasobie
znimiradę,jeśliwogólezczymśtakimmoŜnadaćsobieradę.
Onnatomiastzrobiłto,codoniegonaleŜało,jeślichodziosyna,inie
dostrzegłpóźniejuchłopcaŜadnychsygnałówgwałtownejzmianyuczuć,strachu
czyteŜnadmiernejfascynacjitymisprawami.
Młodzieniecpodrugiejstroniekortu,choćwydawałsięŜylastyiniedoŜywiony,
odbijałmocnoiwymianapiłekbyłaostra,agrawyrównana.
Strandpoczekałdomomentu,kiedyKarolinawyłapałatrudny,wysokismeczi
zawołał:Brawo!
Odwróciłasię,machnęławjegostronęrakietą,podeszładoogrodzenia,za
którymstał,iposłałamupocałunek.
Twarzmiałazaczerwienioną,włosymokreodpotu,aleojciecuwaŜał,Ŝewygląda
rozkosznie,mimoŜewysiłekściągnąłmięśniejejtwarzy,przezconos,
stanowiącynanieszczęściezmniejszonąkopięjegonosa,uwydatniałsiębardziej,
niŜwtedygdynapucołowatymobliczugościłspokój.
Cześć,tatkupowiedziała.
Onmniewykończy,tenStevie.
Hej,Stevie,chodźtuiprzywitajsięzmoimojcem.
NiechcęprzerywaćwamgryzastrzegłsięStrand.
BędęmiałaszansęodetchnąćrzuciłaKarolina.
Potrzebujętego.
Steviepodszedłdoogrodzenia,czochrającsobiewłosyztyługłowy.
Miłomipanapoznaćrzekłuprzejmie.
Karolinamówiłami,Ŝebyłpanjejpierwszymnauczycielemtenisa.
Zaczęłamnieogrywaćmającdziewięćlat.
TerazjestemtylkowidzemwyjaśniłStrand.
MnieteŜogrywazapewniłSteviezesmutnymuśmieszkiem.
Tylkowtedni,kiedyjesteśnadniedepresjioponowałaKarolina.
Wolałbym,Ŝebyśnieopowiadałatakichrzeczy,Karolinozaprotestowałkwaśno
Stevie.
Czasemtrudnomisięskoncentrowaćityle.
Tojeszczeniedepresja.
DajspokójpoprosiłaKarolinaopierającsiępokoleŜeńskuojegoramię.
Niesugerowałamniczegokrańcowego,naprzykładtego,Ŝeidzieszdodomui
Strona2
ShawIrvinChlebnawodypłynące
zapłakujeszsiępoprzegraniusetaczycośwtymrodzaju.
śartowałam.
Poprostuniechcę,ŜebyodnoszonomylnewraŜeniepowtórzyłzuporem
młodzieniec.
NiebądźtakiwraŜliwy.
AlbobądźwraŜliwywodpowiednimmomencierzekłaKarolina.
Onzazwyczajniebywataki,tatku.
Nielubi,kiedyktośprzypatrujesięjegogrze.
RozumiemtoodezwałsiędyplomatycznieStrand.
Grałbymdoterazwtenisa,gdybymzdołałznaleźćsposóbnagręwcałkowitych
ciemnościach.
Alejakośdamsobieradę.
Bardzosięcieszę,Ŝepanapoznałempowiedziałchłopakiwróciłnadrugą
stronęsiatki,burzącsobiewłosyztyługłowy.
Wybaczmu,tatododałaKarolinamiałupiornedzieciństwo.
NiewywarłoonojednakzbytwyraźnegowpływunajegogręodparłStrand.
Ajakiwpływwywarłoupiornedzieciństwonatwojągrę?
Och,tatoKarolinapomachałamurakietąnietruj.
Zobaczymysięwdomu.
Niespóźnijsięzabardzo.
Przyglądałsięjeszczegrzeprzezdwakolejnepodania,podziwiając,jakchyŜo
biegatadwójkamłodychludziijakichmetalowerakietyśmigająwpowietrzu.
NawetbędącwichwiekunieodznaczałsięchyŜością.
Prędkiczytacz,pomyślałruszającznówkudomowi,ipowolny,rozwaŜnybiegacz.
Dobórtalentów.
Ech,wszystkojedno.
Wykształciłwsobienamiastkęszybkości.
Aleksander,dozorcawichdomu,opierałsięzkwaśnąminąościanęobok
szklanychdrzwiwejściowychipaliłcygaro.
ByłtomęŜczyznanieokreślonegowieku,ojasnobrązowejskórzeikrótko
przyciętychsiwychwłosachprzypominającychczapę,rzadkosięuśmiechał.
JeślisięwzięłopoduwagęnajbliŜsząokolicę,niecieszącąsiędobrą
reputacją,zColumbusAvenuenadrugimkońcu,iwyciesyrenpolicyjnych,częsty
tuakompaniament,moŜnabyłozrozumieć,dlaczegorzadkowidywanogo
uśmiechniętego.
...brywieczórpowiedziałStrand.
...brywieczór,panieStrand.
Aleksanderniewyjąłcygarazust.
ZaliczałsiędoostatnichludziwNowymJorku,którzywciąŜjeszczenosili
kurtkimundurowezczasówdrugiejwojnyświatowej,jakbydlaniegowojnapo
prostuweszłatylkowkolejnąfazę.
Ładnydzień,co?
Strandlubiłdozorcęidoceniałjegowysiłekutrzymaniawznośnymstanietej
starej,zbudowanejwroku1910,kamienicy.
AhaodparłAleksanderniechętnie.
Doczekaliśmysiępotejcholernejzimie.
Aleniepotrwatodługo.
Mówią,Ŝejutrobędziedeszcz.
Optymizm,podobniejaktowarzyskośćnienaleŜałydojegomocnychstron.
PańskaŜonajestwdomudorzuciłodsiebie.
Isyn.
Miałambicjęwiedzieć,ktoprzyszedłiktowyszedłzjegokamienicy.
Lubiłporządekirejestrowałprzychodzącychiwychodzących.
Tozmniejszałoprawdopodobieństwonieprzyjemnychniespodzianek.
DziękirzekłStrand.
DałAleksandrowinaWielkanocdwadzieściapięćdolarówibutelkęburbonaWild
Turkey.
śonaprotestowałazpowodutejnadmiernejhojności,leczonjejpowiedział:
NaleŜymusięodnas.
Jestwartownikiem,którychroninasprzedchaosem.
AleksanderkrótkopodziękowałStrandowi,ajegostosunekniezmieniłsięw
sposóbwidoczny.
Otworzywszydrzwiwiodącedomieszkania,Strandusłyszałdwarodzajemuzyki
fortepianwsalonikuiŜałośliwe,słabebrzdąkaniegitaryelektrycznej.
DolatywałteŜzkuchnismakowityzapachjadła.
Uśmiechnąłsięnamyślokombinacjibodźcównapowitanie.
Dźwiękifortepianutowarzyszyłylekcji,którejudzielałajegoŜona,Leslie.
ChodziładoSzkołyJuilliardazamierzajączostaćpianistkąkoncertową,alechoć
Strona3
ShawIrvinChlebnawodypłynące
graładobrze,tojednaknienatyledobrze,byniązostać.
Terazlekcjegrynafortepianieikursyumuzykalniające,któreprowadziłatrzy
razywtygodniuwprywatnejszkoleprzygotowawczejniedalekoodmiejsca,gdzie
mieszkali,zasilaływpowaŜnysposóbichbudŜetdomowy,atakŜezapewniały
bezpłatnąnaukęKarolinie.
Wobecnieustannierosnącychczynszów,bezpomocyzjejstronyniemoglibysobie
nigdypozwolićnatostare,nierozkładowemieszkanie,orozległych,
staromodnych,wysokichpokojach.
Próbnetaktynagitarze,wyraźnieprzytłumioneprzezzamkniętedrzwi,
wychodziłyspodrękiichsyna,Jimmyego,któryodziedziczyłpomatcezdolności,
choćniejejgust,jeślichodziodobórkompozytorów.
StrandnieprzeszkodziłŜadnemuznichwdziałalnościartystycznejiudałsię
dostołowego,gdzieniemógłsłyszećdźwiękówgitary,zatosłyszałnajpierw
ucznia,potemLeslie,łatwychdoodróŜnienia,przegrywającychpasaŜ,który,jak
rozpoznał,pochodziłzetiudySzopena.
Dlategowiedział,ktobyłtymuczniemscenarzystaztelewizjizbzikowanyna
punkcieSzopena.
Psychoanalitykpowiedziałmu,ŜegranafortepianiepomoŜezmniejszyćnapięcie.
NapięciemoŜeuległozmniejszeniu,myślałStrandsłuchając,aleSzopennie
czułbysięzadowolony.
Lesliemiaławielcemieszanegronouczniówbyłwśródnichpolicjantodobrym
słuchui"drewnianych"palcach,którycaływolnyczaspoświęcałnaćwiczenia;
trzynastolatka,którąrodziceuwaŜalizageniusza,choćLeslieniepodzielała
ichprzekonania;prawnik,któryoświadczył,Ŝewoligraćnapianiniewburdelu
niŜpojawiaćsięwsądzie;orazkilkoronauczycielimuzyki,którzypotrzebowali
pomocy,byprzygotowaćsiędoprowadzenialekcji.
WszyscyrazemzapewnialiLeslieŜywąiciekawąpracęwdomu.
Stranduwielbiałmuzykęikiedymógłsobienatopozwolić,zabierałLesliedo
opery,achoćodczasudoczasukrzywiłsięzpowodupewnychdźwięków
dobiegającychzsalonikulubpokojusyna,podobałomusię,Ŝemieszkanieniemal
staleprzepełniajątonymuzyki.
Jeślipracowałwdomu,miałdodyspozycjibiurkowduŜympokoju,gdziemógłw
ciszyczytaćipisać.
Pomrukiwałcicho,wtórującpasaŜowigranemuprzezŜonęnauŜytek
zneurotyzowanegoscenarzystytelewizyjnego.
Usiadłszyprzyokrągłym,dębowymstolewjadalni,którejścianyzdobiłypejzaŜe
malowaneprzezLesliewwolnychchwilach,dostrzegłnastole"NewYorkTimesa".
Zguba,pomyślał,sięgającpojabłkodomiskizowocaminaśrodkustołu.
Jedzącprzeglądałnagłówkiwgazecie,którąLesliezawszemuzostawiała,bo
nigdyniemiałczasuprzeczytaćjejdokońcarano.
SkonsumowałjuŜpołowęjabłka,kiedyumilkłfortepianirozsunęłysiędrzwi
międzypokojemstołowymasalonikiem.
PodniósłsięnawidokwchodzącejŜonyipodąŜającegozaniąscenarzysty.
Och,jesteśwdomupowiedziałaLeslie,całującgowpoliczek.
Niesłyszałam,kiedyprzyszedłeś.
Delektowałemsiękoncertemodparł.
śonapachniałaświeŜoizachęcająco.
Długiejasnewłosy,związaneteraznaczubku,miaławnieładzie,bogrając
energiczniepotrząsałagłową.
CotozaprzyjemnośćwrócićdodomuidotakiejładnejŜony,pomyślał.
Wostatniejklasiebyłajegouczennicąipierwszegodnia,widzącjąsiedzącą
skromniewpierwszejławcenalekcji,zdecydował,Ŝetodziewczyna,zktórąsię
oŜeni.
WtedyszkoływNowymJorkubyłyinne.
Dziewczętanosiłysukienkiiczesaływłosy,inieuwaŜałyskromnegowygląduza
dziwaczenie.
Czekał,aŜLeslieskończyszkołę,zanotowałsobiestarannieadres,złoŜył
wizytęikuprzeraŜeniujejrodziców,którychzdaniemjegodecyzjanauczaniaw
szkolepublicznejbyłaznakiemsądzonegomuniepowodzeniawŜyciu,oŜeniłsięz
LesliepopierwszymrokujejstudiówuJuilliarda.
Teściowiezmieniliniecoswojąopinię,kiedyurodziłasięEleonora,alenieza
bardzo.
WkaŜdymrazieterazmieszkaliwPalmSprings,aonnieczytywałichlistówdo
córki.
Mamnadzieję,Ŝetenhałaspanunieprzeszkadzałzagadnąłscenarzysta.
ZupełnienieodparłStrand.
RobipanduŜepostępy,trzebaprzyznać,panieCrowell.
Musiałpansłuchać,kiedygrałapańskaŜonazauwaŜyłponuroCrowell.
Strona4
ShawIrvinChlebnawodypłynące
Napięcie,wktórymŜył,niezmniejszyłosięchybaspecjalnieodzeszłego
piątku.
Strandsięroześmiał.
PotrafiępoznaćróŜnicę,panieCrowell.
Pewno,ŜepanpotrafizgodziłsięCrowell.
PanCrowellijamamyzamiarnapićsięherbaty,AllenwtrąciłaLeslie.
Dołączyszdonas?
Zochotą.
Tokwestiachwilkizapewniałapostawiłamwodę.
Kiedyszładokuchni,Strandpodziwiałjejszczupłąsylwetkę,wygięcieszyi,
niebieskąspódniczkęibiałą,jakbyszkolnąbluzkę,którąmiałanasobie,mocne
nogi,wyraźne,choćsubtelnepodobieństwodostarszejcórki.
ZdumiewającakobietaoświadczyłCrowell.
Oanielskiejcierpliwości.
JestpanŜonaty,panieCrowell?
DwukrotnieodparłponurymgłosemCrowell.
IgrozimitrzecioŜenek.
Siedzępouszywalimentach.
Miałkluchowatą,udręczonątwarz,przypominającąprzywiędłykartofelbez
łupiny.
LesliepowiedziałaStrandowi,Ŝepiszedowcipydokomediisytuacyjnych.
SądzącztwarzyCrowellamusitobyćzajęciewręczpustoszące.
Płaciłdwadzieściadolarówzapółgodzinnelekcje,dwarazywtygodniu,jego
trudmusiałwięcbyćchybadobrzewynagradzany,tymbardziejŜechodziłjeszcze
pięćrazynatydzieńdopsychoanalityka.
Otonowoczesnaekonomiaamerykańska,pomyślałStrand.
Dowcipy,kanapkapsychoanalitykaialimenty.
KiedyśmusimysięrazemnapićzaproponowałCrowell.
Ipowiemipan,jakmęŜczyznawdzisiejszychczasachmoŜebyćwciąŜŜonaty.
NiemamnajmniejszegopojęciaodparłlekkimtonemStrand.
Szczęście.
Lenistwo.
Konserwatywnaniechęćdozmian.
TakrzekłzpowątpiewaniemCrowell,wyciągającsobiepulchnepalce.
SpojrzałnagazetęrozłoŜonąnastole.
Potrafipanjeszczezmusićsiędoczytaniatychgazet?
NałógskonstatowałStrand.
Dostajęodnichwścieklizny.
Proszęsiadać,proszęsiadaćzachęcałaLeslie,wracajączkuchnii
przynoszącnatacyfiliŜanki,dzbanekzherbatąitalerzciasteczek.
Nalałaherbatępewnąręką,zlekkimuśmiechemwłaściwympanidomu,ipodsunęła
ciasteczka.
Crowellpokręciłzesmutkiemgłową.
Jestemnadieciewyjaśnił.
Cholesterol,wysokieciśnienie.
Słowem,komplet.
Strandwziąłgarśćciasteczek.
NiepiłduŜoinigdyniepalił,zatouwielbiałsłodycze.
Nieprzybrałnawadzeanifuntaodchwiliukończeniadwudziestulat.
ZauwaŜył,ŜeCrowellspoglądaponuronakopczykłakocinajegotalerzyku.
Crowellchciałdolaćsobiemlekadoherbaty,alekiedyspytał,czytomleko
odciągane,dowiedziałsięodLeslie,Ŝenie,wypiłwięcswojąherbatębezmleka
ibezcukru.
Lesliewrolipanidomuzagadnęłago,czyniechciałbynajakiśczas
zrezygnowaćzSzopenaispróbowaćnazmianęMozarta,Crowelljednakodparł,Ŝe
wolałbynie,boMozartbyłcholerniepewnysiebie,jaknajegogust.
UmarłtragicznieprzypomniałamuLeslie.
Bardzomłodo.
TragicznieczynieupierałsięCrowellalezawszewiedział,dokąd
zmierza.
Szopenbyłprzynajmniejmelancholijny.
Lesliewestchnęła.
JakpansobieŜyczy,panieCrowellpowiedziała.
WprzyszływtorekzabierzemysiędoWalcaEsdur.
Wgłowietojasłyszę,jaktopowinnowychodzićdorzuciłzeswejstrony
Crowell.
TylkoŜenigdytakminiewychodzi.
TokwestiapraktykizauwaŜyłataktownieLeslie.
Strona5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin