FiM 47-2010.pdf

(11937 KB) Pobierz
388945699 UNPDF
PORADNIK WYBORCZY
ß Str. 7, 8-9, 26
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 47 (559) 25 LISTOPADA 2010 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
Widzicie na tym ściętym konarze Matkę Boską?
Nie widzicie? Bo ludźmi małej wiary jesteście!
Tysiące wiernych katolików,
którzy z całej Polski przyjeżdżają do Żyrardowa,
widzą i modlą się. Także za Was!
ß Str. 15
ISSN 1509-460X
Złodzieje, marnotrawcy i wasale kleru kontra gospodarze i patrioci
388945699.020.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 47 (559) 19–25 XI 2010 r.
Wyrzucone z PiS posłanki Kluzik-Rostkowska i Jakubiak za-
rejestrowały nowe stowarzyszenie (o tym, że PiS się podzieli,
pisał Jonasz ponad 2 lata temu – „FiM” 48/2007). Jego na-
zwę – „Polska jest najważniejsza” – wylansowały podczas kam-
panii prezydenckiej ich byłego szefa. Na obwieszczenie tej in-
formacji zaprosiły Kamińskiego, Kowala, Bielana i Poncylju-
sza. Sondaże dają nowej partii nawet 8 procent poparcia
(PiS-owi zostałoby wówczas tylko 16 proc.).
A my się radujmy, bo polska głupota się dzieli i sypie!
KOMENTARZ NACZELNEGO
Nasz wybór
Jacek Kurski sugeruje, że „odszczepieńcy z PiS mogą być tyl-
ko przystawką PO. Poza PiS nie ma absolutnie nic”. Fakt,
na prawo od prezesa Kaczyńskiego nie ma zbyt wiele do oglą-
dania – poza ścianą Berezy lub Pawiaka.
cent Polaków nie wie, po co i na kogo ma głosować.
Mimo to –zamiast powszechnych głosów zachęty –słychać
wezwania do bojkotu elekcji, a i sama procedura oddania
głosu jest dość skomplikowana (różnice między miastami
i wsią, różna ilość kart itp.). Rodzi się pytanie: czy chodzi
o to, by zachować status quo i dotychczasowe wpływy du-
chownych katolickich w samorządach? Bo to właśnie wy-
bory samorządowe stały się obecnie wielką szansą na ode-
branie w kraju władzy klerykałom. Jest o co walczyć,
gdyż budżety gmin, powiatów i województw są najwięk-
szym źródłem kasy dla instytucji watykańskich. Fundusz
Kościelny czy Komisja Majątkowa to przy tym „małe piku-
sie”. Niska frekwencja przy urnach,
w połączeniu ze sporą mobilizacją ak-
tywu parafialnego, gwaran-
tuje zachowanie wpły-
wów biskupów i pleba-
nów w radach wszyst-
kich szczebli oraz wybór
„prawych katolików”
na stołki wójtów, bur-
mistrzów i prezyden-
tów miast. Ludzie Ko-
ścioła obawiają się, że
wysoka frekwencja wy-
borcza –przy obecnych an-
tyklerykalnych trendach
–może doprowadzić do ich klę-
ski. Ponadto im większy procent
mieszkańców udzieli poparcia lokalnym
włodarzom, tym bardziej możliwe jest, że staną się oni nie-
zależni od władz Kościoła. Nie potrzebują bowiem podpory
w postaci ambony i kruchtowej legitymizacji swoich dzia-
łań. Kiedy zwycięzca obejmuje urząd, mając poparcie 15–10,
a nawet 5 procent mieszkańców, kler bardzo chętnie uczest-
niczy w operacjach propagandowych wzmacniających wła-
dzę oraz neutralizujących opór społeczny. W zamian włoda-
rze za ułamek wartości sprzedają Kościołowi cenne publicz-
ne nieruchomości, oddają Caritasowi monopol na pomoc spo-
łeczną, dotują remonty kościołów, budują parkingi i drogi
do kościelnych włości oraz przekazują prowadzenie publicz-
nych szkół stowarzyszeniom katolickim. To wszak od samo-
rządów zależy organizacja pracy szkół, a znamy przykłady
utrudniania prowadzenia zajęć z etyki w grupach międzykla-
sowych –choćby poprzez manipulację godzinami odjazdów
gimbusu. Z poparciem sutannowych wójtowie, burmistrzo-
wie czy prezydenci dają intratne zlecenia przedsiębiorcom,
którzy wcześniej wspomogli „zbożne dzieła”. Wielu bardziej
wpływowych duchownych stało się cenzorami, z którymi
konsultuje się lokalne projekty inwestycyjne. Druga sprawa
to często żenujący poziom składu samorządów. Mało samo-
dzielni, niekompetentni radni wybrani przez mniejszość miesz-
kańców chętnie idą na smycz pana księdza (którego władza
jest stała i ugruntowana, gdyż wybory i kadencje go nie do-
tyczą), aby ten pozwolił im tylko paść się spokojnie przy ko-
rytku przez cztery tłuste lata. W ten sposób niezbędne i ra-
cjonalne świeckie projekty idą w odstawkę lub na drugi plan,
a majątki oraz inwestycje watykańskie kwitną.
Do tego dochodzą miliardy złotych z funduszy
unijnych przekazywane przez urzędy marszał-
kowskie na biskupie zachcianki typu wydział
teologiczny w Rzeszowie. Ale nie tylko wybór
samorządowych szeryfów jest ważny. Słabi,
tchórzliwi i niekompetentni radni oznaczają cał-
kowity brak bieżącej kontroli nad poczynania-
mi tych pierwszych.
Watykańczycy wiedzą, że na szczeblu rzą-
dowym pole do wymuszania kolejnych przy-
wilejów kurczy się z dnia na dzień. Większość
polityków koalicji PO i PSL nie ma już ochoty umierać
za biskupie majątki. Inna sytuacja jest ciągle w terenie.
Hierarchowie tylko tam mogą w sposób nieograniczony
wpływać niemal na wszystko. Czy możemy pozwolić,
aby sprawy naszych małych ojczyzn rozstrzygały się na ple-
baniach czy w pałacach biskupich? Oczywiście że nie! Ale
do tego potrzeba odważnych, światłych samorządowców
z dużym poparciem społecznym. Musimy wyzwolić wła-
dze lokalne spod więzów sutannowych oraz lokalnych par-
tyjnych kacyków. Jedni i drudzy nawzajem dogadzają so-
bie i pławią się we własnym sosie, nie myśląc o egzy-
stencjalnych potrzebach ludzi. W efekcie od 20 lat żyje-
my w kraju absurdów. W Trójmieście trzech prezydentów
rządzących Gdańskiem, Gdynią i Sopotem od kilku kaden-
cji nie potrafi się dogadać w sprawie wprowadzenia
koordynacji komunikacji miejskiej oraz jednolitego bi-
letu. W efekcie autobusy w tych samych kierun-
kach jeżdżą stadami (różni
przewoźnicy), a pasażerowie
muszą pilnować nalepek
oznaczających przewoź-
nika. Pod Warszawą zale-
galizowano budowę fabryki
tuż obok osiedla, bo dział-
ka pod fabryką jest położo-
na w innej gminie niż osiedle.
Itd., itp.
300 tysięcy głosów Czytelni-
ków „FiM” oddanych 14 listopada
na antyklerykałów wymiernie zwięk-
szy ich szanse. A dobrze zarządzane przez
nich gminy pokażą, że to my mamy pomysły na dobre, przy-
jazne państwo. Nasi odważni, mądrzy ludzie sprawujący
władzę na dole dadzą innym zachętę, by wreszcie przestać
bać się Kościoła. To właśnie od samorządów buduje się po-
parcie społeczne. To tam najłatwiej pokazać absurdy pra-
wa i skalę kościelnych przywilejów. Mamy szansę w du-
żym stopniu przywrócić normalność. Niech klerykałowie,
którzy gdzieś tam zdobędą władzę, czują oddech antyklery-
kalnych radnych. Niech każdy wójt czy marszałek, które-
mu przyjdzie do głowy zabiegać o interesy Watykanu, ma
świadomość, że będzie z tego rozliczony. Niech biskupi wie-
dzą, że ich swawola na prowincji się skończyła. Mamy szan-
sę uratowania przed czarną stonką miliardy złotych. Bez
tych pieniędzy wpływy kleru zmaleją. I czas wolnej Polski
nadejdzie szybciej, niż nam się wydaje. Zwłaszcza że za rok
wybory parlamentarne, które powinny dopełnić dzieła.
Przez 20 lat średnia frekwencja wyborcza w wybo-
rach samorządowych nigdy w skali kraju nie przekro-
czyła 35 procent. Tak wybierani samorządowcy rzadko
czuli się związani z wyborcami, więc politykowali i kola-
borowali z klerem. Czas, aby to zmienić, a przy okazji
na trwałe pozbyć się wpływów samorządowych dziwolą-
gów z PiS-u i innych wariatów. Brak zaplecza terenowe-
go PiS przyśpieszy jego rozkład i zniweczy plan prezesa
powrotu na urząd premiera. Widok miny Jarka po piątej
z kolei klęsce będzie bezcenny.
Jarosław Kaczyński wysłał do Waszyngtonu dwoje niepełno-
sprytnych – Antka Macierewicza i Annę Fotygę – aby szuka-
li sojuszników w niekończącym się wyjaśnianiu katastrofy smo-
leńskiej, czyli walce z PO. Walczyć ze swoimi cudzymi ręko-
ma to dopiero jest przejaw „genetycznego patriotyzmu”.
W poniedziałek w Niepokalanowie rozpoczął się ogólnopolski
kongres egzorcystów. Na poprzednich tego typu zjazdach roz-
mawiano m.in. o różnicach między chorobą psychiczną a opę-
taniem. Tym razem mniej więcej setka egzorcystów będzie się
wymieniać doświadczeniami. Szkoda, że nie psychiatrami…
Figura Jezusa Chrystusa w Rio de Świebodzineiro przyjęła
się nie tylko wśród turystów, ale i duchownych. Sam miejsco-
wy biskup Stefan Regmunt powiedział, że pomnik to znak wia-
ry, religijności i hołd złożony Chrystusowi. Pasterze zwietrzy-
li, gdzie leży pasza.
Serwis internetowy o wdzięcznym adresie antykomor.pl wy-
puścił dwie małe gry: „Komor szoter” i „Komor killer”. Oby-
dwie polegają na strzelaniu do podobizny Komorowskiego.
Przegrywa ten, kto trafi w... żonę prezydenta, nazwaną w grze
„gatunkiem zagrożonym, czyli kaszalotem”. Moderatorzy serwisu
jak nic boją się pomylić kaszalota w szambie z perfumerią.
Kolejne relikwie ks. Jerzego Popiełuszki dostały się w ręce
Kościoła. Tym razem przedstawiciele IPN przekazali sekreta-
rzowi Episkopatu, biskupowi Budzikowi... włosy kapelana „So-
lidarności”, które wcześniej służyły jako materiał dowodowy.
Tym samym „dzięki” akcji SB Kościół watykański zarobi mi-
liony, bo każdy taki włos jest na wagę złota, tj. sanktuarium.
Ks. Andrzej Scąber – główny specjalista ds. kanonizacji archi-
diecezji krakowskiej – uważa, że kuria powinna rozpocząć pro-
ces, dzięki któremu zmarła dwa lata temu siatkarka Agata
Mróz zostałaby świętą. Niedługo zapewne „zdarzy się cud”,
czyli odnajdzie się osoba, która dzięki Agacie została uzdro-
wiona. Wystarczy, żeby kilka tysięcy chorych pomodliło się
do Agaty i jedna z nich wyzdrowiała.
„Bliźniaczki Napieralskiego” w Radzie Miasta Warszawy? Bar-
dzo możliwe. Dwie urodziwe wokalistki, znane z piosenki wy-
borczej przewodniczącego SLD, startują w wyborach. Blon-
dynki znalazły miejsce w... prawicowym komitecie Polski Pa-
triotycznej. Slogan programowy PP to „kultywowanie tradycji
patriotycznych narodu polskiego i troska o prawidłowy roz-
wój fizyczny i intelektualny młodego pokolenia”. Bliźniaczki
zdążyły już zadbać o rozwój fizyczny i intelektualny panów,
uczestnicząc w rozbieranej sesji do CKM.
„Ja się radykalnej deklerykalizacji boję. W Polsce nie ma
świeckiej religii obywatelskiej, jaka jest we Francji, Hiszpa-
nii czy Włoszech. Jak Kościół osłabnie, zostanie nihilizm”. To
nie głos gorliwego katolika, lecz Adama Michnika, naczelne-
go „Wyborczej”. Michnik myli deklerykalizację z ateizacją
i twierdzi, że Polacy są moralni wyłącznie ze strachu przed Bo-
giem. Żenujące...
Tomasz Wołek – dziennikarz i publicysta, autor wielu ksią-
żek o tematyce katolickiej – zasugerował, że następnym od-
znaczonym Orderem Orła Białego powinien zostać... Anto-
ni Macierewicz. „To człowiek o ogromnej odwadze” – po-
wiedział żurnalista. A my, ślepi, myśleliśmy, że Antek jest
po prostu głupi.
Podczas kontroli drogowej policjanci próbowali zatrzymać
opla, który przyspieszył i zaczął uciekać przed radiowozem.
Wypadł na łuku drogi, rozwalił barierkę i wylądował w ro-
wie. Kierowca – którym okazał się39-letni pijany ksiądz z Bia-
łegostoku – już zakuty w kajdanki wyzywał funkcjonariuszy
od najgorszych; krzyczał, że „nie wiedzą z kim mają do czy-
nienia” i że „zwolni ich i załatwi”. Jak znamy życie i rejon
zdarzenia (Podlasie), to policjanci mają przerąbane.
JONASZ
Portal Fronda.pl z żalem informuje, że w Europie Zachod-
niej rasizm niszczy katolicyzm. Chodzi o belgijską parlamen-
tarną grupę ds. wielokulturowości, która zaproponowała usu-
nięcie z kalendarza kilku katolickich świąt, aby zamiast nich
świętować Dzień Walki z Rasizmem i Dzień Kobiet. W na-
szym Katolandzie na razie funkcjonuje Parlamentarny Ze-
spół na rzecz Katolickiej Nauki Społecznej. Do spraw tylko
jednej „kultury”.
Z a dwa dni wybory, a jak wynika z badań, prawie 55 pro-
388945699.021.png 388945699.022.png 388945699.023.png
Nr 47 (559) 19–25 XI 2010 r.
GORĄCY TEMAT
3
kumentacji szkoleniowej
w inowrocławskim pułku
śmigłowców bojowych, wy-
roki za drobne oszustwa popełnione
przez pilotów 36. specpułku zajmu-
jącego się wożeniem VIP-ów… – mi-
nister obrony narodowej Bogdan
Klich twierdzi, że wszystko to już by-
ło i nie wróci więcej, a ludzie odpo-
wiedzialni za wszelkie nieprawidło-
wości w Siłach Powietrznych od daw-
na są poza armią. Guzik prawda!
Jednostka Wojskowa 4210 to dla
cywila 3. Skrzydło Lotnictwa Trans-
portowego w Powidzu koło Pozna-
nia. Formacja ta powstała w efekcie
zmian organizacyjnych, których zawi-
łości pomijamy, żeby nie zaciemniać
istoty problemu, natomiast godnymi
odnotowania są takie oto fakty:
Skrzydło podlega bezpośrednio
Dowódcy SP, a jego poprzedniczką
gen. bryg. Tadeusz Mikutel
(przyjęty do korpusu generałów w li-
stopadzie 2008 r.) – w okresie paź-
dziernik 2005–maj 2007 kierował Ba-
zą, a od sierpnia 2008 r. do dziś jest
etatowym dowódcą Skrzydła.
Dodajmy, że określenie „etato-
wy” nie jest przypadkowe, bowiem
obok obowiązków służbowych spra-
wuje prestiżową funkcję przewod-
niczącego komitetu kierującego
Programem Strategicznego Transpor-
tu Lotniczego (SALIS) grupującym
nie uwzględniało specyfiki wykony-
wanych zadań, nowoczesnego wypo-
sażenia samolotu oraz obowiązują-
cych przepisów i procedur lotniczych”
– orzekła komisja badająca przyczy-
ny wypadku (20 ofiar śmiertelnych).
Przed miesiącem ujawniliśmy roz-
kaz, w którym gen. Kałuziński zażą-
dał od dowódcy Skrzydła (JW 4210)
„niezwłocznego i ostatecznego za-
kończenia prowadzonego postępo-
wania” w sprawie niedoborów i szkód
jego protektora – dodaje inny roz-
mówca z Sił Powietrznych.
Czyżby tych plam było więcej?
Okazuje się, że w okresie gdy
gen. Kałuziński był dowódcą Bazy,
w jej kasynie wojskowym działy się
cuda. Kasyno stanowiło gospodar-
stwo pomocnicze jednostki, a od stro-
ny formalnoprawnej zorganizowano
je w taki sposób, że dowódca miał
wyłącznie uprawnienie do zatrudnia-
nia kierownika, zaś ten zajmował się
resztą. Tymczasem...
zreflektował się, że to już będzie prze-
gięcie, i odmówił akceptacji. Wów-
czas zrobili taki myk: Mikutel prze-
niósł swojego pełnomocnika majora
Macieja A. do Bazy, aby dla żan-
darma zwolnić miejsce w Skrzydle
– wyjaśnia oficer z JW 3091 (2. Skrzy-
dło Lotnictwa Taktycznego w Pozna-
niu, dowodzone przez gen. bryg. Wło-
dzimierza Usarka ), w której prowa-
dzono „postępowanie szkodowe” do-
tyczące strat w Bazie.
– Chęć spacyfikowania żandar-
merii podyktowana była również
dwoma innymi wpadkami. W 2008
r. wartownik pilnujący bomboskła-
dów zszedł z drogi patrolowania
do lasu, żeby się wysikać. No i przy-
padkowo znalazł ukryte pod liść-
mi bomby kasetowe, których – jak
wiadomo – w cywilizowanym świe-
cie nie wolno używać. Jakim cu-
dem tam się znalazły? Tego nie
wyjaśniono do dzisiaj, bo rzecz
skutecznie zatuszowano . Prawdo-
podobnie na poziomie żandarmerii
– dodaje pilot z Powidza.
Kolejne i trwające do dzisiaj
śledztwo dotyczy gigantycznego nie-
doboru (kradzieży?) paliwa w ba-
zie. Jeśli nie uda się tej sprawy umo-
rzyć, płk. Dubaj oraz szef sztabu Ba-
zy ppłk. Piotr Miłończyk mogą mieć
kłopoty, choć ten pierwszy ewaku-
ował się z Powidza do Dęblina, a dru-
gi załatwia sobie wyjazd na misję
do Afganistanu.
– To jest stały, sprawdzony i na-
gminnie stosowany w armii patent:
schować człowieka i przeczekać. Gdy
wokół Kałuzińskiego zaczęło się ro-
bić gorąco, Błasik wysłał go za gra-
nicę. Jak Świerkocz w Polsce naroz-
rabiał, szybciutko pojechał na kurs
w amerykańskiej Akademii Wojsk
Lotniczych. Minister Klich kompro-
mituje się przed kamerami, twier-
dząc, że trzyma rękę na pulsie,
a w rzeczywistości nie ma
bladego pojęcia o sytuacji
– zauważa jeden z dowód-
ców SP.
A jak ostatecznie za-
kończyła się historia
z „bezpodstawnym anek-
sowaniem umów”, co w ję-
zyku cywilnym oznacza naj-
zwyklejsze w świecie prze-
kręty przy ustawianiu prze-
targów?
„Należy zaznaczyć, że
w okresie, gdy powstała
szkoda, stanowisko do-
wódcy JW 3293 Powidz
oprócz obecnego zastępcy
Dowódcy Sił Powietrznych zajmo-
wały jeszcze trzy inne osoby” – roz-
mywa odpowiedzialność rzecznik do-
wództwa SP ppłk Robert Kupracz .
Czyżby zatem afera obejmowała tak-
że innych generałów?! Okazuje się,
że ona po prostu nie dotyczy niko-
go: „Wojskowa Prokuratura Okrę-
gowa w Poznaniu (a konkretnie
prok. ppłk Michał Wrzalik dop.
red. ) umorzyła śledztwo wobec bra-
ku znamion czynu zabronionego”
– podkreśla ppłk Kupracz. Uff, ka-
mień spadł nam z serca...
ANNA TARCZYŃSKA
Zastępca Dowódcy Sił
Powietrznych dostał
przed kilkoma dniami
drugą gwiazdkę
generalską.
Tymczasem z sił
uchodzi powietrze...
Generał Kałuziński dostaje
drugą gwiazdkę
Plamy na skrzydle
(do końca 2008 r.) była 3. Brygada
Lotnictwa Transportowego;
Brygadę powołano w celu ko-
ordynowania prac nad wdrażaniem
nowo zakupionych samolotów CA-
SA oraz Hercules;
Obecnym zadaniem Skrzydła
jest organizacja i zabezpieczenie
transportu lotniczego na rzecz Sił
Powietrznych, Wojsk Lądowych,
Marynarki Wojennej i Wojsk Spe-
cjalnych;
Jedną z formacji wchodzących
w skład Skrzydła i podległych jego
dowództwu jest Jednostka Wojsko-
wa 3293, czyli 33. Baza Lotnictwa
Transportowego w Powidzu, która
do stycznia 2002 r. używała nazwy 21.
Baza Lotnicza;
Baza odgrywa poważną rolę
w planach operacyjnych NATO, któ-
rej szczegóły z oczywistych względów
zachowujemy w dyskrecji.
Kolejnymi dowódcami (Brygady,
a później Skrzydła) byli:
płk Sławomir Kałuziński
(w maju 2007 r. mianowany na sto-
pień generała brygady) – od połowy
lutego do połowy sierpnia 2007 r.
Wcześniej (w latach 2001–2004) do-
wodził Bazą (przez pewien okres
podlegała ona bezpośrednio płk. An-
drzejowi Błasikowi , późniejszemu
generałowi i Dowódcy Sił Powietrz-
nych, jednej z ofiar katastrofy smo-
leńskiej), po półrocznym kierowaniu
Brygadą został oddelegowany do pra-
cy w NATO, a obecnie jest zastęp-
cą dowódcy SP;
gen. bryg. Adam Świerkocz
– przejął stanowisko 16 sierpnia 2007
r., nazajutrz po odebraniu z rąk pre-
zydenta Lecha Kaczyńskiego no-
minacji generalskiej. Z końcem ma-
ja 2008 r. zdał obowiązki i w wieku
zaledwie 44 lat odszedł na emerytu-
rę. Obyczajowe tło tej zaskakującej
dymisji pokażemy przy innej okazji;
18 krajów NATO i Partnerstwa dla
Pokoju, więc na co dzień Skrzydłem
dowodzi jego zastępca płk Sławo-
mir Żakowski .
– To szara eminencja Powidza,
pupil Kałuzińskiego. Jest
doskonale poukładany
w Dowództwie Sił Po-
wietrznych, dzięki czemu
ma w Skrzydle o wiele
więcej realnej władzy, niż
Mikutel. Był wcześniej
dowódcą bazy w Krako-
wie, wchodzącej w skład
Brygady, i planowano go
na następcę Kałuzińskie-
go, ale coś nie zaskoczy-
ło. Gdy to stanowisko
objął Świerkocz, Żakow-
ski został wytypowany
na kurs generalski
w USA, ale po wypadku
CASY pod Mirosławcem
(23 stycznia 2008 r. – dop. red. ) skre-
ślono go z listy. Powód? Na wszelki
wypadek, bowiem Żakowski wspól-
nie z jego następcą w krakowskiej
bazie – pułkownikiem Mirosławem
Jemielniakiem (od sierpnia 2010
r. nowy dowódca 36. specpułku – dop.
red. ) – byli po Mirosławcu w bardzo
nieciekawej sytuacji, gdyż często jeź-
dzili do Hiszpanii, gdzie w Sewilli
zdobywali uprawnienia pilota do-
świadczalnego pierwszej klasy na sa-
moloty CASA, a także uczestniczy-
li we wdrażaniu tych maszyn do służ-
by w naszych Siłach Powietrznych
– mówi pilot z Powidza.
„Eksploatacja samolotów CASA
w Siłach Zbrojnych RP nie była po-
przedzona etapem wdrożeniowym.
Wykorzystywane dotychczas w lotnic-
twie transportowym dokumenty nor-
matywne i pomoce szkoleniowe nie
zapewniały właściwego przygotowa-
nia personelu lotniczego do wykony-
wania zadań. Szkolenie lotnicze (...)
wykrytych w Bazie (JW 3293) w ma-
ju 2006 r., a dotyczących „bezpod-
stawnego aneksowania umów na do-
stawy żywności” (por. „Niskie loty”
– „FiM” 42/2010). Przypomnijmy, że
– Nie mając żadnych uprawnień,
Kałuziński oddelegował do pracy
w kasynie kilka osób, które bezpraw-
nie pobierały wynagrodzenie za pra-
cę w jednostce. Wyrzucono w ten
sposób w błoto ciężkie
pieniądze.
Sprawa się rypła ale
zamiast trafić do proku-
ratury utknęła na szcze-
blu oficera dochodzenio-
wego jednostki nadrzęd-
nej. Przeleżała tam aż
do przedawnienia. Gdy
wyszło na jaw, że ukrę-
cono jej w ten sposób
Płk Jemielniak (z lewej) przyjmuje
dowodzenie specpułkiem
chodziło o aferę, której zamknię-
ciem autor rozkazu był osobiście
zainteresowany, jako że obejmo-
wała lata, gdy kierował Bazą.
Dlaczego w nagłówku owego
dokumentu znajduje się, skre-
ślony ręką generała, odręczny do-
pisek „Szanowny Panie Pułkow-
niku”. Do gen. Mikutela per puł-
kowniku?!
– Należy najpierw wyjaśnić, że
w „Niskich lotach” zasugerowaliście
się stopniem i błędnie przyjęliście,
że adresatem rozkazu był dowódca
Bazy płk. Maciej Trelka . Faktycz-
nie skierowano go do jednostki nad-
rzędnej, a konkretnie do zastępcy
Mikutela. Data wydania zadziwiają-
co dobrze komponowała się z nie-
obecnością głównego szefa. Moim
zdaniem, wybrano taki, a nie inny
termin, żeby papier trafił wyłącznie
do rąk Żakowskiego, dając mu pod-
kładkę do formalnego zamknię-
cia ostatniej ze spraw plamiących
Płk Trelka (z prawej) wyprowadza płk. Dubaja...
łeb, major D. , który zdołał przetrzy-
mać akta w biurku, odszedł do cywi-
la. Ponieważ żandarmeria wojskowa
trzymała rękę na pulsie, ówczesny do-
wódca Bazy płk. Lesław Dubaj (spra-
wował tę funkcję od lipca 2007 r.
do czerwca 2010 r., obecnie w dębliń-
skiej „Szkole Orląt”) wyraził gorące
pragnienie, żeby za „zasługi dla gar-
nizonu” zatrudnić w JW 3293 na po-
sadzie pełnomocnika ds. ochrony in-
formacji niejawnych majora Arka-
diusza M. , szefa placówki Żandar-
merii Wojskowej w Powidzu. Dubaj
napisał wniosek do Błasika, ale ten
S kandal z fałszowaniem do-
388945699.001.png 388945699.002.png 388945699.003.png 388945699.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 47 (559) 19–25 XI 2010 r.
POLKA POTRAFI
Dylematy embrionalne
Prowincjałki
W Białymstoku policja zatrzymała złodzie-
ja poszukiwanego europejskim listem goń-
czym. Z sukcesu funkcjonariusze cieszyli się tak bardzo, że aż zapomnieli
aresztanta wsadzić do radiowozu. Ten natychmiast uciekł. Pecha miał jed-
nak niemożebnego, bo kilka dni później wpadł w ręce drogówki jako
uczestnik kolizji.
Kościół nadał sobie prawo do roz-
wiązywania życiowych proble-
mów obywateli.
Sporu o in vitro i „mordowane”
zarodki ciąg dalszy. Jako przeciw-
niczka niepoprzedzonego seksem za-
płodnienia wystąpiła wdowa poPiS-
-owskim senatorze Mazurkiewiczu .
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że
państwo Mazurkiewiczowie zdążyli
postarać się o potomstwo właśnie
za pomocą in vitro… Z udzielone-
go wywiadu wynika, że choć pani Ma-
zurkiewicz-Kulka nad życie kocha
swoje bliźniaki poczęte niegodną me-
todą, osobiście jest jej przeciwna.
Drugi raz by się nanią nie zdecydo-
wała, a kiedy się decydowała, sama
nie wiedziała, co robi... „Zostałam
zwyrzutami sumienia, że gdzieś tam
są moje dzieci” – wzruszająco opo-
wiada pani Joanna, myśląc oczywi-
ście oniewykorzystanych zarodkach.
Dla duszpasterzy takie tabloido-
we wyznanie to dowód na to, że in
vitro, nawet udane, prowadzi dopo-
ważnych psychicznych zaburzeń.
Choć trudno oprzeć się wrażeniu,
że do skrzywienia psychiki PiS-
-owskiej wdowy doprowadziło nie
tyle in vitro, co kościelne nauki.
Wychodząc naprzeciw problemom
kobiet takich jak pani Mazurkie-
wicz, listopadowy „Gość Niedzielny”
zamieścił kompendium: „Jak się spo-
wiadać z in vitro?” – poradnik dla
tych, którzy już się wten sposób roz-
mnożyli, ateraz żałują imarzą opo-
kucie. Podsumowując: najistotniej-
szą kwestią jest dola nadliczbowych
embrionów, którym należy „dać szan-
sę”. Spowiednik powinien doradzić
zaimplantowanie pozostałych zarod-
ków (nawet kilkunastu!) wciele przy-
szłej położnicy, a potem... niech się
dzieje wola nieba! Kolejnym rozwią-
zaniem, choć mniej godnym, jest ob-
darowanie swoimi komóreczkami in-
nych niepłodnych.
W batalii o tzw. dzieci nienaro-
dzone waleczni katolicy ciut się za-
pędzili. Wtym samym „GN” ukazał
się artykuł „Szczep się etycznie”, trak-
tujący o„niemoralnych” zastrzykach,
refundowanych przez państwo iapli-
kowanych polskim dzieciom. Jednym
z nich jest szczepionka przeciwko
chorobie Heinego-Medina, wypro-
dukowana wlatach60. wAnglii, zwy-
korzystaniem –jak czytamy –komó-
rek „dziecka płci męskiej, zabitego
w 14 tygodniu życia płodowego” . Mo-
wa o tkankach zabortowanego, nie
w tym celu, płodu. W dziś produko-
wanych szczepionkach nie ma już ko-
mórek „chłopca”, co nie zmienia fak-
tu, że „produkcja zaczęła się od mor-
du założycielskiego .
Kolejną nieetyczną (z tego sa-
mego powodu) szczepionką jest po-
trójnie skojarzona – przeciwko świn-
ce, różyczce iodrze. Jak walczyć zpo-
dobną niegodziwością? W przypad-
ku pierwszej szczepionki Polak kato-
lik powinien zafundować swojemu
dziecku odpłatny zamiennik, wypro-
dukowany z użyciem małpich zwłok.
W przypadku szczepionki drugiej...
poczekać, aż katoliccy aktywiści spro-
wadzą do Polski Japończyków z wy-
myślonym przez nich „etycznym” od-
powiednikiem –króliczym tym razem.
JUSTYNA CIEŚLAK
70-letni pan z Częstochowy przygotowuje
się do zimy. W tym celu dał do lokalnej
prasy matrymonialne ogłoszenie, że pilnie poszukuje rówieśniczki – towa-
rzyszki życia, dzięki której będzie mógł zaoszczędzić na... prądzie.
Miedziane elementy ozdabiające ikonę w ko-
ściele św. Anny w Zabrzu ukradł 15-latek
wspomagany przez swojego o trzy lata młodszego kolegę. Chłopaki daleko
z łupem nie uciekli, bo spacyfikowali ich wierni.
220 tysięcy złotych – tyle ukradli z banko-
matu trzej kieleccy ochroniarze, których za-
daniem było bankomat ochraniać. Łup ukryli skrzętnie – m.in. na cmenta-
rzu w grobowcu dziadka żony jednego z nich.
78-letnia dziś mieszkanka Radomia w koń-
cu nie wytrzymała i zgłosiła się do ośrod-
ka interwencji kryzysowej. Z obrażeniami twarzy, opuchniętą wargą i uszko-
dzoną protezą szczęki. Pobił ją – jak zwykle od pół wieku! – 82-letni mąż.
Na placu manewrowym w Bielsku-Białej
kursantka potrąciła swojego instruktora
i przygniotła go do budynku. 38-latek w ciężkim stanie, z połamanymi
obiema nogami, obrażeniami wielonarządowymi oraz urazem głowy, trafił
do szpitala. Kobieta – jak się okazało – ma już prawo jazdy, a lekcje wy-
kupiła tylko po to, aby się... doszkolić.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
kowskiego Przedmieścia, dylematy Kluzik-Rost-
kowskiej, rozterki Poncyljusza... Politycy i media
w Polsce zajmują się wszystkim, tylko nie podsta-
wowymi problemami zwykłych ludzi.
Stany Zjednoczone są Polakom stawiane za wzór
przez media iczęść klasy politycznej. Jarosław Kaczyń-
ski ufa nawet bardziej politykom tamtejszej skrajnej pra-
wicy niż polskim sądom i pro-
kuratorom, bo to za oceanem
będzie teraz szukał sojuszników
doniekończącej się wojny zPO
o Smoleńsk. Ale nawet w tej
wyśnionej przez naszą prawicę
Ameryce, gdzie dominuje ide-
ologia skrajnego indywidualizmu, politycy są rozliczani
nie tyle zpowodu spraw symbolicznych, co ztroski ospra-
wy zwykłych ludzi. Jednym ze statutowych celów tam-
tejszego banku centralnego jest troska o stwarzanie wa-
runków dla pełnego zatrudnienia, a prezydent Obama
przegrał ostatnie wybory między innymi dlatego, że
zdaniem części wyborców za mało zrobił dla obniżenia
rekordowego bezrobocia. Rekordowego, choć znacznie
niższego niż w Polsce...
Ale u nas nikt się z powodu wysokiego bezrobocia
nie denerwuje, nie niecierpliwi, nie robi nikomu za-
rzutów, nie rozlicza polityków. Ani media, ani ofiary
systemu. Unas problemy społeczne sprywatyzowano
w ten sposób, że ludzie żyjący poniżej pewnej średniej
wstydzą się tego iobwiniają sami siebie zanieudolność,
jeśli nawet harują po 12 godzin na dobę za marne gro-
sze. Nigdy się nie zorganizują i nie przycisną rządzą-
cych do muru. Bo gardzą sami sobą z powodu wmó-
wionego im poczucia winy.
Wtym kontekście USA jawią się wzestawieniu zPolską
nie jak ostoja liberalizmu, ale jak kraj demokratycznego
socjalizmu. Bo którego polityka PiS, PO iSLD obchodzi
kwestia bezrobocia albo problemy mieszkaniowe mło-
dych ludzi, z których większość nigdy nie dostanie kre-
dytu na mieszkanie, bo za mało zarabia, o ile zarabia
legalnie w ogóle... O tym się nawet nie wspomina – nie
ma żadnej debaty, żadnego publicznego konkurowania
projektów reform. Nic. Cisza. To nie są tematy do po-
ważnej rozmowy. Ale chamskie popisy Niesiołowskiego
lub głupstewka Nelly Rokity to temat wsam raz napierw-
szą stronę w porannym dzien-
niku, a potem jeszcze przez
resztę dnia doznudzenia wTV
i radiu.
Zresztą w języku polskich
mediów słowo „reforma” ozna-
cza zwykle tyle, co oszczędza-
nie, zabieranie pieniędzy najuboższym lub likwidacja
jakichś dopłat na cele socjalne. „Reforma” nigdy nie
polega nad Wisłą na rozwiązywaniu problemów spo-
łecznych z korzyścią dla większości. Była wprawdzie
„reforma emerytalna”, ale naniej skorzystali właścicie-
le funduszy emerytalnych. I to właśnie była taka „re-
forma” po polsku.
Mówi się, że Amerykanie to naród najskuteczniej
na świecie oszukany przez własne media, kulturę i kla-
sę rządzącą, ale w tej kategorii – jako społeczeństwo
jeszcze bardziej skołowane – stanowimy dla nich po-
ważne zagrożenie. Nasi rodzimi spece od iluzji me-
dialno-politycznej doskonale potrafią skierować uwa-
gę społeczeństwa na sprawy drugo- i trzeciorzędne,
a kwestie naprawdę ważne chować w kapeluszu. Nigdy
nie wyjmą z niego bezrobocia lub kwestii mieszkanio-
wej, ale krzyż smoleński (czy Smoleńsk będzie wałko-
wany tak długo jak Katyń?) lub Kluzik-Rostkowską
– czemu nie? Zajmowanie ludzi bzdurami, błyskotka-
mi lub żałobami, i to przez całe tygodnie, naprawdę
się opłaca. Ludzie to kupują.
Gdybym był parlamentem, tobym zmienił premiera; gdybym był narodem, to-
bym zmienił parlament.
(Jarosław Kaczyński)
RZECZY POSPOLITE
¹¹¹
Musimy wygrać tę bitwę o obronę krzyża, Kościoła, polskiej tradycji. (jw.)
¹¹¹
Kiedy jest już oczywiste, że główna przyczyna katastrofy to błędy w naprowa-
dzaniu pilotów, to temu krajowi [Rosja] oddaje się śledztwo. A Graś ma pre-
tensje, że zwracamy się o pomoc do sojuszników. Kraj i resort, który robił Ka-
tyń, jest raczej wrogi.
(Jacek Kurski, europoseł PiS)
¹¹¹
Kult cierpiętnictwa, jaki dzisiaj w Polsce istnieje, jest już dla ludzi nie do wytrzy-
mania. Dzień w dzień oglądają krzyże, pogrzeby, modlitwy. Oni muszą wariować.
(Barbara Labuda, były polityk UW
i ambasador Polski w Luksemburgu)
¹¹¹
Chrześcijanie nie muszą zarabiać na życzliwość Boga. Stawiając gigantyczne
posągi i coraz większe kościoły, nie zyskamy jego przychylności.
(Wacław Oszajca, jezuita)
Iluzjoniści
¹¹¹
Moim znajomym homoseksualistom, podobnie jak mnie, nie po drodze z ple-
bejską, pornograficzną pedaliadą, wspieraną na dodatek przez czerwoną sotnię.
(Paweł Kukiz, piosenkarz, o paradach równości)
¹¹¹
Koleżanki i koledzy z ONR-u mieli taką ideę, żeby salut rzymski zrehabilito-
wać, że to nie jest gest hitlerowski, ale związany m.in. ze starożytnym Rzy-
mem, z zakonami chrześcijańskimi.
(Robert Winnicki, prezes Młodzieży Wszechpolskiej)
¹¹¹
Znacząca część posłów jest przekonana, że poza katolicyzmem nie ma etyki.
Otóż jest. I to niezwykle bogata w systemy, stanowiska, argumentacje.
(profesor Magdalena Środa, etyk)
¹¹¹
Polityka to chodzące tchórzostwo. A sami politycy są tchórzliwi w każdej
sprawie: w kwestii in vitro, Kościoła, wprowadzania reform. (jw.)
Wybrali: AC, ASz, PP
ADAM CIOCH
ZMIENNOŚĆ LOSU
EKONOMIA SERCA
MIEDŹ KUSZĄCA
KONWOJENCI
50 LAT KACETU
MISTRZYNI KIEROWNICY
S moleńsk, los dwóch skrzyżowanych desek z Kra-
388945699.005.png 388945699.006.png 388945699.007.png 388945699.008.png 388945699.009.png 388945699.010.png 388945699.011.png 388945699.012.png 388945699.013.png 388945699.014.png
Nr 47 (559) 19–25 XI 2010 r.
NA KLĘCZKACH
5
LIKWIDACJA
STEROWANA
SKAZANI
NA ZAGŁADĘ
z wiernych knechtów. Niestety, oka-
zuje się, że słowa pogańskiego fi-
lozofa pantha rei dotyczą także ka-
tolickiej „myśli badawczej”. Bo już
ze wstępu o. Zbudniewka dowia-
dujemy się, że „Gazeta Wyborcza”
i „Wprost” są antypolskimi me-
diami, abp Wielgus został z pre-
medytacją błędnie zlustrowany,
a rząd Tuska jest odpowiedzialny
za katastrofę smoleńską. Cóż,
do pełnego moherowego credo za-
brakło tylko wyznania wiary w dzie-
wictwo Petza , prohibicję Głódzia
i ubóstwo Rydzyka . o.P.
Dziwiliśmy się nieco tej niedaw-
nej radosnej jednomyślności rządu
i Kościoła wobec pomysłu likwi-
dacji Komisji Majątkowej. Wbrew
pozorom szybki koniec Komisji nie
musi być ukłonem obydwu stron
w kierunku oczekiwań społeczeń-
stwa, które ma dosyć rozkradania
Polski przez kler. Nasz człowiek
w PO twierdzi, że chodzi raczej
o uprzedzenie Trybunału Konsty-
tucyjnego, który odwleka wydanie
wyroku w sprawie Komisji. Jeśli uda
się ją zlikwidować, zanim zapadnie
wyrok, to nie będzie ewentualnej
możliwości dochodzenia odszkodo-
wań wobec bezprawnych działań
Komisji. Chodzi o to, aby szybko
i cichcem wielomiliardowe przekrę-
ty zamieść pod dywan! MaK
– do niedawna poddany kruchto-
wego Jerzego Kropiwnickiego ,
członek Chrześcijańskiego Ruchu
Samorządowego – lansuje się w to-
warzystwie... półnagich dzierlatek.
WYBORCZA AMBONA
Ksiądz Tadeusz Rydzyk dał
upust swoim emocjom związanym
z emigracją Polaków. Redempto-
rysta nie ma nic przeciwko Wyspom
Brytyjskim, a chodzi mu przede
wszystkim o spodziewaną falę wy-
jazdów do Niemiec:
„Nie będę mówił nazwisk. Któ-
rzy Niemcy, jak wysoko stojący,
przy jakiej okazji to wyznali. Dwa
i pół miliona Polaków wykształco-
nych! Oni chcą zneutralizować w ten
sposób może ten świat muzułmań-
ski u siebie. I mówią, że Polacy
dają się szybko zasymilować. To zna-
czy zgermanizować. Czyli proszę zo-
baczyć, znowu ten odpływ najwięk-
szych sił, najlepszych, dających na-
dzieję. Polska, po ludzku mówiąc,
jest skazana na zagładę”. Ratunek
przed zagładą to oczywiście tylko
Radio Maryja i w PiS. ASz
Kościół nie miesza się przed wy-
borami do polityki ani nie agituje
– to oczywista oczywistość... Co
oczywiście nie znaczy, że kandy-
dujący do wyborów parafianin nie
może liczyć na specjalne ogłosze-
nia wyborcze z kościelnej ambony.
Ot, choćby takie ogłoszenie dusz-
pasterskie z parafii pw. Niepokala-
nego Serca Maryi w Gdyni-Karwi-
nach, z 14 listopada br.: „Z racji
zbliżających się wyborów samorzą-
dowych dzisiaj po mszach św.
o godz. 10.30 oraz 12.00 można się
spotkać i porozmawiać z naszym
parafianinem panem dr. Przemy-
sławem Lewko , który kandyduje
na radnego miasta Gdyni z listy »Sa-
morządność«. Z kolei po mszach
św. o godz. 9.00, 10.30, 12.00 i 14.00
na spotkanie zaprasza również nasz
parafianin – pan mgr inż. Roman
Dambek , kandydujący z listy Pra-
wa i Sprawiedliwości. Zapraszamy”.
AK
BURMISTRZ
MORALNY
W czasach II Rzeczypospolitej,
żeby zostać burmistrzem miasta,
nie trzeba było robić kampanii ani
zabiegać o głosy wyborców. Wszyst-
ko odbywało się prościej. Zarząd
Miejski w Nowym Targu w mar-
cu 1934 roku ogłosił konkurs
na stanowisko zawodowego burmi-
strza. Burmistrzowi zaoferowano
pensję „według VIII grupy uposa-
żenia funkcjonariuszy państwowych
plus 100 zł dodatku reprezentacyj-
nego i funkcyjnego miesięcznie” .
Od kandydatów ubiegających się
o fotel burmistrza wymagano
przedstawienia podania, życiorysu,
świadectwa zdrowia wystawione-
go przez lekarza urzędowego, świa-
dectwa moralności (wystawiały je
na ogół gminy) oraz „nieprzekro-
czonego 44 roku życia” . Przy czym
zaznaczono, że pierwszeństwo za-
rezerwowane jest dla „niepobiera-
jących zaopatrzenia emerytalnego,
wzgl. renty” .
SZANTAŻ
SZANTAŻYSTY?
Dziewczyny paradują na scho-
dach Muzeum Włókiennictwa
odziane tylko w majtki, a biusty
przysłaniają tabliczkami z przekre-
ślonymi nazwami imprez, które
miały się w Łodzi odbyć, ale się
nie odbyły. Wśród nich prężnym
krokiem przechadza się ultraka-
tolicki kandydat na prezydencki
stolec, uzasadniając striptiz sło-
wami: „Bo taka jest naga prawda
o łódzkiej kulturze”. Z klipu przy-
świeca jedna ponadczasowa mą-
drość: goła baba dobra jest na każ-
dy kryzys.
PODRYWANIE
RELIGIĄ
Larum podniósł Marek P. ,
dawny pełnomocnik instytucji ko-
ścielnych ds. „odzyskiwania własno-
ści”, który obecnie spędza czas
w areszcie. Twierdzi, że jest szan-
tażowany i straszony po to, aby zło-
żył zeznania obciążające Kościół.
Niektórzy mówią, że te rewelacje
byłego współpracownika Krk to
szantaż wobec hierarchów, którzy
odwrócili się ostatnio od swojego
pupila. Marek P. sugeruje jakoby,
że jeśli mu nie pomogą, to powie
wszystko, o czym wie. Zapewne cze-
kają nas kolejne sensacje z Kościo-
łem w tle.
Bohaterem mediów jest ksiądz
Marek Puryzgała spod Często-
chowy, który nawiedza okoliczne
tirówki, rozdaje im jabłka, święte
obrazki i próbuje nawrócić – na ra-
zie bez rezultatów. Do swojej ewan-
gelicznej misji przygotowuje się po-
przez specyficzny post – je tylko je-
den owoc dziennie, kromkę chle-
ba i pije szklankę rozcieńczonego
wina. To wszystko po to, aby „nie
było żadnych pokus”. Cóż, kiedyś
ten rodzaj facetów nazywało się
„erotomanem gawędziarzem”, dziś
mówi się o nich „ewangelizator”.
MaK
WSPOMOŻYCIELE
JC
Gdyby owieczki miały dylemat,
na kogo głosować w wyborach sa-
morządowych, księża chętnie słu-
żą im podpowiedzią. „Wybierzmy
takiego wójta i radnych (obu Gmin)
– ludzi, którzy będą troszczyć się
o dobro Gminy i każdej wioski oraz
wspomagać finansowo parafie w pra-
cach inwestycyjnych. Kościoły są
dziedzictwem kultury!” – agituje pro-
boszcz parafii pw. NMP Śnieżnej
w Krzycku Małym. Dla odmiany
parafia pw. św. Józefa w Wysokiej
Strzyżowskiej napomina: „Wybie-
rajmy ludzi z partii czy ugrupowań,
które nie są wrogo nastawione
do nas, ludzi wierzących, wybieraj-
my kandydatów szlachetnych, kie-
rujących się prawym sumieniem, głę-
boko wierzących” .
MaK
DARY WYBORCZE
AK
ALE OBCIACH...
Kampania wyborcza w Szcze-
cinie upływa pod hasłem afery
chodnikowej zainicjowanej przez
Jędrzeja Wijasa , radnego SLD
i kandydata na prezydenta mia-
sta, który odkrył, że zadłużone mia-
sto nachalnie wspiera Kościół ka-
tolicki. Sprawa nabrała rumieńców
po tym, jak okazało się, że granit
z rozbieranych w mieście chodni-
ków trafił wcale nie do jednej (por.
„FiM” 47/2010), ale co najmniej
do sześciu szczecińskich parafii. Da-
rowizna przekazana aktem woli
urzędującego prezydenta Piotra
Krzystka to 794 tony płyt, 1450
ton kostki, 72 tony krawężnika. Nikt
w urzędzie miasta nie wie, ile wart
jest ten majątek („Kurier Szczeciń-
ski” ustalił, że na tamtejszym wol-
nym rynku metr sześcienny grani-
tu to koszt 3 tys. zł!). „Chcieliby-
śmy dowiedzieć się, w jaki sposób
znalazły się one na ww. posesji? Czy
zostały sprzedane? Jeżeli tak, to dla-
czego nie został ten fakt podany
do ogólnej wiadomości? Jeżeli nie,
to chcielibyśmy wiedzieć, kto wydał
i na jakiej podstawie decyzję o nie-
odpłatnym przekazaniu naszego
wspólnego majątku Kościołowi”
– naciskają prezydenta członko-
wie Ogólnopolskiego Ruchu Ate-
istyczno-Lewicowego. WZ
STOP DLA PAPIEŻA
Gdzie te czasy, gdy miastem
(pomiędzy kolejnymi wojażami) kie-
rował Jerzy Kropiwnicki ... Wła-
dze duchowne archidiecezji łódz-
kiej obraziły się właśnie na władze
świeckie. Abp Ziółek zorganizował
wielką imprezę z okazji święta pa-
tronki Łodzi św. Faustyny, na któ-
rą zaprosił komisarycznego prezy-
denta z dwoma zastępcami oraz
przewodniczącego Rady Miejskiej
z zastępcą. Nie zjawił się nikt. Za-
brakło także sztandarów: miasta
i prezydenta. Organizatorzy prosi-
li o zamknięcie ruchu na odcinku
ul. Piotrkowskiej, którędy przecho-
dziła procesja z relikwiami świętej
– na próżno. Orszak musiał sobie
torować drogę pomiędzy przechod-
niami. Uroczystą mszę – wraz
z dwoma biskupami – celebrował
gość honorowy – kardynał Nycz .
RK
MOHEROWE CREDO
Podczas kampanii wyborczej
trwającej w Katalonii premier Hi-
szpanii José Zapatero ostrzegł
przed głosowaniem na prawicę,
która „chce tworzyć prawa podo-
bające się papieżowi”. Zapatero
poświęcił Benedyktowi XVI za-
ledwie niecałe 10 minut podczas
ostatniej wizyty w Hiszpanii i to
tuż przed odlotem Papy. Zrobił
to tylko po to, aby uzasadnić pa-
pieżowi swoją politykę konsekwent-
nego rozdziału Kościoła i państwa.
MaK
AK
Na początku listopada ukazał
się 28 tom rocznika jasnogórskie-
go „Studia Claromontana”. Do tej
pory wydawnictwo było próbą na-
ukowego podsumowania historycz-
nej i teologicznej roli częstochow-
skiego klasztoru, a wyznanie redak-
tora naczelnego o. Janusza Zbud-
niewka : „(...) społeczeństwo od wie-
ków bardziej wierzyło paulinom niż
strojnym w purpury prałatom” , ka-
zało wierzyć, że Kościół składa się
z rozmaitych frakcji, a nie tylko
TAKIE EPITAFIUM
W wypadku samochodowym
zginął Witold Hatka , dawny po-
seł LPR. Ten przykościelny polityk
zasłynął tym, że był zamieszany, ra-
zem z innymi politykami LPR (m.in.
Maciejem Twarogiem , byłym zię-
ciem Zbigniewa Wassermanna
z PiS), w słynną aferę Wielkopol-
skiego Banku Rolniczego. Z ban-
ku wyprowadzono miliony złotych
na konta podejrzanych spółek.
Śledztwo w tej sprawie toczyło się
przez kilkanaście lat (sic!), przeno-
szone dzięki matactwom prawni-
ków i polityków z jednej prokura-
tury do drugiej. Zapewne po to,
aby sprawa uległa przedawnieniu.
Od roku wreszcie toczy się proces
w Krakowie, ale ultrakatolik Hat-
ka już stoi przed innym sądem…
MaK
NAGA PRAWDA
Łodzianie, a z nimi, dzięki
YouTube, już chyba cała Polska,
ze zdumieniem oglądają film wy-
borczy kandydata na urząd pre-
zydenta w ich mieście. Bezpar-
tyjny Włodzimierz Tomaszewski
388945699.015.png 388945699.016.png 388945699.017.png 388945699.018.png 388945699.019.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin