Szmaragdowe tablice Thotha.doc

(125 KB) Pobierz
Szmaragdowe tablice Thotha - Tablica 2: Labirynty Amenti

Szmaragdowe tablice Thotha - Tablica 1: Historia Thotha...

 

Źródło: http://sisi.salon24.pl/387505.html
 

Szukałem polskich tłumaczeń szmaragdowych tablic Thotha, niestety nie znalazłem. Więc póki ktoś życzliwy nie podeśle mi linka, postaram się dokonać wlasnego przekładu. Podejrzewam, że jeśli ktoś przypadkiem tu trafi o zacięciu lingwistycznym (np. tichy, chociaż nie podejrzewam), z pewnością będzie miał używanie. I o to w zasadzie chodzi.

Dla zainteresowanych wersją angielską - link:

www.wigpol.pl/files/books/Emerald%20Tablets%20of%20Thoth/

W tej formie wyciąłem to z jakiejś stronki, niestety nie pomnę już jakiej - obecnie kojarzy mi się ona z niewidocznym uniwersytetem. Dla niektórych takie działanie to może kradzież, ale moja moralność nie ma nic przeciwko. Tym bardziej, że robiłem to dla własnego użytku, a mojego blogu i tak nikt nie czyta ;)

Już przy próbie tłumaczenia pierwszego wersu natrafiłem na problem, który pewnie zniechęcił kilku potencjalnych tłumaczy, ale mam takie motto, że najtrudniejsze problemy wymagają najprostszych rozwiązań, więc po prostu stworzyłem nowe słowo. Tak więc od dzisiaj, mieszkańca Atlantydy nazywał będę Atlantyderem. Prawda, że ładnie? :) A więc oto Tablica 1:

 

Historia Thotha, Atlantydera

JA, THOTH, Atlantyder, mistrz tajemnic,
kronikarz, potężny król, czarnoksiężnik,
żyjący z pokolenia na pokolenie,
mający przejść do labiryntu Amenti,
spisał by prowadzić
tych którzy podążą,
niniejsze kroniki potężnej mądrości Wielkiej Atlantydy.

W wielkim mieście KEOR na wyspie UNDAL,
w odległej przeszłości, rozpocząłem obecne wcielenie.
Nie jak zwykli ludzie obecnej epoki
potężni z Atlantydy żyli i umierali,
lecz raczej wiek po wieku odnawiali
swoje życie w labiryncie Amenti gdzie rzeka życia
wiecznie naprzód płynie

Sto razy dziesięć
zstępowałem mroczną drogą prowadzącą do światłości,
i tyle też razy wstępowałem z
ciemności w światło które odnawiało moją siłę i moc.

Teraz schodzę w czas,
i mężowie z KHEM [starożytnego Egiptu]
nie będą znali mnie już więcej.

Ale w czasie, który się jeszcze nie narodził, powstanę znowu,
potężny i mocny, domagając się świadectwa
od tych których opuściłem.

Strzeżcie się wówczas, O, mężowie z KHEM,
jeśli fałszywie zdradzilibyście moje nauczanie,
gdyż strącę was z waszych wyniosłych stanów
w ciemność jaskiń z których przybyliście.

Nie zdradźcie moich sekretów
ludziom z północy
ani ludziom z południa
gdyż moje przekleństwo spadnie na was.

Pamiętajcie i dbajcie o moje słowa,
gdyż z pewnością powrócę
i zażądam od was tego czego strzeżecie.
Tak, nawet spoza czasu i
spoza śmierci powrócę,
nagradzając lub karząc tak
jak wy odpłacaliście najbardziej oddanym.

Wielki był mój lud w czasach starożytnych,
wielki poza pojęcie
zwykłych ludzi którzy mnie otaczają;
znający mądrość prastarą,
poszukujący daleko w sercu nieskończoności
wiedzy która należała do młodości Ziemi.

Mądrzy byliśmy mądrością
Dzieci Światła, którzy mieszkali między nami.
Silni byliśmy mocą czerpaną
z wiecznego ognia.

A spośród wszystkich, największym spośród
dzieci człowieczych był mój ojciec, THOTME,
strażnik wielkiej świątyni,
łączem pomiędzy Dziećmi Światła
mieszkającymi w świątyni, a
plemionami ludzi zamieszkującymi dziesięć wysp.

Rzecznik, po Trójcy,
Mieszkańca UNAL,
przemawiającego do królów
głosem któremu muszą być posłuszni.

Wzrosłem tam z dziecka w męskość,
uczony przez ojca starszych tajemnic,
dopóki w tym czasie tam nie wzrosłem w ogniu mądrości,
dopóki nie wybuchnął w spalający płomień.

Niczego nie pragnąłem poza zdobyciem mądrości.
Aż po wielki dzień gdy nadeszło wezwanie od
Mieszkańca Świątyni, że mam być sprowadzony przed niego.
Niewielu bylo pośród dzieci człowieczych
którzy spoglądali na tą potężną twarz i przeżyli,
gdyż nie tacy jak synowie ludzi są
Dzieci Światła gdyż nie rodzą się
w fizycznym ciele.

Wybranym byłem spośród synów ludzkich,
nauczany przez Mieszkańca, by jego
cele mogły się spełnić,
cele jeszcze nie narodzone z łona czasu.

Długie wieki zamieszkiwałem w Świątyni,
ucząc się zawsze i wciąż jeszcze więcej mądrości,
dopóki ja, również, nie zbliżyłem się do światła bijącego
z wielkiego ognia.

Nauczył mnie on, ścieżki do Amenti,
podziemnego świata gdzie wielki król zasiada
na swym tronie mocy.

Głęboko pokłoniłem się w hołdzie przed Władcami Życia
i Władcami Śmierci,
otrzymując w darze Klucz Życia.

Wolny byłem od Labiryntów Amenti,
nie związany przez śmierć z kołem życia.
Daleko do gwiazd podróżowałem, aż
przestrzeń i czas stała się jak nicość.

Wówczas głęboko wychyliwszy czarę mądrości,
Spojrzałem w serca ludzi i tam znalazłem
największe tajemnice i uradowało mnie to.
Gdyż tylko w Poszukiwaniu Prawdy mogła moja Dusza
być uciszona, a wewnętrzny płomień stłumiony.

Z biegiem wieków żyłem,
widząc jak ci dookoła mnie kosztują kielicha
śmierci i powracają znów w świetle życia.

Stopniowo z Królestw Atlantydy odchodziły fale
świadomości które były jednością ze mną,
zastępowane ledwie nasieniem niższej gwiazdy.

Posłuszne prawu,
słowo mistrza wzrosło w kwiat.
Który zstępując w ciemność zmienił
myśli Atlantyderów,
Aż w końcu w tym gniewie powstał ze swego oddalenia,
Mieszkaniec,
wypowiadając Słowo, wzywając moc.

Głęboko w sercu Ziemi, synowie Amenti usłyszeli,
i słyszą, kierując zmianą kwiatu ognia
który płonie wiecznie, zmieniając i zawracając, używając Słów,
dopóki wielki ogień nie zmienił swojego kierunku.

Na świat spłynęły wówczas wielkie wody,
zatapiając i zalewając,
zmieniając równowagę Ziemi
do chwili gdy tylko Świątynia Światła pozostała
stojąc na wielkiej górze na UNDAL
wciąż wystającą spośród wód;
niektórzy tam byli wciąż żywi,
ocaleni przed naporem tryskających wód.

Wezwał mnie wówczas Mistrz, mówiąc:
Zbierz mych ludzi.
Weź ich dzięki umiejętnościom jakie posiadłeś daleko poza wody,
aż osiągniesz ląd owłosionych barbarzyńców,
zamieszkujących pustynne jaskinie.
Postępuj zgodnie z planem który już znasz.

Zebrałem wówczas mój lud i
wstąpiłem na wielki statek Mistrza.
W górę wzbiliśmy się w poranek.
Ciemna poniżej nas leżała Świątynia.
Nagle wezbrały ponad nią wody.
Usunięta z Ziemi,
aż nadejdzie zapowiedziany czas,
została wielka Świątynia.

Szybko lecieliśmy w kierunku słońca poranku,
aż poniżej nas znalazł się ląd dzieci KHEM.
Rozszalali nadeszli z pałkami i włóczniami,
Podburzeni gniewem, chcieli zgładzić i doszczętnie zniszczyć Synów Atlantydy.

Podniosłem wówczas moją różdżkę i skierowałem strumień drgań,
porażając w bezruchu ich bieg jak kawałki
skał.

Wówczas przemówiłem do nich słowami spokojnymi i pokojowymi,
opowiadając o mocy Atlantydy,
mówiąc, że jesteśmy dziećmi Słońca i jego posłańcami.
Zastraszyłem ich pokazem mojej magicznej-nauki,
aż do mych stóp się płaszczyli, gdy ich uwolniłem.

Długo mieszkaliśmy w ziemi KHEM,
długo i jeszcze raz długo.
Do czasu gdy posłuszni rozkazom Mistrza,
który śpi lecz żyje wiecznie,
Odesłałem od siebie Synów Atlantydy,
rozesłałem ich w wielu kierunkach,
by w łonie czasu mądrość
mogła odrodzić się w jej dzieciach.

Przez długi czas mieszkałem w ziemi KHEM,
czyniąc wielkie dzieła mądrością która była we mnie.
W górę wzrastały do światła wiedzy
dzieci KHEM,
użyźniani deszczami mojej mądrości.

Wysadziłem wtedy ścieżkę do Amenti, tak
bym mógł odzyskać swe moce,
podtrzymujące wiek po wieku Słońce Atlantydy,
strzegące mądrości, zachowujące kroniki.

Wielkich było kilku synów KHEM,
podbijali ludzi dokoła siebie,
wzrastając powoli w sile Duszy.

Teraz na czas odchodzę spomiędzy nich w
ciemny labirynt Amenti,
głęboko w labirynty Ziemi,
przed oblicza Panów mocy,
znów twarzą w twarz z Mieszkańcem.

Wstąpiłem w górę przez wejście, bramę, wrota
prowadzące w dół do Amenti.

Niewielu miałoby odwagę ośmielić się na to,
niewielu przeszło portal do mrocznego Amenti.
Wznioslem, ja, ponad przejściem, potężną piramidę,
używając mocy która pokonała siłę Ziemi.
Głęboko, a nawet głębiej umieściłem ja skupisko mocy, czy komnatę;
od niej wykułem okrągłe przejście
sięgające prawie wielkiego wierzchołka.

Na szczycie umieściłem kryształ,
wysyłający promień w "Czasoprzestrzeń"
czerpiący energię z eteru,
koncentrując ją na bramie do Amenti.

Pozostałe komnaty wybudowałem i pozostawiłem puste - pozorne dla wszystkich,
lecz kryjące w sobie klucze do Amenti.
Ten kto w swej śmiałości zapuści się w mroczne królestwo,
niech wpierw będzie oczyszczony długim postem.

Legnie w kamiennym sarkofagu w mojej komnacie.
Wówczas wyjawię mu wielkie tajemnice.
Prędko podąży tam gdzie go spotkam,
nawet w ciemności Ziemi go spotkam, ja,
Thoth, Pan Mądrości, spotkam go, zatrzymam,
i będę na zawsze z nim bytował.

Wzniosłem Wielką Piramidę,
wzorowaną na piramidzie siły Ziemi,
wiecznie płonącą, aby ona również,
mogła pozostać poprzez wieki.

W niej, umieściłem moją wiedzę o "Magicznej-Nauce"
żebym mógl być tutaj gdy ponownie powrócę z Amenti,
Tak, gdy śpię w Labiryntach Amenti,
mój Duch wędrujący wolno odrodzi się,
zamieszka wśród ludzi w tej formie lub innej

Emisariuszem Mieszkańca jestem ja na Ziemi,
wypełniając jego polecenia tak by wielu moglo być wzniesionych.
Teraz powrócę do labiryntu Amenti,
pozostawiając za sobą część mej mądrości.
Zachowajcie ją i trzymajcie się polecenia Mieszkańca:
Wznoście zawsze swe oczy w kierunku światlą.

Z czasem na pewno będziecie jednością z Mistrzem,
pewnym jest, że będziecie jednością z mistrzem,
pewnym jest nawet, że jednością ze wszystkim.

Teraz, Odchodzę od was.
Znacie moją polecenia,
trzymajcie się ich i bądźcie nimi,
a ja będę z wami,
pomagając wam i prowadząc do Światła.

Teraz przede mną otwiera się portal.
Zejdę w dół w ciemność nocy.

 

Szmaragdowe tablice Thotha - Tablica 2: Labirynty Amenti


 

Tablica 2: Labirynty Amenti

Głęboko w Ziemi sercu leżą Labirynty Amenti,
znacznie poniżej wysp zatopionej Atlantydy,
Korytarze zmarłych i korytarze żywych,
skąpane w ogniu nieskończonej wszechrzeczy.

W dawnych czasach, zagubieni w czasoprzestrzeni,
Dzieci Światłości spojrzały na świat.
Widząc dzieci człowiecze w ich okowach,
związani siłą która nadeszła spoza świata.
Wiedzieli oni, że tylko wolnością od okowów
może w ogóle człowiek powstać z Ziemi do Słońca.

Zstąpili na ziemię i stworzyli ciała,
Przyjmując wygląd człowieka jako swój.
Mistrzowie wszechrzeczy rzekli po swoim uformowaniu:

"Jesteśmy tymi którzy powstali z kosmicznego prochu,
dzieląc się życiem nieskończonego wszystkiego;
żyjąc w świecie jako dzieci człowiecze,
podobne, a zarazem tak niepodobne do dzieci człowieczych."

Wówczas na swoje miejsce zamieszkania, głęboko pod skorupą ziemską,
wysadzili olbrzymie przestrzenie swoją mocą,
przestrzenie oddzielone od dzieci człowieczych.
Otoczyły ich siłami i mocą,
ochraniając przed Korytarzami Umarłych.

Wtedy wespół stworzyli kolejne przestrzenie,
napełnili je Życiem i Światłem z góry.
Wznieśli wówczas Labirynty Amenti,
tak by mogli wiecznie zamieszkiwać tam,
utrzymując życie do wieczności końca.

Trzydzieści i dwoje było dzieci,
synów Światłości którzy przybyli pośród ludzi,
chcąc uwolnić z niewoli ciemności
tych którzy byli związani siłą spoza świata.

Głęboko w Korytarzach Życia rósł kwiat, płonący,
rozpościerający, noc odpychający.

Umieszczony w środku, promień wielkiej mocy, Życie
dający, światło dający, napełniający energią wszystkich którzy przybyli w pobliże.
Umieścili dokoła swe trony, dwa i trzydzieści,
miejsca dla każdego z Dzieci Światłości,
umieścili je tak by byli skąpani w blasku,
wypełnieni życiem z wiecznej Światłości.

Tam właśnie raz za razem kładli swe pierwotnie stworzone ciała
by mogli być wypełnieni Duchem Życia.
Sto lat z każdego tysiąca musi
Życiodajny Światła płomień wzbudzać ich ciała.
Ożywiając, budząc Ducha Życia.

Tamże w kręgu, eon po eonie,
zasiadają Wielcy Mistrzowie,
żyjąc życiem nieznanym pośród ludzi.
Tamże w Korytarzach życia polegli w śnie;
wolny krąży ich Duch wśród ciał ludzi.

Raz za razem, podczas gdy ich ciała leżą w śnie,
odradzają się w ciałach ludzi.
Ucząc i prowadząc naprzód i wzwyż,
z ciemności w światłość.

Tamże w Korytarzach Życia, wypełnionych ich mądrością,
nie znanym plemionom ludzkim, wiecznie żyjąc pod zimnym
ogniem życia, zasiadają Dzieci Światłości.
Są czasy gdy się budzą,
wychodzą z głębin by być światłem pośród ludźmi,
nieograniczeni oni pośród ograniczonych ludzi.

Ten kto postępem wzrósł z ciemności,
wzniósł się z nocy w światłość,
otwarte przed nim Labirynty Amenti,
wolny od Kwiatu Światła i Życia.
Prowadzony jest wówczas, mądrością i wiedzą,
przechodzi od ludzi do Mistrza Życia.

Tam może mieszkać w jedności z Mistrzami,
wolny od więzów ciemności nocy.
Usadzeni w kwiecie blasku siedzi siedmiu
Panów z Czasoprzestrzeni ponad nami,
wspierając i prowadząc poprzez nieskończoną Mądrość,
ścieżką poprzez czas dzieci człowieczych.

Potężni i obcy, oni,
spowici swą mocą,
cisi, wszechwiedzący,
czerpiący siłę Życia,
inną lecz tożsamą z
tą dzieci człowieczych.
Tak właśnie, inną, a jednak Jedną
z Dziećmi Światłości.

Strażnicy i dozorcy siły niewolącej człowieka,
gotowi go uwolnić, gdy światłości dosięgnie.
Pierwszy i najpotężniejszy,
siedzi w Ukrytej Obecności, Pan Panów,
nieskończony Dziewięć,
ponad każdym z pozostałych
Panów Cykli;

Trzy, Cztery, Pięć, i Sześć, Siedem, Osiem,
każdy z własnym posłaniem, każdy ze swymi mocami,
prowadzący, wskazujący przeznaczenie człowieka.
Tam siedzą, potężni i mocni,
wolni od wszelkiego czasu i przestrzeni.

Nie z tego świata oni,
jednak pokrewni mu,
Starszymi Braćmi są,
dzieci człowieczych.
Sądzą i ważą,
oni swą modrością,
obserwują postęp
Światłości pośród ludźmi.

Tamże przed nich byłem prowadzony przez Mieszkańca,
obserwując jak łączy się z JEDNYM w górze.

Wówczas od NIEGO nastąpił głos mówiący:
"O wielki jesteś, Thoth, pośród dzieci człowieczych.
Otwarte odtąd Labirynty Amenti,
Mistrz Życia pośród dzeci człowieczych.
Nie zakosztujesz śmierci o ile taka wola Twoja,
pij z Życia do Wieczności końca,
Odtąd wiecznie jest Życie,
twoim by je czerpać.
Odtąd Śmierć jest na zawołanie twej dłoni.

Mieszkaj tu lub odejdź kiedy zapragniesz,
otwarte jest Amenti dla Słońca człowieka.
Zaczerpnij Życia w takiej formie w jakiej zechcesz,
Dziecię Światłości które wzrosło wśród ludzi.
Obierz swoje dzieło, gdyż każdy musi pracować,
nigdy nie zboczysz ze ścieżki Światłości.

Postąpiłeś krok naprzód na długiej ścieżce wzwyż,
nieskończona jest teraz góra Światłości.
Z każdym krokiem przebytym góra jest wyższa;
cały twój postęp oddala cel.

Zbliżasz się wciąż do nieskończonej Mądrości,
zawsze przed tobą cofa się cel.
Otwarte przed tobą są teraz Labirynty Amentii
by iść ramię w ramię z Panami świata,
jedni we wspólnym celu, pracują razem,
przynosząc Światło dzieciom człowieczym."

Wówczas zstąpił z tronu jeden z Mistrzów,
biorąc mą rękę i prowadząc dalej,
poprzez wszystkie Korytarze głęboko ukrytej krainy.
Prowadził mnie poprzez Labirynty Amenti,
objawiając tajemnice nie znane człowiekowi.

Poprzez mroczne przejścia, w głąb mnie prowadził,
do Sali gdzie zasiada mroczna Śmierć.
Obszerna jak przestrzeń leżała wielka Sala przede mną,
otoczona ciemnością, jednak wypełniona Światłością.

Przede mną wyrósł wielki tron ciemności,
spowita zasiadała postać nocy.
Mroczniejsza niż ciemność siedziała wielka postać,
mroczna ciemnością odmienną nocy.
Przed nią przystanął Mistrz, wypowiadając

Słowo wnoszące Życie, mówiąc;
"O, mistrzu ciemności,
przewodniku na drodze z Życia do Życia,
przed ciebie prowadzę Słońce poranku.
Nie tknij go nigdy potęgą nocy.
Nie wzywaj jego płomienia w ciemność nocy.
Znaj go, i dostrzeż w nim,
jednego z naszych braci,
wzniesionego z ciemności w Światłość.
Uwolnij jego płomień ze skrępowania,
wolny niech płonie w ciemności nocy."

Wzniesiona wówczas ręka postaci,
wystrzeliła płomień, który rozpalił się czysto i jasno.
zw...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin