Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 25 - Barwy nadziei.pdf

(865 KB) Pobierz
Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 25 - Barwy nadziei
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY XXV
BARWY NADZIEI
Wydarzenia przedstawione w serii powie Ļ ciowej „Grzech pierworodny" rozgrywaj Ģ si ħ w
gospodarstwie nale ŇĢ cym do rodziny mojej matki. Dwór, przyroda, postaci i tło kulturowe s Ģ
autentyczne. Chciałabym jednak zaznaczy ę , Ň e ani ludzie, ani cała historia opisana w serii nie
maj Ģ Ň adnego zwi Ģ zku z rzeczywisto Ļ ci Ģ . To powstało w mojej wyobra Ņ ni.
ROZDZIAŁ 1.
- Samuel - wyszeptała Mali ochryple. Nogi uginały si ħ pod ni Ģ . Serce tłukło si ħ w piersi. -
Samuel Langmo!
- Nie do ko ı ca - odparł m ħŇ czyzna z u Ļ miechem. Z chłodnym u Ļ miechem, który nie
obejmował jego zimnych, niebieskich oczu. - Nazywam si ħ Ansgar Langmo, jestem
młodszym bratem Samuela. Ale widz ħ , Ň e przyjechałem we wła Ļ ciwe miejsce. To musi by ę
Stornes.
Mali gł ħ boko wci Ģ gn ħ ła powietrze. Mocno trzymała si ħ kolumny podtrzymuj Ģ cej dach
ganku, bo jej nogi utraciły wszelk Ģ sił ħ . Słowa obcego m ħŇ czyzny wolno osiadały w jej
mózgu. To nie jest Samuel.
Strach j Ģ opuszczał. Oczywi Ļ cie, Ň e to nie mo Ň e by ę Samuel, pomy Ļ lała, wpatruj Ģ c si ħ w
niego. Przecie Ň Samuel nie Ň yje. Ale Ansgar Langmo był potwornie podobny do swojego
brata. To dokładnie ten sam typ człowieka, typ, którego Mali nauczyła si ħ nienawidzi ę i
gardzi ę nim w ci Ģ gu tego niespełna półtora roku, kiedy znała Samuela Langmo, m ħŇ a Ruth.
Wi ħ cej czasu nie potrzebował, by zniszczy ę moj Ģ córk ħ , my Ļ lała przygn ħ biona.
Wspomnienia spadły na ni Ģ niczym chmara czarnego ptactwa, na krótk Ģ chwil ħ zamkn ħ ła
oczy. Czego ten człowiek tutaj szuka?
- Czego ty chcesz? - spytała.
- No, ró Ň nych rzeczy - odparł z wahaniem. - Przez te wszystkie lata, jakie upłyn ħ ły od
Ļ mierci Samuela, pragn Ģ łem zobaczy ę , jak Ň ył i działał w ostatnim okresie swojego Ň ycia.
Poza tym mam tutaj bratanic ħ . Mari ħ Magdalen ħ . Bardzo bym chciał j Ģ zobaczy ę . To jedyne
dziecko mojego brata. Czy to takie dziwne?
- Zaj ħ ło ci wiele lat u Ļ wiadomienie sobie, czego pragniesz - rzekła Mali cierpko. - Jako Ļ
nie mieli Ļ my od ciebie Ň adnych wiadomo Ļ ci, a teraz mija ju Ň dziesi ħę lat, odk Ģ d Samuel
pojawił si ħ w naszej wsi. Wiem, Ň e pi ħę lat trwała wojna, mimo to jednak...
Niedoko ı czone zdanie zawisło w powietrzu.
Przez twarz go Ļ cia przemkn Ģ ł rumieniec, on sam stał, przest ħ puj Ģ c niespokojnie z nogi na
nog ħ . Po chwili jednak si ħ opanował, był taki jak wcze Ļ niej, gładki i chłodny.
- Długo nie byłem w stanie rozgrzebywa ę sprawy tej tragicznej Ļ mierci - oznajmił. -
Nigdy jednak nie uzyskałem rzeczowej odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób umarł mój brat.
- To nigdy nie była tajemnica - rzekła Mali krótko. - On spadł ze schodów i skr ħ cił sobie
kark. Wszyscy to wiedz Ģ .
- Owszem, owszem, słyszałem o tym. Ale Ň e jego Ň ona jakoby zmarła tej samej nocy... z
tego, co słyszałem, skoczyła do fiordu, prawda?
Mali poczuła, Ň e Ň Ģ dek si ħ jej kurczy. Miała wra Ň enie, Ň e ten człowiek depcze co Ļ
Ļ wi ħ tego, wypowiadaj Ģ c imi ħ Ruth. On nie ma do tego prawa, my Ļ lała wzburzona. ņ aden
Langmo nie ma prawa wdziera ę si ħ do naszego domu i rozgrzebywa ę wci ĢŇ bolesnych ran.
Młoda kobieta, która stała nieco z boku, podeszła wolno do Mali. Musi by ę du Ň o młodsza
od swego m ħŇ a, pomy Ļ lała Mali. Serce j Ģ zabolało, kiedy dostrzegła przera Ň one spojrzenie
tamtej i jej skulon Ģ sylwetk ħ . Stała przed ni Ģ nieszcz ħĻ liwa, pozbawiona pewno Ļ ci siebie
kobieta i z wahaniem wyci Ģ gała r ħ k ħ na powitanie.
- Chyba i ja powinnam si ħ przywita ę - wymamrotała cicho. - Jestem Gudrun Langmo,
Ň ona Ansgara.
Mali uj ħ ła jej zimn Ģ dło ı . Kobieta nie ma wi ħ cej ni Ň trzydzie Ļ ci lat, stwierdziła. Mniej
wi ħ cej tyle samo miałaby Ruth, gdyby Ň yła. A Ansgar... domy Ļ lała si ħ , Ň e musi by ę po
czterdziestce. Samuel miałby teraz pi ħę dziesi Ģ t dwa lata.
- Miałem zamiar ci ħ przedstawi ę - burkn Ģ ł Langmo zirytowany. - Chyba słyszysz, Ň e
rozmawiam z gospodyni Ģ ?
Młoda kobieta zaczerwieniła si ħ i znowu niespokojnie przest ħ powała z nogi na nog ħ .
Wolno cofn ħ ła r ħ k ħ i spu Ļ ciła oczy. Mali zrobiło si ħ jej Ň al. Tak bardzo ta kobieta
przypominała jej Ruth. Ruth tak Ň e taka była w obecno Ļ ci Samuela, zamkni ħ ta i przestraszona.
- Prosz ħ , niech pa ı stwo wejd Ģ do Ļ rodka - zapraszała niech ħ tnie. - Mo Ň e wypij Ģ pa ı stwo
po fili Ň ance kawy przed odjazdem.
Ale nie miała najmniejszej ochoty ich go Ļ ci ę . Najch ħ tniej kazałaby im natychmiast
odjecha ę . Nie s Ģ dziła, Ň e ma z nimi co Ļ do omówienia, zarazem jednak uznawała, Ň e Ansgar
Langmo ma jakie Ļ prawo do przywitania si ħ z Marilen Ģ . Trudno bowiem zapomnie ę , Ň e
dziewczynka jest jego bratanic Ģ .
- Przyjechali nieoczekiwani go Ļ cie - powiedziała, wchodz Ģ c do izby z tymi dwojgiem za
sob Ģ .
Havard spojrzał znad gazety. Zatrzymał wzrok na wysokim m ħŇ czy Ņ nie, id Ģ cym krok w
krok za Mali, i zrobił si ħ trupio blady. Wolno podnosił si ħ z krzesła.
- To jest Ansgar Langmo - rzekła Mali pospiesznie. - Jest młodszym bratem Samuela. A to
Gudrun, jego Ň ona.
- Czego ci ludzie tutaj chc Ģ ? - głos Havarda brzmiał ostro i gniewnie.
- Mi ħ dzy innymi chc Ģ zobaczy ę Marilen ħ - poinformowała Mali i stan ħ ła obok Havarda. -
Ona jest jego bratanic Ģ , wiesz.
- A co to znowu za pomysł, Ň eby tu przyje Ň d Ň a ę po tych wszystkich latach?
- Tak si ħ zło Ň yło - odparł Ansgar Langmo. - Zabrało mi troch ħ czasu wyja Ļ nienie, Ň e mój
brat umarł w takich tragicznych okoliczno Ļ ciach przed o Ļ miu laty. A słu Ň ba, jak Ģ pełni ħ ,
rzuca mnie to w jedno, to w drugie miejsce, wi ħ c nie miałem czasu przyjecha ę .
- Słu Ň ba?
- Tak, pracuj ħ jako misjonarz w tym samym zgromadzeniu, do którego nale Ň ał mój brat.
- Siadajcie - zaprosiła Mali. - Ja zaraz zadzwoni ħ do syna i dowiem si ħ , czy by nie przyszli
do nas na kaw ħ , tak by Ļ cie mogli przywita ę si ħ z Marilen Ģ .
- Czy to konieczne? - spytał Havard niech ħ tnie. - Marilena czuje si ħ wspaniale tam, gdzie
jest. Nie ma potrzeby grzeba ę si ħ w przeszło Ļ ci dziecka.
- A gdzie ona mieszka? - spytał misjonarz, siadaj Ģ c na kanapie, a Ň ona obok niego.
- Mieszka tam, gdzie zawsze mieszkała – odparła Mali. - Mieszka na Wzgórzu, to ten
dom, który stoi tu Ň przy drodze. Została prawnie adoptowana przez mojego najstarszego syna
i jego Ň on ħ . Jest u nich od tamtych strasznych wydarze ı ... - Mali gł ħ boko wci Ģ gn ħ ła
powietrze. - To szcz ħĻ liwe i radosne dziecko, nasza Marilena - dodała. - I nikt nie mo Ň e tego
zepsu ę .
- Ja nie zamierzam niczego psu ę - oznajmił misjonarz. - Zakładam jednak, Ň e dziewczynka
wie, kim byli jej prawdziwi rodzice. Poza tym jest słuszne i wła Ļ ciwe, by miała równie Ň
kontakt z rodzin Ģ swojego ojca.
- Ona nigdy za takim kontaktem nie t ħ skniła - rzekł Havard ostro. - I nigdy go te Ň nie
potrzebowała. My tutaj we dworze nie Ň yczymy sobie mie ę do czynienia z rodzin Ģ Langmo -
dodał gniewnie. - Twój brat nie był dobrym człowiekiem, Ansgarze Langmo. On wp ħ dził
nasz Ģ córk ħ do grobu.
Przez chwil ħ w izbie trwała dzwoni Ģ ca w uszach cisza. Potem misjonarz chrz Ģ kn Ģ ł.
- To bardzo powa Ň ne oskar Ň enie, panie Stornes.
- Wcale nie jest od tego mniej uzasadnione - burkn Ģ ł Havard ze zło Ļ ci Ģ .
Langmo wbił w niego swoje lodowate spojrzenie. - Mój brat był człowiekiem Bo Ň ym.
- Nigdy nie spotkałem nikogo, kto był w mniejszym stopniu człowiekiem Bo Ň ym ni Ň on -
uci Ģ ł Havard krótko. - To wilk w owczej skórze, oto kim był Samuel Langmo. Diabeł w
ludzkim przebraniu.
- Havardzie... - Mali poło Ň yła mu r ħ k ħ na ramieniu. - To przecie Ň nie ma sensu.
- On powinien wiedzie ę , jak naprawd ħ było - warkn Ģ ł
Havard ze zło Ļ ci Ģ . Jego twarz przybrała zaci ħ ty wyraz. - Przyje Ň d Ň a ę tutaj i zaczyna ę
jakie Ļ gadanie o rodzinie ojca Marileny...
Znowu na moment zaległa cisza. Ansgar Langmo wyci Ģ gn Ģ ł swoje długie nogi i usiadł
wygodniej na kanapie. Jego młoda mał Ň onka przesun ħ ła si ħ niespokojnie.
- Nie taki pozostał brat w moich wspomnieniach - rzekł Ansgar.
- Nie, bo to były dwie natury w jednym, ten człowiek - skin Ģ ł głow Ģ Havard. - My z
czasem te Ň to zrozumieli Ļ my.
- No to ja id ħ telefonowa ę do Siverta - wtr Ģ ciła Mali. - A ty, Ane, nastaw wod ħ na kaw ħ .
Bo oni jednak pewnie przyjd Ģ .
Telefon odebrał Sivert.
- Sivert, przyjechali do nas nieoczekiwani go Ļ cie - mówiła Mali pospiesznie. - Wyobra Ņ
sobie, Ň e w naszej izbie siedzi brat Samuela z przera Ň on Ģ Ň on Ģ . I on chce zobaczy ę Marilen ħ .
- Brat Samuela Langmo? Misjonarza?
- Tak jest.
- Ale czego on tu, na Boga, szuka po tylu latach?
- Gada co Ļ o rodzinie ojca Marileny, upiera si ħ , Ň e ma prawo si ħ z ni Ģ spotka ę .
- Niech si ħ zabiera i st Ģ d wynosi!
- No ale ju Ň przyjechał - mówiła Mali. - Chyba mo Ň e zobaczy ę dziewczynk ħ . Nie mo Ň emy
mu tego odmówi ę .
Słyszała, jak Sivert gło Ļ no wci Ģ ga powietrze. Przez chwil ħ po drugiej stronie panowała
cisza.
- Czemu by to miało słu Ň y ę ?
- Nie wiem, chyba niczemu... ale tak musi by ę , Sivercie, skoro ju Ň przyjechał.
- Powinna to by ę krótka wizyta.
- Tak, nie musz Ģ tu długo zostawa ę . Niech si ħ tylko przywita z Marilen Ģ i mog Ģ jecha ę .
- Jakim typem człowieka jest ten brat?
- Ulepiony z tej samej gliny. Nawet jest te Ň misjonarzem. Tak samo fałszywy i o Ļ lizgły,
wida ę to od razu.
- Uff, nie wiem, czy go znios ħ .
- Przyjd Ņ cie tylko z krótk Ģ wizyt Ģ , Sivercie. Ju Ň nastawiłam wod ħ na kaw ħ .
- No trudno. Przyjdziemy. Tylko krótka wizyta - powtórzył. - Bardzo krótka.
Podano kaw ħ , ale rozmowa si ħ nie kleiła. W ko ı cu przyszła rodzina ze Wzgórza. Marilena
trzymała Tordhild za r ħ k ħ , a Sivert stał obok, opieku ı czo obejmuj Ģ c dziewczynk ħ ramieniem.
Mali pospiesznie wstała.
- Prosz ħ bardzo, to jest Marilena - przedstawiła wnuczk ħ Ansgarowi Langmo. - Marileno,
a to jest twój wuj, Ansgar Langmo.
Misjonarz wstał i wyci Ģ gn Ģ ł obie r ħ ce w stron ħ dziecka.
- Maria Magdalena - rzekł dramatycznym głosem, potrz Ģ saj Ģ c jej dło ı mi. - Nareszcie
mog ħ ci ħ powita ę .
- Do mnie si ħ mówi po prostu Marilena - poprawiła dziewczynka. - Prawda, tatusiu?
- Oczywi Ļ cie, Ň e tak - przytakn Ģ ł Sivert.
- A to jest nasz najstarszy syn i jego rodzina - przedstawiła Mali. - To rodzice Marileny. A
to jest jej starszy brat, Johannes.
Sivert skin Ģ ł lekko głow Ģ i udał, Ň e nie widzi wyci Ģ gni ħ tej na powitanie r ħ ki misjonarza.
Tordhild u Ļ cisn ħ ła j Ģ krótko, bez słowa.
- Jaka ona jest podobna do mojego brata - zachwycał si ħ Langmo, u Ļ miechaj Ģ c si ħ do
Marileny. - Jakbym widział go Ň ywego.
- Nam to jako Ļ nigdy nie przyszło do głowy - skomentowała Mali krótko. - Marilena jest
bardzo podobna do swojej mamy.
Misjonarz udał, Ň e jej nie słyszy. Poło Ň ył r ħ k ħ na głowie Marileny, jakby j Ģ chciał
błogosławi ę .
- Do której klasy chodzisz, moje dziecko?
- Do drugiej - odparta dziewczynka, usuwaj Ģ c si ħ spod jego r ħ ki.
- To pewnie umiesz ju Ň czyta ę ?
- Umiałam ju Ň w zeszłym roku przed Ļ wi ħ tami Bo Ň ego Narodzenia - prychn ħ ła Marilena.
- Ja jestem bratem twojego taty - tłumaczył z powag Ģ . - Twojego prawdziwego taty.
- Tatu Ļ mi o tym opowiadał - skin ħ ła głow Ģ dziewczynka, - Ja nie pami ħ tam mojego ojca.
Byłam bardzo mała, kiedy on i mama umarli.
- Mimo to nigdy nie powinna Ļ o nim zapomnie ę !
- Nie mo Ň na pami ħ ta ę kogo Ļ , kogo si ħ nigdy nie znało - odparła Marilena z min Ģ starej
malutkiej. - Ale ja du Ň o o nich wiem, i o nim, i o mamie, je Ļ li o to ci chodzi.
- My Ļ lałem, Ň e mo Ň e miałaby Ļ ochot ħ przyjecha ę kiedy Ļ do Oslo w odwiedziny do mojej
mał Ň onki i do mnie - zmienił temat i u Ļ miechn Ģ ł si ħ do niej tym swoim nieszczerym
u Ļ miechem. - Mo Ň e latem?
- Mowy nie ma - odparł Sivert, poniewa Ň Marilena potrzebowała czasu na odpowied Ņ . -
Nie wy Ļ lemy dziecka tak daleko od domu. Do całkiem nieznajomych ludzi.
- Przecie Ň ja jestem jej wujem.
- To akurat nie jest szczególnie uspokajaj Ģ ce - burkn Ģ ł Sivert ponuro.
- Teraz napijemy si ħ kawy - Mali próbowała rozładowa ę atmosfer ħ . - Po kawie pa ı stwo
wyjad Ģ , misjonarz i jego Ň ona - dodała wymownie, spogl Ģ daj Ģ c na Ansgara. - Prawda, Ň e
pa ı stwo si ħ spiesz Ģ ?
- Wła Ļ ciwie mieli Ļ my zamiar zosta ę tutaj kilka dni - powiedział go Ļę i ponownie usiadł na
kanapie. - Mieli Ļ my tak Ģ nadziej ħ . Chcieli Ļ my lepiej pozna ę Mari ħ Magdalen ħ - dodał. - Je Ļ li
jednak to wam nie odpowiada, zatem...
- Nie, nie odpowiada - oznajmił Havard krótko, bior Ģ c kawałek ciasta. - Jeste Ļ my w
Ļ rodku najci ħŇ szych prac - dodał.
- Niezale Ň nie od tego, kiedy by to było, to i tak by nie pasowało - podsumował Sivert,
patrz Ģ c misjonarzowi w oczy. - Tak po prostu jest. Nie mamy o czym dyskutowa ę - dodał z
chłodnym spojrzeniem.
Pili kaw ħ , niewiele mówi Ģ c. Atmosfera była ci ħŇ ka. Kiedy sko ı czyli, Sivert wstał.
- No to my wracamy do domu - oznajmił. - Do widzenia, panie misjonarzu.
- Do widzenia - dygn ħ ła Marilena.
Langmo zerwał si ħ na równe nogi. Poło Ň ył obie r ħ ce na głowie dziewczynki i na moment
przymkn Ģ ł oczy.
- Niech ci ħ Bóg błogosławi, dziecko - mówił półgłosem. - Niech ci ħ Bóg błogosławi.
Marilena patrzyła wytrzeszczonymi oczyma na m ħŇ czyzn ħ stoj Ģ cego przed ni Ģ i
trzymaj Ģ cego dłonie na jej głowie. Po chwili odwróciła si ħ i wzi ħ ła ojca za r ħ k ħ . Sivert
trzymał j Ģ mocno.
- Mo Ň e tu jeszcze przyjd ħ po południu - zwróciła si ħ Marilena do babki. - A gdzie jest
Mała Mali?
- Poszła do Granvold, do Trygvego i Ruth Margrethe.
- Och, czy ja te Ň tam mog ħ i Ļę , ja te Ň ? - prosiła, poci Ģ gaj Ģ c matk ħ za spódnic ħ . -
Mogłabym, mamo?
- No to le ę - u Ļ miechn ħ ła si ħ Tordhild. - Jedno dziecko w t ħ czy w t ħ w takim du Ň ym
dworze nie robi ró Ň nicy. Przynajmniej na chwil ħ - dodała, mrugaj Ģ c do Mali.
- Có Ň , pa ı stwo te Ň wyje Ň d Ň aj Ģ - powiedział Havard do Ļę niegrzecznie do go Ļ ci, kiedy
Sivert z rodzin Ģ znalazł si ħ ju Ň za drzwiami.
- Musimy sobie jednak zamówi ę jak ĢĻ podwod ħ - b Ģ kał Langmo. - Zechciałaby pani mo Ň e
zadzwoni ę po kogo Ļ , pani Stornes? Przyjechali Ļ my tutaj bryczk Ģ , bo tak było wygodniej. Ale
chyba s Ģ tu równie Ň prawdziwe taksówki, prawda?
- Oczywi Ļ cie, Ň e s Ģ . Dok Ģ d pojedziecie?
- Chyba zostaniemy w Surnadalen na noc, tak s Ģ dz ħ , a jutro rano wyruszymy dalej do
Trondheim. Chciałbym odwiedzi ę tutejsze zgromadzenie, zanim wrócimy do Oslo. Przykro
mi, Ň e nie b ħ d ħ mógł wi ħ cej spotka ę mojej bratanicy - dodał, przygładzaj Ģ c włosy. - Miałem
nadziej ħ ...
Niedoko ı czone zdanie zawisło w powietrzu, nikt go jednak nie skomentował.
- No to id ħ zadzwoni ę po taksówk ħ - rzekła Mali. - Samochód przyjedzie natychmiast.
- Jaka to nieprzyjemna wizyta - mrukn Ģ ł Havard, kiedy samochód w ko ı cu opu Ļ cił
podwórze. - ņ e te Ň ja musiałem jeszcze raz w Ň yciu spotka ę jakiego Ļ Langmo...
- Ja równie Ň czuj ħ si ħ okropnie - potwierdziła Mali, ujmuj Ģ c go pod rami ħ . - I jaki on jest
strasznie podobny do tego Samuela. Miałam wra Ň enie, Ň e widz ħ upiora. - Przenikn Ģ ł j Ģ
lodowaty dreszcz mimo letniego sło ı ca. - My Ļ l ħ jednak, Ň e nikt nigdy nie był tak Ņ le przyj ħ ty
w tym dworze - dodała. - Chyba troch ħ przesadziłe Ļ .
- ņ aden Langmo nie b ħ dzie u nas dobrze witany - odparł Havard ponuro. - W ka Ň dym
razie nie taki o Ļ lizgły typ jak ten misjonarz. On jest ulepiony z tej samej gliny co brat, czy
sama tak nie mówiła Ļ ?
Mali skin ħ ła w milczeniu.
- ņ e te Ň my Ļ my si ħ wtedy nie domy Ļ lali, jakim strasznym człowiekiem jest Samuel -
powiedziała wolno po chwili. - ņ e te Ň nie wtr Ģ cili Ļ my si ħ , zanim zrobiło si ħ za pó Ņ no!
- A ja my Ļ l ħ , Ň e i tak nic nie mogliby Ļ my zrobi ę - zaprotestował Havard. - Ruth przecie Ň
nie chciała powiedzie ę ani słowa o tym, jak si ħ sprawy maj Ģ .
- Mimo wszystko my powinni Ļ my byli rozumie ę .
- Nie ma sensu teraz si ħ nad tym zastanawia ę - westchn Ģ ł Havard. - Jest ju Ň za pó Ņ no,
Mali.
Stali jeszcze przez chwil ħ na dziedzi ı cu i patrzyli w Ļ lad za obłokiem kurzu, wzbijanym
przez odje Ň d Ň aj Ģ cy samochód.
- A ja my Ļ lałam, Ň e Oja wróci szybciej - zmieniła temat Mali. - Miał pojecha ę tylko do
Gjelstad, Ň eby przywie Ņę stamt Ģ d Helene, ale...
- Pewnie został zaproszony na kaw ħ .
- Mo Ň liwe - przyznała Mali: - Nie pomy Ļ lałam o tym. Poza tym jednak jest pewien
problem z Oj Ģ i Helene - dodała.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin