Star Trek DS9 - 6x08 - Resurrection.txt

(23 KB) Pobierz
00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jako�� napis�w.|Napisy zosta�y specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:00:05:- A mo�e kapitan Boday?|- Kapitan Boday?
00:00:09:Mam przyprowadzi� do ciebie|na kolacj� kapitana Boday?
00:00:11:- To tylko sugestia...|- Z�a sugestia!
00:00:15:Po pierwsze, sama z nim chodzi�a�.|Po drugie, Worf go nie znosi.
00:00:18:I po trzecie, kapitan Boday|ma przezroczyst� czaszk�.
00:00:24:A ty nie lubisz ogl�da�|m�skiego m�zgu.
00:00:27:Wie�a!
00:00:31:A mo�e doktor Trag'tok?|Jest inteligentny, dobrze zbudowany...
00:00:38:- I ma zupe�nie nieprzejrzyst� czaszk�.|- Ale martwi mnie jego oko.
00:00:43:- Kt�re?|- �rodkowe.
00:00:47:Masz obsesj� na punkcie wygl�du.
00:00:50:A mnie przera�a, w jakich|m�czyznach gustujesz.
00:00:53:- Powt�rz� Worfowi.|- Co powt�rzysz?
00:00:55:Nie b�d� taki ciekawski.
00:00:58:Zawsze mo�esz zaprosi�|Odo jako przyjaciela.
00:01:02:Ja nie jestem na to gotowa, Odo|te� nie jest. Lepiej o tym zapomnij.
00:01:07:Dwie raktajino, bardzo|mocne i ciastko Kava.
00:01:10:Przychodz� na kolacj�|sama, rozumiesz?
00:01:12:Rozumiem. Nakrycie dla trojga.
00:01:16:Przynios� wino.
00:01:21:Kapitanie, powinien pan tu przyj��.
00:01:25:- Co si� dzieje?|- Wzrost poboru mocy w buforze transportera..
00:01:29:- Kto� pr�buje si� transportowa� do wie�y.|- Sk�d?
00:01:31:Nie wiem, nie ma statk�w|w zasi�gu transportera.
00:01:46:Jest pan ranny?
00:01:49:Ja nie, ale pani b�dzie,|je�li nie zrobi, co ka��.
00:01:58:Niemo�liwe.
00:03:50:ZMARTWYCHWSTANIE
00:03:56:Czego chcesz?
00:03:59:Przyda�by si� statek.
00:04:06:Ochrona. Wzi�to zak�adnika.|Wolne przej�cie do l�dowiska A.
00:04:12:Autoryzacja: Sisko|siedem jeden zielony.
00:04:16:/Potwierdzam, kapitanie.
00:04:19:- Tw�j prom czeka.|- Chod�my.
00:04:24:Przysi�gam, �e je�li j� skrzywdzisz,|to nigdy nie opu�cisz stacji.
00:04:28:Przysi�gam, �e ona umrze,|je�li za mn� p�jdziecie... St�j!
00:04:45:Nie, nie turbowind�. Kto� m�g�by|odci�� zasilanie i uwi�zi� nas w �rodku.
00:04:52:Wi�c chod�my na piechot�.
00:05:08:Pani mundur... Nie|widzia�em jeszcze takiego.
00:05:14:Nie nale�y pani|do Sojuszu, prawda?
00:05:17:Tutaj nie ma Sojuszu.
00:05:21:Czyli faktycznie jestem|w alternatywnym wszech�wiecie.
00:05:25:Jedno mog� pani powiedzie�:|macie tu lepsze jedzenie.
00:05:29:- Wi�c ucieka pan przed Sojuszem?|- Oto i historia mojego �ycia.
00:05:34:- Co pan zrobi, jak dostanie statek?|- Cokolwiek zrobi�, tu b�dzie mi lepiej.
00:05:40:Wiem co� o tym,|sp�dzi�am tam troch� czasu.
00:05:44:Na pewno z rado�ci�|go pani opu�ci�a.
00:05:47:- Teraz kt�r�dy?|- T�dy.
00:05:55:Ile jeszcze poziom�w do l�dowiska?
00:05:58:Pi��dziesi�t siedem.
00:06:11:- Jeste�my. Oto l�dowisko A.|- Prosz� otworzy�.
00:06:18:Mam lepszy pomys�:|prosz� odda� ten dezruptor.
00:06:23:Tak dobrze nam si� wsp�pracowa�o.|Nie chcia�bym pani zabi�.
00:06:27:- Nie zabije mnie pan.|- Taka pani pewna?
00:06:30:Nikogo pan nie zabije|dyzruptorem z popsut� bateri�.
00:06:37:- Kiedy pani zauwa�y�a?|- Jeszcze w wie�y.
00:06:39:To dlaczego pani|ze mn� posz�a?
00:06:42:- Potrzebowa�am spaceru.|- A ja musz� uciec.
00:06:53:- Wszystko w porz�dku, pani major?|- Nic mi nie jest.
00:06:59:Niesamowite podobie�stwo|do vedeka Bareila.
00:07:07:To najczystsza komora|przes�ucha�, w jakiej by�em.
00:07:11:A prosz� mi wierzy�,|kilka odwiedzi�em.
00:07:15:Ciesz� si�, �e panu wygodnie.|Powie mi pan, sk�d to ma?
00:07:19:Dosta�em od terra�skiego rebelianta.
00:07:22:Wielowymiarowy transporter...|Sympatyczny podarunek.
00:07:25:Byli�my ze sob� bardzo blisko.
00:07:29:- To kiedy spotkam siebie?|- S�ucham?
00:07:32:To jest alternatywny wszech�wiat, nieprawda�?|Wszystko takie samo, ale inne.
00:07:37:Co znaczy, �e jest|tu drugi Berail Antos.
00:07:40:- By�.|- By�?
00:07:42:Nie �yje.
00:07:45:Pani go zna�a.|I dlatego si� pani tak zdziwi�a.
00:07:52:- Jaki on by�?|- Czy to wa�ne?
00:07:58:By� dla pani kim� wa�nym.
00:08:07:Wiem, �e nie mam|prawa o to prosi�,
00:08:10:ale mo�e mi pani|wy�wiadczy� wielk� przys�ug�.
00:08:14:Prosz� zniszczy� to urz�dzenie.
00:08:18:- Dlaczego?|- Bo wtedy mnie nie ode�l�.
00:08:23:- Przykro mi, ale nie mog� tego zrobi�.|- Prosz�, pani major. Pani tam by�a.
00:08:29:Wie pani, jak tam jest.
00:08:33:Wsad�cie mnie do wi�zienia, do obozu pracy,|gdzie tylko chcecie. Ale pozw�lcie mi zosta�.
00:08:41:Je�li dobrze zrozumia�em,|nie wnosi pani oskar�enia?
00:08:44:Zgadza si�. S�dz�, �e Berail|nie chcia� mnie skrzywdzi�.
00:08:47:- Mo�e po prostu go ode�lemy?|- On nie chce tam wraca� i ja go rozumiem.
00:08:54:Wiem, przez co pani przechodzi.
00:08:56:Moje spotkanie z drug� Jennifer|by�o bardzo... dezorientuj�ce.
00:09:01:Wiedzia�em, �e to nie jest moja �ona.
00:09:04:Ale czasem u�miecha�a si�|w taki spos�b, albo patrzy�a.
00:09:14:I wtedy by�a moj� Jennifer.
00:09:17:Przynajmniej chcia�em w to wierzy�.
00:09:20:Kapitanie, ja wiem, �e|to nie jest vedek Bareil.
00:09:23:Nie m�wi jak on, zachowuje si� inaczej.|To zupe�nie inna osoba.
00:09:27:Ale ci�gle czuje pani mi�dzy nimi|t� niewyt�umaczaln� wi�?
00:09:32:To nie jest problem.
00:09:35:Dobrze. I niech nie b�dzie.
00:09:56:Pani major!
00:10:01:Dzi�kuj�, �e si� pani za mn� wstawi�a.
00:10:05:- Co pan zamierza teraz robi�?|- Nie wiem.
00:10:07:Czyta�em troch� o pani �wiecie|i to zupe�nie inna Bajor.
00:10:13:- Chce si� pan tam wybra�?|- Zastanawia�em si�...
00:10:19:Widzia�a pani?|Wpatruj� si� we mnie.
00:10:23:Bo tutejszy Bareil by� kochany|i szanowany przez wielu ludzi.
00:10:28:- By� vedekiem.|- Vedekiem?
00:10:31:Przyw�dc� religijnym.
00:10:34:Ja jako przyw�dca religijny?
00:10:37:Dobrze, �e pana to bawi.|Sp�ni� si� na nabo�e�stwo.
00:10:39:Prosz� zaczeka�.|Nie chcia�em pani obrazi�.
00:10:42:Chodzi o to, �e nie prowadzi�em|dot�d uduchowionego �ycia.
00:10:47:Nigdy nie by�em wewn�trz �wiatyni.
00:10:50:To ma pan szans�.|Zapraszam ze mn�.
00:10:53:Raczej nie.
00:10:57:Ludzie mog� pomy�le�,|�e jestem vedekiem Bareilem.
00:11:03:- Chcia�bym tego unikn��.|- Rozumiem.
00:11:50:Co pan tu robi?
00:11:52:Stwierdzi�em, �e przyda|mi si� pomoc duchowa.
00:11:55:- To nie jest �mieszne.|- Nie mia�o by�.
00:12:00:Je�li mam tu zacz�� nowe �ycie,|b�d� potrzebowa� ka�dej pomocy.
00:12:11:Z pokor� i wdzi�czno�ci�|przyjmujemy ten dar.
00:12:25:Co jest w skrzyni?
00:12:28:- Kamie� Proroctwa i Zmian.|- Kamie�?
00:12:33:Dar od Prorok�w. Mo�na dzi�ki|niemu przewidzie� przysz�o��.
00:12:37:Albo raczej mo�liw� przysz�o��.
00:12:40:Kim s� Prorocy?
00:12:45:To nasi bogowie.|Macie bog�w, prawda?
00:12:50:- Oczywi�cie.|- Nie jeste� zbyt pewny.
00:12:55:Bo ja si� do nich nie wtr�cam|i oni do mnie te�.
00:13:11:I co pan o tym s�dzi?
00:13:13:Ciekawa uroczysto��, ale...
00:13:17:- Ale co?|- Ale bierze to pani tak powa�nie.
00:13:21:A co w tym z�ego?
00:13:24:Musi by� mi�o wierzy� w co�.
00:13:28:Ja zawsze wola�em w nic nie wierzy�|i si� nie rozczarowa�.
00:13:32:- To nie brzmi jak porz�dne �ycie.|- Mo�e nie, ale za jest moje.
00:13:41:W ka�dym razie, ciesz� si�,|�e mog�em pani� zn�w spotka�.
00:13:47:To by�o pouczaj�ce.
00:13:54:Dzi�kuj�, pani major.
00:13:58:Bareil! Czy lubi pan|klingo�sk� kuchni�?
00:14:03:Godzin� p�niej klingo�ski stra�nik|przyni�s� mi do celi ostatni posi�ek.
00:14:10:Wtedy ukrad�em mu mek'leth|i schowa�em pod koszul�.
00:14:13:W nocy wy��czy�em alarm ostrzem|i otworzy�em kolczykiem drzwi celi.
00:14:19:Zanim si� zorientowali, �e uciek�em,|by�em ju� w po�owie drogi do systemu Ventar.
00:14:25:- Niez�a opowie��.|- I tylko tyle, opowie��.
00:14:29:- S�ucham?|- Nie�le opowiedziana,
00:14:33:ale zupe�nie nieprawdziwa.
00:14:36:- Jest pan pewny?|- Ukrad� pan mek'leth klingonowi?
00:14:41:Worf, to niegrzecznie|oskar�a� go�ci o k�amstwo.
00:14:44:Nie, faktycznie przesadzi�em.
00:14:50:Zechcesz pe�ni� honory?
00:14:53:Prosz� mi pozwoli�...
00:14:59:S�dz�, �e to pa�skie.
00:15:09:- I co ty na to, Worf?|- Jest lepszym z�odziejem, ni� s�dzi�em.
00:15:17:- Wi�cej krwawego wina?|- Czemu nie.
00:15:24:- Ma pani szcz�cie.|- Dlaczego?
00:15:27:- Ma pani dobrych przyjaci�.|- Polubili pana.
00:15:31:- Tak pani s�dzi?|- Czemu si� pan tak dziwi?
00:15:35:Przecie� mia� pan tam przyjaci�?
00:15:38:Mia�em.
00:15:43:Je�li nie chce pan o tym m�wi�...
00:15:46:Nie ma o czym. Ona umar�a.
00:15:51:- Przykro mi.|- W porz�dku. To by�o dawno.
00:16:08:Szkoda, �e tak smutno ko�czymy wiecz�r.
00:16:14:Wejdzie pan na raktajino?
00:16:23:Mia�a na im� Lisea.|Zobaczy�em j� na ulicy w Ilvii.
00:16:29:Nie mog�em oderwa� od|niej oczu. Mia�a tak� pon�tn�...
00:16:35:- portmonetk�.|- Niech mi pan nie m�wi, �e j� ukrad�.
00:16:40:Powinna sama wiedzie�, �e trzeba|dobrze pilnowa� pieni�dzy w Ilvii.
00:16:48:Okaza�o si�, �e w�a�nie przyjecha�a|z obozu g�rniczego z prowincji Dahkur.
00:16:54:Ja pochodz� z prowincji Dahkur.|Tylko, �e tutaj to teren rolniczy.
00:17:00:Pracowa�a w Ilvia�skim|o�rodku rozkoszy.
00:17:03:A pan postanowi� j� stamt�d zabra�.
00:17:06:Nauczy�em j�, jak by� z�odziejem.|Zabawne, jaka by�a mi wdzi�czna.
00:17:12:- M�wi�a, �e uratowa�em jej �ycie.|- Mo�e uratowa� pan.
00:17:17:Raczej ona moje.
00:17:22:Jedli�my kolacj� w barze|jednego wieczora.
00:17:25:Wybuch�a walka. Pijany Kardasjanin|wyj�� dezruptor i zacz�� strzela�.
00:17:34:Byli�my razem przez pi�� lat.
00:17:39:I nigdy jej nie powiedzia�em,|ile dla mnie znaczy�a.
00:17:55:Wiem, jak to jest|straci� kogo� bliskiego.
00:18:00:Kiedy w��czy�em ten transporter,|nie mia�em poj�cia, gdzie wyl�duj�.
00:18:08:I nigdy bym nie zgad�,|�e b�d� tu siedzie�, z pani�.
00:18:12:Dwa dni temu|chcia�am tylko by� sama.
00:18:25:Pani major.
00:18:29:S�dz�, �e mo�esz ju�|m�wi� mi Nerys.
00:18:55:Jak to si� nazywa�o?
00:18:58:Alvas. Rosn� na ca�ej Bajor.
00:19:02:Nie na mojej.
00:19:06:Nie mog� uwierzy�,|�e jeste� dalej g�odny.
00:19:09:Ja nie jem przez dwa dni|po klingo�skim obiedzie.
00:19:14:Od kiedy tu przyby�em,|nie mog� przesta� je��.
00:19:19:- O...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin