BAJKILUDÓWPÓŁNOCY
Przełożył Jan Brzechwa
Wydawnictwo TPPR „Współpraca”
Warszawa 1986
Tytuł oryginału
Skazki narodow Siewiera
Wyboru dokonał
Aleksander Barszczewski
SPIS TREŚCI
WSTĘP 2
ŚPIEWAJĄCY ZAJĄCZEK 2
JAK CZŁOWIEK ZWRÓCIŁ PTASZKOM PIOSENKĘ 2
DWIE ORZECHÓWKI 2
TYGRYS I CZŁOWIEK 2
KAZARKA 2
DLACZEGO ZAJĄC MA DŁUGIE USZY 2
NIEDŹWIEDŹ I CZAŁBACZA 2
KTO I CZYM SIĘ ŻYWI 2
O TYM, JAK BŁĘKITNY LIS SKŁÓCIŁ KRUKA Z BIAŁYM NIEDŹWIEDZIEM 29 2
ZAJĄCZEK 2
PSY I CZŁOWIEK 2
MALEŃKI PTASZEK 2
ŻABKA I ŁOŚ 2
CHYTRY LIS 2
DWA NIEDŹWIEDZIE 2
NAJSILNIEJSZY 2
JAK KRUK I SOWA POMALOWALI SOBIE PIÓRA 2
DLACZEGO KARAŚ JEST PŁASKI 2
KORALIKI I NITKA 2
CYRANECZKI I LIS 2
NIEDŹWIEDŹ I BURUNDUK 2
CHCIWY GŁUSZEC 2
DUŻY I MAŁY 2
AJOGA 2
LIS, PTASZEK I KRUK 2
CHŁOPCZYK O IMIENIU IDĘ 2
TRZEJ SYNOWIE 2
ŁOCHYNIA 2
CZŁOWIEK I KRUK 2
WILK I KOŃ 2
LIS I NIEDŹWIEDŹ 2
ROSOMAK I LIS 2
SUSEŁ I ZAJĄC 2
KRUK KUTCHA I ŁOSOSIE 2
SKRADZIONE KACZKI 2
PLACKI 2
NIEDŹWIEDŹ ŚPIOCH 2
PTASZEK I MYSZKA 2
KRUK WEŁWIMTIŁYN 2
NIEDŹWIEDŹ I LIS 2
SUSEŁ I KRUK 2
STARUSZEK I PTASZEK 2
SPRYTNY PIESIEC 2
KOŁATKA 2
Czy lubicie baśnie?-Myślimy, że tak. Kiedy zapada wieczór i w domu zalegnie cisza-wtedy możemy siąść sobie w kąciku, otworzyć „Baśnie" Andersena, „Baśnie" braci Grimm albo „Klechdy sezamowe" Bolesława Leśmiana (na pewno dobrze je znacie) i przenieść się do cudownej krainy baśni. W tej zaczarowanej krainie pełno jest dobrych i złych wróżek, i duchów, królewien i królewiczów, rozmaitych smoków, potworów i straszydeł, przeróżnych karzełków i wielkoludów. Jest w niej także Dobro i Zło nieustannie walczące ze sobą. I w prawie każdej takiej próbie zwycięża oczywiście Dobro. Chcemy zachęcić Was, abyście razem z nami wybrali się w podróż do przedziwnej krainy, jakże innej od tych, które tak dobrze znacie. Nie będą to ciepłe morza ani południowe kraje, po których podróżował Sindbad Żeglarz i inni bohaterowie sławnych „Baśni tysiąca i jednej nocy".
Przenieście się myślami na Daleką Północ, gdzie za kręgiem polarnym z dawien dawna żyją koczownicze plemiona Eskimosów, Czukczów, Jukagirów, Jakutów, Koriaków, Ewenków, gdzie na ziemi skutej wieczną zmarzliną u wybrzeży północnych lodowatych mórz przez pół roku panuje polarna noc, srożą się okrutne mrozy i śnieżne zawieruchy, gdzie trawy, mchy i porosty w bladym wiosennym słońcu rozkwitają nagle bujną zielenią i tysiącem barwnych kwiatów i-tak samo nagle - szarzeją i zamierają wraz z odejściem krótkiego lata.
Z książki, którą trzymacie w dłoniach-z „Bajek ludów Północy", spisanych w języku rosyjskim, a przełożonych na polski przez Jana Brzechwę, dowiecie się, jak trudna była walka ludzi o przetrwanie głodu i zimna, poznacie obyczaje i wierzenia plemion zamieszkujących północne terytoria Związku Radzieckiego, przenikniecie tajemnice zwierząt, mówiących ludzkim językiem. A w „Bajkach" spotkacie ich niemało - będzie więc i niedźwiedź, i renifer, będą foki i morsy, lis i pies, będą także takie, które mniej znacie: burunduk, gronostaj, piesiec oraz kruk-symbol mądrości.
Mieszkańcy Dalekiej Północy-ludzie i zwierzęta, otoczeni złymi i dobrymi duchami zmagają się z surową przyrodą, z trudem zdobywają pożywienie i pokonują swych wrogów. W fantastycznych opowieściach bajarzy odczytujemy pragnienia i uczucia ich ludów, uczymy się mądrości przekazywanej z pokolenia na pokolenie od niepamiętnych czasów.
A zatem wybierzmy się razem w tę niezwykłą podróż do nieznanej północnej krainy. Krainy, gdzie największym szczęściem napełnia ludzkie serca nie złoto, srebro i drogie kamienie, lecz cudowna, życiodajna moc słońca.
Wydawca
.J
Bajka eskimoska
Pewnego razu młody myśliwy poszedł w tundrę i już z daleka zobaczył zajęczycę z zajączkami. Zaczął po cichutku podkradać się do zwierząt. Ale zajęczyca zauważyła myśliwego i krzyknęła: — Szybciej za mną, dzieciaki!
I zajączki pobiegły za matką. Myśliwy zaś począł kjęczą rodzinę. Długo gonił zające i był już całkiem blisko, gdy nagle zobaczył przed sobą bystrą rzeczkę i zające, które skakały jeden za drugim do wody. Zanim dobiegł do rzeczki, zajączki przepłynęły na drugi brzeg i schowały się za małym pagórkiem.
Ze zmęczenia i ze złości usiadł myśliwy na kamieniu i gorzko zapłakał. A wtedy najmniejszy zajączek, wysunąwszy długie uszy zza pagórka, zaśpiewał niemiłą dla myśliwego piosenkę:
Kiedy w tundrze dzisiaj rano
hasaliśmy z naszą mamą,
cicho podszedł nas myśliwy,
więc ratował się, kto żywy,
w leśnej rzeczki bystrej toni.
On nie zdołał nas dogonić.
Teraz siedzi nieboraczek
i ze złości gorzko płacze.
He, he, he! He, he, he!
Tak śpiewał zajączek. A myśliwemu nie pozostało nic innego, jak tylko włożyć strzały do kołczanu i wrócić do domu bez zdobyczy. Odchodząc, pogroził zającom swoim łukiem i powiedział:
— No, zające, uważajcie, następnym razem nie nabierzecie mnie!
W przytulnym gniazdku mieszkały sobie trzy małe ptaszki, trzy śniegułki. Śniegułka-mama latała codziennie po pokarm dla dzieci, a pisklęta siedziały w gniazdku i śpiewały swoją piosenkę.
Gdy tylko słoneczko pojawiało się na niebie, śniegułki zaczynały śpiewać:
Słoneczko, ogrzej ziemię swymi promieniami,
bo ptaszętom wtedy zrobi się wesoło,
bo śniegułki wtedy swym dzieciom
naznoszą liszek i muszek sporo.
Hej, ho! Hej, ho! Hej, ho, ho, ho!
Piosenkę śniegułek słychać było bardzo daleko. Usłyszał ją kruk. Przyleciał do piskląt i mówi:
— Ładnie śpiewacie. Zaśpiewajcie no jeszcze raz, ale głośniej.
Pisklęta zamknęły oczka i zaśpiewały, jak tylko mogły najgłośniej. Wtedy kruk mocno chwycił swoim dziobem piosenkę, .wyszarpnął ją śniegułkom i poleciał do gniazda na skałach. Przyleciał do domu i zaśpiewał:
Słoneczko, ogrzej ziemię swymi promieniami, bo wybiegną wtedy z norek wszystkie myszy, bo wrony wtedy swym dzieciom szybko dostarczą łatwej zdobyczy. Hej, kra! Hej, kra! Hej, kra, kra, kra!
Powróciła śniegułka-mama do gniazda, patrzy, a pisklęta gorzko płaczą.
— Dlaczego płaczecie, dzieci? Kto was skrzywdził? — pyta.
Pisklęta odpowiadają jej przez łzy:
— Chytry kruk zabrał nam piosenkę.
— Ojejej! — zmartwiła się śniegułka-mama. — A wiecie może, dokąd kruk poleciał?
— A tam, w tamtą stronę, gdzie skały sterczą nad morzem.
— Nie płaczcie. Zaraz zawołam człowieka z łukiem. On nam pomoże.
Poleciała śniegułka do myśliwego. Przyleciała, usiadła koło ziemianki i spogląda na drzwi. Zobaczył ją myśliwy i pyta:
— Czego sobie życzysz, maleńka śniegułko?
— Dobry człowieku, ty wszystko potrafisz. Pomóż nam. Kruk zabrał moim dzieciom piosenkę.
Myśliwy zastanowił się i powiedział:
— Ładna jest wasza piosenka. Tak bardzo lubiłem jej słuchać każdego ranka! Pokaż mi, dokąd poleciał kruk.
— Gniazdo kruka jest na tych skałach nad morzem.
Wziął myśliwy łuk i strzały i poszedł w kierunku skał.
A śniegułka poleciała za nim.
Podszedł myśliwy do skały, a kruk siedzi sobie i mrużąc oczy śpiewa:
bo wybiegną wtedy z norek wszystkie myszy,
bo wrony wtedy swym dzieciom
szybko dostarczą łatwej zdobyczy.
Hej, kra! Hej, kra! Hej, kra, kra, kra!
„Zaraz dam ci nauczkę, ty stary krzykaczu!" — pomyślał myśliwy i zaczął w kruka celować.
Kruk niczego nie widzi i nie słyszy. Rozwarł dziób szeroko, wysunął język i śpiewa. A piosenka śniegułek wije się na samym końcu kruczego języka.
Napiął myśliwy łuk i wypuścił strzałę. Strzała poleciała i wyrwała piosenkę z kruczego dzioba, wraz z koniuszkiem języka. Piosenka zaczęła spadać ze skały do morza, a śniegułka pochwyciła ją w locie i poleciała do gniazda, do swoich dzieci.
Stracił kruk piosenkę razem z koniuszkiem języka. Od tej pory kruki nie mają głosu; nie umieją śpiewać, tylko kraczą.
A śniegułki, gdy tylko wyjrzy poranne słoneczko, znowu śpiewają:
bo śniegułki wtedy swym dzieciom naznoszą liszek i muszek sporo. Hej, ho! Hej, ho! Hej, ho, ho, ho!
Tak śpiewają śniegułki i wspominają dobrego myśliwego, który zwrócił im piosenkę.
Bajka narodu Ewenków
Żyły sobie kiedyś dwie orzechówki.
Pewnego razu poleciały do lasu, by nazbierać cedrowych orzeszków. Przyleciały na to samo miejsce, co dawniej. Jedna z nich usiadła na cedrze i zrzucała szyszki na ziemię, a druga zbierała je.
Nagle orzechówka, siedząca na drzewie, tak niezręcznie zrzuciła szyszkę, że trafiła nią w oko przyjaciółki.
Siedzi orzechówka z podbitym okiem, płacze.
Przechodzi tamtędy staruszek i pyta:
— Orzechówko, orzechówko, czemu płaczesz?
— Przyjaciółka podbiła mi szyszką oko.
— Orzechówko, siedząca na drzewie, dlaczego podbiłaś koleżance oko?
— Bo uderzyła mnie gałąź.
10
— Gałązko, gałązko, dlaczego uderzyłaś orzechówkę?
— Bo rozbujała mnie wiewiórka.
— Wiewiórko, wiewiórko, dlaczego rozbujałaś
gałąź?
— Bo myśliwy mnie goni.
— Myśliwy, myśliwy, po co gonisz wiewiórkę?
— Bo jestem głodny, żona dała mi za mało
chleba.
— Żono, żono, czemuś dała mężowi mało chleba?
— Naszą mąkę zjadł renifer.
— Reniferze, reniferze, dlaczego zjadłeś żonie
myśliwego mąkę?
— Z rozpaczy, gdyż mojego cielaczka zagryzł
wilk.
— Wilku, wilku, kto ci kazał połykać cielaczka?
— Nikt mi nie kazał. Sam miałem na niego ochotę.
Bajka narodu Udeche
Dawno to było. W tajdze mieszkał tygrys. Chodził po lesie, a wszystkie zwierzęta uciekały przed nim ze strachu.
Tygrys myślał sobie tak:
„Nie ma na świecie mocniejszego ode mnie. Ja jestem najsilniejszy".
Pewnego razu odpoczywał pod drzewem. Nagle usłyszał dochodzący z drzewa głos:
— Czy myślisz, tygrysie, że jesteś najsilniejszy na świecie? Mylisz się. Są silniejsi od ciebie.
Tygrys zerwał się na równe nogi i spojrzał w górę. A to mówił do niego leśny ptak.
— Któż może być silniejszy ode mnie? Po wiedz, ptaku — warknął tygrys. — Człowiek jest silniejszy od ciebie — ot, co — odpowiedział ptak i odleciał.
Tygrys nigdy jeszcze nie widział człowieka. A teraz bardzo chciał go spotkać... Wyruszył więc na poszukiwania. Szedł, szedł i spotkał łosia. Tygrys zapytał go:
— Czy ty nie jesteś czasem człowiekiem?
— Nie —- odpowiedział łoś. — Człowiek wygląda zupełnie inaczej. A po co go szukasz?
— Chcę się przekonać, czy naprawdę jest ode mnie silniejszy.
— Niepotrzebnie szukasz człowieka. Zabije cię. Nie ma nikogo, kto by był od niego silniejszy.
Tygrys roześmiał się głośno i poszedł dalej. Nagle spotkał renifera. Pyta więc:
— Czy jesteś człowiekiem?
— Nie, jestem reniferem. A po co go szukasz?
— Chcę zobaczyć, który z nas jest silniejszy.
— Niepotrzebnie szukasz człowieka. Zabije cię. Przecież to prawda, że jest najsilniejszy na świecie.
Tygrys znów się roześmiał i poszedł dalej.
Idzie i patrzy, a tu stoi ktoś na dwóch nogach i ścina drzewo. Nagle drzewo zaskrzypiało, zakołysało się i z trzaskiem runęło na ziemię.
Tygrys schował się w krzakach i przez chwilę przyglądał człowiekowi. Potem podszedł bliżej.
Człowiek zauważył tygrysa i zapytał:
— Czego chcesz, zwierzu?
— Chcę zobaczyć człowieka.
— Źle to wymyśliłeś. Czyżbyś nie wiedział, że człowiek jest najsilniejszy? Bardzo niebezpiecznie jest go spotkać.
— Nie ma na świecie nikogo silniejszego ode mnie! — żary czai tygrys.
Wtedy człowiek powiedział:
— Dobrze, pomogę ci. Jeśli chcesz, będziesz mógł go zobaczyć. Ale przedtem muszę przywiązać cię do drzewa.
Tygrys zgodził się.
Człowiek przywiązał zwierzę do drzewa, wziął strzelbę i wystrzelił mu nad uchem.
Tygrys przestraszył się, zaryczał, chciał nawet uciec, ale sznur był bardzo mocny.
...
noczbrodni