FiM 25 - 2009.pdf

(10234 KB) Pobierz
120771831 UNPDF
Świadkowie mówią: prawdziwa miłość Karola miała na imię Irena
KOCHANKA WOJTYŁY
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 25 (485) 25 CZERWCA 2009 r. Cena 3,50 zł (w tym 7% VAT)
ß Str. 3
„Niech zstąpi Duch Twój i odmieni oblicze ziemi. Tej ziemi”
– powiedział papa JPII w 1979 roku. Księża potraktowali to
jak rozkaz – i odmieniają. Z polskiego na watykańskie.
Wyłudzili już setki tysięcy hektarów ziemi. Tej ziemi.
ß Str. 11, 12, 13
ISSN 1509-460X
120771831.021.png 120771831.022.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 25 (485) 19 – 25 VI 2009 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Czy wiedzieliście, że mamy w kraju aż 69 procent zupełnie mą-
drych obywateli?! Tylu bowiem – według najnowszego sonda-
żu CBOS – fatalnie ocenia działalność prezydenta Lecha Ka-
czyńskiego. 22 procent patrzy w Kaczora jak w obrazek. Jaki
to typ ludzi? Wystarczy popatrzeć na Fotygę i Kamińskiego...
Bracia gorsi
Z wyliczeń GUS wynika, że w tym roku ubezpieczenia i skład-
ki zdrowotne księży, zakonników i zakonnic pochłoną... 90 mi-
lionów zł. Słowo „pochłoną” należy rozumieć tak, że pokryje-
my je my, z naszych podatków. W rewanżu duchowni złupią
Polaków za swoje czary-mary, zbiorą tacę, zabiorą ziemię...
Ale jak się chce mieć pasożyta, to trzeba go utrzymywać.
Nie miałam styczności z dużą ilością księży, ale na
pewno są też dobrzy kapłani i pasterze. A Wy piszecie tyl-
ko o tych złych. Chciałabym przeczytać wreszcie coś miłe-
go i dobrego ”.
Po raz kolejny zabrałem się więc do szukania „miłych”
informacji na temat Kościoła. Już od lat powtarzam dzienni-
karzom: złapcie mi jakiegoś dobrego księdza i opiszcie go.
Może być nawet babiarz lub gej, byle nie zdzierał z ludzi, był
społecznikiem, dusza-człowiekiem. Przecież muszą gdzieś się
tacy chować. No i znajdują – średnio jednego na rok. W koń-
cu jednak – myślę sobie – po co się zrywać? Proszę zauwa-
żyć, Pani Irenko, że o Kościele i księżach wszyscy mówią
i piszą (poza „FiM” i „NIE”) pozytywnie, często przy tym kła-
miąc. To prawdziwy, światowy ewenement. Tylko święte
krowy w Indiach mają tak dobrą prasę. O ile jeszcze od
wielkiego dzwonu dostaje się jakiemuś księdzu, to
już biskupi są w Katolandzie nietykalni.
A przecież kierują ogromną, starą i zde-
prawowaną firmą. Bez
przerwy przekraczają
swoje kompetencje, po-
litykują, szabrują publicz-
ne mienie. Każda orga-
nizacja poza episkopatem
poddawana jest permanentnym kon-
trolom i krytyce. Wyobraźmy so-
bie, że podobne nadużycia są udzia-
łem jakiejś partii, policji, giełdy, rzą-
du czy choćby ZUS-u. To byłby ko-
niec każdej z tych instytucji!
Mimo wszystko – dla Pani Irenki – postanowiłem prze-
wertować kilka katolickich pism; może tam znajdę jakiś przy-
kład pozytywnego działania. Owszem, znalazłem – wiele nu-
merów kont, na które trzeba wpłacać pieniądze dla potrze-
bujących, ale ponieważ wiem, na co te pieniądze są prze-
znaczane i jak rozliczane, raczej nie zaliczę tego do „ miłych
informacji. Poza tym trafiałem na teksty jątrzące, polityczne,
apologetyczne, mistyczne lub przekłamujące treść Biblii.
I kiedy miałem już sobie dać spokój trafiłem na TO.
Artykuł z „Gościa Niedzielnego” nosi tytuł „Prawa nie-
ludzkie”. A chodzi o prawa przyznawane zwierzętom, bo
– zdaniem autora – nieludzkie jest nadawanie im praw. Ja-
kichkolwiek praw, gdyż każde dziecko wie, że żadne zwie-
rzę nie korzysta z praw człowieka. Ale niech tekst mówi
sam za siebie. Zaczyna się skądinąd niezłym humorem: „ Trzej
faceci piją piwo. – Moja żona jest taka gruba, że musiałem
kupić większy samochód – mówi jeden. – A ja kupiłem bu-
sa, żeby się moja zmieściła – mówi drugi. – A ja już nie
mam żony – pociąga nosem trzeci. – Co się stało? – pyta-
ją koledzy. – Opalała się na plaży, aż tu nagle przylecieli
ekolodzy i zepchnęli ją do morza ”. Fajne, prawda? Szkoda,
że autor (Franciszek Kucharczak, nie ksiądz) komentuje ka-
wał zjadliwą konkluzją: „ Ostatnio jakby bezpieczniej być zwie-
rzęciem niż człowiekiem. Całe gatunki są obejmowane ochro-
ną, szczególnie w okresie lęgowym, odwrotnie niż u ludzi” .
No proszę, i trafiła się nawet okazja, żeby zahaczyć o abor-
cję. Dalej nasz obrońca praw człowieka zagrożonych rzeko-
mo prawami zwierząt zżyma się, że Dzień Praw
Zwierząt „ przypada w sąsiedztwie Dnia Matki
i Dnia Dziecka ”. No tak, to faktycznie skandal
i obraza dla Matek, a zwłaszcza dla Dzieci. Dziwi
się niepomiernie pan Kucharczak i kpi, że „ spo-
ro ludzi się owymi prawami (zwierząt) przejmu-
je. A bo te zwierzaki takie dobre, a ludzie tacy
źli – psy wiążą przy budzie, do schronisk odda-
ją, konie na ubój wysyłają. Jasne, że zwierzę-
ta też mają problemy . Ale mówienie o prawach
dla nich jest tak samo zasadne, jak debata
nad lokalizacją lotniska dla krów. Zwierzętom
z natury żadne prawa nie przysługują. Prawa to mają lu-
dzie ”. Oczywiście, jest to wierutne kłamstwo. Wystarczy
wspomnieć ustawę o ochronie zwierząt i uchwałę ONZ.
Chyba nie chciałbym być psem czy nawet kanarkiem
pana Kucharczaka. Mógłby mnie np. pewnego razu walnąć
młotkiem w łeb (tradycyjny sposób zabijania psów na wsi)
i miałbym wtedy „ problemy ”. Najwidoczniej nie ma ich au-
tor, który apeluje do czytelników „GN”: „ Nośmy futra, jedz-
my schabowy, chodźmy w skórzanych butach i dziękujmy
Bogu, że daje nam się czym pożywić i w co ubrać ”. Nic
o humanitarnym traktowaniu „braci mniejszych”, czyli alle-
luja i do przodu! Ale przy tym trzeba być czujnym... Pan K.
demaskuje prawdziwe knucia obrońców praw zwierząt:
W tych szopkach z »prawami« zwierząt wcale nie chodzi
o zwierzęta – to idzie o człowieka.
Czy ktoś myśli, że hiszpańscy so-
cjaliści z miłości do szympan-
sów przyznali im część
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” napisał, że Jarosław Kaczyń-
ski jest „najstraszniejszym ze strasznych europejskich twardo-
głowych konserwatystów”. Po tej publikacji PiS zażądał od Si-
korskiego ostrej reakcji polskiej dyplomacji. No i ma Radek
problem. Bo jak tu dyskutować z faktami?
25 lat posiedzi w więzieniu naukowiec, który zdecyduje się eks-
perymentować z ludzkimi embrionami, a 3 lata – wszyscy ma-
jący cokolwiek wspólnego z zapłodnieniem in vitro. Projekt ta-
kiej ustawy (społeczny, podpisany przez 160 tys. fanów Rydzy-
ka i popierany przez PiS) trafił do Sejmu. Mówi jeszcze o tym,
że zapłodnienie może nastąpić tylko w organizmie matki. Tak
więc 3,5 miliona ludzi na świecie, żyjących dzięki in vitro, po-
częło się w sposób cudowny.
Wanda Półtawska „znała najbardziej straszliwe tajemnice pon-
tyfikatu Jana Pawła II” – pisze „La Stampa”. Dziennik uważa
(my sięgamy do źródeł – str. 3), że Wojtyła miał wielkie nabo-
żeństwo do jednego z aniołów. Takiego z łukiem i strzałami.
W Polsce nie ma cenzury? Od ponad roku leży na półce film
Wandy Różyckiej-Zborowskiej pt. „Duśka”. Dokumentuje on
bardzo osobiste wyznania wspomnianej wcześniej Półtawskiej.
Dotyczące oczywiście Karola Wojtyły. Emisji dokumentu od-
mówiły wszystkie po kolei telewizje.
W programie TVN „Uwaga” dziennikarz TVN24 Bogdan Ry-
manowski przyznał, że dzieci posyła do szkoły prowadzonej
przez Opus Dei. Warto o tym pamiętać, kiedy tak „rzetelnie”
i „bezstronnie” prowadzi swoje programy
Łódzki magistrat kierowany przez prezydenta Jerzego Kropiw-
nickiego wydał okólnik zakazujący... psom szczekać. Całą do-
bę. Ani jednego hau, hau. Pod karą grzywny! Newsa podano
m.in. w wiadomościach BBC, komentując ironicznie, że na wieść
o tym psy mogą się wściec.
praw ludzkich? Nie – to skutek no-
wej wizji człowieczeństwa, opartej na założeniu, że nie ma
Boga (...). Takie stawianie sprawy musi skutkować posta-
wieniem człowieka w szeregu zwierząt (...). Już widać, ja-
kie owoce przynosi to założenie. W imię »powrotu do natu-
ry« przedstawiciele homo rezygnują z sapiens i poddają się
głosowi instynktu. To z tej przyczyny łażą goło po plażach,
na paradach wymachują tym i owym ”... Może oszczędzę
Wam reszty tych „mądrości”. Na Wasze szczęście jesteście
Czytelnikami „FiM”, a nie „GN”.
Problem w tym, że „Gościa Niedzielnego” czyta kilkaset
tysięcy katolików. To – nie wiedzieć czemu – jeden z tygo-
dników o największej sprzedaży w Polsce. Ale przecież Ko-
ściół wychował miliony takich „obrońców praw ludzkich”.
Chodzi oczywiście o obronę praw embrionów, Kościoła i księ-
ży (w tym pedofilów), bo przecież Watykan (a za nim pre-
zydent Kaczyński) jest przeciwny podpisywaniu Karty praw
podstawowych Unii Europejskiej, gdzie zostały komplekso-
wo zawarte prawa współczesnego człowieka. No i byłbym
zapomniał – katolicy też mają swoje prawo: prawo do słu-
chania we wszystkim księdza proboszcza.
Sąd Okręgowy w Bydgoszczy utrzymał w mocy wyrok pierw-
szej instancji, skazujący franciszkanina Krzysztofa P. z Pakości
koło Inowrocławia na 4,5 roku więzienia za molestowanie sek-
sualne ministranta. Chłopiec miał zaledwie 10 lat, gdy mnich
zaczął go deprawować.
„Kościół powinien zarażać” – powiedział Katolickiej Agencji
Informacyjnej biskup Wiesław Mering. Trochę nas to przera-
ziło i skłoniło do zastanowienia, czy mamy wybór pomiędzy
dżumą a cholerą?
8 tysięcy osób wzięło udział w jasnogórskiej pielgrzymce pra-
cowników Poczty Polskiej. Spotkanie – jak głosił oficjalny ko-
munikat – było okazją do dziękczynienia. Niewykluczone, że
wkrótce na Jasną Górę ruszy pielgrzymka klientów poczty, co
będzie okazją do... złorzeczenia.
Powoli, specjalnie wyznaczoną trasą, tak żeby wszyscy mogli go
zobaczyć, przejechał ulicami Warszawy nowy ambulans do po-
boru krwi. Skąd taka estyma dla karetki? Bo miasto nadało jej
imię Jana Pawła II. Podobno w kolejce do podobnej prezen-
tacji czekają już klawisze z więźniarką imienia JPII i żałobni-
cy z karawanem tego samego patrona.
Na dziedzińcu Kliniki Gemelli w Rzymie stanie 3-metrowy po-
mnik JPII. Odsłoni go 30 czerwca kard. Stanisław Dziwisz,
który w Rzymie bawi częściej niż w Warszawie czy Częstocho-
wie. Za kilka lat obecny kamerdyner Dziwisza, ks. Nęcek, też
pewnie będzie odsłaniał pomniki szefa (jeden już stoi w Rabie
Wyżnej). Błogosławieni ubodzy duchem – mówi Pismo.
JONASZ
PS Cztery rzeczy: 1. Tekst pana F.K. przesyłamy do To-
warzystwa Przyjaciół Zwierząt. 2. Gdybyście chcieli sobie
z autorem pogawędzić, oto jego e-mail: franku@goscnie-
dzielny.pl; 3. Jemu samemu oraz czytelnikom „GN” dedyku-
ję maksymę, której nauczyła mnie 30 lat temu (gdy nie by-
ło jeszcze parad gejowskich i tylu golasów na plażach) pa-
ni od biologii: nieczułego na niedolę zwierząt i ludzka niedo-
la nie wzruszy; 4. I co Pani na to, Pani Irenko?
W izraelskim mieście Ramla jest kościół, a w nim ikona przed-
stawiająca świętego Jerzego. Do obrazka pielgrzymują obecnie
tysiące wiernych, bo ponoć kapie z niego... olej. „W ten spo-
sób Bóg chce nam powiedzieć, że coraz bardziej oddalamy się
od niego” – oświadczył miejscowy proboszcz. Może jednak źle
odczytał ten oryginalny znak czasu? My stawiamy raczej na spa-
dek cen ropy.
Na kryzys są różne sposoby, np. takie, że kryzysu nie ma. Bur-
mistrz regionu noginskiego (niedaleko Moskwy) wydał zarzą-
dzenie, że nikomu nie wolno używać słowa „kryzys”. Za wypo-
wiedzenie tego słowa grozi wyrzucenie z pracy. No i patrzcie
państwo. Jak ręką odjął. Był kryzys i nie ma kryzysu.
Sąd Arabii Saudyjskiej (wiernego sojusznika USA, a tym sa-
mym i Polski) prowadzi proces o zabicie... mrówki. Okazuje się,
że zabijania tych stworzeń zakazuje któryś z wersetów Koranu.
„Mordercą” jest turysta obcokrajowiec, a świadkiem „mordu”
– pewien Arab. Czas przestać się śmiać. Zbrodniarz został aresz-
towany i grozi mu do 15 lat więzienia.
O to fragment listu Pani Ireny S.: „ Czytam regularnie „FiM”.
120771831.023.png 120771831.024.png 120771831.001.png 120771831.002.png
Nr 25 (485) 19 – 25 VI 2009 r.
GORĄCY TEMAT
3
gdyś przez Karola Wojty-
łę (oraz później, gdy autor
był już santo subito Janem
Pawłem II ) do 88-letniej dziś Wan-
dy Półtawskiej – specjalistki z dzie-
dziny psychiatrii i znanej działaczki
katolickiej zaangażowanej w ruchy
pro life , wywołały falę karkołomnych
spekulacji w mediach, ale najgorsze
jest to, że doprowadziły do histerii
kard. Stanisława Dziwisza . W tym
stanie popełnił nieodwracalną w skut-
kach głupotę...
Choć książka Półtawskiej jest w księ-
garniach już od miesięcy, afera wy-
buchła dopiero przed kilkoma dnia-
mi, gdy watykanista Giacomo Ga-
leazzi ujawnił na łamach włoskie-
go dziennika „La Stampa” przeciek
zza Spiżowej Bramy, że z powodu
ściśle przestrzeganej praktyki gro-
madzenia wszystkich materiałów do-
kumentalnych przed ogłoszeniem
nowego wzoru świętości” owa ko-
respondencja może „spowolnić biu-
rokratyczną machinę beatyfikacji.
Według źródeł Galeazziego,
ułamkowa część beatyfikacyjnego
problemu tkwi w nazbyt poufałej to-
nacji niektórych – spośród 41 – opu-
blikowanych przez Półtawską listów,
w których Wojtyła nazywa ją Dro-
gą Dusią lub Siostrą, natomiast kwe-
stią zasadniczą jest oficjalna de-
klaracja serdecznej przyjaciółki
papieża, że ma w domu „jeszcze
całą walizkę” o wiele bardziej in-
tymnych kwitów .
No i teraz jest kłopot, bowiem
ten „niezwykle delikatny” – jak pi-
sze „La Stampa” – materiał doty-
czy zażyłości santo subito z kobie-
tą, która podobno była nawet „spe-
cjalną agentką 007” chroniącą JPII
przed różnymi spiskowcami w su-
tannach. Materiał ten nie został
omówiony w positio – liczącej ok.
2,5 tys. stron biografii stanowiącej
podstawę prac nad beatyfikacją.
A sprawa nie jest błaha, bowiem
Watykan panicznie obawia się prze-
budzenia z ręką w nocniku (lub
– jak kto woli – oszukania Ducha
Świętego), gdyby w przyszłości po-
jawił się „przeciwny dowód” świę-
tości kandydata na ołtarze.
Chodzi po prostu o to, żeby wy-
kluczyć snujące się sugestie, że Pół-
tawska mogła być za młodu kochan-
ką Wojtyły. Cóż z tego, że to suge-
stie wyssane z palca, skoro kardy-
nałowie doskonale pamiętają, jakie
wrażenie i późniejsze komentarze
wywołały kapcie na nogach pani
Wandy podczas porannej mszy
w prywatnej kaplicy papieża...
Kongregacja Spraw Kanoniza-
cyjnych nie otrzymała do analizy
wszystkich listów z okresu ponad 50
lat i komisja teologów z Kongregacji
zażądała uzupełnienia dokumentów.
A to może zająć jeszcze wiele mie-
sięcy ” – ostrzega Galeazzi przed po-
ślizgiem w przewidywanym na kwie-
cień 2010 r. terminie wyniesienia
JPII na ołtarze.
Pracujemy nad historią i pełną
dokumentacją na temat kandydata
do świętości. Uważam więc za stosow-
ne, żeby komisja teologów poprosiła
o całą korespondencję i sporządziła
suplement do positio ” – potwierdza
w rozmowie z „La Stampą” emery-
towany prefekt Kongregacji, portu-
galski kard. José Saraiva Martins .
Odpowiadając na te enuncjacje,
kard. Dziwisz udzielił „La Stampie”
wywiadu. Bardzo ostro przejechał
się w nim po Półtawskiej, oznaj-
miając, że:
jego szef „utrzymywał kon-
takty z rzeszą osób poznanych
w młodości, jednak inni zachowali
dla siebie kwestie osobiste, prywat-
ne listy czy dowody troski”;
Ale największy kłopot będzie
wtedy, gdy te włoskie hieny dotrą
do znanych „FiM” wciąż jeszcze nie-
stety żyjących tajnych współpracow-
ników Służby Bezpieczeństwa i ofi-
cerów prowadzących. Popatrzmy, co
przed dziesiątkami lat wypisywali
w swoich raportach:
Irena K(...) podejrzewana jest
o intymne związki z bpem Wojtyłą .
O sprawie tej mówi się tylko w zaufa-
niu, żeby nie stała się publiczną ta-
jemnicą (...). Irena często bywa u Woj-
tyły, bo ostatnio jest chory i ona cały
czas się nim opiekuje, przepisuje mu
prace naukowe i referaty ” – sprawoz-
dawał już w marcu 1961 r. TW
do wigilii. Mama przez wiele lat
przepisywała jego rękopisy – poezje,
homilie, książki, porządkowała zbio-
ry. Wychowywałem się bez ojca
i Wujek był dla mnie najwyższą in-
stancją, do której mama zawsze
mnie odsyłała”.
Na łamach „Biuletynu Instytu-
tu Pamięci Narodowej” (oficjalny
miesięcznik popularnonaukowy po-
święcony „odkłamanej historii PRL”
– jak to określa wydawca) ukazała
się w numerze 7/2002 wzmianka
o „ prowokacji [Służby Bezpieczeń-
stwa], której celem było wywołanie
skandalu obyczajowego dotyczącego
papieża. Chodziło o korespondencję
kard. Karola Wojtyły z jedną z miesz-
kanek Krakowa, korespondencję rze-
komo kompromitującą, którą mia-
no odnaleźć w mieszkaniu ks . An-
drzeja Bardeckiego , asystenta ko-
ścielnego »Tygodnika Powszechne-
go «” – wyznał dr Marek Lasota ,
polonista specjalizujący się w liryce
religijnej, ówczesny kierownik re-
feratu wystaw i edukacji historycz-
nej Oddziału IPN w Krakowie.
Szalenie nas to wówczas zaintry-
gowało, bo Lasota nie wyjaśnił, cóż
takiego sprawiło, że owa korespon-
dencja mogłaby kompromitować JPII,
ani też dlaczego rzeczonych listów nie
przechowywała adresatka, lecz kapłan
będący najbardziej zaufanym powier-
nikiem papieża, stokroć mu niegdyś
bliższym niż Dziwisz. Na zadane
w tej sprawie pytania nie odpowiedział
nam ani IPN, ani Biuro Prasowe tzw.
Stolicy Apostolskiej. Sprawdziliśmy
więc sami, a wyniki zaprezentowali-
śmy w dwóch kolejnych artykułach
(„Och, Karol” – „FiM” 36
i 37/2002). Przypomnijmy:
„Jedną z mieszkanek
Krakowa” okazała się wspo-
mniana Irena K. Wojtyła za-
przyjaźnił się z nią, zanim
jeszcze poznała późniejsze-
go małżonka, z którym do-
syć szybko przeszła w stan
separacji. Była matką jedy-
nego syna Adama, noszące-
go nazwisko po mężu. Zaj-
mowała się opracowywa-
niem materiałów duszpa-
sterskich dla księdza, a na-
stępnie biskupa Wojtyły.
Przepisywała mu na maszy-
nie teksty przygotowywane
do publikacji i homilie. Re-
gularnie spędzali ze sobą kil-
ka wieczorów w tygodniu,
a praktycznie każdy wolny
od jego kościelnych zajęć;
Bezpieka zainstalowała
w mieszkaniu Ireny K. przy ul.
Krowoderskiej aparaturę pod-
słuchową, która pewnego razu
(podczas obecności tam bp. Woj-
tyły) zarejestrowała odgłosy zin-
terpretowane przez prowadzą-
cych nasłuch techników jako
stosunek seksualny. Taśmy i ste-
nogramy z tego wydarzenia zosta-
ły zdeponowane w Departamencie
IV MSW – centralnej jednostce SB
zajmującej się problematyką wy-
znaniową;
Po nominacji (grudzień 1963
roku) na urząd metropolity krakow-
skiego spotkania Wojtyły z Ireną K.
stały się sporadyczne. Kobieta cięż-
ko to przeżywała. Szukała pocie-
chy w alkoholu, zaczęła spisywać
wspomnienia. Gdy w 1967 r. wrócił
z konklawe kardynałem, dramat się
pogłębił. Wpadał ukradkiem i jak
po ogień, a bezpośrednie kontakty
zastąpiła wymiana listów za pośred-
nictwem ks. Bardeckiego. Czytała
ich fragmenty zaprzyjaźnionemu
dziennikarzowi oraz – w czasie rzad-
kich wizyt – synowi.
– Pomijała wątki intymne, ale gdy
miała „humorek”, stawała się mniej
ostrożna. Można było wówczas usły-
szeć, że Wojtyła jeszcze trwał w uczu-
ciach, ale z upływem czasu tempera-
tura tych liścików wyraźnie opadła.
Pojawiał się u Ireny 3, może 4 razy
w roku i już tylko po to, żeby na jakiś
czas spacyfikować jej nastroje – opo-
wiadał nam w 2002 r. jeden z tych,
którzy podsłuchiwali i śledzili;
Gdy kard. Wojtyła został pa-
pieżem, ks. Bardecki zdołał nakło-
nić panią K., aby oddała mu na prze-
chowanie swój zbiór listów i pa-
miątek związanych z szefem kat. Ko-
ścioła. Kobieta pisała już wówczas
pamiętnik. Ponieważ lubiła czytać
jego fragmenty na głos, SB wpadła
na szatański pomysł, żeby się przy-
łączyć. Ilekroć Irena K. coś napisa-
ła, to oni zaraz też. Tym sposobem
powstały równolegle dwa dzieła;
Do pełni szczęścia bezpiece
brakowało ilustracji w postaci listów
zabezpieczonych przez ks. Bardec-
kiego. Próbowali w jego mieszkaniu
tzw. tajnego przeszukania, myśleli
nawet o pozorowanym napadzie ra-
bunkowym, ale żadna z tych kom-
binacji im nie wyszła.
Gdzie są dzisiaj te wszystkie pa-
piery, a zwłaszcza oba pamiętniki?
– Listy znajdują się najprawdo-
podobniej w posiadaniu Dziwisza.
Pamiętnik w wersji oryginalnej? My-
ślę, że wielebni na wszelki wypadek
go zniszczyli. Jeśli zaś chodzi o „wtór-
nik” zapisków Ireny K., to wiem, że
wciąż jeszcze istnieje. Tu, w Polsce,
choć niektóre media wypisują głu-
poty, że w kwietniu 1989 r. oddali-
śmy ten skarb Rosjanom z KGB...
– zawiesza głos były wysoki rangą
oficer Departamentu IV.
– Gdy IPN zaczął mi się lekko
dobierać do tyłka, za pośrednictwem
zaprzyjaźnionego włoskiego prawni-
ka puściłem do Watykanu bączka,
że mam różne ciekawe dowody i pra-
gnę być świadkiem w procesie be-
atyfikacyjnym Karola. Po kilku mie-
siącach zaprosili mnie na rozmowę,
ale do Paryża. Opłacili bilet w obie
strony, przyzwoity hotel. Spotka-
łem się tam z księdzem (...). Uzgod-
niliśmy, że ja już nie chcę być świad-
kiem, a w zamian żaden dupek
z IPN-u nie będzie wycierał sobie
buzi moim nazwiskiem. Na razie do-
trzymują umowy – zauważa pewna
krakowska osobistość, będąca nie-
gdyś ogniwem spinającym Irenę K.
z ks. Wojtyłą. I bezpieką pośrodku...
DOMINIKA NAGEL
Mój ci on!
Kardynał Dziwisz wskazał błąkającym się
włoskim dziennikarzom trop. Jeśli nim pójdą,
proces beatyfikacyjny Jana Pawła II
może ulec poważnemu zakłóceniu...
„jest rzeczą naganną i niewła-
ściwą puszczać w obieg prywatne
dokumenty, gdy toczy się proces be-
atyfikacyjny”;
„pani Półtawska przesadza
w swej postawie i wypowiedziach,
a przejawy jej postępowania okazu-
ją się niewłaściwe, nie na miejscu,
wymuszone. Uzurpuje sobie wyjąt-
kowość relacji i szczególne więzi, któ-
rych w rzeczywistości nie
było. Usiłuje przedsta-
wiać się jako ktoś waż-
ny, choć na pewno nie
jest ona jedyną osobą,
którą łączyła tak dłu-
ga zażyłość z Karolem
Wojtyłą ”.
Kard. Dziwisz tym
razem powiedział praw-
dę, aczkolwiek chlapnął
za dużo. Włosi (waty-
kanista Andrea Tor-
nielli na łamach dzien-
nika „Il Giornale”) od-
czytali wprawdzie te wy-
powiedzi jako uderzenie
wyprzedzające ewentu-
alną publikację innych
listów – demaskujących
nieciekawą rolę Dzi-
wisza w forsowaniu
do sakry biskupiej
„księży mających problemy ze
sferą seksualną ”, co do których
Półtawska ostrzegała JPII – ale mo-
gą jeszcze podjąć nowy trop...
Kto wie, czy nie zaczną teraz
szukać śladów po Irenie K . Kobie-
cie, którą najbardziej zaufani ludzie
papieża pilnowali do końca jej dni,
żeby przypadkiem nie zaczęła mó-
wić, a gdy wreszcie zmarła, pamięć
o niej starannie wymazali z wszel-
kich kalendariów i biografii Jana
Pawła II, choć jeszcze w 1978 r.
była dla badaczy skarbnicą wiedzy...
„Ewa”. Ów agent miał szczególną
okazję, żeby pod nieobecność Ireny
K. przejrzeć jej listy. „ Z treści kore-
spondencji podpisywanej Ojciec lub
Wujek zorientował się, że musi to
być jakiś ksiądz, ponieważ pisał do
niej z różnych miejscowości i podawał
o prowadzeniu nauk rekolekcji . Treść
listów o bardzo intymnym charakte-
rze ” – cytuje „Ewę” oficer SB;
Kontakty Wojtyły z Ireną K(...)
mogą postawić go w przyszłości
w trudnej sytuacji, a nawet złamać
mu karierę ” – informował w paździer-
niku 1966 r. TW „Targowska” o pa-
nującej w „Tygodniku Powszechnym”
obyczajowej zgrozie.
Szczęśliwym natomiast trafem nie
żyje od 30 listopada 2008 r. Adam
K . – syn Ireny, który w marcu 2006
roku tak oto wspominał stare dzieje:
„Dla mnie ksiądz Wojtyła był
Wujkiem . Często gościł w naszym
domu, nieraz wspólnie zasiadaliśmy
P rywatne listy napisane nie-
120771831.003.png 120771831.004.png 120771831.005.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 25 (485) 19 – 25 VI 2009 r.
POLKA POTRAFI
Wielkie żarcie
Prowincjałki
W Trzuskołoniu zginął na miejscu
28-latek. Do tragedii doszło w chwi-
li, gdy fotografował pocisk rakietowy, tzw. katiuszę. Mężczyzna włożył go
do rozpalonego wcześniej ogniska, zrobił zbliżenie i...
W niektórych plemionach afrykań-
skich istnieje instytucja zwana do-
mem tuczenia. Dojrzewające pa-
nienki, którym zależy na przyszłym
zamęściu, idą sobie do takiej chat-
ki, gdzie... żrą, żrą i żrą...
I tak przez kilka lat. Same tłu-
ste rzeczy. Po wyjściu następuje pre-
zentacja sadła i – jeśli wypadnie im-
ponująco – zostaje przydzielony mąż.
Co ciekawe, ten barbarzyński zwy-
czaj dotarł do krajów cywilizowanych.
Tyle że w nieco zmienionej formie.
Rodzime babskie portale inter-
netowe przestrzegają polskie panie
przed rozpleniającymi się na Zacho-
dzie feedersam i. Któż to taki? Tłu-
macząc z angielskiego – „wypasa-
cze” (w Stanach Zjednoczonych
ochrzczeni mianem zachęcaczy). Są
to zboczeńcy – nie bójmy się tego
słowa – którzy podniecają się na wi-
dok monstrualnie grubego kobiece-
go ciała. W tym celu znajdują so-
bie ofiarę, którą dokarmiają
i dokarmiają (poza fast fo-
odami modne są tzw... prosz-
ki tuczące!!!), dopóki nie
osiągnie rozmiarów, które
uniemożliwiają normalne
bytowanie. Kiedy
oblubienica
przypomina
już małego
hipopotama,
czyli waży ok. 150–200 kg, feeders
czuje się prawdziwie rozochocony
i ma wielką ochotę na namiętne
bara-bara.
„Wypasacze” polują na dziew-
czyny pulchne, zakompleksione, znu-
dzone bezskutecznie prowadzony-
mi dietami odchudzającymi. Liczą
na to, że mało chodliwy „towar”
ucieszy się z jakiegokolwiek absz-
tyfikanta. A co dopiero takiego, któ-
ry z każdym dodatkowym kilogra-
mem kocha jeszcze mocniej.
Co ciekawe, dokarmiacz nigdy
przenigdy nie jest w peł-
ni zadowolony z efek-
tów dokarmiania. Za-
wsze uważa, że może
być ciut lepiej, okrąglej.
Kiedy wybranka
osiąga wagę
uniemożliwiającą wyjście poza obręb
legowiska, oblubieniec myje ją, pod-
ciera i... karmi dalej. Kiedy jest tak
gruba, że obwisłe fałdy zakrywają jej
dolne partie i samiec nie może do-
trzeć na dno wąwozu, dogadza so-
bie sam, tylko podziwiając.
O efektach przeprowadzanej ku-
racji tuczącej feeders i dyskutują w in-
ternecie: „ Obserwuję jej wielki roz-
lany brzuch, który kołysze się przy każ-
dym kroku i wyobrażam sobie, jak cu-
downie by było, gdyby bluzka, którą
ma na sobie, stała się wkrótce za
ciasna. Po kilku tygodniach będzie
z trudem wstawać od stołu, a potem
będzie już tylko leżeć i jeść, jeść, jeść... ”.
Długotrwała „współpraca” z feeder-
sem kończy się całkowitym uzależ-
nieniem od niego. W najlepszym wy-
padku. W najgorszym – śmiercią
z przejedzenia.
Skąd się to dziwactwo wzię-
ło? Nie wiadomo. Ale zalecana jest
szczególna ostrożność! Drogie pa-
nie, jeśli potencjalny kan-
dydat na męża powie wam,
że wyglądacie jak Wenus
z Willendorfu, i łakomie się ob-
liże, najlepiej uciec, nie ogląda-
jąc się za siebie. No, chyba że
macie myśli samobójcze. Za-
wsze to lepiej zażreć się na
śmierć, niż skoczyć z dachu.
JUSTYNA CIEŚLAK
W Łęcznej zatrzymano dwóch męż-
czyzn, którzy podawali się za policjan-
tów. Wpadli, bo chcieli wymusić pieniądze na nietrzeźwym kierowcy.
Śledczy z Włodawy odzyskali wózek
dziecięcy ukradziony jeszcze w grud-
niu ubiegłego roku. Poszkodowana właścicielka rozpoznała bowiem swoją
utraconą własność na... zdjęciach zamieszczonych na portalu Nasza-Klasa.
Na remontowanym odcinku trasy kra-
jowej w Ciecierzynie policjanci z pa-
trolu zauważyli nieprawidłowo ustawione znaki drogowe. Robotnik, który je
montował, miał w organizmie 0,8 promila alkoholu.
Długo będą pamiętać podkarpacką
Pielgrzymkę dwaj młodzi ludzie (22-
i 17-latek), którzy – przejeżdżając przez tę wieś (pow. jasielski) daewoo la-
nosem – zjechali z drogi tuż przed mostem, staranowali barierkę ochronną,
przeskoczyli przez koryto rzeki, uderzyli tyłem samochodu w drugi brzeg
i kilkakrotnie dachowali.
Do domu dziecka trafił 14-letni lubli-
nianin. Po tym jak razem ze swoją
ciotką dokonał rozboju i kradzieży 50 złotych, papierosów i zapalniczki. Mło-
dzian ma też na swoim koncie wybicie szyby w sklepie i usiłowanie wła-
mania do samochodu.
Opracowali: JA, WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Nie jestem ani mianowicie tym, który ogląda, czy mianowicie towarzyszy
występom Madonny, ale wszyscy wiemy, że w jej występach, w jej miano-
wicie pokazywaniu się w różnych miejscach te aspekty, nie chcę powie-
dzieć ośmieszania religii, ale robienia powiedzmy z religii czegoś takiego,
czego robić nie wolno, nawet jeżeli się jest człowiekiem niewierzącym, wy-
stępują chyba .
nów pochwalnych ku czci zwycięzców wybo-
rów czerwcowych z 1989 roku. Pora na kilka słów
podsumowania.
Czegóż to w ostatnich miesiącach nie usłyszeliśmy!
Że Duch Boży odnowił oblicze tej ziemi, że Jan Pa-
weł II zabił sam jeden czerwonego smoka niczym świę-
ty Jerzy, że to wszystko dzięki Wałęsie ; albo przeciw-
nie: że lud obalił komunę mimo zaprzaństwa agenta
Bolka. Jeszcze kilka lat, a ci, którzy nie pamiętają
tamtych czasów, zaczną sobie wy-
obrażać, że wybory czerwcowe
poprzedziła jakaś walka politycz-
na, a może nawet rewolucja,
w której zwyciężyła dzielna „So-
lidarność” Wałęsów, Tusków
i Kaczyńskich .
A ja pamiętam ostatnią falę strajków na śląskich
kopalniach w 1988 roku i to, że brało w nich czasem
udział zaledwie kilkanaście procent stanu załóg. Rzą-
dowi, gdyby chciał, wystarczyłoby kilka godzin na opa-
nowanie sytuacji, nieraz to przecież robił. Władze, ku
zdziwieniu wszystkich, ociągały się z represjami, tak
jakby chciały czas trwania i rolę niemrawych prote-
stów wyolbrzymić. Potem zrozumiałem, że bankrutu-
jący PRL – rządzony przez ludzi, którzy w realny so-
cjalizm już od dawna nie wierzyli – szukał partnera do
rozmów. A naciągane strajki miały przekonać partyjny
beton, że rozmawiać trzeba, bo inaczej będą zamiesz-
ki i powtórka zamętu z lat 1980–1981. Naciski na dia-
log z opozycją płynące z Moskwy od Gorbaczowa , któ-
ry pośpiesznie zwijał spróchniałe imperium, też za-
pewne miały znaczenie. Żadna w tym zasługa „Ducha
Świętego” Wojtyły i sprytu Wałęsy.
Zatem głównymi architektami czerwcowego przeło-
mu byli Jaruzelski, Kiszczak i Rakowski , ci akurat,
którym w niedawnym kłamliwym spektaklu nie podzię-
kowano. To oni wprowadzili reformy rynkowe na dłu-
go przed tym, zanim ktokolwiek usłyszał o Balcerowi-
czu . „Solidarność”, owszem, wybory wygrała, ale nie ty-
le z powszechnej miłości narodu do Wałęsowej ekipy,
lecz ze zmęczenia szarzyzną, kłamstwami i niedostatka-
mi późnego PRL-u. To trochę było tak, jak jest obec-
nie z poparciem dla Platformy: ludzie dosyć licznie na
nich głosują nie z powodu miłości do Tuska, ale ze
strachu i nienawiści do Kaczyńskich. Komfort i rozkosz
nieoglądania braci przy władzy są
warte spaceru do urny w dzień
wyborczy. Brak alternatywy też
ma swoje znaczenie w tym na-
głym i tajemniczym splatformie-
niu Polaków.
Solidarnościowa elita zjadają-
ca konfitury z III i IV RP to trochę zwycięzcy z przy-
padku. Ich obecne nadęcie i samozadowolenie może tyl-
ko śmieszyć, tym silniej że panowie kombatanci uwie-
rzyli najwyraźniej w kłamstwa, które sami sprokurowa-
li. Syta i leniwa dolarowa opozycja końca PRL-u upaja
się zwycięstwem, które przeciwnik podał mu na tacy.
Mantra o odzyskaniu wolności też z daleka pachnie
łatwym uproszczeniem. Owszem, pozbyliśmy się rządów
monopartii (na jej własne wyraźne życzenie), ale – jak
zauważa Krzysztof Teodor Toeplitz , przenikliwy ob-
serwator ostatnich dziesięcioleci – pozbyliśmy się też „wol-
ności od lęku przed utratą pracy, wolności od zabezpie-
czeń socjalnych, wolności od cierpień niedożywionych
dzieci, od płatnych szkół i uczelni, wolności od dyktatu
kleru, wolności od samowoli wielkiego kapitału”. Dodaj-
my jeszcze utratę wolności kobiet do decydowania o wła-
snej płodności. To zupełnie spora strata wolności – jak
na wolność ponoć zupełnie najpierw nieistniejącą, a póź-
niej rzekomo totalnie odzyskaną. ADAM CIOCH
(abp Kazimierz Nycz)
¹¹¹
Jeżeli droga polityczna Leszka Millera ma być wzorcem dla kogokolwiek,
to współczuję .
(Ryszard Kalisz)
¹¹¹
Prawdziwym i ostatecznym kalectwem w życiu nie jest bez-żenność, ale
bez-bożność, życie bez Boga .
(„Gość Niedzielny” 24/2009)
RZECZY POSPOLITE
¹¹¹
Ja się w ogóle nie boję – podczas porodu kleszczowego 40 lat temu naj-
pewniej zostałem tak ściśnięty, że nie mam ośrodka odpowiedzialnego za
strach .
Po fanfarach
(Marek Migalski, PiS)
¹¹¹
Miałem w rodzinie trzech księży, babcia też chciała, bym został księdzem,
ale mnie się bardzo podobały dziewczyny .
(Zbigniew Ziobro)
¹¹¹
Byłem kurduplem-kobieciarzem, bawidamkiem, z takimi właściwościami się
urodziłem, i już.
(Kazimierz Kutz)
¹¹¹
Przypisuje się mi powiedzenie, że Szewińska ma nieświeżo w kroku, a prze-
cież ja nigdy nie komentowałem lekkiej atletyki. O Buncolu jako elektronie
krążącym wokół jądra Smolarka też sobie jakoś przypomnieć nie mogę.
(Dariusz Szpakowski, komentator sportowy)
¹¹¹
Zamierzam otworzyć szkołę, jak być Jolantą Rutowicz. Każdy polityk bę-
dzie chciał się tam znaleźć, więc pewnie będzie konkurencja (...). Nieste-
ty, nie ma przepisu na to, jak się wykreować, to dzieje się samo, z tym trze-
ba się urodzić! Taka lwica jak ja na przykład. Poza tym nie chciałabym,
żeby w Sejmie były same podróbki Joli Rutowicz . (Jola Rutowicz)
¹¹¹
Obama mi się potwornie podoba. Jestem w nim zakochana strasznie. Oglą-
dałam zaprzysiężenie, cały dzień z głowy! Mam wszystkie jego zdjęcia na pul-
picie skopiowane i zamierzam go odbić żonie.
(j.w.)
Wybrała OH
BOHATER OSTATNIEJ AKCJI
A TO BYLI PRZEBIERAŃCY
WÓZ I PRZEWÓZ
ZNAK ORŁA
PIELGRZYMKA ŻYCIA
SPÓŁKA RODZINNA
U cichły oklaski, skończyła się deklamacja hym-
120771831.006.png 120771831.007.png 120771831.008.png 120771831.009.png 120771831.010.png 120771831.011.png 120771831.012.png 120771831.013.png 120771831.014.png 120771831.015.png
Nr 25 (485) 19 – 25 VI 2009 r.
NA KLĘCZKACH
5
RYDZYKOWE
KOMÓRKI
zabaw miłosnych proponują wiernym
odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych.
Proboszczowie organizują zaś co-
raz wymyślniejsze atrakcje, żeby tyl-
ko w noc świętojańską przyciągnąć
jak najwięcej owieczek do kościo-
łów. Huczne obchody dnia św. Ja-
na urządza na przykład sanktuarium
Krzyża Świętego w Klebarku Wiel-
kim. W noc Kupały kusi wiernych
fiestą sztucznych ogni, procesją
z pochodniami i figurą św. Jana do
wód jeziora Klebarskiego oraz mszą
na wodzie, odprawianą przez bisku-
pa na stateczku pełniącym funkcję
ołtarza.
NIE TYLKO IRLANDIA
Po wstrząsającym raporcie o prze-
mocy w kościelnych ośrodkach w Ir-
landii arcybiskup Robert Zollitsch
– przewodniczący Konfederacji Bi-
skupów Niemieckich – przyznał,
że niemieckie siorocińce prowadzo-
ne przez Kościół były „złym miej-
scem” dla wielu dzieci umieszczo-
nych tam w latach 50. i 60. Arcybi-
skup na łamach niemieckiej prasy
przeprosił za to, że „dzieci i mło-
dzież doświadczyli fizycznych i psy-
chicznych cierpień w katolickich sie-
rocińcach”. W Niemczech dzieci by-
ły zmuszane do ciężkiej pracy oraz
karane fizycznie, ale – według ar-
cybiskupa – nie doszło do gwałtów
na masową skalę.
Atrakcja dla fanów Radia Ma-
ryja: startuje nowa sieć: „wRodzi-
nie”. Jej operatorem będzie firma
CenterNet, która podpisała właśnie
umowę z fundacją Lux Veritatis.
Początkowo będzie to usługa na
kartę, następnie planowane są umo-
wy na abonament. CenterNet war-
tość przedmiotu umowy szacuje na
ok. 160 mln zł. Wciąż jednak nie
wiemy, jakie stawki zaproponuje
o. Rydzyk. Rok temu obiecywał bez-
płatne rozmowy z redakcjami TV
Trwam i Radia Maryja oraz dar-
mowe połączenia między abonenta-
mi sieci.
moherowy antysemita lub siwiejący
absolwent drugiej klasy podstawów-
ki, który minimum raz w tygodniu
grzeje kościelne ławki. o.P.
najął pracowników do układania
kostki granitowej wokół kościoła, ale
każda rodzina ma naliczone po 300
zł, które musi łożyć na opłacenie
materiału i całodzienne wyżywienie
pracowników” – donoszą nam para-
fianie. A podobnych donosów ma-
my setki...
JEZUS NA MONECIE
PPr
KURACJA PAPIEŻEM
Dokładnie 12 czerwca, czyli
w dziesiątą rocznicę nawiedzenia Za-
mościa przez JPII , Szpital Woje-
wódzki im. Papieża Jana Pawła II
zorganizował dzień papieski dla pa-
cjentów przebywających na terenie
placówki. W ramach szpitalnych ob-
chodów jubileuszu papieskiej piel-
grzymki i poświęcenia budynku przez
papieża chorzy zostali ubogaceni pro-
jekcją archiwalnego filmu z papie-
skiej wizyty, wykładem bpa Jana
Śrutwy , wernisażem wystawy „Po-
mniki Ojca Świętego Jana Pawła II
w Diecezji Zamojsko-Lubaczow-
skiej”, mszą św. w intencji rychłej
beatyfikacji JPII oraz nowym papie-
skim postumentem ufundowanym
przez Fundację Szpitala.
A wiemy to wszystko od pacjen-
ta ateisty, który twierdzi, że całe
to zamieszanie nie wyszło mu na
zdrowie.
AK
PPr
SPOŁECZNIK
B16 zna się nie tylko na medy-
cynie i antykoncepcji, ale idąc za
wzorem swoich dwudziestowiecz-
nych poprzedników, postanowił stać
się „nieomylny” w kwestiach gospo-
darczych. Pod koniec czerwca ma
się ukazać jego pierwsza encyklika
społeczna Caritas in veritate . W do-
kumencie znajdziemy całą masę tru-
izmów o wartościach w biznesie, do-
bru wspólnym oraz refleksji o eko-
nomii, pracy i biedzie. W związku
z powyższym proboszczowie będą
mogli dalej balować z biznesmena-
mi pod pozorem dyskusji nad bo-
gactwem papieskiej myśli. o.P.
PPr
DRUGI OTWÓR
RYDZYKA
KATOLICY, DO DOMU!
Tadeusz Rydzyk nie ustaje w po-
szukiwaniu wód geotermalnych po-
trzebnych dla ogrzania jego toruń-
skiego imperium medialnego. Wła-
śnie zapowiada rozpoczęcie prac
przy drugim odwiercie. Oczywiście,
przy okazji ubolewa, że państwo nie
chce mu zwrócić 27 milionów zło-
tych wydanych na pierwszy odwiert
i że odmawia konsekwentnie pozwo-
lenia na zorganizowanie masowej
zbiórki kasy na kościelne inwesty-
cje w Toruniu.
Skarbiec Mennicy Polskiej wy-
emitował monetę z wizerunkiem
Jezusa Chrystusa. Na kolekcjone-
rów czekają trzy wersje: srebrna,
srebrna platerowana złotem oraz
złota (w limitowanym nakładzie
1577 sztuk), a więc okazja dla każ-
dego katolika!
Na monecie Grosza Gdańskie-
go Oblężniczego widnieje postać
Jezusa z jabłkiem królewskim
w dłoni.
Niecodzienny apel w Australii!
Oto tamtejszy kler apeluje do swo-
ich owieczek, aby wróciły na łono Ko-
ścioła. Spoty reklamowe o takiej tre-
ści pojawiły się ostatnio w internecie.
Katolicy na antypodach stanowią tyl-
ko 25 proc. mieszkańców, więc pod-
czas mszy kościoły świecą pustkami.
Dlatego tamtejszy kler walczy o każ-
dego ochrzczonego i właśnie dla nich
powstał serwis internetowy Catho-
licsComeHome.
PPr
BS
BEZ WSTYDU
AK
MATKI I CÓRKI
HOSTIA
OD LISTONOSZA
Katolicka Agencja Informacyj-
na donosi, że „ ponad 250 zgroma-
dzeń zakonnych z 36 krajów (...) bie-
rze czynny udział w zwalczaniu pro-
stytucji ”. Na 15–18 czerwca zapla-
nowano w Rzymie kongres, na któ-
rym siostrzyczki będą się chwaliły
efektami owej działalności. Czy są
jakieś sukcesy w nawracaniu „cór
Koryntu” – nie wiadomo, choć 500
zakonnic otrzymało „ specjalną for-
mację do tego typu pracy ”. Progno-
za ewentualnego „zwalczania” nie
jest dla pingwinków zbyt pomyśl-
na. Żywot biskupa Pawła z Prze-
mankowa czy księcia Mszczuja II
pomorskiego (porwali z klasztorów
mniszki na bara-bara) pokazuje bo-
wiem, że łatwiej zakonnicy zostać
dziwką niż odwrotnie. o.P.
No i wygląda na to, że europo-
seł Witold Tomczak postawi na
swoim i uniknie kary za jazdę sa-
mochodem „pod prąd” oraz znie-
ważenie policjantów. 27 czerwca
nastąpi przedawnienie sprawy.
W miniony poniedziałek parlamen-
tarzysta znów nie pojawił się na roz-
prawie w Ostrowie Wielkopolskim,
przedstawiając tradycyjnie świadec-
two lekarskie. Sąd co prawda wy-
znaczył rozprawę na 29 bm., ale
prawdopodobnie na tym się skoń-
czy. Tomczakowi fatalny stan zdro-
wia nie przeszkadzał jednak ani
w aktywnym udziale w kampanii wy-
borczej, ani organizowaniu wspól-
nie z Radiem Maryja nagonki na
rzekomo złośliwy i bezpodstawnie
prześladujący go sąd. PS
PPr
KWIAT JEDNEJ NOCY
Kościół ewoluuje. Tak jest np.
z komunią świętą, którą teraz bę-
dzie dostarczać nawet... listonosz!
Inicjatywa wyszła z Otwartego Ko-
ścioła Episkopalnego, a dotyczy osób,
które z jakiegoś powodu (np. cho-
roba lub starcza niemoc) nie będą
mogły osobiście skorzystać z trady-
cyjnej Eucharystii. Biskup Jonathan
Blake , który wpadł na ten nietypo-
wy pomysł, zapewnia, że hostie bę-
dą pakowane troskliwie i dokładnie,
i oczywiście otrzyma je każdy, kto
złoży zamówienie. Nawet ateista
bądź satanista!
I tu od razu promocja: pojedyn-
czy „Pan Jezus” to wydatek rzędu
2 funtów, ale przy zakupie 500 sztuk
zapłacimy tylko 10 funtów! PPr
SIŁA DWÓCH
NA JEDNEGO
Według podań ludowych mie-
szających tradycję słowiańską i ka-
tolicką, dokładnie o północy w naj-
krótszą noc w roku zakwita kwiat
paproci. Kwitnie jedynie przez chwi-
lę, ale każdy, kto zdoła go zerwać,
ma zapewnione w życiu bogactwo
i szczęście. Ponieważ cudownego
kwiatu paproci strzec mają zastę-
py czarownic i diabłów, wyrusza-
jąc na jego poszukiwania, należy
– zgodnie z ludowymi przepisami
– rozebrać się do naga, przepasać
różańcem, a w ręku cały czas moc-
no trzymać modlitewnik. Po zna-
lezieniu paproci trzeba wokół za-
kreślić krąg kredą, koniecznie tą
poświęconą na Trzech Króli, a na
ziemi rozścielić obrus pochodzący
z ołtarza, przy którym ksiądz od-
prawiał mszę w Boże Ciało. Kiedy
na paproci pojawi się kwiat, czym
prędzej powinno się go delikatnie
strącić, zawinąć w obrus i mocno
zawiązać, by nie zniknął. Komu ta
sztuczka się nie uda, musi spróbo-
wać za rok...
Cała Mława żyła plotkami o bój-
ce przy kartach, do jakiej miało dojść
pomiędzy dwoma miejscowymi pro-
boszczami. Sprawę opisała w końcu
„Gazeta Mławska”, konkludując, że
pogłoski o bójce są fałszywe. Nagło-
śnienia sprawy nie mogą jednak ga-
zecie zapomnieć obydwaj księża
i miejscowa przykościelna elita. Nie
pomogły przeprosiny dziennikarza
– gazecie wytoczono proces, a po
nagonce prowadzonej z ambon na
okolicę padł taki strach, że najbliż-
szy prawnik, który podjął się bro-
nić tygodnik, mieszka w odległości
60 km. Pismo straciło też część re-
klamodawców. Witamy w Polsce
parafialnej...
KATOLICKIE IQ
MaK
Inteligencja dzieli się na spraw-
ność umysłową, klasę społeczną i in-
teligencję katolicką. Ta ostatnia ze-
brała się 6 czerwca na Jasnej Górze,
by pomodlić się za siebie samą, czy-
li... o inteligencję. Kto kwalifikuje
się do tego, by wraz z grupą przy-
jechać na pielgrzymkę do Często-
chowy? Każdy, „byle się poddał wa-
runkom statutu, czyli żeby był ka-
tolikiem (…), natomiast metryka
inteligenckości nie jest konieczna”
uważa Stanisław Latek – czło-
nek zarządu warszawskiej organi-
zacji. Krótko mówiąc, do inteligen-
cji katolickiej może należeć np.:
KSIĄDZ DYKTATOR
Tak mówią parafianie o swoim
proboszczu. Powód? W opinii nie-
których wiernych jest tyranem, któ-
ry kocha władzę i pieniądze. Miesz-
kańcy czeszewskiej parafii (woj. wiel-
kopolskie) skarżą się, że ich pro-
boszcz pipolami nazywa parafian pa-
lących papierosy i pijących piwo.
Inne kontrowersje wzbudziła...
ukryta kamera na śmietniku (żeby
każdy wiedział, że porządek musi
być). Najbardziej bulwersują jed-
nak obowiązkowe datki: „Proboszcz
AK
MSZA ZAMIAST
MIŁOŚCI
Księża dyskredytują anglosaskie
walentynki, podobnie jak zapomi-
nają w czerwcu o słowiańskiej tra-
dycji nocy Kupały, lansując za to
obce Słowianom uroczystości ku czci
św. Jana. Zamiast sobótkowych
120771831.016.png 120771831.017.png 120771831.018.png 120771831.019.png 120771831.020.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin