WOLA.DOC

(32 KB) Pobierz
WOLA

WOLA.

 

Jezus jest drogą prowadzącą do życia. Jego osoba. Jego gesty, słowa stanowią nowe prawo dla tych, którzy idą razem z nim. Miłość, błogosławieństwa, przykazania stanowią podstawowe reguły, które kierują wyborami chrześcijan. Szlak katechetyczny pragnie doprowadzić do odkrycia moralnego życia chrześcijańskiego, jako działania inspirowanego miłością: do poznania przykazań, ich znaczenia dla życia chrześcijańskiego, okazywania zaufania, wierności, zaangażowania, miłości do Boga i bliźnich; do zobowiązania się do życia zgodnie z przykazaniami.

 

Kraina zioła o nazwie «chcę»

Lao, Dado i Pamela marudzili przeglądając książki i zeszyty. Od czasu do czasu mamusia ukazywała się w drzwiach i spoglądała na swe ukochane dzieciaki. Wincenty, nazywany Lao, uczeń 5 klasy szkoły podstawowej, zmagał się

z zupełnie niezrozumiałymi obliczeniami "siedem razy sześć... czterdzieści i coś tam... Siedem razy siedem... czterdzieści i coś tam jeszcze... Przecież wymyślili kalkulatory, do licha!". Ryszard, nazywany Dado, piąta klasa szkoły podstawowej, wybuchnął: "Wyobraź sobie, chcą się dowiedzieć, czy Napoleon zwyciężył czy przegrał pod Waterloo. Wolę, żeby wygrał, lubię go!". Dwunastoletnia Pamela wtrąciła: "Czy pozwolicie mi wreszcie uczyć się spokojnie?". I zaczęła uważnie czytać swoją książkę do religii: "Zacheusz był niski i dlatego wspiął się na sykomorę... Syko... co to jest?".

Lao przerwał: "Dość, chcę zobaczyć telewizję!". "Nie ma mowy", wtrąciła mama z kuchni. "Ale już tak długo się uczymy!" zaprotestował Dado. "Dokładnie 7 minut i 24 sekundy" -  zauważyła nieubłaganie mama. «Ja chcę...", spróbowała Pamela. "Ziele „chcę" nie rośnie nawet w ogrodzie króla!", dało się słyszeć z kuchni.

Później, po kolacji, trojka dzieci zaczęła walczyć o pilota, korzystając z nieobecności ojca. "Chcę zobaczyć kowbojów", krzyczał Lao. "Ja chcę oglądać

mecz" wrzeszczał Dado. "To mój wieczór. Do mnie należy wybór...", lamentowała

Pamela. "Rację ma Pamela" zauważyła mama. "To jej wieczór. Ona może wybrać program". "Ale ja chcę...", zaprotestował Lao. "Ziele „chcę" nie rośnie

nawet w ogrodzie królewskim" - stwierdziła mama. "Uffa!", westchnął Lao. "Uffa!"  powtórzył Dado. Bardzo niezadowoleni bracia zgodzili się wreszcie popatrzeć na serial wybrany przez starszą siostrę. Film okazał się nudny i cała trójka zaczęła ziewać. Ale gdy mama zawołała: "Dzieci, do łóżek!"/ sprzeciw był jednogłośny. "Chcę jeszcze oglądać!", zaczął Lao. "nie chce mi się spać i chcę zaczekać na tatusia...", wołał Dado. "Ziele „chcę"...", powtórzyła zdecydowanie mama. "...nie rośnie nawet w ogrodzie królewskim - ale jakże sympatyczny jest ten król", protestowała Pamela. naturalnie nic nie dało się uzyskać i trójka dzieci rozpoczęła "operację łóżko".

 

Magiczna pałeczka

Pamela rozebrała się powoli. Dzień był nieprzyjemny. Pani nauczycielka dwa razy ją upomniała, przy stole tatuś kazał jej zamilknąć, by wysłuchać braci. Katechetka wybrała ją do przeczytania na głos, a ona nie miała na to ochoty. Dorośli, gdyby ktoś wydał im tyle rozkazów, zezłościliby się! "Och! Gdyby istniał kraj, w którym można by robić wszystko, co się chce...", pomyślała podciągając kołdrę aż po

brodę. Czuła się dobrze z głową wtuloną w świeżą pościel. Leżała trochę z otwartymi oczyma, potem wydawało się jej, że promień światła przecisnął się pod drzwiami, prześcieradło nadymało się i przypominało niebieskie niebo,

stolik nocny wydłużył się i pokrył gałązkami, i liśćmi. Wśród listowia był jakiś człowieczek ubrany w białą koszulę, który ją pozdrowił. Poznała go.

"Dzień dobry, Zacheuszu». "Witaj w ogrodzie ziół o nazwie „chcę"".

"Czy to właśnie to ziele?". "Oto twoja magiczna pałeczka... Tutaj wszyscy posiadają pałeczkę magiczną. Jest to gałązka sykomory". Człowieczek podał Pameli gałązkę. "Dzięki niej możesz robić wszystko, co zechcesz. Wystarczy poruszyć gałązką i wymówić słowo „chcę"". Pamela znalazła się w przepięknym ogrodzie, gdzie biegało mnóstwo dzieci. Dwoje przebiegało koło niej. "Cześć, Pamelo!". To był Dado i Lao. Dziewczynka poszła za nimi. "Tu jest cudownie!", powiedział do niej Dado. "Wystarczy powiedzieć „chcę" i wszystko układa się

tak, jak tego chcesz. Nie ma tu nikogo, kto by krzyczał na ciebie i kazał ci coś robić". "Popatrz!", zawołał Lao. Poruszył gałązką i powiedział: "Chcę, by niebo stało się zielone". I niebo nabrało pięknego zielonego koloru. "Bardziej podoba mi się niebo niebieskie", stwierdziła Pamela. I znów niebo stało się niebieskie.

"Zróbmy sobie podwieczorek!", zaproponował Dado. "Chcę, by pojawiła się piękna biało-czerwona serweta", zawołała Pamela. "I niech się zjawi stół z żółtymi krzesłami", krzyknął Lao. Przed nimi stanął wspaniały stół z biało-czerwonym obrusem i żółtymi krzesłami. "Teraz niech się pojawią: trzy torty, 56 bułeczek o różnych smakach i 12 oranżad", zarządził Dado. Wszystko to pojawiło się na stole.

Klaszcząc w ręce, trójka dzieci rzuciła się na torty, ale jakaś dziewczynka o rudych włosach przechodziła w tym momencie i poruszyła gałązką, rozkazując: «Chcę, by wszystko zniknęło!". Pamela, Dado i Lao znaleźli się na zielonej trawie.

"Dlaczego?", spytali. "Dlatego, że ja tak chcę!" odpowiedziała dziewczynka o rudych włosach. W tym momencie pojazd ciągnięty przez 20 psów najechał na nią, przewracając ją. "Dobrze jej tak!", powiedział Lao. Pojazdem kierował piegowaty chłopczyk. "Musisz uważać!», upomniała go Pamela. "Chcę jeździć tam, gdzie mi się podoba!", odpowiedział chłopiec i polecił psom, by przejechały właśnie

tam, gdzie stało rodzeństwo. Dzieci zaczęły uciekać, by nie spotkać się z jadącym pojazdem. Zatrzymały się na skraju łąki, na której rozgrywał się mecz

piłki nożnej. Dado zapragnął włączyć się do gry, gdyż piłka nożna była jego pasją. Naturalnie przed wejściem na boisko wymówił magiczną formułkę: "Chcę mieć strój Juventusu!». I oto miał na sobie biało-czarną koszulkę, niespodzianka nastąpiła wkrótce. Wszyscy grający mieli piłkę i krzyczeli: gol! "Przecież potrzebna jest tylko jedna piłka", próbował powiedzieć Dado. Jakiś chłopczyk przebiegł obok niego w koszulce z napisem Lazio i wziął piłkę do ręki. "Mię wolno tak!", zaprotestował Dado. "Ale ja tak właśnie chcę!", odpowiedział chłopiec.

Dado wrócił do rodzeństwa, które siedziało na skraju boiska. Zbliżyła się dziewczynka o blond warkoczykach i zadartym nosku. Zamachała gałązką sykomory i zaśmiała się: "Chcę, żeby zaczęło padać!". Straszna ulewa spadła na

trójkę dzieci. Pamela zareagowała: "Chcę, by zaświeciło słońce!". I wszystko powróciło do normy. Dzieci westchnęły. "Wcale mi się to nie podoba", powie-

dział Lao. "Nie można nawet bawić się", ciągnął Dado. "Ten król jest rzeczywiście antypatyczny", stwierdziła Pamela. "Sykomora też nie jest dobra". Jednym zamachem wyrzuciła gałązkę. Ręka uderzyła w obudowę łóżka i dziewczynka obudziła się.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin