Phillips Tori - Dwunasty rycerz.rtf

(998 KB) Pobierz

Tori Phillips

 

Dwunasty Rycerz

 

Analogia

Najpiękniejsza Pora Roku 03


ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

Zamek Snape, Northumberland, Anglia

Listopad 1553 roku

 

Mam już dość twoich humorów!wykrzyknął sir Guy Cavendish. – Czy tego chcesz, czy nie, do lutego będziesz miała męża.

Alyssa popatrzyła na ojca z niedowierzaniem. Ten nadzwyczaj spokojny człowiek po raz pierwszy dał upust cholerycznemu temperamentowi Cavendishów. Wzięła głęboki oddech i powiedziała stanowczo:

Tato, nie wyjdę za żadnego, którego zamierzasz mi kupić. Mąż to nie gęś na jarmarku.

Guy z zakłopotaniem pogładził podbródek.

Gdybyś postarała się być taka miła i łagodna jak twoja siostra, nie musiałbym do twej ręki wabić kawalerów królewską fortuną.

Mais oui wtrąciła lady Celeste. – Prawdziwa piękność, moje dziecko, zaczyna się w sercu i z niego promienieje na ludzi. Tylko w taki sposób możesz zdobyć miłość mężczyzny. – Mówiąc to, zerknęła z uśmiechem na swego postawnego małżonka.

Alyssa z miną męczennicy wzniosła oczy do nieba. Dlaczego jej mądrzy rodzice stali się nagle tak uparci i zaślepieni?

Nie będę się błaźniła, aby zapolować na jeszcze większego błazna. A poza tym nie jestem Gillianoświadczyła wyniośle.

Czy oni nie rozumieli, jak bardzo nienawidzi tego, że jest bliźniaczką? Mierziło ją, że postrzegana jest jedynie jako połówka całości, jako skrzywione lustrzane odbicie słodziutkiej, idealnej w każdym calu Gillian, z tymi jej rozkosznymi uśmieszkami i gębą pełną gładkich słówek. Chciała, aby wreszcie dostrzeżono w niej osobę obdarzoną własnymi, niepowtarzalnymi cechami. Dlatego uparcie szła pod prąd rodzicielskich oczekiwań, cierpiąc kary, wiecznie niezrozumiana i niedoceniana, i nieustannie porównywana do Gillian. Te przeciwności losu, miast kruszyć opór, umacniały buntowniczą postawę Alyssy. Celeste z westchnieniem pochyliła się nad robótką.

Masz rację, córeczko, nie jesteś Gillian, a szkoda. Twoja siostra jest szczęśliwą żoną, a wkrótce z bożym błogosławieństwem zostanie matką. Czy nie pragniesz tego samego dla siebie, cheriel Czy nie chcesz być kobietą spełnioną?

Jasne, że chce! Ale nie z mężczyzną, którego kupi jej ojciec.

Nie pójdę za byle gburaburknęła. Guy zacisnął usta.

Co aż tak bardzo nie podobało ci się w sir Nathanielu Falwoodzie, że ustroiłaś go w kołnierz z jego własnej lutni, rozbijając mu ją na głowie? Przecież pochodzi z szacownego rodu.

Alyssa prychnęła ze wzgardą.

O tak, ma przystojną twarz, ale za to pokrętny umysł. Wychwalał moją urodę, a na boku wypytywał ciebie o posag. Twój majątek interesował go bardziej niż moja osoba.

Sir Cavendish nerwowym ruchem przeczesał palcami siwiejącą czuprynę.

Nie dałaś lordowi Falwoodowi szansy, by mógł się wykazać.

Nie musiałam słuchać tej śliskiej kreatury, żeby wiedzieć, co ma do powiedzenia. Powinieneś być mi wdzięczny, że uchroniłam twoje włości od jego brudnych łap.

Ojciec słuchał jej słów z widoczną irytacją.

Dosyć pyskowania, moja panno!uciął. – Naprawdę znużyły mnie te utarczki. Masz już dwadzieścia dwa lata i jak okiem sięgnąć, nie widać żadnego kawalera, który byłby tobą zainteresowany. Jeśli dalej będziesz trwać w oślim uporze, tak bardzo skwaśniejesz, że nawet moje złoto nie osłodzi ci staropanieństwa. Już podjąłem decyzję. Zbliża się Boże Narodzenie i zaproszę do zamku tylu młodych ludzi, ilu tylko da się zwabić dużym posagiem. A dwunastego dnia po świętach zaręczysz się z jednym z nich!

Alyssa zamierzała zaprotestować, lecz gdy ujrzała ostrzegawcze spojrzenie matki, nie powiedziała ani słowa, tylko kipiąc gniewem, obróciła się na pięcie i wybiegła z sali, by zaszyć się w swej komnacie. Rzuciła się na łoże i przytuliła ulubionego kota, który wylegiwał się wśród poduszek.

Mika, jak oni mogli mi to zrobić?łkała bezgłośnie, wtulając twarz w miękkie futerko. – Och, żeby w tym roku adwent nigdy się nie skończył...

 

Dwór królowej Marii I Tudor, Greenwich pod Londynem

Listopad 1553 roku

 

Sir Robert Maxwell, słysząc swoje imię, z trudem oderwał wzrok od szachownicy, bo właśnie analizował szczególnie trudny ruch. Uśmiechnął się, widząc zdążającego ku niemu przyjaciela.

Witaj, Nate! Szybko wróciłeś. Myślałem, że dłużej zabawisz na zalotach.

Sir Nathaniel Falwood usiadł naprzeciwko druha.

Daj spokój, Rob! Cieszę się, że uszedłem z życiem.

Co, przeszła ci ochota na żeniaczkę? Nate dotknął świeżej blizny na policzku.

Każdemu by przeszła, gdyby spotkał taką dziką kocicę. Nie dziwota, że ojczulek obiecał tłusty posag.

Robert w zamyśleniu obracał w palcach wykonaną z kości słoniowej figurę królowej.

Naprawdę?

Przystojną twarz Nate’a wykrzywił grymas.

Mało tego, słyszałem, że szanowny papa podniósł stawkę. Posłuchaj tylko: dwanaście tysięcy funtów z brzęczącej monecie i ziemia, która daje co najmniej dwa tysiące rocznej renty. Lord Cavendish zaprasza na święta wszystkich chętnych do swego zamku.

Fiuu! Robert gwizdnął przez zęby. Choć nie należał do biednych, posag panny Cavendish zrobił na nim wrażenie.

Czy to jakaś poczwara? Nate energicznie pokręcił głową.

Nie, wręcz przeciwnie, ona jest prawdziwą pięknością. Krucze włosy, oczy koloru niezapominajek, wysoka, smukła, pięknie wcięta w talii, a piersi ma krągłe jak jabłka... Przynajmniej tak mi się wydaje, bo nie pozwoliła mi dokładniej się przyjrzeć.

Może jest nazbyt nieśmiała?

Hm, nieśmiała, dobre sobie... W tym sęk, że to pyskata jędza z piekła rodem.

Robert zdecydowanym ruchem odstawił figurę.

Nie jest skromnym dziewczęciem? Żadnych chichotów, rumieńców? Nie jąka się z wrażenia, ani nie zapomina języka w gębie?upewnił się.

Nate zaśmiał się gorzko.

Nic z tych rzeczy, wierz mi! Grzeczność i dworne maniery to dla Alyssy Cavendish całkiem obce pojęcia. Jest ostra jak pieprz i kwaśna jak ocet. Gdyby zechciała się uśmiechnąć, mogłaby obłaskawić jednorożca, ale nie dane mi było ujrzeć jej uśmiechu, poza... – Urwał nagle.

Poza? niecierpliwił się Robert. Ta urodziwa wiedźma na wydaniu coraz bardziej go intrygowała. – Kiedy się więc uśmiechnęła?

Kiedy rozbiła mi lutnię na głowie, wrzeszcząc, że fałszujęz pewnym ociąganiem wyznał Falwood. Cóż, taka przygoda nie przysparzała mu chwały. – Zaiste, kto nazywają damą, całkiem mija się z prawdąprychnął.

Robert rozparł się wygodnie...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin