Wspomnienia z wojska.doc

(30 KB) Pobierz
Z samego rana postanowiłem, że oddam się całkowicie kurestwu

Do wojska trafiłem zaraz po skończeniu zasadniczej szkoły zawodowej. Miałem wtedy 19 lat i jeszcze mało wiedziałem o prawdziwym życiu. To, że jestem gejem, wiedziałem już od czternastego roku życia, i wcale mi to nie przeszkadzało. Oczywiście nie przyznawałem się do tego, a to z tego powodu, że miejscowość, w której mieszkałem, była klasyczną pipidówką, zabitą na dodatek deskami. Całe moje życie erotyczne ograniczało się jedynie do pokątnego walenia konia: w ubikacji, pod kołdrą czy podczas wędkowania nad rzeką.

W szkole było nieco inaczej. Chłopcy robili sobie głupie żarty polegające na łapaniu się za jaja albo obmacywaniu po­śladków, szczególnie podczas wycieczek. Walenie konia do­prowadziłem do perfekcji, ale wkrótce przestało mi to wy­starczać. Z kumplami pożyczaliśmy filmy video, wiadomej treści, ale tam wszystko było hetero, no, może od czasu do czasu trafiło się jakieś pierdolenie męsko-męskie, ale była do rzadkość. Taki erotyzm pozostawał tylko w sferze marzeń. W szkole nie znalazłem osoby podobnej do mnie, a może nie miałem śmiałości sprowokować sytuacji, w której taka oso­ba by się ujawniła.

Dopiero w wojsku wszystko się zmieniło. Już podczas wcielenia wpadł mi w oko wysportowany chłopak, obcięty prawie na łyso, o nienagannej figurze i bosko długich no­gach. Miał sylwetkę Apolla belwederskiego, uwypukloną ob­cisłymi dżinsami. Miał poza tym na sobie biały bawełniany podkoszulek i czarną skórzaną kurtkę.

Podstawowe badania lekarskie, polegające na mierzeniu, ważeniu i spirometrii, zakończono w bardzo szybkim tempie - pic na wodę fotomontaż, byle tylko wcielić. Potem fasowa­nie mundurów. Wszyscy nadzy. Niektórzy dłońmi zakrywali swoje skarby, ale większość nie miała takich problemów, a ten, który wpadł mi w oko, nie miał ich zupełnie, szczegól­nie że kutas tego chłopaka był niespotykanych rozmiarów, zaś jaja były co najmniej wielkości kurzych jaj. Niektórzy spoglądając w kierunku tego zjawiska podśmiewywali się je­den do drugiego, lecz ja wiedziałem, że w duchu zazdrosz­czą mu tych rozmiarów.

Los chciał, że obaj trafiliśmy do tej samej kompanii. Mało tego, do tej samej sali. Już pierwszej nocy zauważyłem, że koc, którym przykryty był chłopak, jest nienaturalnie podnie­siony w okolicach, gdzie znajdowały się jego genitalia. Zaraz potem zauważyłem, że chłopak rusza ręką, i wtedy byłem już pewien, co on robi - sam też zacząłem się onanizować, a kiedy dochodziłem już do orgazmu, zacząłem wzdychać.

Nigdy nie potrafiłem się opanować podczas walenia konia. Wszyscy spa­li, tylko nie on. Usłyszał moje westchnienia i spojrzał w moim kierunku. Doskonale wiedział, o co chodzi. Uśmiechnął się i kontynuował bicie swojego konia. Kiedy się spuszczał, stękał tak jak ja. Przynajmniej tyle mieliśmy ze sobą wspólnego.

Rano, po zaprawie i zaścieleniu łóżek, podszedł do mnie i zapytał:

- Często sobie walisz konia?

- Chyba jak każdy - odpowiedziałem.

- Ja to robię nałogowo i przy każdej okazji, tylko nie mów nikomu.

- To cały czas jesteś podniecony? Ja jak sobie zwalę, to mam na jakiś czas spokój - poinformowałem go, zaintrygowany.

- A co ja poradzę, że tyle potrzebuję? W szkole waliłem na każdej przerwie i nie mogłem się doczekać końca lekcji.

- Przy takiej pale to wcale się nie dziwię - odpowiedziałem.

- Waliłeś sobie konia przy kimś? - zapytał.

- Nigdy, a ty?

- Ja tak, przy kumplach z klasy. Nawet płacili mi, aby zobaczyć mojego chuja.

- To pewnie nieźle zarobiłeś.

- Nie narzekam. Poznałem nawet chłopaka, który brał mi do buzi i łykał spermę.

Co pewien czas spoglądałem na jego majtki, całkowicie wypełnione mięchem, jakie posiadał w kroczu. Oczywiście za­uważył to i zaproponował:

- Możemy sobie walić razem. Jak tego nie robiłeś, to cię na­uczę. Może nawet nie wiesz, ale jest to o wiele przyjemniejsze niż robienie kapucyna w samotności. Pójdziemy do kibla po sprzątaniu rejonów, jak będzie przerwa na papierosa. Dobra?

Jeszcze raz spojrzałem na jego majtki i zgodziłem się. Nawet kiedy włoży t na siebie moro, jego rozporek stanowił jedną wiel­ką górkę. Marzyłem w podświadomości, by mieć taką pałę i ja­ja jak on.

Szybko posprzątałem przydzielony mi rejon i poszedłem do kibla. On już tam czekał. Weszliśmy do kabiny i zamknęliśmy drzwi na zasuwkę. Był cholernie podniecony - szybko zsunął z siebie spodnie i majtki, i pokazał mi swego sterczącego jak drąg kutasa. Był wielki. Niejeden pornomodel nie powstydziłby się takiego, a jaja jeszcze większe. Rzeczywiście, tak jak podejrzewałem, wielkości kurzych jaj.

Zaczęliśmy sobie bić.

- Chwyć mnie za jaja - poprosił, a ja nie mogłem się oprzeć. Po raz pierwszy w życiu trzymałem w ręku takie monstra.

Ugniatałem je bardzo silnie, miętosiłem, a jego penis stawał się coraz większy i większy.

- Masz chyba jak Rasputin - stwierdziłem.

- Wal go - zaproponował.

Ująłem jego chuja dłonią i zacząłem go onanizować. Był twardy jak stal. a jaja pod wpływem wysokiej tem­peratury panującej w kabinie, w której znajdował się kaloryfer, obwisły mu do dołu i potęgowały efekt ich wielkości.

- Wydupcz mnie - oznajmił.

Poczułem się nieco głupio. W końcu jeszcze nigdy nie ruchałem, a na pewno nie ruchałem chłopaka.

- Wydupczysz mnie? - zapytał.

- Ale jak?

- Normalnie. W kichę. Tylko nawilżę ci pałę.

Mój kutas stał dość okazale. Chłopak pochylił się i włożył go sobie do ust. Ssał przez chwilę, a potem przerwał i powiedział:

- Tylko się nie spuszczaj, bo chcę poczuć go w swo­jej dupie.

Kiedy byłem bliski spuszczenia się, przerwałem mu ssanie i powiedziałem, że zaraz trysnę. Wtedy on oparł się rękami o muszlę i wypiął swoją jędrną i śliczną du­pę. Mój chuj był cały pośliniony. Palcami zlokalizowa­łem jego odbyt, a potem powoli, etapami wsuwałem swojego stojącego penisa w czeluście jego odbytnicy. Kiedy mój worek mosznowy dotknął jego pośladków, poczułem ciepło i teraz mogłem go posuwać. Kiedy go waliłem w dupala, on walił sobie konia ręką. Moje ją­dra obijały się o jego mosznę. Wypełniłem go całkowi­cie i czułem, że mój kutas ciągle pęcznieje. Wreszcie trysnąłem spermą do jego środka, a on doprowadził się do orgazmu dłonią. Strugi spermy wydobywały się seriami z jego penisa. To, co pozostało, rozsmarował sobie po genitaliach.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin