Studnie Przodków.txt

(437 KB) Pobierz
tytu�: "STUDNIE PRZODK�W"
autor: Joanna Chmielewska

Data wydania : 1979 r.
Roku pa�skiego 1876 szesnastoletnia Katarzyna Bolnicka uciek�a
z domu. �ci�le bior�c nie z w�asnego domu, a z wytwornej siedziby
swoich hrabiowskich pociotk�w, gdzie nabiera�a og�ady i uczy�a
si� eleganckich manier. Nakichaw-szy na og�ad� i maniery, zmyli�a
stra�e i p�n� noc� wylaz�a przez okno spi�arni, nast�pnie za�
przez dziur� w ogrodzeniu. Za dziur� czeka� dziarski m�odzian,
dzier��cy kr�tko przy pysku zniecierpliwione konie, �atwo zatem
odgadn��, po co Katarzyna uciek�a. Chwila to by�a wielce
romantyczna, p� ksi�yca �wieci�o upojnie, wiosenny wiatr p�dzi�
po niebie ob�oki, w m�odzie�cu ogni�cie gorza�y rozmaite uczucia
i Katarzynie wszystko razem podoba�o si� nadzwyczajnie. Nad
skutkami ucieczki nie zastanawia�a si� ani przez chwil�, a
sumienie mia�a spokojne, poniewa� zakochany wielbiciel zadba� o
moraln� stron� przedsi�wzi�cia i um�wiony ksi�dz ju� czeka�. �lub
wzi�li o �wicie. Do m�owskiego domu dotarli nie tak od razu. Pan
m�ody mimo amor�w zachowa� resztki przytomno�ci umys�u i ko�ata�y
si� w nim mgliste niepokoje w kwestii wra�enia, jakie nowa
siedziba mo�e uczyni� na ma��once �wie�o wyrwanej z hrabiowskiego
pa�acu. P�ta� si� zatem po okolicznych karczmach i ober�ach, jak
d�ugo m�g�, usi�uj�c odwlec niepokoj�c� chwil�. Zw��czy� tydzie�,
d�u�ej si� nie da�o i owa chwila nadesz�a. Z�e przeczucia okaza�y
si� s�uszne, Katarzyn� widok m�owskiej posiad�o�ci trzasn��
niczym grom z jasnego nieba. We dworze rodzic�w �y�a dostatnio,
w pa�acu ciotki-hrabiny luksusowo, tu za� ujrza�a co� strasznego.
Na skraju zwyczajnej wsi sta�a sobie zwyczajna cha�upa, obszerna
wprawdzie, czteroizbowa, z ogrodem, ale gdzie jej by�o do
rodzicielskiego dworu! Ju� raczej przypomina�a rodzicielsk�
obor�. Jedna dziewka od kr�w i jeden parobek stanowili ca�y
personel us�ugowy. Katarzyna w mgnieniu oka poczu�a si� oszukana,
wykantowana i zgo�a zel�ona. Temperament mia�a ognisty i jak
przedtem wielka mi�o��, tak teraz dzika furia pchn�a j� do
kolejnej ucieczki w tajemnicy. O bladym �wicie naj�a �ydowsk�
bryczk� i uda�a si� do domu rodzic�w. Skutki tego pomys�u okaza�y
si� zgubne, a wynaj�ty pojazd pogr��y� j� ostatecznie, trafi�a
bowiem dok�adnie na chwil� powrotu matki od siostry-hrabiny. Pani
Zofia Bolnicka na wie�� o ucieczce c�rki z jakim� chudopacho�kiem
dosta�a ataku sza�u. Hodowa�a jedynaczk� dla wielkiej przysz�o�ci
i wi�za�a z ni� pot�ne nadzieje, zgromadzi�a dla niej imponuj�cy
posag, po czym wys�a�a j� na dw�r swojej siostry, kt�rej uda�o
si� zrobi� karier� przez po�lubienie prawdziwego hrabiego. Na
owym dworze urodziwa i obrotna Katarzyna mia�a pe�ne szans�
otrze� si� o wielki �wiat, uzupe�ni� edukacj� i znale��
odpowiedniego kandydata na m�a. Pani Zofia ekspensowa�a si� na
kiecki i przypodchlebia�a siostrze, chocia� by�o to sprzeczne z
jej charakterem, wci�� widz�c przed sob� wielkie nadzieje. A
Katarzyna c� uczyni�a? Zmarnowa�a wszystko, wywo�uj�c okropny
skandal i niszcz�c bezpowrotnie �wietlan� przysz�o��, ma�o,
rzucaj�c wr�cz ha�b� na ca�� famili� przez maria� z jakim�
n�dzarzem, mo�e i szlachcicem, ale ca�kiem sch�o-pia�ym.
Natychmiast po otrzymaniu wiadomo�ci o wyg�upie c�rki pani Zofia
uda�a si� do siostry i zrobi�a jej potworn� awantur� z powodu
demoralizacji niedo�wiadczonej dzieweczki. Siostra-hrabina
usposobienie mia�a podobne, odpowiedzia�a zatem nie mniejsz�
awantur�, l��c pani� Zofi� za zaniedbania wychowawcze, kt�re
doprowadzi�y do rozbestwienia g�upiej dziewuchy i takiego
straszliwego skandalu. M�odociana ladacznica wprowadzi�a do
rodziny jakiego� chudopacho�ka z za�cianka, poni�y�a wszystkich
z pani� hrabin� na czele, ha�ba niedopuszczalna, pani hrabina
wyrzeka si� na wieki i siostrzenicy, i siostry! � Noga moja nie
postanie wi�cej w tym zapowietrzonym domu! � wrzasn�a na to pani
Zofia bliska apopleksji. � Mam gdzie� twoje hrabiostwo, ty �lepa
komendo! �winie ci pasa�, a nie cnotliw� panienk� edukowa�! �
Cnotliwa panienka, cha, cha � odrzek�a siostra ur�gliwie i
kontakty familijne zosta�y zerwane. Pani Zofia wr�ci�a do domu,
czerwono maj�c przed oczami. Furia szala�a w niej w pe�nym
rozkwicie. Mo�e by te dzikie uczucia z czasem nieco z�agodnia�y,
gdyby nie to, �e dotar�szy na w�asny dziedziniec pani Zofia
znienacka ujrza�a �r�d�o zam�tu. Na widok wysiadaj�cej z
obskurnej �ydowskiej bryczki Katarzyny, wcale nie zap�akanej ani
te� skruszonej, za to zbuntowanej i w�ciek�ej, owa szalej�ca
furia stwardnia�a nagle na granit. W pani Zofii co� zaskoczy�o,
zderzenie wielkich nadziei z okropn� rzeczywisto�ci� przeros�o
jej si�y, padania do n�g nie przyj�a do wiadomo�ci, z m�em
usi�uj�cym wstawi� si� za c�rk� przesta�a rozmawia�, chleba i
noclegu wprawdzie jej nie odm�wi�a, ale zaraz nazajutrz kaza�a
zaprz�ga� i najlepsz� karet� oraz czw�rk� cugowych koni odwioz�a
j� do �lubnego ma��onka. � Jake� z nim uciek�a, to teraz z nim
�yj! � rzek�a zimno i z zaci�to�ci�. Przy okazji obejrza�a sobie
dok�adnie posiad�o�� zi�cia, po czym o ile granit m�g�by
stwardnie�, o tyle i jej zaci�to�� stwardnia�a. Zostawi�a
rozw�cieczon� i nieszcz�liw� Katarzyn� na podw�rzu mi�dzy
drobiem i swoj� l�ni�c� karet� wr�ci�a do domu, zapowiedziawszy
stanowczo, �e c�rk� na wieki wydziedzicza. Katarzyna podda�a si�
losowi, uczyni�a to jednak w spos�b wysoce oryginalny. Do
rodzic�w nie zwr�ci�a si� nigdy wi�cej. Raz na zawsze, na znak
�a�oby po utraconym �wietnym losie, na�o�y�a czarn� sukni� i do
ko�ca �ycia nie zmieni�a jej kroju ani koloru. Wszystkie kolejne
kiecki sprawia�a sobie takie same. Do owych czarnych
pow��czystych szat, kt�rych treny zmiata�y kurze �ajna z
podw�rza, nosi�a bia�e koronkowe ko�nierzyki, takie� mankiety
oraz bia�e r�kawiczki i w tym stroju zajmowa�a si� wy��cznie
ogrodem. Gospodarstwa domowego nie tkn�a. Ogr�d kwit�, reszta
za� sz�a jak B�g da�. M�� wielbi� j� nieodmiennie wci�� z tym
samym ogniem, czemu nie mo�na si� dziwi�, bo te� istotnie by�a
�liczna. Drobna, szczup�a, czarnow�osa i czarnooka, �ywa, bystra
i wdzi�czna. Dzieci mia�a dziewi�cioro, siedmiu syn�w i dwie
c�rki, i odnosi�a si� do nich podobnie jak do kur, prosi�t i
garnk�w, pozostawiaj�c je w�asnemu losowi. W rodzinie, kt�ra
zerwa�a z ni� wszelkie kontakty, nast�powa�y wydarzenia rozmaite.
Ciotka-hrabina zmar�a bezpotomnie, prze�ywszy swego m�a-hrabiego
o ca�e dwa lata. Skutek tych zgon�w by� do�� nieoczekiwany, bo
hrabina, gruntownie wymazawszy z pami�ci imi� siostry, zapomnia�a
zmieni� testament i pani Zofia Bolnicka odziedziczy�a znienacka
jedn� czwart� hrabiowskiego maj�tku. Nast�pnie zszed� z tego
pado�u samotny krewniak, kt�ry okaza� si� r�wnie bogaty po
�mierci, jak by� sk�py za �ycia. Testamentem wprowadzi� lekkie
zamieszanie, przekaza� nim bowiem ca�o�� swoich d�br c�rce pani
Zofii, Katarzynie, lub jej potomkom. Pani Zofia wci�� jednakowo
zaci�ta uczepi�a si� tego �lub jej potomkom" i nie dopu�ci�a do
obdarowania Katarzyny maj�tkiem, kwesti� potomk�w zobowi�zuj�c
si� za�atwi� sama. Troch� to by�o sprzeczne z przepisami, prawem
i wol� testatora, ale nie istnia� na �wiecie taki notariusz,
kt�ry o�mieli�by si� sprzeciwi� pani Zofii Bolnickiej. Nast�pnie
zmar� ojciec Katarzyny, pozostawiaj�c ca�e mienie do dyspozycji
�ony. Wkr�tce jeden z dw�ch braci Katarzyny zgin�� w pojedynku,
drugi za� przepad� gdzie� w �wiecie. Wreszcie pani Zofia poczu�a
nadchodz�c� staro��. Zaci�ta by�a nadal, ale sumienie zacz�o j�
troch� niepokoi�, do sumienia za� zgodnie przy��czyli si� jej
spowiednik i jej notariusz. Notariusz nie m�g� przebole� owego
testamentu krewniaka i nie dope�nionych powinno�ci, kt�re gryz�y
go w honor prawnika i w zwyk�� ludzk� uczciwo��. Pani Zofia z
wiekiem wprawdzie ma�o z�agodnia�a, wci�� niebezpiecznie by�o
r�ni� si� z ni� zdaniem, o�mieli� si� jednak�e co� tam na ten
temat napomkn��. Kancelari� mia� zamiar w przysz�o�ci przekaza�
synowi i razem z kancelari� chcia� mu pozostawi� nienaruszon�
prawnicz� cze��. Zadawnion� komplikacj� nale�a�o jako� rozwik�a�.
Szczerze m�wi�c, pani Zofia sama nie bardzo wiedzia�a, co ma
zrobi� z niespodziewanie naros�ym maj�tkiem, kt�rego ogrom
wzmaga� jej rozgoryczenie. Doskonale umia�a sobie wyobrazi�, jak
wygl�da�oby �ycie jej bajecznie bogatej, niegdy� ukochanej c�rki,
gdyby si� tak nie wyg�upi�a i nie po�lubi�a byle kogo. Zi��
okaza� si� wprawdzie cz�owiekiem przyzwoitym, ale niezaradnym,
o dzieci umia� si� postara�, ale o mienie dla tych dzieci ju�
nie. Do bani taki zi��, kt�ry wnuki pani Zofii chowa na ch�op�w,
a wszystkiemu winna, oczywi�cie, Katarzyna. Katarzyna stanowi�a
ko�� zgryzoty. Cz�� maj�tno�ci nale�a�a si� jej prawnie, cz��
pani Zofia dawnymi czasy sama dla niej przeznaczy�a. Uzbierany
niegdy� posag wci�� le�a� nienaruszony. Trzeba by�o jako� z tego
wybrn��, r�wnocze�nie da� jej i nie da�, bo da� tak zwyczajnie,
�eby mog�a z tego korzysta�, by�o ponad si�y pani Zofii. Nie
darowa�a c�rce ani swoich zawiedzionych nadziei, ani
niepos�usze�stwa, ani afrontu, na jaki narazi�a j� w hrabiowskim
pa�acu. Testament pani Zofii wypad� zatem nieco osobliwie.
Wyliczywszy starannie wszystko, co mia�a do przekazania, poleci�a
odda� to najstarszej c�rce Katarzyny, z tym �e dopiero po �mierci
matki, lub te� potomkom tej c�rki. Katarzyna do ko�ca �ycia mia�a
trwa� w ub�stwie w tej ch�opskiej cha�upie, kt�r� sobie sama
wybra�a. Wykonawc� testamentu mia� zosta� stary notariusz, po nim
za� ewentualnie jego syn, kt�remu pod gro�b� ojcowskiej kl�twy
nakazano szczeg�ln� dba�o�� o powierzone mienie oraz starann�
piecz� nad spadkobierczyni� nie maj�c� poj�cia, co j� czeka w
przysz�o�ci. Spadkobierczyni chwilowo przestawia�a gary na kuchni
i przegania�a m�odsze rodze�stwo, podj�wszy obowi�zki
gospodarskie i pedagogiczne w zast�pstwie fanaberyjnej mamusi.
Pani Zofia ukradkiem zasi�gn�a informacji o najstarszej wnuczce.
Dowiedzia�a si�, �e charakter, owszem, posiada, energi� wykazuje,
szanuje rodzic�w i trwa w pos�usze�stwie. Wie�ci te sprawi�y jej
niejak� ulg�. Pomy�la�a, �e mo�e ona zrealizuje dawne wielkie
nadzieje i zrobi karier�...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin