ASYSTENTKA KSIĘCIA 7.2.pdf

(32 KB) Pobierz
Asystentka księcia 7.2
„Asystentka księcia” rozdział 7.2
PWB
Kiedy jechałam wzdłuż wzgórza oddalając się od pałacu, poczułam kolejne ukłucie winy.
Bardzo zdziwiło mnie, kiedy dzisiejszego dnia Edward złożył mi wizytę pytając czy nie zechciałabym
spędzić z nim swojego wolnego dnia. Ale nie jest istotne, jak bardzo tego chciałam, już wcześniej
obiecałam Charliemu, że go odwiedzę, minęło tyle czasu, odkąd ostatni raz go widziałam.
Mimo, że nigdy nikomu się do tego nie przyznałam, byłam pewna, że zakochałam się w Edwardzie.
Bezwarunkowo i nieodwołalnie.
Uśmiechy, którymi mnie obdarował, które doprowadzały moje serce do szaleństwa, śmiech, który był
najlepszym dźwiękiem na świecie oraz typ charakteru, o którym nigdy nie myślałam, że mogłabym się
w nim zakochać. Nawet kiedy byliśmy w zatłoczonym pokoju, moje oczy automatycznie odszukiwały
jego i kiedy nasze spojrzenia się spotykały, zastanawiałam się czy mógł zobaczyć jak bardzo go
pragnęłam.
Jednak bardziej zastanawiałam się nad tym czy żywił podobne uczucia do mnie.
Podczas gdy Alice i Rose nie miały problemów z mówieniem wszystkiego otwarcie, Edward nie był
taki w stosunku do nikogo. Ale czy kochał mnie tak jak ja jego?
Westchnęłam, nie potrafiłam wyobrazić sobie związku z Edwardem. Przede wszystkim pochodził z
rodziny królewskiej- nawet jeśli pominęlibyśmy jego nieprawdopodobną sympatię do mnie, byłam
pewna, że istniały jakieś przepisy odnośnie tego z kim mogli lub nie mogli umawiać się członkowie
rodziny królewskiej. To znaczy, tak działo się w przypadku jego rodzeństwa - Rosalie była księżną, a
Jasper synem księcia.
Kiedy wreszcie dotarłam do Charliego, mój spokój wyparował. Wszystkie myśli kłębiły się w mojej
głowie. Zapragnęłam obecności Jaspera, on zawsze potrafił w jakiś sposób wszystkich uspokoić
-Bells!- odezwał się Charlie, wychodząc z domu
-Cześć tato- uśmiechnęłam się. Niezręcznie przyciągnął mnie do siebie. Charlie nigdy nie był skory do
okazywania swoich uczuć, jednak mogłam powiedzieć, że cieszył się, że mnie widzi.
Weszliśmy do domu; gdy tylko się tam znaleźliśmy, wypuściłam oddech, który nie wiedziałam, że
wstrzymywałam. Oczywiście, że w zamku mieszka się wygodnie, ale dobrze być z powrotem w
rodzinnym domu z tatą.
Uśmiechnęłam się, rozglądając dookoła, mówiąc – Cieszę się, Sue wykonała kawał dobrej roboty.
Sue była gosposią Charliego. To miła kobieta, cieszę się, że tata ją zatrudnił, całkowicie nie radził
sobie w pracach domowych.
Charlie uśmiechnął się z zakłopotaniem – Sue zabroniła mi używania pralki po tym, jak próbowałem
jej pomóc. Narobiłem tylko bałaganu.
Roześmiałam się i usiadłam na jednej z kanap w salonie.
- Jak tam w pracy?- zapytał, wręczając mi kubek kawy.
W odpowiedzi wzruszyłam ramionami –Dobrze, a ty jak się miewasz? Tęskniłeś za mną? - Droczyłam
się
-Bardziej niż możesz to sobie wyobrazić –przyznał. Tak czy owak, moja praca nie jest tak interesująca,
wszystko po staremu. A co z tobą? No dalej, opowiedz mi o tym.
-Taato - zajęczałam. Wiele razy opowiadałam Renee przez telefon, co myślę o mojej pracy.
-Bardzo jesteś zajęta?- spytał
-Niespecjalnie. Edward nie potrzebuje wiele, ja tylko trzymam go na właściwym torze. Nic, z czym
bym sobie nie poradziła, to całkiem łatwe.- Nie zakochać się w nim bardziej, to było trudne.
Charlie zacisnął usta, gdy wspomniałam imię Edwarda.
-Co sądzisz o Księciu Edwardzie?- zapytał dezaprobującym tonem.
Westchnęłam, wiedząc, że Charlie nie myśli o nim pochlebnie.
Media początkowo podejrzliwie odnosiły się do jego zmiany ( i dlaczego już więcej nie imprezuje) i
założyli, że ma to cos wspólnego z tajemniczą dziewczyną (znaną jako ja), którą pocałował tej nocy
kiedy poszłam go odebrać. Rozsiali różnego rodzaju plotki- że byłam jego kochanką, że byłam jego
dziewczyną, że byłam jego narzeczoną…
Jednak ostatecznie przyjęli, że nie jesteśmy razem, poza tym jak oświadczenie zostało wydane i teraz
Edward jest przedstawiany w pozytywnym świetle, jednak wiem, że niektórzy ludzie wciąż
podejrzewają, że ta ‘przemiana’ była fałszywa. Charlie oczywiście jest jednym z nich.
-Tato, będę z tobą szczera, kiedy po raz pierwszy go spotkałam, sądziłam, że jest palantem. Ale on
naprawdę zmienił się na lepsze, dlaczego nie możesz dać mu szansy?
- Ponieważ znam ten typ Bello. Ludzie nie zmieniają się tak po prostu.
-Ale on się zmienił- broniłam dalej Edwarda
Przyjrzałam się Charliemu podejrzliwie. Dlaczego nagle zadaje takie pytania? Charlie był mężczyzną
małomównym, ale kiedy już coś mówił, miał zazwyczaj dobry powód.
Skuliłam się, zdając sobie sprawę, że prawdopodobnie próbuje odkryć co czuję do Edwarda. Dzień po
tym jak gazety wydrukowały zdjęcie nas całujących się, byłam mocno przesłuchiwana przez Charliego,
co to wszystko ma znaczyć. Zapewniłam go, że to nic takiego, że to tylko praca jak zawsze cos
wymyśla, ale wiedziałam, że mi nie uwierzył.
Czy byłby w stanie powiedzieć, że zakochałam się w Edwardzie? On prawdopodobnie nie, ale wiem,
że jeśli Renee by tutaj była, wiedziałaby od razu. Była niewiarygodnie spostrzegawcza, jak siostra
Edwarda oraz Rosalie.
Do teraz byłam całkiem pewna, że cały pałac wiedział, co do niego czuje i byłam też pewna, że Jasper
i Emmett założyli się kiedy będziemy razem. Jeśli to kiedykolwiek miało nastąpić.
Charlie i ja kontynuowaliśmy rozmowę chwilę dłużej, ale żadne z nas nie poruszyło już tematu
Edwarda. Tata spytał jak ma się reszta rodziny, szczególnie dopytując się o Alice. Wiedziałam, że ją
uwielbiał; zdążył pokochać ją już po tych kilku razach, kiedy poza Carlislem spotkał resztę rodziny
królewskiej. Właściwie trudno było nie kochać Alice… przynajmniej wtedy, gdy nie wymuszała na
kimś swoich zmasowanych wypadów zakupowych.
Po godzinie spędzonej w domu Charliego, usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
Uśmiechnął się do mnie a ja spojrzałam na niego pytająco.
-Pamiętasz Billego Blacka?
-Twojego najlepszego przyjaciela?
-Tak. Jest w mieście, bo jego syn tutaj mieszka i zaprosiłem go do nas.- wyjaśnił Charlie wstając z
kanapy i podchodząc do drzwi. Dołączyłam do niego kiedy powiedział -"Billy! Minęły wieki!."
Wyszłam na ganek. Przede mną stały trzy osoby.
Jeden z nich był na wózku inwalidzkim i Charlie potrząsał jego rękę z entuzjazmem.
Mężczyzna stojący po środku był wysoki i duży, choć nie tak wielki jak Emmett. Beztrosko podszedł
do przodu i wyciągnął rękę
-Hej Bella, miło Cię znowu widzieć.
- Ciebie też miło widzieć Jacob, minęły wieki.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin