Ignorancja jest nie słuchaniem głosu Boga. Własna praca nad jego rozpoznaniem i motywacja do działania w korzystaniu z niego dla aktywnego własnego rozwoju są indywidualną sprawą i decyzją każdej osoby. Jakiś czas temu uczestniczyłem w warsztatach dotyczących ignorancji, prowadzonych przez Basię Mieloch. Ich celem było rozpoznanie, co ignorancja powoduje i co sprzyja uwolnieniu się od niej. Artykuł jest częściową relacją z tych zajęć.
Jednym z pierwszych ćwiczeń było wypisanie negatywów, jakie łączą się osobom z ignorancją boskości. Według uczestników było to: nieodpowiedzialność, niezgoda, nieprawda, brak szacunku, zaprzeczenie boskości, szkodzenie sobie, niedocenianie, odrzucenie, zamknięcie, niesłuchanie, nie bycie w kontakcie ze sobą. Takie zidentyfikowanie negatywów pozwala na uświadomienie sobie, z jakimi pozytywami - przeciwnymi do tych negatywów, warto pracować w danym temacie. Odnośnie ignorancji uczestnicy wymienili: wiedzę i mądrość, docenianie, przyjęcie siebie, akceptację, szacunek, umiejętność słuchania z głębi serca i przy tym wolność od zachłanności na słuchanie byle czego i byle więcej. Szczególnie ważna jest tu mądrość. Ta boska cecha moim zdaniem jest najbliższa temu, co przeciwne ignorancji boskości. Basia postawiła znak równości między miłością a mądrością. "Poczuj to, a zobaczysz, że twoje uczucia oznaczają poznanie" - powiedziała. To jest umiejętność słuchania z głębi serca. To jest odpowiedź Boga na stawiane przez nas pytania. Tylko poprzez uczucia wyższe, dostrajanie się do nich, można poznać prawdę o sobie i świecie. Warto rozwijać boskie cechy jak prawda, rzeczywistość i mądrość, czyniąc z nich np. tematy medytacji. Zrozumienie nie przychodzi poprzez logikę, ale poprzez serce.
Ważne jest, skąd czerpiemy mądrość. Bardzo przydatna w tym jest świadomość rozróżniająca. Im bardziej rozwinięta, tym lepiej dobieramy sobie książki, nauczycieli, kursy. Łączy się ona ze zdolnością rozróżniania wibracji energii. Pozwala nam na rozróżnienie, co jest dla nas najkorzystniejsze dla naszego dobra najwyższego. Ważne jest też, z czym się utożsamiamy. Samo utożsamianie kojarzy mi się z uzależnianiem się. A warto być w pełni niezależnym. Jest jeden przypadek, kiedy warto się utożsamiać. To tożsamość z Bogiem, z najwyższą prawdą o sobie. Podtrzymywanie negatywów, rozmyślanie o nich, o przeszłości, to utożsamianie się z przeszłością i emocjami. A to oznacza ignorancję boskości. To tak, jakby odrzucać boskość. Prawda jest w chwili bieżącej, tu i teraz. To w tej chwili rodzi się mądrość. To w chwili obecnej jest przestrzeń, w której można otworzyć się na mądrość. Życie przeszłością, obawami na temat przyszłości, co związane jest z przeszłymi doświadczeniami, to powielanie przeszłości w przyszłości. Wtedy życie jest takie, jakie było do tej pory. Nowe, lepsze życie można tworzyć tylko w oparciu o boską mądrość. Tylko wtedy, gdy np. podczas medytacji pozwalamy wpuścić do swojego wnętrza światło, jasność, mądrość, miłość. Wtedy życie staje się świeże i nabiera barw. Wtedy żyjemy. "A gdzie jesteś tu i teraz, żeby wychwycić, co jest w Tobie?" - zapytała Basia.
Wolność od ignorancji, to przejawianie własnej woli. Swojej prawdziwej woli. Jeżeli realizujesz wolę innych, niezgodną z Twoimi celami, jeżeli jest to dla Ciebie ciężarem, to żyjesz w ignorancji dla własnej woli. Własna wola ujmowana w najczystszym ujęciu, to również wola Boga, służąca Twojemu dobru najwyższemu. Ignorowanie własnej woli, to ignorancja boskości. Ja odkryłem, że realizowałem wolę innych ludzi z lęku przed odrzuceniem mnie, po to, aby się przypodobać, być "w porządku" wobec innych. Wyszła więc też moja nie akceptacja siebie. Uzdrowienie tego, to przebaczenie sobie uzależniania się od opinii i aprobaty innych, praca z bezpieczeństwem i akceptacją siebie. Wzrost akceptacji powoduje wzrost samooceny. Wzrost samooceny sprawia, że coraz bardziej szanujemy siebie i zauważamy własne potrzeby, własne cele. Już nie wyrzekamy się części siebie na rzecz innych osób. Korzystają na tym również inni. Płynie od nas radość i czysta chęć dzielenia się z innymi (już bez wymuszania i presji) tym, co w nas najlepsze. Coraz bardziej jesteśmy ze sobą i coraz bardziej jesteśmy bliżsi Boga w nas.
Uczestnicy mówili, że odczuwali podczas zajęć opór. Pojawiał się, gdy chcieliśmy otworzyć się podczas procesów w parach lub grupach, lub też podczas medytacji na coś lepszego, na wyższą energię, którą niesie ze sobą np. czystość, akceptacja, szacunek i miłość. Opór to podświadoma ignorancja. Prowadząca określiła opór jako skutek poczucia niegodności, nie zasługiwania, jako konsekwencja poczucia winy i lęku przed otwarciem się. Jeżeli w podświadomości są takie wzorce, to będzie ona opierać się temu lepszemu, co już teraz chcemy sobie dać. Przejawia się to np. na zajęciach w postaci zmęczenia, znużenia, napięcia, bólu głowy. Warto wtedy dotrzeć do pierwotnych przyczyn niegodności, wybaczyć je sobie i napełniać się zasługiwaniem, godnością, niewinnością. Zwykle za oporami stoi ciąg przyczyn, na które składają się negatywne zdarzenia powstałe najczęściej w poprzednich wcieleniach. One powodowały chęć odpokutowania, ukarania siebie, dalej wyrzeczenia, niegodność, nie zasługiwanie, poczucie straty i braku tego czego się wyrzekliśmy, a czasami dalej lęku, bezsensu życia i depresji. Bezsens życia i depresja to brak wewnętrznego ciepła, miłości i radości. "Jeżeli miłość, mądrość zapanują nad umysłem, będziemy doświadczać siebie prawdziwego" - stwierdziła Basia. Wtedy znikają opory. Boska energia płynie przez nas bez oporów, bez blokad, bez wysiłku, zasilając nas nieustannie ciepłem, radością, zadowoleniem, mocą itd.
Basia mówiła też o konfrontacji ze sobą, o tym, że życie w ignorancji wzmacnia lęk przed konfrontacją. To tak, jakby się udawało, że czegoś nie ma, a co faktycznie jest i wpływa negatywnie na nasze życie. Mi konfrontacja kojarzy się z walką, ze zmaganiem się. Dla mnie to, co dzieje się na zajęciach, jest spotkaniem ze sobą, z zawartością swojego umysłu. Aby wiedzieć z czym pracować, warto to poznać. Wychodzą wtedy smutki, żale, poczucie krzywdy, lęki. Często uczestnicy zajęć płaczą. Takie emocje pojawiają się zwłaszcza podczas sesji regresingu. Wtedy odliczając można pouwalniać się od tych negatywów. Ważna potem jest medytacja, aby nie pozostawać w tych niskich wibracjach.
Ciekawym ćwiczeniem było wybranie sobie przedmiotu, na który każdy z nas zwrócił uwagę. "Myślałam, że to jest takie trudne, niemożliwe do ściągnięcia" - powiedziała dziewczyna, która wybrała coś innego, rezygnując z tej rzeczy, która najpierw zwróciła jej uwagę. A był to anioł zawieszony na firanie. "Żyłaś wyobrażeniami (o możliwości ściągnięcia tej rzeczy) i zrezygnowałaś z czegoś, co bardzo potrzebujesz. Przebacz sobie, że się wycofywałaś w życiu, że żyłaś iluzją" - skomentowała Basia. Ten anioł, który w końcu został ściągnięty, oznaczał otwartość na duchowość w związkach. Życie wyobrażeniami, w iluzji też jest przejawem ignorancji. Warto wybierać to wszystko, co się przyczynia do odczuwania i przejawiania prawdy oraz rzeczywistości. Przychodzi to poprzez wewnętrzny kontakt z Bogiem. Nie zawsze ten kontakt jest możliwy. Przeszkodą mogą być własne ograniczenia. Dlatego życzę cierpliwości każdej osobie, która odczuwa potrzebę odkrywania rzeczywistości i tym samym prawdziwej mądrości przynoszącej odpowiedź na wszystkie pytania i powodującej wzrost samodzielności.
hosinto