Zabójca lotniskowców
Uderzeniowy ekranoplan rakietowy 903 „Łuń” powstał w ZSRR w połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Był cudem myśli inżynieryjnej – mógł jedną salwą posłać na dno dowolny statek wojenny. Amerykanie nazywali go „zabójcą lotniskowców” i ze strachem śledzili kolejne testy tej jednostki. Dziś mogą spać spokojnie – „Łuń” od dwudziestu lat prototyp tego niezwykłego pojazdu gnije w dokach na Morzu Kaspijskim.
Ekranoplan to jeden z najdziwniejszych projektów, jaki zrodził się w głowach rosyjskich konstruktorów. To coś jak hybryda – już nie łódź, bo porusza się nad wodą, ale jeszcze nie samolot, bo mimo posiadanych skrzydeł i silników odrzutowych nie wzbija się w powietrze. Do stworzenia tych dziwnych maszyn przyczyniło się odkrycie, którego dokonali piloci już w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Okazało się, że gdy samolot leci tuż nad płaską powierzchnią wzrasta siła nośna jego skrzydeł. Dzieje się tak gdyż między skrzydłem a powierzchnią wytwarza się większe ciśnienie. To zjawisko nazwano „efektem ekranu”.
Przez wiele lat konstruktorzy nie wiedzieli jak wykorzystać swoje odkrycie. Choć perspektywa zużywających mniej paliwa i przewożących cięższe ładunki samolotów była kusząca, na przeszkodzie stały liczne przeszkody – m.in. turbulencje, na jakie narażona byłaby maszyna. Do pomysłu wrócono jednak w latach 60-tych. Efektem ekranu zainteresowała się rosyjska armia. Tak powstał projekt KM – pierwszy ekranoplan, o rozpiętości skrzydeł 38 m i długości 100 m. Maksymalny ciężar całkowity maszyny wynosił 544 tony. Jak na owe lata była to konstrukcja o rekordowych rozmiarach. Nic dziwnego, że ekranoplan szybko doczekał się przydomku „kaspijski potwór”. KM miał być pojazdem transportowym i desantowym.
Posiadanie tak gigantycznej maszyny, która mogła poruszać się z prędkością nawet do 500 km/h było dla wojskowych nie lada gratką. Zwłaszcza, że w odróżnieniu od tradycyjnych samolotów ekranoplan poruszał się tuż nad falami - poniżej pułapu wykrywalności większości radarów. KM pozostał jednak prototypem. Zamiast niego w latach siedemdziesiątych Rosjanie wprowadzili do służby mniejsze pojazdy – desantowe ekranoplany Orlionok.
Pracowali też nad największą maszyną tego typu – ekranoplanem 903 „Łuń”, który pierwsze loty testowe przeszedł w 1987 roku. „Łuń” wyposażony był w wyrzutnie rakiet naddźwiękowych „Moskit”, co czyniło zeń śmiertelnie groźną broń ofensywną. Niestety (a może – na szczęście) po 1990 roku rosyjska armia wycofała się z testów tej kosztownej konstrukcji. Po rozpadzie ZSRR „Łuń”, jak większość militarnych „zabawek”, trafił na złomowisko. Na podstawie jego konstrukcji powstać miał co prawda ekranoplan ratowniczy „Łuń 2”, ale prac nigdy nie dokończono.
Do dziś w jednym z doków nad Morzem Kaspijskim podziwiać można rdzewiejące cielsko tego niezwykłego, jedynego w swoim rodzaju morskiego potwora.
...
joachim2