Wilde [1997] NAPISY PL.txt

(73 KB) Pobierz
{1649}{1691}Już jedzie!
{1887}{2009}WILDE|tłumaczenie: titi, korekta: dzyniu88
{2455}{2563}Powitajmy go tak,|jak tylko Colorado potrafi!
{2680}{2747}- Witamy pana serdecznie.|- Dziękuję.
{2751}{2795}Słuchajcie no mnie wszyscy!
{2799}{2903}Przedstawiam wam pana Oscara Wilde'a.
{2963}{3036}Witamy w kopalni srebra Matchless.
{3038}{3148}Dzi otwieramy nowy pokład.|Nazwiemy go pańskim imieniem.
{3150}{3185}To szalenie uprzejme.
{3189}{3254}Nie mogę doczekać się procentów.
{3313}{3369}Proszę ze mnš.
{3373}{3486}Wspaniały był pański wczorajszy odczyt.|Jestemy zaszczyceni pańskš wizytš.
{3520}{3602}Proszę tu wejć z łaski swojej.
{4085}{4135}Mylałem, że zstępuję do piekieł,
{4137}{4233}lecz skoro witajš mnie|tak anielskie oblicza, musi to być raj.
{4236}{4291}Tędy idzie się do mojego pokładu?
{4295}{4367}Rzecz jasna, wolałbym złoto,|purpurę i złoto,
{4369}{4440}lecz niestety żyjemy w erze srebra.
{4473}{4588}Jakże to, że co tak nienagannie pięknego|pochodzi z cierpienia, bólu, znoju,
{4589}{4652}złamanych koci i pęcherzy?
{4655}{4717}Benevenuto Cellini rozumiał srebro.
{4721}{4864}Ów metal, który tak wspaniałomylnie wydobywacie,|przemieniał w dzieła sztuki dla papieży i ksišżšt.
{4866}{4921}Cellini to jaki makaroniarz?
{4925}{4989}Człowiek renesansu, pod każdym względem.
{4991}{5056}Mistrz srebra wszechczasów,
{5061}{5123}geniusz zarówno życia, jak sztuki.
{5126}{5241}Eksperymentował z każdš ludzkš słabociš.|Popełnił morderstwo.
{5242}{5306}- Zabił kogo?|- Niejednego człowieka.
{5429}{5492}Dziękuję.
{5525}{5608}Poznałbym tego Celliniego.|Czemu go pan nie przyprowadził?
{5609}{5652}Obawiam się, że nie żyje.
{5660}{5704}Kto go zastrzelił?
{7014}{7095}Czy panna Lloyd ma co wspólnego|z bankiem Lloydsa?
{7096}{7140}Nie, nie.
{7142}{7174}Szkoda.
{7176}{7269}Lecz jest dobrze sytuowana, Ado.|Tysišc rocznie.
{7271}{7324}W takim razie gratuluję, pani Wilde.
{7325}{7449}Teraz, gdy Oscar wyszumiał się w Ameryce,|czas się ustatkować.
{7453}{7492}Czy oni nie byli niebezpieczni?
{7496}{7550}Nie, czarujšcy. Wobec mnie.
{7553}{7608}Wobec innych rzeczywicie|bywajš szorstcy.
{7609}{7693}W wieczór poprzedzajšcy mój odczyt|powiesili dwoje ludzi.
{7694}{7771}Czułem się jak sorbet|podany do wołowiny.
{7827}{7925}Wiem, że twój przyjaciel jest sławny, Ado,|a przynajmniej znany,
{7926}{7976}lecz nie rozumiem z czego.
{7980}{8049}Z bycia sobš, lady Mount-Temple.
{8053}{8133}Czyż Amerykanie nie mówiš|cudownym slangiem?
{8134}{8164}Słyszałem, jak pewna dama mówi:
{8166}{8254}"Zdarłam pięty|i zmieniłam dzienne łachy".
{8255}{8289}Co miała na myli, na boga?
{8292}{8354}Że przebrała się po wieczornych tańcach.
{8373}{8494}Connie, kochanie, lady Mount-Temple|pragnie cię poznać.
{8497}{8557}Znałam pani ojca, panno Lloyd.
{8558}{8658}Jest urocza i niegłupia.|Naprawdę, zupełnie niegłupia.
{8659}{8713}Ale czy to powód, żeby jš polubić?
{8717}{8767}Kogo polubić muszę.
{8813}{8879}Matka zaplanowała już naszš przyszłoć:
{8881}{8964}wstšpię do Parlamentu,|będziemy mieli ładny domek
{8968}{9048}i żyli przykładnie i statecznie.|Literatura, odczyty w Izbie Gmin,
{9049}{9127}przyjęcia dla reszty wiata o 17.00.
{9128}{9161}Jakże monotonne.
{9167}{9215}Twa obecnoć nie będzie na nich konieczna,
{9216}{9307}lecz twa sfinksowoć będzie nieodzowna|na naszych kameralnych kolacjach o 20.00.
{9308}{9372}To będzie wspaniałe, urocze życie.
{9386}{9446}Rozumiem, że Constance|zajmie się obiadami,
{9449}{9521}lecz czy włšczy się też|w literaturę i odczyty?
{9522}{9567}Będzie robić korekty moich artykułów.
{9568}{9628}Cóż za kochane słoneczko.
{9797}{9873}Naprawdę jš kocham, Ado. Jest taka...
{9874}{9925}Cicha.
{9928}{10031}Zdaje mi się bardzo cicha.|- Ale taka życzliwa.
{10033}{10107}A ja potrzebuję widowni.
{10978}{11080}Że też cokolwiek zapamiętujesz,|czytajšc tak szybko.
{11105}{11147}Przepytaj mnie.
{11165}{11204}Przecież wiem.
{11305}{11386}- Gdzie dzi idziemy na obiad?|- Do Leversonów.
{11389}{11496}Musisz więc pokazać prawdziwe oblicze|zwolenniczki reformy ubioru.
{11497}{11615}Widzę cię w cynamonowych, kaszmirowych|spodniach i pelerynie z rękawami.
{11646}{11735}Zdaje się, że nie będę mogła|już nosić tych spodni.
{11892}{12008}Nowy Wilde dla wiata,|nowy geniusz dla Irlandii!
{12074}{12170}Musimy ci kupić|zupełnie nowš garderobę.
{12384}{12437}Ernest owiadczył mi się|pod tym pomnikiem.
{12438}{12519}W pobliżu dzieł sztuki dziejš się|rzeczy potworne.
{12520}{12556}Policja powinna co z tym zrobić.
{12560}{12667}Nie jestemy stworzeni do małżeństwa,|podczas gdy wy jestecie tacy szczęliwi.
{12668}{12713}Każdy tak mówi.
{12714}{12821}To straszne, jak prawdziwe rzeczy|mówiš ludzie za plecami blinich.
{12836}{12919}Czy twoja widownia okazała się|tak wrażliwa, jak chciałe?
{12920}{12995}Chłonna, ale czy wrażliwa?
{12996}{13052}Zawsze zastanawiam się, o czym myli.
{13053}{13122}Zapewne o dziecku.
{13124}{13186}Tak, Constance to urodzona matka.
{13189}{13292}Wzięła nawet pod skrzydła Robbiego|na czas nieobecnoci jego rodziców.
{13312}{13397}Robbie jest Kanadyjczykiem.|Widać to po jego młodoci.
{13408}{13489}Sprowadzono pana do Anglii,|by pan dojrzał, panie Ross?
{13491}{13574}Taki był zamysł,|lecz zdaje się, nie wyszedł.
{13575}{13674}Mieszkam tu od 3 roku życia|z, jak widać, żałosnym skutkiem.
{13676}{13787}Robbie pochodzi ze starego rodu dyplomatów.|Jego dziadek był premierem Górnej Kanady.
{13790}{13825}Zaraz, czy Dolnej?
{13826}{13932}Brytyjczycy stosujš swój system klasowy|nawet wobec kontynentów.
{13936}{13988}Zamierza pan panować nad kontynentem?
{13991}{14090}Nie. Nie zamierzam nawet|panować nad sobš.
{14244}{14307}Pięknie ukształtowane nogi.
{14310}{14365}Witam pana.
{14414}{14493}Wemiesz to, kochanie?|Znajdę dorożkę.
{14495}{14569}Przejcie, panowie! Uwaga!
{14794}{14857}Możecie się odsunšć?
{15100}{15146}Kogo pan szuka?
{15233}{15297}Dorożka!
{15498}{15546}Czas spać.
{15554}{15607}Jeszcze tylko papieros.
{15706}{15791}- Oscar?|- Nie, dzięki, Robbie.
{15917}{15986}Nie kład się zbyt póno.
{16004}{16059}Dobranoc.
{16145}{16206}Dobranoc, Oscar.
{16216}{16249}Dobranoc, Robbie.
{16636}{16680}Zasnšł.
{16780}{16830}Jakiż on piękny.
{16906}{16978}Prawie tak, jak jego matka.
{17023}{17144}Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił,|moja ty niezmienna Constance.
{17622}{17670}Dobranoc, kochanie.
{17692}{17730}Dobranoc.
{18226}{18325}Wykształcenie uniwersyteckie|to rzecz wspaniała, o ile pamiętasz,
{18326}{18423}że tego, co wartociowe, nie można nauczyć,|a już na pewno nie w Cambridge.
{18425}{18566}Ale sam mówiłe, że w starożytnej Grecji|starsi mężczyni uczyli młodszych.
{18570}{18622}Że ich omielali.
{18638}{18729}Nie mogę się doczekać,|aż i ja zostanę omielony.
{18730}{18812}Cóż, grecka miłoć, miłoć platoniczna
{18813}{18902}to najdoskonalsze uczucie|znane mężczyznom.
{18904}{19028}Mówiłe mi też, że Grecy|stawiali posšgi Apolla w pokojach żon,
{19029}{19091}by ich synowie byli równie piękni.
{19114}{19248}Nie sposób jednak nie zauważyć,|że tu posšg stoi w twoim pokoju.
{19281}{19338}Constance wierzy bardziej w kšpiele.
{19737}{19814}Była taka piękna,|gdy się z niš ożeniłem.
{19816}{19921}Szczupła, biała jak lilia,|z roziskrzonymi oczyma.
{19925}{20042}Nigdy nie widziałem|tyle miłoci w oczach. Była...
{20811}{20855}Nic nie powinno osłaniać ciała...
{20903}{20939}prócz ciała.
{20985}{21031}Czy to nie twoje słowa?
{21261}{21357}Zawsze jest ten pierwszy raz,|ze wszystkim, Oscarze...
{21411}{21463}nawet z tobš.
{21688}{21746}Cichutko. Grzeczny maluszek.
{21749}{21822}No, chod. I już!
{21851}{21929}Chod, Cyril, czas na kšpiel.
{21931}{22017}Bšd grzecznym chłopcem, nie gryma.
{22051}{22122}Musisz się rozebrać.
{22124}{22179}Wiem, że tego nie znosisz.
{22181}{22263}Chłopcy, pani Wilde,|nigdy się nie słuchajš.
{22264}{22322}Następna będzie dziewczynka.
{22324}{22391}Prawda, Oscar?|- Muszę ić.
{22466}{22509}Dobranoc, kochanie.
{22510}{22622}Zachowuj się, Cyril. Pamiętaj, gentleman|kšpie się przynajmniej raz w roku.
{22639}{22724}- Dobranoc.|- No, Cyril, to nie takie straszne.
{22727}{22810}Wrócę bardzo póno.|Jem kolację z Asquithsami.
{22811}{22844}{Y:i}Cichutko.
{22847}{22898}{Y:i}No, już.
{23805}{23842}Kochasz mnie?
{23899}{23943}Czuję się...
{23947}{24071}jak miasto, które przez 20 lat|było oblężone.
{24102}{24180}Nagle otwierajš się bramy
{24204}{24254}i mieszkańcy wylegajš tłumnie,
{24300}{24434}by oddychać wieżym powietrzem,|chodzić po polach, zbierać polne kwiaty...
{24466}{24499}Czuję...
{24527}{24581}ulgę.
{24643}{24704}Nie martwisz się o Constance?
{24745}{24871}{Y:i}Każdego popołudnia dzieci, wracajšc ze szkoły,|chodziły bawić się do ogrodu Olbrzyma.
{24873}{24919}To ten ogród, w którym my się bawimy?
{24922}{25023}Nie, był jeszcze większy i piękniejszy,|z miękkš, zielonš trawš.
{25033}{25073}Tam, gdzie chodzimy jest trawa.
{25077}{25200}Tak, ale czy jest też 12 drzew brzoskwiniowych|kwitnšcych różowo i perłowo każdej wiosny
{25201}{25282}i rodzšcych owoce w jesieni?|- Sš, mamo?
{25284}{25354}Chyba nie ma, Cyril.
{25356}{25485}Podasz mi zapałkę, mój drogi?|Naprawimy huzarowi głowę.
{25602}{25726}{Y:i}Ptaki tak licznie piewały na drzewach, że dzieci|często przerywały zabawę, aby ich słuchać.
{25729}{25852}/"Jestemy tu szczęliwe" - wołały.|- Jak mogły być szczęliwe, skoro był tam Olbrzym?
{25855}{25937}Jeszcze go nie było.|Wyjechał do przyjaciół.
{25953}{26005}Ciebie też nigdy nie ma.
{26030}{26111}Ale ja wyjeżdżam na noc lub dwie|i zawsze wracam.
{26114}{26247}Podczas gdy Olbrzym, właciciel ogrodu,|wyjechał na siedem lat do Ludożercy w Korwalii.
{26249}{26377}{Y:i}Po siedmiu latach, gdy wszystko opowiedział,|jako że jego słownictwo było bardzo ubogie,
{26405}{26471}{Y:i}postanowił wrócić do swego zamku...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin