Św. Teresa z Lisieux - MYŚLI.doc

(622 KB) Pobierz
Św

Św. Teresa z Lisieux - MYŚLI
 

WSTĘP DO POLSKIEGO WYDANIA

Polskiemu Czytelnikowi, sięgającemu po wybór myśli świętej Teresy z Lisieux, należy się słowo wyjaśnienia na temat prezentowanego przekładu jej tekstów. Mamy bowiem nadzieję, że lektura tych trzech niewielkich tomików przyczyni się zarówno do pogłębienia duchowego, jak i do lepszego zrozumienia myśli Teresy. A szansa na to ogromna, gdyż nowy przekład opiera się na tekstach oryginalnych, wchodzących w skład najnowszego, krytycznego wydania dzieł Teresy, Nouvelle Édition du Centenaire (Cerf-Desclée de Brouwer, Paryż 1992).

Potrzeba nowego przekładu jest tym pilniejsza dziś, gdy Mała Święta szczyci się już tytułem doktora Kościoła. Trzy tomiki Myśli nie wystarczą, by tę potrzebę zaspokoić. Nie pretendują też do tak daleko posuniętej wierności zapiskom Teresy, jak np. właśnie wydany przekład „Rękopisów autobiograficznych”. Przedstawiony tu wybór daje jednak Czytelnikowi maksymalną gwarancję rzetelności i wierności pierwotnej intencji Teresy.

Szczegółowe wyjaśnienia dotyczące problematyki związanej z nowym przekładem znajdzie Czytelnik w pełnej wersji tłumaczenia „Rękopisów autobiograficznych” (Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 1997), tu ograniczymy się jedynie do zasygnalizowania dwóch kwestii. Po pierwsze, ponieważ Teresa cytuje najczęściej Pismo święte z pamięci, dlatego cytaty biblijne podano w przekładzie dosłownym z jej pism, a nie w przyjętym tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia. Ta sama uwaga dotyczy cytatów z dzieł świętych Karmelu. Po drugie, przekłady wierszy Teresy, przedstawione w tym wyborze, nie zachowują rymów, które — przez wymogi formalne, jakie stawiają — mogłyby prowadzić do sporych zniekształceń pierwotnego sensu. Teresa rymowała swe wiersze tylko dlatego, że chciała zharmonizować je z melodiami, które zapożyczała z repertuaru powszechnie znanych piosenek.

Oddając pierwszy z trzech tomików najcenniejszych myśli Świętej z Lisieux, życzymy naszym Czytelnikom wielu praktycznych odkryć na ich drodze ku Panu.

Wydawcy

 


WYKAZ SKRÓTÓW

 

Rkp A   „Rękopis dedykowany czcigodnej matce Agnieszce od Jezusa” (1895).

Rkp B   „List do siostry Marii od Najświętszego Serca” (1896), nazywany „Rękopisem B”.

Rkp C   „Rękopis kierowany do matki Marii Gonzagi” (1896).

DD   Dzieje duszy, czyli pierwsza wersja „Rękopisów” (1898), opracowana przez matkę Agnieszkę; przytacza ona liczne słowa Teresy nie zapisane przez nią samą; przekład na podstawie Histoire d"une Âme, Carmel de Lisieux, 1953 (zaznaczone odniesienia podają stronę wydania oryginalnego).

LT   Listy Teresy, przekład na podstawie wydania krytycznego Correspondance générale, Cerf-DDB, Paryż 1972—1974.

M   Modlitwy, przekład na podstawie wydania krytycznego Prières, Cerf-DDB, Paryż 1988 (w niniejszym wyborze cytowany jest wyłącznie „Akt ofiarowania się Miłości Miłosiernej” z 9 czerwca 1895, czyli Modlitwa 6).

OR   Ostatnie rozmowy, przekład na podstawie wydania krytycznego Derniers Entretiens, Cerf-DDB, Paryż 1971 (zaznaczone odniesienia podają dzień, miesiąc oraz numer zapisku).

P   Poezje, przekład na podstawie wydania krytycznego Poésies, un cantique d"amour, Cerf-DDB, Paryż 1979.

RiW   Rady i wspomnienia, opublikowane przez siostrę Genowefę (Celinę), przekład na podstawie Conseils et Souvenirs, „Foi Vivante” 149, Cerf, Paryż 1973 (zaznaczone odniesienia podają stronę wydania oryginalnego).

RD   Rekreacje duchowe (czyli scenki teatralne, które Teresa napisała z przeznaczeniem dla wspólnoty), przekład na podstawie wydania krytycznego Théâtre au Carmel, Cerf-DDB, Paryż 1975.


PRZEDMOWA

Obfitość pism świętej Teresy z Lisieux zdumiewa. W czasie krótkiego życia (1873—1897) napisała trzy rękopisy autobiograficzne, blisko trzysta listów, modlitw, wierszy, scenek teatralnych... Ponadto jej siostry zachowały sporo wspomnień i rad.

Ta pełna wigoru kobieta, mistyczka o proroczych intuicjach, umiała dzielić się „głębokimi myślami”, które zaczęły rodzić się w niej bardzo wcześnie (Rkp A 14v°). Jakąż radość przyniosły one światu, pomimo prostoty wyrazu! Dla wielu chrześcijan były prawdziwym wyzwoleniem, gdyż wyczuli, że swe źródło mają w trwaniu wobec Boga, który żywo zajmuje się nami, grzesznymi.

W tej antologii zebraliśmy to, co uważamy za esencję pism Teresy. Teksty te stanowią poniekąd syntezę terezjańskiego przesłania. Są też dużym wsparciem w modlitwie. Warto je czytać w ciszy i w prostocie serca, tak, by doświadczenie i spojrzenie Świętej mogło zapaść w nas głęboko.

Całość podzielona jest na trzy tomiki. Pierwszy, Niewysłowiona czułość, podkreśla fakt, że Bóg pierwszy przychodzi z zaproszeniem, że to On ofiaruje nam swoją miłość. Drugi, Kochać aż do śmierci z miłości, pokazuje odpowiedź Teresy, odpowiedź wielkoduszną, która nie zraża się nieustannym poczuciem ubóstwa. W tomiku trzecim, zatytułowanym Oczy i serce, Teresa uczy kochać sercem ubogim; na tym właśnie polega jej „mała droga”.

To nowe uporządkowanie tekstów wyrywa je oczywiście z ich pierwotnej rzeki, jakby rozbija ich źródło na pojedyncze krople. Mamy jednak nadzieję, że przedstawione tu urywki nic nie tracą ze swej pierwotnej mocy i że potrafią dotrzeć do serca odbiorcy.

Wybór ten ma bowiem pewną ambicję, tę samą, o której marzyła proroczo Teresa: ożywić naszą wiarę, kiedy z udręką poszukujemy Boga oraz smucimy się tym, że nie możemy kochać tak, jak podpowiada nam serce.

Conrad de Meester OCD

 


Przypisy:

* Utożsamianej przez Teresę z Marią, siostrą Marty (przyp. tłum.).

* W języku francuskim zaimek vous (druga osoba liczby mnogiej) używany jest przy zwrotach akcentujących szacunek; formą bardziej bezpośrednią jest zaimek tu (druga osoba liczby pojedynczej) [przyp. tłum.].

 


Początek formularza

Wybierz tom "Myśli":

·         Tom 1 "Niewysłowiona czułość" (bieżący)

·         Tom 2 "Kochać i z miłości aż umrzeć"

·         Tom 3 "Oczy i serce"

·         Przedmowa, wykaz skrótów i przypisy

Dół formularza

1. BÓG JEST MIŁOŚCIĄ

Teresa nigdy nie wychodzi od teoretycznych rozważań o Bogu. Ona z Bogiem żyje, „zna” Go z doświadczenia. A ponieważ widzi jasno swoje ubóstwo, wszystko staje się dla niej darem. Prolog z „Rękopisu A” jest wielkim hymnem jej wdzięczności wobec Boga.

Zajmę się tu tylko jednym: zacznę śpiewać to, co winnam śpiewać wiecznie — „Miłosierdzie Pana!” (Rkp A 2r°)

„Jezus wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał; i ci do Niego przyszli”. Oto tajemnica mojego powołania, całego mojego życia, a nade wszystko tajemnica upodobania, jakie Jezus ma dla mojej duszy... Nie wzywa tych, którzy są tego godni, lecz tych, których sam chce, lub, jak mówi święty Paweł: „Bóg lituje się nad tym, nad kim zechce, i miłosierdzie okazuje temu, nad kim chce się zmiłować” (Rkp A 2r°).

Kwiat, który tu przedstawi swoje dzieje, cieszy się, że może głośno opowiedzieć o względach, jakie Jezus z góry mu okazał, i to za darmo; przyznaje, że nie ma w nim nic takiego, co mogłoby przyciągnąć boskie spojrzenie, i że jedynie miłosierdziu Jezusa zawdzięcza wszystko, co ma w sobie dobrego (Rkp A 3v°).

* * *

Sam fakt istnienia jest już dla niej dobrodziejstwem.

Dla mnie niebo to wyczuwać w sobie podobieństwo

Do Boga, który mnie stworzył potężnym swym 

tchnieniem.

              (P 32)

Ja, biedna, mała istota, która obróciłaby się w nicość, gdyby Twe boskie spojrzenie nie obdarowywało mnie w każdej chwili życiem... (Rkp B 5v°)

Dziecięcą swą ręką, która pieściła Marię,

Podtrzymywałeś świat obdarowując go życiem.

I myślałeś o mnie!

              (P 24)

W każdej chwili jesteś przy mnie, strzeżesz mnie.

Gdy Cię wzywam, och, nigdy nie zwlekasz!

              (P 36)

Wszystko z Twojej otrzymujemy ręki. (P 34)

...I mogę nazwać siebie dziełem Twojej miłości. (P 53)

* * *

Teresa nie ceniłaby tak Miłosierdzia, gdyby kiedyś nie była spętana, na długie lata i wbrew sobie, przez chorobliwą nadwrażliwość. Jednak odnawiająca moc Boga uwolniła ją od tego zniewolenia, dzięki czemu Teresa stała się kimś zupełnie nowym. Tej przemiany nie zapomni Bogu nigdy.

Jest prawdą, że noc Bożego Narodzenia 1886 roku zdecydowała o moim powołaniu, lecz — by określić ją jaśniej — muszę ją nazwać nade wszystko nocą mojego nawrócenia. Tej błogosławionej nocy, o której napisano, że dodaje blasku szczęściu Boga samego, Jezus, który stał się dzieckiem z miłości do mnie, raczył wyzwolić mnie z powijaków i ułomności dzieciństwa. Przemienił mnie tak bardzo, że odtąd nie rozpoznawałam samej siebie (LT 201).

Dobry Bóg musiał użyć małego cudu, abym mogła w jednej chwili dojrzeć. I cud ten uczynił w niezapomnianą noc Bożego Narodzenia. Tej promiennej nocy, jaśniejącej szczęściem Przenajświętszej Trójcy, Jezus, wdzięczne małe Dziecię, ledwie od godziny na świecie, przemienił noc mojej duszy w potoki światła... Tej nocy, w której stał się słabym i cierpiącym z miłości dla mnie, uczynił mnie silną i dzielną, przyodział mnie w zbroję. I począwszy od tej błogosławionej nocy nie przegrałam żadnego starcia, przeciwnie, kroczyłam od zwycięstwa do zwycięstwa, rozpoczynając — rzec można — „bieg olbrzyma!” Wyschło źródło moich łez, odtąd rzadko i z trudem się otwierało. (...)

W tę noc pełną światła rozpoczął się trzeci okres w moim życiu, najpiękniejszy ze wszystkich, najobfitszy w łaski Nieba... Dzieło, z którym zmagałam się nadaremnie przez dziesięć lat, Jezus wykonał w jednej chwili, zadowalając się moją dobrą wolą, której nigdy mi nie zabrakło. Podobnie jak Apostołowie, mogłam powiedzieć do Niego: „Panie, łowiłam całą noc, ale bez skutku”. Wtedy Jezus, okazując mi jeszcze więcej miłosierdzia niż swoim uczniom, osobiście wziął sieć, zarzucił ją i wyciągnął pełną ryb. (...)

W krótkim czasie dobry Bóg umiał wyprowadzić mnie z ciasnego kręgu, w którym się obracałam nie wiedząc, jak się z niego wydostać. Gdy patrzę na drogę, którą mnie poprowadził, ogarnia mnie wielka wdzięczność (Rkp A 44v°—46v°).

* * *

Inna łaska: w poszukiwaniu Boga Teresie nigdy nie przeszkodził grzech.

Więc żadna w tym moja zasługa, że nie oddałam serca stworzeniom, gdyż tylko wielkie Miłosierdzie dobrego Boga uchroniło mnie przed tym!... Przyznaję, że bez Niego mogłabym upaść tak nisko jak święta Magdalena. Dlatego głębokie słowa, które Pan nasz wypowiedział do Szymona, wdzięcznie rozbrzmiewają w mym uchu... Wiem, że „ten, któremu darują mniej, miłuje mniej”, lecz wiem również, że Jezus odpuścił mi więcej niż Magdalenie, gdyż mnie przebaczył z góry, nie pozwalając mi upaść. (...)

Zostałam otoczona przewidującą miłością Ojca, który posłał swe Słowo nie po to, aby ocalić sprawiedliwych, ale grzesznych. On chce, bym kochała Go nie dlatego, że mi odpuścił dużo, lecz dlatego, że odpuścił mi wszystko. Nie czekał, bym pokochała Go bardzo, jak święta Magdalena, lecz chciał, bym wiedziała, jak bardzo mnie ukochał miłością niewypowiedzianie przewidującą, tak bym teraz pokochała Go do szaleństwa! Słyszałam, że nie spotkano duszy czystej, która kochałaby więcej od tej, która kocha sercem skruszonym z żalu. Ach, jakże chciałabym dowieść, że to nieprawda! (Rkp A 38v°—39v°)

* * *

Łaska jeszcze głębsza: Teresa zrozumiała, iż Bóg jest nieskończenie miłosierny dlatego, że jest... sprawiedliwy!

On, który w czasie ziemskiego życia zawołał w uniesieniu: „Błogosławię Cię, Ojcze, że ukryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je maluczkim”, chciał, by zajaśniało we mnie Jego miłosierdzie. A ponieważ byłam mała i słaba, pochylał się nade mną i w ukryciu pouczał o sprawach miłości (Rkp A 49r°).

Lecz rozumiem, że wszyscy nie mogą być tacy sami, trzeba, by ludzie pochodzili z różnych rodzin, aby móc wielbić w sposób szczególny jeden z przymiotów dobrego Boga!... Mnie On obdarzył nieskończonym Miłosierdziem i poprzez nie właśnie widzę i wielbię boskie przymioty!... Wówczas wszystkie wydają mi się promieniejące miłością, nawet Sprawiedliwość (a być może nawet przede wszystkim ona) wydaje mi się przyodziana w miłość...

Jak dobrze jest pomyśleć, że dobry Bóg jest Sprawiedliwy, to znaczy, że ma wzgląd na naszą słabość, że doskonale zna kruchość naszej natury. Czego więc mogłabym się lękać? (Rkp A 83v°)

Wiem, że trzeba być czystym, by pojawić się przed Bogiem wszelkiej świętości, lecz wiem i to, że Pan jest nieskończenie sprawiedliwy. Na tej właśnie sprawiedliwości, która tylu przeraża, opiera się moja radość i zaufanie. Bo być sprawiedliwym, to nie tylko okazać surowość winnemu, ale również uznać prawe intencje i wynagrodzić dobro. Tyle samo nadziei pokładam w sprawiedliwości, co w miłosierdziu Boga. Gdyż właśnie sprawiedliwość skłania Go do tego, by nam „współczuć i okazywać łagodność. Wszak zna On naszą kruchość, pamięta, że prochem jesteśmy. Jak ojciec pochyla się z czułością nad dziećmi, tak i Pan pochyla się ze współczuciem nad nami” (LT 226).

Pewnego dnia [opowiada siostra Genowefa] weszłam do celi drogiej Siostry i uderzyło mnie jej wielkie skupienie. Szyła coś energicznie, a jednocześnie wyglądała na pogrążoną w głębokiej kontemplacji.
— O czym myślisz? — zapytałam.

— Myślę o „Ojcze nasz” — odpowiedziała. — Jak dobrze jest móc nazwać dobrego Boga Ojcem!

I w jej oczach pojawiły się łzy (RiW 81).

Innym razem zauważono, jak Teresa — w ogrodzie — wpatruje się ze wzruszeniem w kwokę i pisklęta. Później wyznała:

Zapłakałam, kiedy przyszło mi na myśl, że dobry Bóg posłużył się tym właśnie porównaniem, by pokazać nam, ile ma dla nas czułości. Wobec mnie dokładnie tak postępował, przez całe moje życie! Krył mnie całą pod swoimi skrzydłami (OR, 7 lipca, 1).

* * *

Dlatego też — zupełnie logicznie (choć jest to logika świętych) — Teresa oddaje się całkowicie Miłości Miłosiernej.

Boże mój, wykrzyknęłam w głębi serca, czy tylko Twoja Sprawiedliwość przyjmuje dusze na całopalną ofiarę?... Czy nie potrzebuje ich także Twoja Miłość Miłosierna?... Zewsząd jest odtrącana, nieznana; serca, które chciałbyś nią obdarować, zwracają się ku stworzeniom, oczekując od nich szczęścia i ich kruchego przywiązania, miast rzucić się w Twoje ramiona i przyjąć Twą nieskończoną Miłość... Boże mój, czy Twoja wzgardzona Miłość musi pozostać w Twym Sercu? Wydaje mi się, że gdybyś znalazł dusze gotowe oddać się na Całopalną Ofiarę Twojej Miłości, to prędko byś je strawił swym ogniem, wydaje mi się, że byłbyś szczęśliwy, gdybyś nie musiał już powściągać w sobie fal Twej nieskończonej czułości... (Rkp A 84r°)

Tak długo, jak zechcesz, Umiłowany mój, Twój ptaszek pozostanie bez sił i bez skrzydeł, będzie trwać ze wzrokiem utkwionym w Tobie, chce zauroczyć się Twym boskim spojrzeniem, chce stać się ofiarą Twojej Miłości! (Rkp B 5v°)

Bóg przyjął tę całopalną ofiarę; Teresa wyznała to matce Agnieszce:

Kochana Matko, ty, która pozwoliłaś, bym ofiarowała się Bogu w ten sposób, wiesz, jakie potoki, a raczej oceany łask zalały później moją duszę... Ach! Począwszy od tego szczęśliwego dnia Miłość jakby przenika mnie i otacza, wydaje mi się, że w każdej chwili ta Darmowa Miłość mnie odnawia, oczyszcza, nie pozostawia w duszy żadnego śladu grzechu (Rkp A 84r°).

* * *

Tym samym Teresa staje przed tajemnicą wybraństwa:

Tak, Jezus ma swoje upodobania, w Jego ogrodzie są owoce, które pod promieniami Jego miłości dojrzewają prawie w okamgnieniu. Dlaczego i my do nich należymy? To tajemnica. Bo jakiż powód Jezus może nam podać? Tylko ten, że nie ma żadnego powodu... Korzystajmy więc z upodobania Jezusa, który nauczył nas tylu rzeczy w niewiele lat, nie zaniedbujmy niczego, co mogłoby Mu sprawić radość! Ach, pozwólmy, żeby złociło nas słońce Jego miłości. Słońce pełne żaru... Spalajmy się, trawione miłością! (LT 89)

Jezu, być może się łudzę, lecz mi się zdaje, że nikogo nie możesz napełnić miłością większą od tej, którą mnie napełniłeś (...). Dopóki jestem na ziemi, trudno mi wyobrazić sobie miłość większą od tej, którą spodobało Ci się mnie obdarować, bez miary i za darmo, bez żadnej zasługi z mojej strony (Rkp C 35r°).

Kiedy Teresa rozchorowała się na dobre, mówiono do niej: „Bardzo się o ciebie troszczą...”

Tak, dobrze to widzę... To dla mnie obraz miłości, jaką obdarza mnie Bóg. Ja Jemu ofiarowywałam jedynie miłość, więc i On obdarza mnie [samą] miłością. I na tym nie koniec, bo wkrótce napełni mnie miłością jeszcze większą! (OR, 22 lipca, 1)

— Ależ Bóg sobie ciebie upodobał! Co myślisz o tym wybraństwie?

— Myślę, że Duch Boży wieje, gdzie chce (OR, 11 lipca, 9).

Nie, nie uważam się za wielką świętą! Jestem świętą bardzo małą; myślę tylko, że spodobało się dobremu Bogu złożyć we mnie dary, które czynią dobrze i mnie samej, i innym (OR, 4 sierpnia, 2).

* * *

Teresa wie, że tej Miłości może doświadczyć każdy, byle wydał się Jej bez granic.

Jezu, gdybym tak mogła powiedzieć wszystkim małym duszom, jak niewysłowiona jest Twoja przychylność!... Czuję, że gdybyś cudem znalazł duszę słabszą, mniejszą od mojej, to chciałbyś ją obdarzyć jeszcze większymi dobrodziejstwami... jeśliby zdała się na Ciebie, ufając zupełnie Twemu nieskończonemu miłosierdziu. Ale czyż trzeba mi to ogłaszać, Jezu? Czyż nie Ty sam mnie o tym pouczyłeś i czyż nie możesz tego objawić innym?... Możesz, ja to wiem i zaklinam Cię, byś to uczynił, błagam Cię, byś skierował swe boskie spojrzenie na rzeszę małych dusz... Błagam Cię, byś wybrał zastęp małych ofiar godnych Twojej miłości! (Rkp B 5v°)

Zrozumiałam ponadto, że miłość naszego Pana objawia się zarówno w duszy najprostszej, w niczym nie stawiającej oporu Jego łasce, jak i w duszy najsubtelniejszej, bo cechą miłości jest to, że się zniża. Gdyby więc wszyscy mieli być podobni do Świętych Doktorów, którzy oświecili Kościół jasnością swej nauki, to wydaje się, że dobry Bóg, przychodząc do ich serc, nie zstąpiłby wystarczająco nisko. Stworzył więc dziecko, które niczego nie umie i ledwie co mówi; stworzył biednych dzikich ludzi, którzy mogą kierować się jedynie prawem natury. I właśnie: raczy zstąpić aż do ich serc, to oni są tymi polnymi kwiatami, których prostota Go urzeka... Zstępując tak nisko, objawia swą nieskończoną wielkość (Rkp A 2v°—3r°).

Bóg kocha nas wszystkich, bez względu na to, czy jesteśmy wielcy czy mali. Jednakże mali świadczą ze szczególną siłą o tym, jak nisko Bóg się pochyla.

Tak jak słońce oświeca i cedry, i mały kwiat, jakby ten żył na ziemi sam jeden, tak i nasz Pan zajmuje się każdą duszą, jakby ta nie miała sobie podobnych. I jak w przyrodzie wszystko przyczynia się do tego, by stokrotka mogła kiedyś zakwitnąć, tak i wszystko przyczynia się do dobra każdego (Rkp A 3r°).

2. JEZUS JEST NAM DANY

„Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3, 16).

Ach, znam Tego, który prosił o wodę:

Jest „Darem Boga”, źródłem chwały!

              (P 24)

Ukochałeś mnie tak bardzo, że dałeś mi swego Syna Jednorodzonego, by był mi Zbawicielem i Oblubieńcem (M6).

Bóg dla was przyjął na siebie śmiertelność (RD 5).

Teresa lubiła ten dialog przypisywany świętemu Bernardowi:

— Jezu, kto Cię uczynił tak małym?
— Miłość.

* * *

Kim zatem jest Jezus w jej oczach? Jest „oceanem miłości” (P 54).

To, o czym ci piszę, jest doprawdy szalone; ale nie szkodzi, o miłości Jezusa myślę coś, co jest być może jeszcze mocniejsze... (LT 82)

Od Jego miłości któż nas może odłączyć?

(P 48)

Jedyne, o co Herod oskarżył Jezusa, to szaleństwo. I ja się z nim zgadzam! Tak, gdyż szaleństwem z Jego strony było poszukiwać małych, ubogich serc ludzi śmiertelnych, aby stać się ich królem. Przecież On, Król Chwały, zasiada na cherubinach! I nie mogą pomieścić Go nawet Niebiosa! Był więc nasz Oblubieniec zupełnie szalony, by przyjść na ziemię do grzesznych ludzi, chcąc uczynić ich swoimi przyjaciółmi, swoimi bliskimi, podobnymi sobie, On, który żyje w pełni szczęścia z dwoma innymi, cudownymi Osobami Trójcy Świętej! Nigdy nie będziemy w stanie posunąć się do szaleństw, do których On posunął się dla nas, i nigdy nasze czyny nie zasłużą na to miano, gdyż są bardzo rozumne i daleko im do tego, czego nasza miłość chciałaby dokonać (LT 169).

Trzeba mi serca rozpalonego czułością,

Które zawsze by mi było oparciem

I kochałoby we mnie wszystko, nawet słabość,

I nie opuszczałoby mnie ani na chwilę.

Lecz nie mogłam nigdzie znaleźć stworzenia,

Co — nieśmiertelne — kochałoby wiecznie...

Więc trzeba mi Boga, z moją naturą,

Co stałby się mi bratem i poznałby cierpienie!

              (P 23)

Muszę ci wyznać, że na Serce Jezusa zapatruję się inaczej niż wszyscy. Myślę, że serce mojego Oblubieńca należy jedynie do mnie, tak jak i moje należy jedynie do Niego. Rozmawiam z Nim w samotności, kiedy sercem trwam cicho przy Jego sercu, oczekując na spotkanie z Nim twarzą w twarz, gdy [już bez osłony] będę mogła się w Niego wpatrywać (LT 122).

Tak, ten, kto kocha Jezusa, przynależy do Jego rodziny. W tym sercu, które nie ma sobie podobnych, znajduje wszystko, czego pragnie. Znajduje w Nim swoje Niebo! (LT 130)

Kto ma Jezusa, posiada niezmierzone bogactwa.

Wszystko jest nasze i wszystko dla nas, gdyż w Jezusie mamy wszystko (LT 182).

I wyśpiewuje Teresa Jego „cudowne piękno” (LT 95). Przeczytajmy kilka strof z jej wiersza „Lubiłam...”

Tak, Twoja ręka prowadzi mnie wszędzie,

W Tobie mam lasy i wioski,

Mam trzciny i łąki, i góry,

Deszcze i śnieżne płatki

Z wysoka.

 

Mam czarującą lutnię,

Pełną pokoju samotność,

Rzeki, skały, urocze wodospady...

Szemrzący cicho potok,

Ptaki.

 

Mam lśniące jezioro, mam dolinę

Samotną, porośniętą lasem;

A z oceanu mam srebrzystą falę,

Połyskujące ryby, mórz skarby

Rozmaite.

 

W Tobie mam migocące gwiazdy;

A kiedy miłość Twa się odsłania,

Dostrzegam, jak przez zasłonę,

Przy zapadającym z wolna mroku,

Twoją dłoń!

 

Ty, który podtrzymujesz światy,

Który sadzisz puszcze głębokie,

Który jednym spojrzeniem je zapylasz,

Patrzysz na mnie zawsze

Miłośnie.

 

Mam Twe Serce, Twe cudowne Oblicze,

Wzrok cichy, który mnie zranił...

Mam Twych świętych ust pocałunek,

Kocham Cię i nadto niczego nie pragnę,

Jezu!

              (P 18)

* * *

Oblicze Jezusa, w które Teresa wpatruje się oczami wiary, ukazuje jej świat olśniewający. Siostra Genowefa tak to wyraziła: „Oblicze Święte było zwierciadłem, w którym odgadywała duszę i serce swojego Umiłowanego... Nowicjuszkom mówiła, że Oblicze Jezusa jest niczym księga, z której czerpie wiedzę miłości” (RiW 82-83).

Wcześniej nie zgłębiłam skarbów ukrytych w Świętym Obliczu (...), tajemnic miłości ukrytych w Twarzy naszego Oblubieńca (Rkp A 71r°).

To Oblicze jest mym królestwem miłości!
(P 20)

Jezus płonie do nas miłością... Spójrz na Jego Cudowne Oblicze! Spójrz na oczy wygasłe, spuszczone! Spójrz na rany! Spójrz na Jezusa, który objawia się w swoim Obliczu... W nim dojrzysz, jak bardzo nas kocha (LT 87).

Chętnie cytuje urywki mówiące o Twarzy Jezusa, promiennej i cierpiącej zarazem.

Mój ukochany jest jak bukiet mirry, co spocznie na moim sercu. W jego twarzy jasność i blask, a włosy jego jak królewska purpura. W nim wszystko jest godne kochania, twarz jego wbudza miłość, a oblicze mnie ponagla, bym na Miłość odpowiedziała miłością (Pnp 1).

Z twarzą nad miłym schyloną

Trwałam, zapomniawszy o sobie;

I znikło wszystko, i oddałam Mu siebie,

Troski me porzuciwszy

tam, kędy bielą się lilie (święty Jan od Krzyża).

Któż uwierzył naszemu słowu i komu Pan objawił moc swego ramienia? Chrystus pojawi się przed Nim jak krzew, jak pęd, co wschodzi na ziemi spękanej: w naszych oczach nie miał ni piękna, ni blasku, nie było w Nim nic, co przyciąga. Nie odgadliśmy, kim jest. Był dla nas przedmiotem wzgardy, ostatnim z ludzi, mężem boleści, który poznał, co jest cierpieć!... Twarz Jego zaś — jakby ukryta!... (...) A On nasze utrapienia dźwigał, naszym obarczył się bólem. Mieliśmy Go za trędowatego, za człowieka, którego Bóg doświadczył i upokorzył!... A Jego przybito za nasze niegodziwości, za nasze zmiażdżono grzechy. Kara, przynosząca nam pokój, na Niego spadła. W Jego ranach — nasze uzdrowienie (Iz 53) (LT 108).

Teresa chce pójść śladami Jezusa.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin