Thorup Torill - Cienie z przeszłości 06 - Pościg.doc

(1128 KB) Pobierz

saga

Cienie

z przeszłości

Torill Thorup


W SERII

tom 1. Inga

tom 2. Korzenie

tom 3. Podcięte skrzydła

tom 4. Pakt milczenia

tom 5. Groźny przeciwnik

tom 6. Pościg

tom 7. Mroczne tajemnice

tom 8. Kłamstwa

tom 9. Wrogość

tom 10. Nad przepaścią

tom 11. Odrzucenie

tom 12. Zaginiony

tom 13. Waśń rodowa


tom 6.

POŚCIG


1

- Inga! Sorine chce z tobą rozmawiać - powie-
dział Kristoffer, wchodząc do kuchni. Jego głos,
wcześniej wysoki, ciepły i żywy, stracił swoją bar-
wę.

Inga pomyślała, że z brata uszła wszelka radość.
Minęła go. Ze wstydem musiała przyznać, że histo-
ria, którą opowiedziała jej Emma, przyćmiła nieco
żal brata i jego żony po urodzeniu martwego dziecka.
Tragiczne dzieje Jorgena poruszyły w niej jakieś czu-
łe miejsce. Śmierć małego dziecka zawsze jest przy-
kra, a fakt, że historia ta dotyczyła jej własnej rodzi-
ny, sprawił, że wydała się jej szczególnie bliska, mimo
że nigdy wcześniej nie słyszała o Jorgenie ani nigdy
go nie widziała.

Kiedy weszła do pokoju Sorine, poczuła ukłucie.
Nie wiedziała, czego się spodziewać, ale na pewno
nie tego, co zobaczyła.

5


-              Ubrałaś go - powiedziała, i było to jedyne, na co
mogła się zdobyć.

Sorine przytaknęła, uśmiechając się smutno.

-              Tak. Postanowiliśmy ubrać go w koszulkę do
chrztu. Nie przyda mu się już.

Inga usiadła obok bratowej i chcąc ją pocieszyć,
pogładziła ją po plecach. Nagle zaczęła się zastana-
wiać, czy nieszczęście nie wpędzi Sorine w szaleń-
stwo. Słyszała o kobietach, które przez wiele dni nie
chciały się rozstać z dzieckiem, nie chciały uznać,
że dziecko umarło. Sorine rozumiała, że chłopiec jest
martwy, czynności, które wykonywała, miały stłumić
jej żal. Inga czuła, że język przywiera jej do podnie-
bienia, ale wiedziała, że musi to powiedzieć: - Rozu-
miem, jak bardzo pragnęłaś tego dziecka. Szatka do
chrztu jest niezwykle piękna, na pewno poświęciłaś
jej wiele godzin pracy, prawda?

-              Tak - wymamrotała Sorine i zakryła ręką usta,
próbując się opanować. - Kristoffer wybrał mate-
riał - powiedziała, pociągając nosem. Wskazała ręką
na koszulkę z kremowego jedwabiu. - A ja postano-
wiłam złotą nicią wyhaftować liście i kwiaty, żeby
podkreślić kolor jedwabiu.

Sorine pięknie szyła, wybrała adamaszek o jas-
noszarym odcieniu, przetykany białymi nićmi, kon-
trastującymi z samym materiałem. Pasek uszyty był
wełnianą nicią i ozdobiony kawałkiem bielonego lnu.
Brzeg zdobiły śnieżnobiałe kwiatuszki.

-              Wasz synek zostanie pochowany w ubranku

6


w kolorze symbolizującym niewinność - wyszepta-
ła Inga. - To dobrze. Nikomu nie wyrządził żadnej
krzywdy.

Sorine zamknęła oczy, po policzkach płynęły jej
łzy.

-              Nie myślałam o tym, kiedy szyłam tę koszulkę,
wtedy miałam pewność, że chłopca czeka długie, bo-
gate życie. Teraz to, że zostanie pochowany w bieli, jest
dla mnie pocieszeniem. - Pochyliła się i pocałowała
sine czoło synka. Potem podniosła głowę i spojrzała
prosto na Ingę. - Nie zapomniałam tego, co mi powie-
działaś. Kiedy tu weszłaś. Kiedy byłam przestraszo-
na i bałam się porodu. Kazałaś mi wtedy myśleć tym,
co mnie czeka. I widzisz - powiedziała Sorine z go-
ryczą, podnosząc do góry dziecko. Jej niebieskie oczy
były niczym lód. - Urodziłam martwego syna!

Inga czuła, jak jej pulsuje krew. Coś w niej pękło.
Oparła ręce o kolana i pozwoliła, żeby jej czarne wło-
sy zasłoniły twarz.

-              Tak mi przykro! Tak mi przykro, że tak powie-
działam. Nie wierzyłam, że coś może się stać... - za-
kończyła głosem przechodzącym w szloch.

-              Idź już - powiedziała Sorine, prostując się.
Kiedy do Ingi dotarło, że bratowa nigdy jej nie

wybaczy, poczuła skurcz w żołądku. W oniemieniu
zrozumiała, że Sorine oskarża ją o to, co się stało.

Nie, nie, to nie tak, pomyślała. Sorine musi zrozu-
mieć.

-              Przyjechałam pomóc ci przy porodzie...

7


Serine znów się wyprostowała.

- Okłamałaś mnie. Dałaś mi fałszywą nadzieję.
Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! - zawołała, a jej
głos był zimny, odmieniony nie do poznania.

Sigrid wymknęła się ze służbówki, upewniwszy się,
że babcia zdążyła się już w nim urządzić. Używano
jedynie pokoi na parterze, więc nie sądziła, że ktoś
zauważy Elen, którą Sigrid umieściła na piętrze.
Może powinna była zabrać babcię do domu i po-
wiedzieć wszystkim, kim jest ta stara kobieta, ale się
nie odważyła. Nie chciała narażać Elen na widok
zdziwionych twarzy i na pytania ojca. Poza tym...
jaką miała gwarancję, że ojciec nie wygnałby Elen
z domu? On na pewno zna historię konfliktu An-
drine i Elen.

Kiedy weszła do kuchni, poczuła przyjemny za-
pach świeżo zmielonej kawy. Czuła się psychicznie
wyczerpana po nieoczekiwanym spotkaniu z babcią.
Zmęczona opadła na krzesło.

-           Pomożesz mi nakryć do stołu? - spytała grzecz-
nie Eugenie.

-           Nie - odpowiedziała Sigrid i oparła czoło o blat
stołu.

Eugenie stanęła speszona.

-           Nie? Jesteś chora?

-           Nie.

8


Odmowa sprawiła, że Eugenie przybrała surowy
wyraz twarzy, ale nie poddawała się.

-            Jesteś zmęczona? Wróciliście późno z wesela?

-            Nie.

Służąca żachnęła się. Niezadowolona otworzyła
drzwi do spiżarni i wyjęła wędliny. Nielsowi zależało,
żeby ewentualni goście zostali dobrze podjęci. Dzi-
siaj poda do stołu smakołyki, które zostały z uczty.

Sigrid przełknęła ślinę. Z głodu burczało jej
w brzuchu. Była głodna. Teraz to czuła. Miała przed
sobą sery, dżemy, pasztety i najbardziej wykwintne
wędliny i mięsa: pieczony schab, wędzone kiełbasy
i cienkie plastry szynki.

Patrzyła na Eugenie z poczuciem winy. Służąca
nie była winna, że ona musiała stoczyć ze sobą we-
wnętrzną walkę.

-              Daj - powiedziała, wyjmując jej z ręki patel-
nię. - Rozumiem, że masz inne zajęcia. Zaraz usma-
żę omlet.

Eugenie uśmiechnęła się, ukazując swoje krzywe
zęby.

Kiedy Niels i służba zasiedli do suto zastawionego
stołu, zewsząd słychać było wesołe śmiechy.

Sigrid nie mogła się powstrzymać, ale kiedy dzisiaj
rano zobaczyła ojca, poczuła do niego wstręt. Ostat-
nio w ogóle z trudem go znosiła! Zawsze go lubiła,
ale teraz wiedziała już, do czego był zdolny... Jedno-
cześnie czuła, jak narasta w niej złość, że on i mat-
ka nie pozwolili jej lepiej poznać dziadków. Mogli

9


czuć żal do Auduna i Elen, ale dlaczego z tego powo-
du pozbawili ją prawa do szukania swoich korzeni?
Bo przecież to właśnie zrobili!

-            Eee... - zaczął Niels niezdarnie, kiedy posiłek
miał się ku końcowi. - Czy ktoś widział Ingę?

-            Posłano po nią ze Svartdal - wytłumaczyła Eu-
genie. - Pojechała przed wschodem słońca, Sorine
zaczęła rodzić.

Niels zakrztusił się kawą.

-            Co ty mówisz? Jesteśmy zaproszeni na śniada-
nie do Storedal!

-            Wiem tylko, że przyjechał Embrik i ją zabrał - od-
powiedziała Eugenie nieco niepewnie.

W oczach Nielsa widać było poirytowanie.

-              Inga powinna pojechać na przyjęcie na cześć
młodej pary, a nie od razu gnać do Svartdal! - powie-
dział Niels, uderzając palcami o blat stołu. - Nie mogę
zostać w domu - wymamrotał. - Laurensowi by się to
nie spodobało... Pojedziesz ze mną, Sigrid.

Sigrid wzdrygnęła się.

-              Nie ma mowy - wyrwało się jej.

-              Odmawiasz? - spytał Niels poruszony.
Sigrid zaczerwieniła się.

-              Wolałabym zostać w domu. Skorzystam z oka-
zji, żeby lepiej... - zaczęła, ale w porę powstrzyma-
ła potok słów. Niewiele brakowało, a zdradziłaby,
że woli zostać w domu razem ze swoją wytęsknioną
babcią. Poza tym myśl, że będzie blisko ojca... teraz,
kiedy Gudrun już nie ma... Nie będzie miał okazji,

10


żeby zmusić ją do... do... tych obrzydliwych rzeczy,
które robił z Gudrun!

-            Żeby co lepiej...? - spytał Niels, przyglądając
się jej podejrzliwie.

-            Nic takiego - odparowała szybko.

-            To dobrze - odpowiedział Niels niezadowolo-
ny. - Ubierz się, pojedziesz ze mną do Storedal.

-            Nie słyszałeś, tato? Nie zamierzam z tobą je-
chać!  ,

W zapuchniętych oczach starego człowieka po-
jawił się strach. Niels przejechał językiem po war-
gach.

-              Gudrun na pewno się ucieszy, jeśli przyjedzie-
my. .. Obejrzysz wszystkie piękne prezenty, które ona
i Martin dostali. Nie masz ochoty, Sigrid? - ciągnął
dalej, próbując ją udobruchać.

Sigrid demonstracyjnie odwróciła twarz. Pochleb-
stwa niczego nie zmienią, pomyślała z pogardą.

Jej milczenie w obecności służby sprawiło, że Niels
zmienił taktykę. Zdenerwowany zaczął jej grozić:

-              Kto tu decyduje? Ty czy ja?

Gulbrand włączył się ostrożnie do rozmowy.

-              Zawiozę was do StoredaL I zaczekam w stajni,
jeśli chcecie - powiedział, spoglądając z nadzieją na
Sigrid.

Sigrid zawahała się. Jeśli Gulbrand pojedzie, bę-
dzie mogła się czuć bezpieczna. Ojciec nie znajdzie
wtedy okazji, żeby zostać z nią sam.

-              No dobrze - odezwała się łaskawie. - Mogę sie-

11


dzieć z tobą na miejscu woźnicy, Gulbrand? - spy-
tała.

Gulbrand pokiwał głową.

Sigrid długo jeszcze została przy stole. Dłużej niż
zwykle. Wiedziała, że Gulbrand często przychodził
wypić drugą filiżankę kawy, zanim przystąpił do swo-
ich obowiązków. Poza tym Niels oznajmił, że musi się
przebrać przed wyjazdem do Storedal, więc nie trze-
ba było jeszcze siodłać koni. Kiedy Eugenie sprzątnę-
ła wędliny i wyszła, Sigrid nachyliła się do Gulbranda
i tajemniczo szepnęła:

-           Ona tu jest!

-           Kto? - spytał Gulbrand cicho.

-           Babcia! - roześmiała się Sigrid podniecona.

-           Co ty mówisz? - wybuchnął przerażony Gul-
brand. - Elen jest tutaj?

-           Tak. Nasze drogi musiały się przeciąć. Pamię-
tasz, jechaliśmy przez Sande, a ona szła przez 0vre
Eikeren, przez Eidsfoss, kierując się w stronę Hof.

-...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin