Bialy.kanion.Big.Country.txt

(51 KB) Pobierz
00:03:23:Jadšcy dalej, godzina przerwy|na jedzenie i zmianę koni.
00:03:30:- Pomogę pani.|- Dziękuję.
00:03:33:- Do widzenia.|- Do widzenia, panie McKay.
00:03:57:Hej, popatrz na to.
00:04:11:W porzšdku, Clint. Zawracaj.
00:04:22:Pan McKay?
00:04:26:Tak.
00:04:34:Jestem Steve Leech,|nadzorca Ladder.
00:04:39:To zaprzęg Pat. Zabiorę pana oraz bagaż.|Ona czeka u przyjaciółki.
00:04:43:Dziękuję. To bardzo uprzejmie.
00:04:45:Już mylałem, że jestem|w niewłaciwym miecie.
00:04:49:To pański bagaż?
00:04:51:Tak.
00:04:57:Nie wiem czy nosiłbym|ten kapelusz, panie McKay.
00:05:02:Dlaczego nie?
00:05:04:Który z tych dzikich|kowboi może go zestrzelić.
00:05:10:Dziękuję, panie Leech.
00:05:21:Jak się pan ma, panie Leech?
00:05:23:Chłopcy, czy nie wiecie, że trzeba|zdjšć kapelusz przed nadzorcš Ladder?
00:05:36:Chodcie, znikamy stšd.
00:05:50:Witaj Pat!
00:05:53:Jim!
00:06:05:Kochany, nie mogę uwierzyć, że już jeste.|Nie wiesz jak to długo trwało.
00:06:09:Ależ wiem!
00:06:11:Gdybym wiedziała, że będę tak tęsknić,|ożeniłby się ze mnš już w Baltimore.
00:06:15:- Nie zmieniła zamiaru?|- Czy na to wyglšda?
00:06:17:Pewnie się zdziwiłe,|że nie czekałam na ciebie w hotelu.
00:06:20:Nie było mnie dłużej jak minutę!
00:06:26:Chod bo będzie skandal.
00:06:30:Moja fryzura jest cišgle|nie taka jak zaplanowałam,
00:06:32:a nos czerwony|od czekania na słońcu.
00:06:36:Chce mi się płakać ze szczęcia,|że już jeste!
00:06:41:Steve. Dziękuję, że go tu przywiozłe.
00:06:43:Bardzo proszę.|Czy mogę co zrobić dla was?
00:06:46:Nie. Jeli wszystko gotowe|możesz wracać do Ladder.
00:06:49:- Nie jechać z wami?|- Och, nieba, nie!
00:06:52:Zostaniemy chwilę,|nie będziemy cię zatrzymywać.
00:06:55:Problem w tym,|że chłopcy  Hannasseya sš w miecie.
00:06:58:Już sobie popili.
00:07:00:Będzie dobrze, Steve.
00:07:04:Według życzenia, panno Terrill.
00:07:06:Dziękuję, panie Leech.
00:07:15:Kto tu mieszka?
00:07:18:Moja przyjaciółka, Julia Maragon.|Ona jest miejscowš nauczycielkš.
00:07:24:- Jestem jeszcze twojš dziewczynkš?|- Spróbuj nie być.
00:07:30:Julio, możesz już przyjć.
00:07:32:Skończylimy się całować.
00:07:40:Julio?
00:07:43:Ona wyszła.
00:07:45:Wiesz, zaczynam lubić Julię.
00:07:52:Nie zwracajcie na mnie uwagi,|ja tylko przechodzę.
00:07:54:Och, Julio, idiotko! Wracaj.
00:07:57:To jest Jim.
00:07:59:Mam nadzieję.
00:08:02:- Witam, Jim.|- Witam, Julio.
00:08:04:Co o nim mylisz?
00:08:10:On nie wyglšda na marynarza.
00:08:13:- Również nie wyglšda na nauczycielkę.|- Czy mówiłam, że jest marynarzem?
00:08:16:Mówiłam, że jest kapitanem okrętu.|Jego rodzina ma linię okrętowš.
00:08:21:Ale mój drogi, w tym ubraniu|wyglšdasz miesznie.
00:08:26:To mi mówił, ten...Leech|kiedy zobaczył mój kapelusz.
00:09:45:Powinnimy zostać w miecie.
00:09:47:Przy dziewczynach i flaszkach.
00:09:50:Może mamy co lepszego.
00:09:54:To jest Pat Terrill i jej chłopta ze wschodu.
00:09:59:Przywitajmy go.
00:10:02:Suchar! Wstawaj.
00:10:21:To szajka Hannasseyjów.|Miejscowe męty. Nie zatrzymuj się.
00:10:29:Wyglšda na to, że chcš porozmawiać.
00:10:31:Nie zatrzymuj się.|Jed prosto na nich.
00:10:50:Za nimi.
00:13:03:Witam, panno Terrill.
00:13:05:To było niezbyt uprzejmie.
00:13:09:Co wy na to?
00:13:11:Wród nas jest dżentelmen.
00:13:15:Czy nie czujecie się brudni chłopcy,
00:13:17:spójrzcie jaki przystojny dżentelmen|we wspaniałym garniturku?
00:13:22:Panno Terrill, nie przedstawisz go nam?
00:13:26:Nie przedstawiłabym cię nawet psu.
00:13:32:Nazywam się McKay.
00:13:36:Uprzejmy, a jakże.
00:13:38:Schludny, czysty i uprzejmy.
00:13:43:Podoba mi się twój kapelusz.
00:13:56:- To wystarczy.|- Pat!
00:14:06:Nie daj jej się zbliżyć, Rafe.
00:14:09:Zobacz co ja mam!
00:14:11:Daj mi spróbować!
00:14:25:- Hej, Buck, daj go.|- Przestańcie! Pozwólcie nam odejć!
00:14:31:Buck Hannassey! Nie dotykaj go,
00:14:39:Daj mi ten kapelusz!
00:14:42:Buck Hannassey!
00:14:54:Nie dotykaj go! Nie dotykaj go!|Pozwól nam odejć!
00:14:59:W porzšdku. Pucie go.
00:15:07:Panno Terrill, on nie jest zbyt dzielny.
00:15:12:Lepiej go wylij tam skšd przyjechał.
00:15:28:Jim, jeste ranny, kochanie?
00:15:29:Och, przykro mi. Tak mi przykro.
00:15:31:Jestem cały, naprawdę.
00:15:34:Jestem upokorzona,|tym co ci się przydarzyło.
00:15:38:Nie przejmuj się tym.|Żółtodziób zawsze musi przejć swoje.
00:15:43:Dlaczego zabrałe mi karabin?
00:15:45:- Nie wiedziałem, że masz karabin.|- Dlaczego go wzišłe?
00:15:48:Dlaczego? Nie sšdziłem,|że chcesz go użyć.
00:15:52:Hannasseyowie!|Chciałabym ich powystrzelać.
00:15:57:Nie myl tak. Zrobili przedstawienie.
00:16:00:Nie biorę tego na serio.
00:16:03:Jim, na pewno nie bierzesz tego serio?
00:16:07:Nie, na pewno nie.
00:16:09:I nie jeste zły?
00:16:11:Nie.
00:16:16:- Szkoda, że zabrałe mi karabin.|- Już po wszystkimi. Nic się nam nie stało.
00:16:20:Hej...
00:16:27:Nie strzelajš najlepiej?
00:16:29:Albo kapelusz jest|lepszy niż mylałem.
00:16:43:- Dojeżdżamy.|- O tak. Dojedziemy przed zmrokiem.
00:17:05:- Gdzie jedziesz?|- Mam ochotę na zalecanki.
00:17:08:Do nauczycielki?
00:17:10:Jak ci idzie? Dostaniesz promocję?
00:17:47:Zrobiłem ci niespodziankę, co?
00:17:49:Szkoda, że się nie widziała.|Podskoczyła jak raniony jeleń.
00:17:52:- Na drugi raz pukaj.|- Pukałem, ale mnie nie słyszała.
00:17:55:Więc nie wchod dopóki|cię nie usłyszę.
00:17:58:- Czego potrzebujesz?|- Wpadłem zobaczyć jak ci idzie.
00:18:02:Powinna zamykać drzwi.
00:18:05:Dlaczego?
00:18:06:Dlaczego piękna kobieta|mieszka samotnie?
00:18:08:To jest pokusa dla mężczyzn.
00:18:17:Czy to zupa?
00:18:20:Cienka. Nie utyje się|jak po fasoli z wołowinš.
00:18:25:Jest niezła. Jeste najlepszš|kucharkš wród nauczycielek.
00:18:29:Dziękuję.
00:18:31:Wiesz, Julie, widzę nas|razem w Big Muddy.
00:18:35:Przy wietle lampy,|ty gotujesz, a ja jem.
00:18:39:Szczęliwi jak|dwa małe pieski przy strumyku.
00:18:41:Jestem oczarowana.
00:18:44:Następna rzecz, którš u ciebie lubię,|to znasz tyle słów.
00:18:48:Jak spacerujesz ulicš|i umiechasz się przy spotkaniu.
00:18:52:Zamienisz słówko lub dwa.
00:18:54:Będziesz mnš kierowała, nauczycielko.
00:18:57:Jeste szalony!|Byłabym tylko twojš igraszkš.
00:19:00:Nie wykiwasz starego Bucka.
00:19:02:Przy okazji, zapomniałem o spotkaniu
00:19:05:z twojš przyjaciółkš  Terrill i jej narzeczonym.
00:19:08:To elegancik. Wolisz takiego?
00:19:12:Pod krawatem, w miesznym kapeluszu|bez drygu do karabinu?
00:19:15:Doć, Buck Hannassey.|Lepiej będzie jak wyjdziesz.
00:19:18:Wiesz co, Julie?
00:19:20:Gdyby połšczyć|twoje Big Muddy z naszym,
00:19:23:Terrillowie wyschliby jak chwasty.|- Czy możesz się wynieć?
00:19:26:Rozmawiałem o tym z ojcem.|Jemu podoba się ten pomysł.
00:19:30:Mnie też.
00:19:32:Odejd ode mnie!
00:19:34:Boisz się, co?
00:19:36:Lubię jak kobieta się mnie boi.
00:19:38:Jeli kobieta powiedziałaby prawdę,|przyznałaby, że lubi się bać.
00:19:41:Ty jeste chyba pijany!
00:19:43:W porzšdku, nauczycielko.
00:19:48:Ale, pamiętaj, Terrillowie nie będš naszymi przyjaciółmi.
00:19:52:Sama wybieram sobie przyjaciół.
00:19:54:Nie. Musisz być po jednej|albo po drugiej stronie.
00:19:58:Nie możesz trzymać dwóch stron.
00:20:04:Dzisiaj koniec ze szkołš,|ale wrócę nauczycielko.
00:21:23:- Dzień dobry.|- Dobry.
00:21:28:- Dzień dobry.|- Dobry.
00:21:36:- Dobry.|- Dzień dobry.
00:21:58:Dzień dobry panu.
00:22:02:Dzień dobry.|Nazywam się Ramon Gutiérrez.
00:22:05:Jak się masz? Nazywam się McKay.
00:22:07:Miło mi. Ale ja wiem.
00:22:09:Dziewczyny, to jest pan McKay,|chce się żenić z pannš Patriciš.
00:22:22:Powiedz mi,|jak dużo  tu macie bydła?
00:22:27:Och, 10 tysięcy, 20 tysięcy,|40 tysięcy, 50 tysięcy...
00:22:31:Bydło mnie nie interesuje.
00:22:34:- Mówisz po hiszpańsku ?|- Nie, ale rozumiem cię dobrze.
00:22:37:Och, bardzo dobrze!
00:22:42:- Dzień dobry.|- Dzień dobry, panie Leech.
00:22:44:- Chciałby pojedzić dzi z rana?|- Tak, bardzo bym chciał.
00:22:49:Ramon, osiodłaj dobrego konia dla pana McKay.
00:22:52:Tak, proszę pana.
00:22:56:Jak dobrze jedzisz ?
00:22:57:O, jedziłem trochę na wschodzie|ale na innych siodłach.
00:23:01:Umiesz na jednym siodle|to potrafisz na innych.
00:23:03:Ramon, osiodłaj Starego Grzmota.
00:23:10:Proszę za mnš.
00:23:40:Jeste gotowy.
00:24:01:Miły dzień, prawda?
00:24:12:Tak?
00:24:18:Może innym razem, Leech.
00:24:31:W stodole jest konny|wóz zaopatrzeniowy.
00:24:35:- Dzień dobry, Jim.|- Dzień dobry, Majorze.
00:24:46:Dzień dobry, Majorze.
00:24:48:Chłopcy zawsze chcš posadzić|obcego na Starym Grzmocie.
00:24:51:- Co w rodzaju żartu.|- Widzę.
00:24:55:Kiedy ruszamy, Majorze ?
00:24:57:W każdej chwili.|Powiedz mi kiedy będziesz gotów.
00:25:00:Chodmy na niadanie, Jim.
00:25:02:Córka nie jest rannym ptaszkiem.|Wkrótce się przekonasz.
00:25:12:Cokolwiek Steve powie|nie przejmuj się tym.
00:25:14:On mnie nie niepokoi.|To raczej ja jego.
00:25:18:Steve to szorstki, ale fajny chłopak.|Rozczochrany młodzieniaszek...
00:25:22:znaleziono go jak jechał na koniu.|W siodle siedział już jako 14 latek.
00:25:27:Wštpię, czy w tym kraju jest lepszy zarzšdca.
00:25:30:Wychowałem go, zrobiłem z niego człowieka.
00:25:32:Rozumiem.
00:25:34:Jim, cieszę się, że mogę z tobš|porozmawiać sam na sam.
00:25:39:Znam impulsywnoć Patrycji.
00:25:41:Szczerze obawiałem się,|że w Baltimore ucieknie.
00:25:45:Zawdzięczam ci|przyjemnoć zobaczenia jej lubu.
00:25:49:Tobie zawdzięczam, że mogę|polubić wyjštkowš dziewczynę.
00:25:54:Uważałem, że powinnimy|zrobić to jak należy.
00:25:56:Czujmy się zobowišzani.
00:26:00:- Co planujesz na przyszłoć?|- Nie jestem pewien w tej chwili.
00:26:04:Jeli szukasz romantycznoci|to z pewnociš znajdziesz jš tutaj.
00:26:07:Nic piękniejszego ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin