Nina Tinsley - Zatoka łez.pdf

(469 KB) Pobierz
231541089 UNPDF
Nina Tinsley
Zatoka łez
231541089.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Zaproszenie na ślub mego dziadka przyszło w sobotni
wieczór, kiedy wujek Wilmot i mój kuzyn Hugh siedzieli przy
stole, czytając gazety i dopijając kawę, która została po
śniadaniu. Był to jeden z pierwszych gorących, czerwcowych
dni tego roku i przeszklone drzwi, wiodące do ogrodu, były
szeroko otwarte. Ciocia Jenny miała na sobie jedwabną
sukienkę bez rękawów. Intensywnie różowy kolor materiału
odpowiadał jej urodzie, podkreślając płowiejące, kasztanowate
włosy, które podwiązała z tyłu ciemniejszą wstążką.
Listonosz, dobrze znając nasze zwyczaje, przeszedł
pogwizdując przez Ścieżkę w ogrodzie i mijając drzwi, zbliżył
się do okna.
- Weź listy, Ros. - Hugh uniósł głowę znad "Timesa".
Byłam tak przyzwyczajona do posłuszeństwa, że zerwałam się
czym prędzej i odebrałam pocztę, odpowiadając na wesołe
powitanie listonosza. .
Kuzyn musiał zdawać sobie sprawę z niezadowolenia swej
matki. Miałam nadzieję, że ciotka nie będzie czynić mu
wymówek z mego powodu, choć już tyle razy byłam
przyczyną rodzinnych kłótni.
Nie rzuciwszy nawet okiem na koperty położyłam listy
przed wujem. Złożył gazetę, poprawił okulary i wziął się do
czytania. Spojrzałam na ciotkę Jenny. Siedziała sztywno,
zagryzając wargi i bębniąc palcami po stole.
Listy od przyjaciół, napływające z niezliczonych miejsc
do tego zapomnianego zakątka, gdzie znajdowało się
Driftings, były największą przyjemnością tej niemłodej
kobiety.
Kiedy już dłużej nie mogła się powstrzymać, uderzyła
ręką w stół.
- Wilmot, poczta - powiedziała głośno.
231541089.003.png
Wuj uniósł wzrok znad listów. W jego oczach dojrzałam
ten sam zły błysk, który tak często widziałam u Hugh.
- Wszystko w swoim czasie, moja droga.
- Chce je teraz.
Przejrzał uważnie i dokładnie wszystkie koperty,
układając je w cztery kupki. Dopiero po obejrzeniu ostatniego
listu pozwolił nam je wziąć.
Tylko jeden był do mnie. Pośpiesznie rozerwałam kopertę.
Wysunęło się z niej obramowane złotem, ozdobne
zaproszenie. Przeczytałam je dwukrotnie, nie bardzo
dowierzając własnym oczom. Ogarnęło mnie paraliżujące
podniecenie. Odkąd pamiętałam, czekałam na to zaproszenie.
Zawsze marzyłam o tym, by odwiedzić Siedzibę Falconów i
dom, w którym urodziłam się. Moje uniesienie nie trwało
jednak długo. Ochrypły głos rozgniewanego wuja przenikliwie
wdarł się w moje myśli.
- Nie może tego zrobić. On jest szalony. Ciocia Jenny
podniosła na niego wzrok.
- Kto taki? - spytała.
- Twój ojciec. Twój zgrzybiały ojciec żeni się z tą
kobietą.
Zaległa nieprzyjemna cisza. Ciotka spurpurowiała,
upuszczając list, który właśnie czytała. Zacisnęła pięści.
Spojrzałam na kuzyna. Patrzył zdumiony na swego ojca.
Niebieskie oczy Hugh zwęziły się, a jego przystojna twarz
stała się zimna i wyrachowana.
- Nie możesz go powstrzymać - rzekła ciotka. Mówiła tak
cicho, że ledwie słyszałam jej słowa. Nagle, jakby niepewna,
czy wuj Wilmot usłyszał, powtórzyła głośno: - Mój ojciec
może robić to, co mu się podoba.
Hugh roześmiał się.
- Dobry Boże, a więc w końcu dziadek żeni się z
Francescą Battistą.
231541089.004.png
- Nie chcę słyszeć imienia tej kobiety - wściekał się wuj.
- To nie twoja sprawa, Wilmot - zareagowała Jenny.
- Zgłupiałaś, kobieto? Nie rozumiesz, że przez te
wszystkie lata próbowała zmusić go do małżeństwa? A
dlaczego? Powiem ci, dlaczego. Chce odziedziczyć Siedzibę
Falconów. A co z naszym synem?
Ciocia Jenny zacisnęła zęby. Ręce jej drżały, lecz gdy
przemówiła, głos miała spokojny.
- Mój ojciec jest sprawiedliwym i uczciwym
człowiekiem. Na pewno nie zapomni o Hugh i Rosinie.
- Skąd wiesz? Nie widziałaś go przecież od lat. -
Wściekłość wuja była przerażająca.
- A czyja to wina? Nie pozwoliłeś mi tam jechać - ciotka
uniosła się wyzywająco. W oczach tej łagodnej zazwyczaj
kobiety płoną) gniew.
- Ciągle się kłócicie - wtrącił się Hugh - ale o co
właściwie chodzi? Kto by chciał jechać na to żałosne
widowisko?
- Ja - powiedziałam.
Wuj spojrzał wściekle, próbując wzrokiem zmusić mnie
do milczenia i posłuszeństwa.
- Nie pozwolę ci jechać. Czy to jasne, Rosina? - rzekł z
naciskiem.
- Wuj nie może mnie zatrzymać siłą - odparowałam. -
Mam dwadzieścia jeden lat i mogę robić to, co mi się podoba.
Zawsze chciałam jechać do Siedziby, ale matka... - Zabrakło
mi głosu.
- Twoja matka była rozsądną kobietą. Wiedziała, co się
dzieje w domu twego dziadka. A teraz, parę miesięcy po jej
śmierci, myślisz sobie...
- Przestań - krzyknęłam. - Matka nie chciała jechać, bo
tam zginął mój ojciec. To nie miało nic wspólnego z
231541089.005.png
Francescą. Jeśli dziadek jest z nią szczęśliwy, to dlaczego nie
miałby się ożenić?
Wuj spurpurowiał, ale już mnie to nie obchodziło. Latami
znosiłam jego obelgi i nakazy. Teraz nie zamierzałam milczeć.
Spojrzałam na Jenny. Oczy miała pełne łez, wargi jej drżały.
Rozdzierała koronkę chustki tak łatwo, jakby była zrobiona z
papieru. Zerwałam się i w mgnieniu oka znalazłam się przy
niej. Położyłam rękę na ramieniu ciotki.
- Niech ciocia tu nie płacze - szepnęłam.
Pozwoliła, bym wzięła ją za rękę i wyszłyśmy do ogrodu.
Przeszedłszy przez trawnik, usiadłyśmy na drewnianej ławce.
Przed nami rozciągało się morze. Był przypływ. Woda miała
mleczno - niebieski odcień, a tam, gdzie fale zakryły trawiaste
skrawki lądu, stawała się dziwną mieszaniną zieleni i
niebieskości. Wiele razy kryłyśmy się w tym zacisznym
zakątku, by znaleźć ukojenie w niewzruszonej regularności
przypływów i odpływów. Ich nieskończony spokój oddalał od
nas wszystkie przykrości, jakich nie szczędzili nam nasi
mężczyźni.
- Nie powinnaś pozwolić, by widzieli twoje cierpienie -
zaczęłam rozmowę.
- Droga Ros. - Ciotka zwinęła chustkę w kulę i obtarła
oczy. - Zazwyczaj próbuję ukrywać moje uczucia, ale
czasami... - westchnęła. - Kocham mego ojca. Sądzę, że
rozumie, dlaczego go nigdy nie odwiedzam. Ale ty musisz
jechać, Rosino. On był taki dumny z Andrew, twego ojca.
- Opowiedz mi o tym wypadku. Matka nigdy nie chciała o
tym mówić. Wydaje mi się, że w pewnym sensie winiła
dziadka za to, co się stało.
Jenny potrząsnęła głową.
- Patrząc wstecz - zaczęła - właściwie nie wiem, jak do
tego doszło. Pewnego wieczoru Andrew wypłynął łodzią.
Wszyscy myślą, że łódź musiała się wywrócić i twój ojciec
231541089.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin