02.pdf

(538 KB) Pobierz
13423777 UNPDF
2
NIEDZIELA 3 KWIETNIA 2005
Watykan, 21.37
Jan Paweł II odszedł do lepszego ze światów wczoraj o godz. 21.37. Podobno
– choć nie potwierdzono tego oficjalnie – tuż przed śmiercią powiedział „Amen”
GAZETA WYBORCZA u WWW.GAZETA.PL
dostała króla,
o jakim śniła
Adam Michnik: Powiedział do nas:
„Nie lękajcie się!” – i w ten sposób
skierował tysiące ludzi ku trudnej
sztuce godnego życia
Ż yliśmy w epoce Jana Pawła II – bo tak będzie
nazwane ostatnie ćwierćwiecze – Papieża, który
odmienił Kościół katolicki, odmienił Polskę,
odmienił świat. Wreszcie – odmienił każdego z nas.
Wierzymy, że na lepsze, bowiem odwoływał się do te-
go, co w każdym człowieku jest dobre i szlachetne.
Nakazywał zaś wyrzeczenie się tego, co podłe i ma-
łostkowe – choćby na chwilę. Przymykamy oczy i wi-
dzimy Jana Pawła II w oknie na placu św. Piotra w Rzy-
mie 16 października 1978 r., i słyszymy niezapomnia-
ny okrzyk: Habemus papam! A potem: w Warszawie
i Gdańsku w epoce stanu wojennego i w Sejmie, gdy
Polska była już demokratyczna i niepodległa. W znacz-
nej mierze dzięki Janowi Pawłowi II.
Czesław Miłosz zanotował w swym dzienniku
1 września 1988: „Na dnie swojej nędzy Polska do-
stała króla, i to takiego, o jakim śniła, z piastowskie-
go szczepu, sędziego pod jabłoniami, nieuwikłanego
w skrzeczącą rzeczywistość polityki. Jego stolica naj-
pierw w Krakowie z tamtym środowiskiem »Tygod-
nika Powszechnego« i »Znaku«, następnie w Rzymie.
Król nosiciel wiary mesjanicznej, głęboko przekona-
ny, że istnieje państwo duchów, gdzie odbywają się
zapasy, zmagania, triumfy, tuż obok tej drugiej histo-
rii żywych, ale w ścisłym związku (...). Podróże Jana
Pawła do Polski mogą być rozumiane jako walka to-
czona w zaświatach o jej duszę. Jakby każde łączenie
się tysięcy jego słuchaczy w braterskiej miłości, choć-
by na krótko, poruszało niebiosa, zdarzało się razem
i tam, i tu na ziemi. Czyżby wiedział z góry, że ze
zbiorowego poniżenia potrafi ludzi podnieść w insu-
rekcji bezkrwawej? Że może nastąpić coś takiego jak
»Solidarność«, na miarę niekrwiożerczych nawyków
tego ludu? I jakby odpowiedź symboliczna na pyta-
nie Stalina: A ile papież ma dywizji?”.
Innym razem Miłosz zapisał: „Wśród mężów stanu,
monarchów, wodzów XX w. ani jednej postaci, któ-
ra by odpowiadała naszemu obrazowi królewskiego
majestatu, z wyjątkiem Karola Wojtyły. Tylko on
mógłby naprawdę grać królów Szekspira”.
Trudno dodać coś do słów poety. Jan Paweł II bro-
nił tego, co niezmienne w odmieniającym się świecie;
był – w tej samej mierze – papieżem twardej obrony
zasad i dawcą permanentnego miłosierdzia dla błądzą-
cych. Był papieżem świadectwem i papieżem dyplo-
macji, choć bardziej świadectwa niż dyplomacji. Był
papieżem, który uczył odwagi i heroizmu, ale dobrze
rozumiał sens kompromisów w życiu publicznym
i przestrzegał przed śmiercionośną logiką odwetu.
B ył znakiem czasu i znakiem sprzeciwu wobec
KORESPONDENCJA
Tomasz Bielecki
Jarosław Mikołajewski
WATYKAN
G dy Jego serce przestało bić, wierni na
Rzecznik Watykanu Joaquin Navarro Valls prze-
kazał jednak od Papieża poruszającą wiadomość.
Otóż w piątek późnym wieczorem opowiedziano
Janowi Pawłowi II o tysiącach młodych ludzi czu-
wających na placu św. Piotra. – Z jego słów – po-
wiedział rzecznik – można było odczytać następu-
jący przekaz: „Szukałem was, teraz przybyliście do
mnie i za to wam dziękuję”.
Papież najprawdopodobniej umarł w gorączce.
Ostatni komunikat rzecznika Watykanu z godz. 19
mówił, że gorączka jest bardzo wysoka.
Piosenki, okrzyki, modlitwy
Na placu przybysze z całego świata chcieli, by
Jan Paweł II na łożu śmierci był pewien, że oni są
przy nim. Jeszcze na pół godziny przed wiadomo-
ścią o śmierci Papieża Hiszpanie z gitarami śpie-
wali skoczne piosenki na cześć „ukochanego Oj-
ca”. Pielgrzymi z Ameryki Łacińskiej okrzykami
próbowali sięgnąć do jego apartamentów. Jak w cza-
sach, kiedy młody Jan Paweł II na wezwania z pla-
cu wychodził do swego okna.
Polacy klęczeli na placu w milczeniu. – To dla nas
koniec dotychczasowego życia. Nic już nie będzie
takie samo – mówili nam pielgrzymi z Krakowa.
Po 19 na telebimach na placu św. Piotra pokazy-
wano już tylko trzy rozświetlone okna papieskiego
apartamentu. Sto tysięcy ludzi wiedziało, że czu-
wają przy łożu śmierci Papieża. – To chyba już.
Niech Bóg go prowadzi – mówił duszpasterz piel-
grzymów z Sycylii.
Tradycje pośmiertne
Półgodzinne opóźnienie w ogłoszeniu wiernym
wiadomości o śmierci Papieża to wynik tradycyj-
nych rytuałów, zgodnie z którymi potwierdza się
śmierć biskupa Rzymu.
Śmierć Papieża stwierdził na podstawie orzecze-
nia lekarzy prefekt domu papieskiego abp James
Harvey. To on ogłosił dostojnikom zgromadzonym
w Pałacu Apostolskim: „Papież zmarł”. Zgodnie
z tradycją wszyscy dostojnicy powinni w tym mo-
mencie uklęknąć i w porządku hierarchii podejść
do Zmarłego i ucałować jego dłoń.
Tradycja mówi, że kardynał kamerling (jeden
z opiekunów domu papieskiego) – obecnie Eduar-
do Martinez Somalo – powinien podejść do łoża
Papieża i po lekkim uderzeniu młoteczkiem w je-
go czoło jeszcze raz potwierdzić: „Papa mortuus
est” (Papież jest martwy), po czym zdjąć z jego pal-
ca pierścień biskupi. Tak się zapewne stało.
Kamerling zapieczętował też pokój i gabinet Papie-
ża. Rzymowi i światu wiadomość o śmierci Papieża
ogłasza jego rzymski wikariusz kard. Camillo Runi.
Zgodnie z przygotowanymi w 1996 r. zalecenia-
mi Jana Pawła II, papieża po śmierci można poka-
zać i fotografować dopiero ubranego w szaty pon-
tyfikalne, i to wyłącznie za zgodą kamerlinga.
Nie wiadomo, kogo Papież wyznaczył na opie-
kuna swej spuścizny literackiej, która nie podlega
tradycyjnym przepisom o sukcesji Papieża.
Pogrzeb w środę?
Uroczystości żałobne będą trwać dziewięć dni.
Zgodnie ze zreformowanymi przez Jana Pawła II
regułami pogrzeb papieża powinien się odbyć mię-
dzy czwartym a szóstym dniem po jego śmierci.
Najprawdopodobniej – zgodnie z wielowiekową tra-
dycją – będzie to dzień czwarty, czyli środa. Za-
pewne w poniedziałek trumna zostanie publicznie
pokazana.
Kościołem rządzi teraz kolegium kardynałów. Ich
najważniejszym zadaniem jest przygotowanie kon-
klawe, które zacznie się najwcześniej w dziesiątym
dniu od śmierci Papieża.
Do czasu nowego wyboru kamerling domu pa-
pieskiego opiekuje się Pierścieniem Rybaka (bisku-
pim pierścieniem Papieża) oraz ołowianą pieczę-
cią, z jaką wysyłane są listy apostolskie.
W nocy Rzym płacze
Po północy z soboty na niedzielę nad placem Świę-
tego Piotra unosi się wiara, wdzięczność i przyjaźń.
Rzym płacze. Płaczą katolicy, płaczą muzułma-
nie, płaczą ludzie, którzy przyzwyczaili się widzieć
w swoim kapłanie sąsiada i przyjaciela. W każdym
barze, w każdej lodziarni mówi się tylko o Nim. On
sam uśmiecha się ze zdjęć wciąż tym samym uśmie-
chem, który kierował do dzieci z Europy, Afryki czy
Azji. Zatrzymuję zakonnika na Via Paolo VI. Opie-
ra się o ścianę. – Takiego człowieka jeszcze tutaj
nie było – mówi.
placu Świętego Piotra wciąż modlili
się o zdrowie Jana Pawła II. Wiado-
mość podana przez media całego
świata wolno docierała do tłumu. Wa-
tykan potwierdził ją ok. 21.50 drogą elektroniczną.
Ok. 22 rozbrzmiał dzwon Bazyliki św. Piotra, ob-
wieszczając Rzymowi i światu śmierć Jana Pawła II,
a chwilę potem zebranym na placu o śmierci Papie-
ża powiedział arcybiskup Leonardo Sandri.
Tysiące ludzi na chwilę przerwało odmawianie ró-
żańca. Zapadła cisza, pochyliły się głowy, niektó-
rzy klękali.
Po kilku minutach wrócono do modlitwy.
– Przyszliśmy tu, by odprowadzić naszego ojca na
drugą stronę. Wiedzieliśmy, że z tej drogi nie ma
już odwrotu. Ale On sam pokazał, jak ufać Bogu
do samej śmierci – mówił jeden z włoskich bisku-
pów.
By jak najmniej cierpiał
Rzym już w piątek wieczorem oczekiwał na
odejście Papieża, jednego z największych w dzie-
jach. Ucichły spekulacje dziennikarzy, pielgrzy-
mi i rzymianie na placu św. Piotra z różańcami
modlili się już tylko o to, by Papież jak najmniej
cierpiał.
W sobotę przed południem wątpliwości nie po-
zostawił komunikat rzecznika Watykanu Joaquina
Navarro Vallsa. Poinformował on, że stan zdrowia
Papieża pozostaje bardzo ciężki i pojawiły się mo-
menty utraty świadomości. To mogło oznaczać już
tylko jedno.
Wkrótce potem kardynał Joseph Ratzinger po-
wiedział, że Papież jest świadom, że umiera, i po-
żegnał się już ze swymi najbliższymi współpracow-
nikami.
Przez większość dnia Papież zachowywał świa-
domość, ale coraz częściej i na coraz dłuższe chwi-
le zapadał w śpiączkę. Plotką okazała się poranna
wiadomość, że Jan Paweł II podyktował list.
u
ZDJĘCIA: Krzysztof Miller, Adam Kozak
swoich czasów; mówił swoim czasom: „tak,
tak, nie, nie”. Potrafił przebaczać i uczył sztu-
ki przebaczania. Chwila, gdy odwiedził w więzieniu
swego niedoszłego mordercę, zostanie na zawsze sym-
bolem prawdziwego sensu przesłania chrześcijańskie-
go dla świata.
Potrafił też prosić o przebaczenie wszystkich, któ-
rym Kościół wyrządził krzywdę: chrześcijan innych
obrządków, wyznawców islamu, Żydów.
Stawiał wysokie wymagania: sobie, Kościołowi
i światu. Nam wszystkim. Dlatego nieraz wzbudzał
sprzeciw. Nigdy jednak słowa sprzeciwu nie zmienia-
ły szacunku i podziwu dla Piotrowego następcy w Rzy-
mie. Zawsze był zwiastunem wiary, nadziei i miłości.
Poznał osobiście dwa najstraszniejsze demony
XX w.: totalitaryzm nazistowski i totalitaryzm komu-
nistyczny. Cienie Auschwitz i Kołymy towarzyszyły
nieprzerwanie jego nauczaniu. Dlatego rozumiał gro-
zę dyktatur i tę intymną więź łączącą kłamstwo z prze-
mocą. W epoce etnicznych i religijnych wojen i nie-
nawiści głosił potrzebę pojednania i przebaczenia;
wciąż uporczywie przekazywał swój znak pokoju.
Dla nas, ludzi zakorzenionych w tradycji opozycji
demokratycznej, Komitetu Obrony Robotników i „So-
lidarności”, był Jan Paweł II jasną pochodnią prawdy
i wolności w mroku hipokryzji, konformizmu i stra-
chu. Powiedział do nas: „Nie lękajcie się!” – i w ten
sposób skierował tysiące ludzi ku trudnej sztuce god-
nego życia.
J esteśmy dziś smutni; czujemy się osieroceni. Naj-
większy autorytet Polaków nigdy już nie zwróci
się do nas ze słowami pocieszenia czy pouczenia.
Ale zarazem dziękujemy przecież losowi, że pojawił
się w naszym życiu ten niezwykły namiestnik Chry-
stusa, który uczynił tyle dobra.
A DAM M ICHNIK
Młodzi rzymianie na pl. św. Piotra, tak jak ludzie na całym świecie, nie wstydzili się łez
2
JAN PAWEŁ II NIE ŻYJE
Polska
13423777.001.png 13423777.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin