Józef Mackiewicz - Katyń. Zbrodnia bez sądu i kary (1997).rtf

(907 KB) Pobierz
Pierwszy tom ksiązki Mackiewicza

                                         

 

 

JÓZEF MACKIEWICZ

 

 

KATYŃ – ZBRODNIA BEZ SĄDU I KARY


 


Polska Fundacja Katyńska składa serdeczne podziękowanie

córce Józefa Mackiewicza, pani Halinie Mackiewicz,

za zezwolenie na druk tej książki z przeznaczeniem wpływów z jej sprzedaży

na budowę cmentarzy wojskowych w Katyniu, Miednoje i w Charkowie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wpływy z rozpowszechniania tego dzieła

przeznaczone są na budowę polskich cmentarzy wojskowych

w Katyniu, Miednoje i Charkowie

Nr konta: Polska Fundacja Katyńska

PKO BP XV O/Warszawa,   10201156-5988-270-1

 

 


 

 

JÓZEF MACKIEWICZ



 

 

KATYŃ – ZBRODNIA BEZ SĄDU I KARY

 

 

 

 

Zebrał i opracował Jacek Trznadel

 

 

 

 

 

 

POLSKA FUNDACJA KATYŃSKA

WYDAWNICTWO ANTYK MARCIN DYBOWSKI

WARSZAWA 1997

 

 

ZESZYTY KATYŃSKIE NR  7

Polska Fundacja Katyńska

Niezależny Komitet Historyczny Badania Zbrodni Katyńskiej:

ISSN 1426-4064

ISBN 83-905877-1-8

 

 

© Halina Mackiewicz, Polska Fundacja Katyńska,  Zeszyty Katyńskie 1997

© Opracowanie: Jacek Trznadel, 1997

 

 

 

Nakład sfinansowany przez Polską Fundację Katyńską

wykonany przez Wydawnictwo ANTYK

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ISBN 83-86482-32-X

Wydawnictwo ANTYK Marcin Dybowski

05-806 Komorów, ul. Klonowa 10a

tel. / fax (Warszawa) 7580359

 

Księgarnia ANTYK, Warszawa, Pl. Trzech Krzyży 3, tel. 6220297


 


Tom pierwszy   

 

 

 

MORDERCY Z LASU KATYŃSKIEGO

(pierwsze wydanie wersji polskiej)

 

 

 


 

 

 

 


 

 

 

CZĘŚĆ I:

OD SPISKU POLITYCZNEGO DO BEZKARNEJ ZBRODNI

 

 

 

           

ROZDZIAŁ I  


NAJWIĘKSZY SPISEK PRZECIW POKOJOWI ŚWIATA

 

Koniec lata i jesień roku 1939, w tej części globu ziemskiego, gdzie wybuchła druga wojna światowa, odznaczyły się wyjątkowo ciepłą i równą pogodą.  O tej porze w Polsce wszystkie przedmioty na ziemi, i nawet dalekie horyzonty płaskiego kraju, nabierają ostrości konturów. Widoczność z nieba jest wspaniała i kto leci samolotem, ma pod sobą wyraźnie zarysowaną mapę, na której z trudem jedynie daje się ukrywać obiekty wojskowe.  Ten zatem, kto chce wojny, nie może sobie wymarzyć lepszych do jej prowadzenia warunków.

Że Adolf Hitler jej chciał, nie ulega dziś żadnej wątpliwości, a wszelkie warunki, do atmosferycznych włącznie, zdawały się mu sprzyjać i w jego zamiarze utwierdzać. Jedna mu tylko okoliczność pozostała do rozważenia, ta mianowicie, że za granicami Polski, na którą napad rozpracowany już był w najdrobniejszych szczegółach przez niemiecki sztab generalny, leży Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich. Acz siła bojowa tego mocarstwa nie była na ogół wysoko szacowana, wszakże jego wielkość, ustrój totalitarny, bogactwa naturalne, przestrzenie niezmierzone itd. stwarzały czynnik, który w każdym, najlepiej przewidzianym planie wojennym, pozostawał wielką niewiadomą. Ponieważ zaś stosunek Związku Sowieckiego do Niemiec (zwłaszcza w okresie zajmowania [1] Czechosłowacji) i Niemiec do Związku Sowieckiego był raczej wrogi, przeto wybuch konfliktu stawiał Hitlera przed alternatywą kolidującą z jego zasadniczą koncepcją wojny błyskawicznej (Blitzkrieg). Groził mu długotrwałą wojną na dwa fronty (Zweifrontkrieg), której Hitler za wszelką cenę chciał uniknąć. Należy przypuszczać, że nawet za cenę odstąpienia od swoich dalszych zamiarów wojenno-imperialnych.

W ten sposób, mimo największego napięcia wojennego, jakie przeżywała Europa, wytworzył się układ polityczny, w którym zagadnienie: wojna czy pokój?  zależało nie tylko od złej czy dobrej woli Hitlera, dyktatora Niemiec, ale i od złej czy dobrej woli Stalina, dyktatora Związku Sowieckiego. W rezultacie zaś od jego decyzji opowiedzenia się po jednej lub drugiej stronie.

Sytuację podobnie oceniały mocarstwa zachodnie. Toteż Wielka Brytania i Francja wysłały do Moskwy swych delegatów, z zamiarem przeciągnięcia Sowietów na swoją stronę. Wobec notorycznej nieprzyjaźni, jaką żywiła Moskwa względem Berlina, zdawało się, że delegacje te nie napotkają na większe trudności i niektórzy sprawę traktowali jako z góry przesądzoną. Tymczasem Sowiety wysunęły cenę zbyt wygórowaną. Pertraktacje się przeciągały. Raptem...

Mikołaj Iwanowicz Kudinow, major Armii Czerwonej, który w roku 1942 dostał się do niewoli niemieckiej, a po skończonej wojnie napisał wspomnienie pt. Dlaczego nie chcę wrócić do Związku Sowieckiego, w następujący sposób szkicuje dzień 24 sierpnia 1939 roku:

Stałem ze swoim pułkiem w garnizonie miasta Kalinin, gdy dnia 24 sierpnia ukazała się w gazetach wiadomość o zerwaniu rokowań z misjami alianckimi i o przybyciu do Moskwy pana von Ribbentropa. Wiadomość ta wydałaby się fantastyczną, gdyby nie była wydrukowana na pierwszej stronicy „Izwiestii”. Od lat już bowiem czytaliśmy tylko rzeczy najgorsze w odniesieniu do hitlerowskich Niemiec. To też kilku oficerów pozwoliło sobie w chwili, gdy trzymali gazetę w ręku, wysoko podnieść brwi, ale nie pamiętam, by który z nich odezwał się przy tym choć słowem. Nie leży bowiem w zwyczaju obywatela sowieckiego komentować w rozmowach prywatnych posunięć rządu. Komentarze do wydarzeń politycznych wyczytuje się w tej samej gazecie, najczęściej już dnia następnego i wtedy wszystko stać się powinno jasnym. – W zastygłej ciszy rynsztoków odbijał się niezmącony niczym błękit nieba. Na placu, przed jedną z dawnych cerkwi, przerobionych obecnie na gmach kina, przyjaciel mój z drugiego batalionu powiedział, uderzając ręką po zadrukowanym papierze:

        „Ot, to jest ciekawe.”

Została podpisana umowa przyjaźni i pakt o nieagresji na lat 25 pomiędzy ojczyzną mas pracujących, Związkiem Sowieckim, i narodowo-socjalistycznym państwem Hitlera. Jednocześnie dowiedzieliśmy się z komentarzy, że wrogami pokoju i ładu społecznego na świecie są „plutokraci Anglii i Francji”.

Nie tylko jednak obywatele sowieccy, wytresowani psychicznym terrorem, ale zdawało się że i cała wolna Europa, w pierwszej chwili, na wiadomość, że dnia 23 sierpnia 1939 roku podpisany został układ pomiędzy Związkiem Sowieckim a Hitlerem,   zastygła w zdumieniu. Niespodzianka była tak piorunującą, przygotowana w tak wielkiej tajemnicy, że nie spodziewali się jej ani delegaci mocarstw zachodnich bawiący w Moskwie, ani ambasador Jego królewskiej Mości, Sir William Seeds. Na drugi dzień próbował on, angielskim zwyczajem, ratować sytuację flegmatycznym konceptem:

– Moi panowie, nie ma się czym przejmować. Jestem przekonany, że pan Mołotow, z roztargnienia jedynie, sięgnął do niewłaściwej teczki swego ministerialnego archiwum.

Ale mylił się fatalnie Sir William Seeds. I jakkolwiek wielki ma wpływ na bieg wypadków dziejowych słynne, angielskie poczucie humoru, ale tym razem nie zdołało odwrócić, ani zapobiec straszliwej katastrofie.

Niebawem wyszło na jaw, że ambasador Wielkiej Brytanii już od trzech tygodni daremnie zabiegał o audiencję u pana Mołotowa, który nie miał dla niego czasu, bo właśnie prowadził najbardziej poufne i przyjacielskie rozmowy z ministrem Ribbentropem, który przybył po kryjomu w samolocie, przelatując nocą nad terytorium Litwy i Łotwy.

 

Być może daleka wyda się droga od daty w roku 1890, w którym to roku subiektowi sklepu bławatnego w Rosji, nazwiskiem Michał Skriabin, urodził się syn, Wiaczesław  – do potwornego mordu oficerów polskich, których zwłoki odnaleziono w Katyniu, ale  życie nas uczy, iż łańcuch związków przyczynowych nie urywa się nigdy.

Wiaczesław Michajłowicz Skriabin, który w roku 1914 przyjął pseudonim Mołotow, od dziecka już odznaczał się charakterem skrupulatnym i metodycznym. Zawsze z góry wiedział, do czego dąży, i w późniejszych latach nie należał do ludzi, którzy przez roztargnienie sięgają po niewłaściwą teczkę. W życiu jego zdarzył się jednak wypadek, którego skutek, jak twierdzą niektórzy, bardziej bezpośrednio przyczynił się do następnego obrotu rzeczy. Oto rewolucjonista Mołotow poznaje w Odessie elegancką i bardzo zamożną Żydówkę, Paulinę Karp. Kobieta ta umiała fascynować i błyszczeć w każdym towarzystwie, zarówno swych bogatych krewnych, jak wśród konspiracyjnych zebrań rewolucjonistów, w których uczestniczy Mołotow. Doszło do małżeństwa. Pani Paulina stała się nie tylko podporą i towarzyszką swego męża, w łatwej zresztą i nieryzykownej jego karierze rewolucyjnej w okresie caratu, ale również natchnieniem. Przeistoczenie Rosji w państwo dyktatury proletariackiej wprowadziło ją, zawsze szykowną, w środowisko najwyższej hierarchii partyjnej w Moskwie. Ze swej strony staje na czele Trustu Produkcji Kosmetycznej, co najbardziej odpowiada jej estetycznym upodobaniom.

[w oryginale zdjęcie w tekście, z opisem:]  [2]

Pani Mołotow, z domu Karp, podczas zimowej przejażdżki saniami w r. 1939.

Gdy na trzy miesiące przed wybuchem drugiej wojny światowej jowialny Litwinow, zbyt zniewieściały pod wpływem amerykańskiego liberalizmu, odwołany zostaje ze stanowiska Komisarza Spraw Zagranicznych ZSSR, a na jego miejsce mianowany uparty Wiaczesław Michajłowicz, pani Mołotow otwiera w Moskwie salon już nie kosmetyczny, a dyplomatyczny. W tym to salonie daje się poznać jako zdecydowana przeciwniczka „zgniłej plutokracji Zachodu”, natomiast entuzjastka polityki silnej ręki i bezwzględności środków dążących do celu. Taką w istocie, powinna być komunistka.

W dalszym ciągu, koleją zawiłych, nigdy nie dających się przewidzieć losów, właśnie w salonie Żydówki Pauliny Karp-Mołotow, dochodzi do przyjaźni, a później do umowy i współdziałania hitlerowskich Niemiec ze Związkiem Sowieckim, powstaje największy spisek polityczny naszych dziejów, który w rezultacie kosztował życie wiele milionów Żydów, a doprowadził bezpośrednio do tej najpotworniejszej zbrodni, jakiej nie znają historie wojen, a której długoletnią zagadkę postaram się w tej książce rozwiązać.

 

Minister Spraw Zagranicznych III Rzeszy Niemieckiej, pan von Ribbentrop, fetowany jest w Moskwie z wielką ostentacją. W prasie ukazują się entuzjastyczne artykuły i liczne zdjęcia, na których zamienia serdeczne uściski dłoni ze Stalinem, Mołotowem i innymi dygnitarzami Związku Sowieckiego.

[zdjęcie w oryginale, z opisem:]

Dziś już wiadomo, że nie zbliżenie z Mussolinim, ale pakt ze Stalinem w roku 1939, umożliwił Hitlerowi podbój Europy. Na zdjęciu Stalin, trzymając w serdecznym uścisku dłoń Ribbentropa, podkreśla swą radość z sojuszu bolszewicko-hitlerowskiego, w sierpniu 1939, w Moskwie.

Na czymże jednak, na jakich realnych korzyściach wzajemnych oparła się ta przyjaźń, tak niezbędna dla agresywnych planów Hitlera? Co ofiarował, czym okupił Adolf Hitler przychylną neutralność Sowietów, w jego napadzie na Polskę i w uzyskaniu tych ogromnych korzyści gospodarczych, politycznych i militarnych, które mu ułatwiły później prowadzić wojnę przeciw Anglii i Francji?  Pakt o nieagresji podpisany dnia 23 sierpnia 1939 r., zredagowany w formie stereotypowej, przewidzianej dla tego rodzaju aktów politycznych, nic o tym nie mówi. Ale odpowiedź na to pytanie nie daje na siebie długo czekać. Okazało się, że Hitler w zamiarze zaatakowania Polski bynajm...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin