Śmierć Czarownika.doc

(53 KB) Pobierz
ŚMIERĆ CZAROWNIKA

ŚMIERĆ CZAROWNIKA

O życiu, dokonaniach i śmierci Carlosa Castanedy
i sporach wokół jego osoby

Któż z nas nie czytał opowieści o don Juanie, meksykańskim szamanie, który wprowadził Carlosa Castanedę na ścieżkę wojownika i za jego pośrednictwem przekazywał ludziom Zachodu mądrości tolteckiej magii? Kto nie zachwycał się pięknem książek Castanedy, opisem wizji psychodelicznych i świata czarowników, w którym wszystko może się zdarzyć? Przez ponad trzydzieści lat opowieści o don Juanie stanowiły pozycje kultowe w biblioteczkach dzieci kwiatów i wszystkich zainteresowanych współczesnym szamanizmem, a ich autora nieraz nazywano ojcem chrzestnym New Age'u. Było nie było to właśnie Castaneda zapoczątkował w latach sześćdziesiątych wielki ruch domorosłych eksperymentatorów, którzy na własną rękę starali się poszerzać swoją percepcję o odmienne stany świadomości. Niektórzy z nich posługiwali się przy tym roślinami halucynogennymi, takimi jak pejotl, bieluń dziędzierzawa i grzyby psylocybinowe. Inni, starali się przełamywać nawykowe wzory myślenia, czucia i postrzegania poprzez medytację i praktyki szamańskie. Don Juan stał się wzorem mistrza duchowego, od którego można było pobierać nauki na temat funkcjonowania ludzkiego umysłu. Tymczasem, o samym Castanedzie prawie nic nie było wiadomo, jako że sam autor Nauk Don Juana niechętnie udzielał wywiadów i stronił od publiczności.
Kilka tygodni temu [pisane w 1998 r., przypis "Taraki".] w świat poszła wieść o śmierci Castanedy. Była to wiadomość niespodziewana i dość długo przechowywana w tajemnicy. Carlos Castaneda zmarł 27 kwietnia 1998 r. w swoim domu w Los Angeles. O jego śmierci wiedziała tylko grupka znajomych, ponieważ, jak twierdzi Deborah Drooz, prawniczka Castanedy: Nie lubił rozgłosu. Zawsze dbał o to, by nie robiono mu zdjęć i nie nagrywano jego głosu. Nie lubił wiatła reflektorów. Był w tym zresztą bardzo konsekwentny, ponieważ skutecznie wymazywał z rejestrów bąd fałszował historię swojego życia.
Do dziś nie jest pewne, gdzie się urodził. Sam Castaneda twierdził, że urodził się 25 grudnia 1931 roku w Sao Paolo, w Brazylii. Jednakże według amerykańskich rejestrów imigracyjnych było to sześć lat wcześniej w peruwiańskim mieście Cajamarca. Wiadomo tylko, że wychowywał go dziadek znany z dobrego serca i skłonności do rozpusty. Castaneda w 1951 roku przyjechał do USA, gdzie uczęszczał do jednej ze szkół w Hollywood. Po jej ukończeniu udał się na Uniwersytet Kalifornijski, gdzie studiował antropologię. To właśnie tam rozwinął swoje zainteresowania szamanizmem Indian północnoamerykańskich, ich zwyczajami i praktykami religijnymi.
Będąc jeszcze studentem antropologii w Los Angeles, Castaneda odbył latem 1960 roku kilka wypraw na Południowy Zachód w celu zebrania informacji o roślinach leczniczych używanych przez Indian zamieszkujących te obszary. Podczas jednej z nich spotkał starego Juana Matusa, Indianina z plemienia Yaqui zamieszkującego pustynię Sonory w Meksyku. Jak się później okazało, don Juan był czarownikiem, znakomicie obeznanym w leczniczych i halucynogennych właściwościach roślin. Castaneda skrupulatnie wypytywał go o te rośliny i coraz bardziej wnikał w świat Indian Yaqui. Okazało się jednak, że aby naprawdę zrozumieć nauki don Juana, musi porzucić wiedzę wyuczoną na Uniwersytecie oraz wszelkie swoje przekonania na temat natury otaczającego go świata. Nie minął rok a z naukowca Carlos Castaneda stał się uczniem czarownika, poznającym na nowo świat i uczącym się doznawać stanów niezwykłej rzeczywistości. Wiedzę w ten sposób nagromadzoną oraz cały proces dochodzenia do niej na drodze odzierania się ze złudzeń opisał w pracy pod tytułem Nauki Don Juana. Wiedza Indian z plemienia Yaqui. Otrzymał za nią doktorat, a gdy ją wydał w 1968 roku, wnet okazała się bestsellerem oraz powieścią kultową zarówno wśród młodzieży jak i utytułowanych profesorów akademickich.
Nauki Don Juana pokazują, jaką drogę trzeba przejść, by móc zostać uczniem czarownika. Owa droga do wiedzy usłana jest kolcami własnych przyzwyczajeń i uprzedzeń, dotyczących wszystkiego, począwszy od wizji swojego ja, a skończywszy na wizji całego świata. W świecie don Juana nic nie jest prawdziwe, wszystko jest możliwe. Jak powiada sam don Juan: Pierwszy czyn nauczyciela polega na zaprezentowaniu koncepcji, że widziany przez nas świat jest tylko obrazem, opisem świata. Jednakże zaakceptowanie tej prawdy wydaje się jedną z najtrudniejszych rzeczy. Z samozadowoleniem dajemy się usidlić naszemu indywidualnemu obrazowi świata, który zmusza nas do odczuwania i postępowania tak, jakbyśmy wszystko o nim wiedzieli. Ten potoczny obraz rzeczywistości, do którego przywykliśmy od dzieciństwa don Juan nazywa tonalem.
Tonal posiada dwa aspekty: po pierwsze, jest przestrzenią, w której toczy się życie przeciętnego człowieka, po drugie, jest tym, co nadaje sens wszystkiemu, co mieści się w sferze świadomości, a co nazywamy oczywistością. Opoką tonala są rozum, my i zwykły opis rzeczywistości, cały zakres sfery znanego. Nauczyciel pomaga uczniowi wejść w świat, który znajduje się poza doświadczeniem tonala, nazywany potocznie rzeczywisto cią niezwykłą. Świat ten czarownicy nazywają nagualem. Nagual podobnie jak tonal posiada dwa aspekty: po pierwsze jest całością możliwych doświadczeń, z którymi nie obcujemy ze względu na nasze przyzwyczajenia i uprzedzenia; po drugie nagualami nazywa się czarowników, którzy umieją bezpośrednio widzieć rzeczywistość. Jak mówi Castaneda: Szamani, tacy jak don Juan, uważają że każdy człowiek może dostrzegać energię w taki sposób, w jaki przepływa ona we wszechświecie. Wierzą, że człowiek tworzy kulę energetyczną, której centrum stanowi tak zwany "punkt zborny". Innymi słowy, szaman widzi człowieka jako energię poruszającą się po świecie. Punkt zborny jest to najjaśniejszy punkt w tej kuli światłą, umieszczony na wysokości łopatek. Szamani twierdzą, że w tym punkcie gromadzi się energia przepływająca przez świat, która przetwarzana jest na dane zmysłowe, a następnie poddawana jest interpretacji, tworząc potoczny obraz świata. Kłopot w tym, że ludzi najpierw uczy się interpretacji, a dopiero potem widzenia, przez co zawsze dostrzegają tylko to, czego nauczono ich postrzegać. W książkach Castanedy ludzie przedstawiani są jako świetliste istoty, które zwykle mają przymocowany w jednym miejscu punkt zborny, który zamyka ich w normalnej rzeczywistości, postrzeganej jako świat zewnętrzny. Przemieszczenie tego punktu zbornego umożliwia adeptowi postrzeganie innych, równie realnych światów oraz poruszanie się w nich z taką samą sprawnością, co po normalnym wiecie.
Don Juan uczył Castanedę różnych sposobów przemieszczania punktu zbornego i kontaktowania się z nagualem. W Naukach Don Juana główny nacisk położony był na szukaniu tzw. sprzymierzeńców. Sprzymierzeniec jest to moc zdolna przenieść człowieka poza jego własne granice. Można ją pozyskać z roślin psychodelicznych: bielunia, pejotla i grzybów psylocybinowych. Sprzymierzeńcy pomagali Castanedzie wyjść poza normalną percepcję rzeczywistości, przez co rozbijali jego poczucie oczywistości. Innymi słowy, dzięki sprzymierzeńcom Castaneda mógł wyjść poza swój tonal ku nagualowi i tam szukać mocy. Bez wątpienia, popularność pierwszych książek Castanedy w dużym stopniu wiązała się właśnie z jego opisami roślin halucynogennych i wizji psychodelicznych. Jednakże, w następnych książkach, roślinki halucynogenne coraz częściej zastępowane były innymi technikami uzyskiwania niezwykłych stanów świadomości, takimi jak właściwy sposób chodzenia, wymazywanie osobistej historii i śnienie. Wszystkie one zmierzały do osłabienia wszechmocy tonala, czyli innymi słowy do zmniejszenia wpływów ego na percepcję świata. Chodziło o to, by patrzenie zastąpić widzeniem, czyli przeżywać świat w sposób bezpośredni a nie zapośredniczony naszym zdroworozsądkowym nastawieniem.
Z roku na rok, z książkę na książkę Castaneda coraz wyraźniej wkraczał w świat naguala. Było to możliwe jedynie dzięki dyscyplinie, czyli umiejętności spokojnego stawiania czoła dziwactwom, które nie pasują do naszych oczekiwań. Musiał zatem przyjmować wszystko, co mu się przydarzało, bez żalu i oczekiwań. Kiedy więc w 1973 roku don Juan odszedł z tego świata, Castaneda włączył jego nauki do swego życia i pozostawał im wierny, bez względu na wrogie reakcje, jakie wywoływały wśród niektórych ludzi Zachodu.
Popularność książek Castanedy bardzo szybko zrodziła wobec niego niechęć i zawiść akademickich antropologów i niektórych dziennikarzy. Wśród bardziej poważnych argumentów zarzucano mu, że dla potrzeb literackiej fikcji wymyślił sobie postać don Juana, która tak naprawdę istniała, tyle że sto lat wcześniej. Castaneda unikał wywiadów, lecz na stawiane mu zarzuty odpowiadał, że don Juan istniał, podobnie jak inne postaci opisane w jego książkach. Mimo jego zapewnień, kampania oskarżeń poskutkowała odebraniem mu doktoratu, który otrzymał wcześniej za książkę Nauki Don Juana, a jeden z bardziej znanych antropologów, Clifford Geertz posunął się nawet do takiego stwierdzenia: Książki Castanedy nie posiadają obecnie dla antropologii żadnego znaczenia. Pomimo tego, wszystkich zadziwiała wewnętrzna spójność dzieł Castanedy i złożoność opisywanego przezeń świata. Czy można to było sobie wymyślić? A jeśli nawet, jakim wielkim zatem czarownikiem musiał być Castaneda?
Co więcej, Castaneda posiadał wszystkie cechy prawdziwego czarownika: charyzmę, skromność i spryt. Unikał rozgłosu, co przecież było głównym składnikiem praktyki wymazywania osobistej historii. Ci, którzy go znali, twierdzili że był niskim, pogodnym człowiekiem, wyglądającym młodo jak na swój wiek. Castaneda lubił się śmiać, choć w jego oczach krył się smutek. Być może, było to tylko złudzenie. Być może, była to obecność mierci, którą musiał odczuwać każdy czarownik.
O jego wielkości niechaj świadczy pewne zdarzenie. Pewnego razu Castaneda uczestniczył w spotkaniu z wysokim i przystojnym Indianinem, który twierdził że jest Carlosem Castanedą i zgodził się wyjawić tajemnice don Juana. Prawdziwy Castaneda przyglądał się temu widowisku ze spokojem, ponieważ nie chciał psuć dobrej zabawy. Wiele lat później przyznał: Ten Indianin wyglądał dokładnie tak, jak ludzie wyobrażają sobie Castanedę! Kto by pomy lał, że jestem drobnym, pucułowatym, opalonym człowieczkiem. Na dodatek, tak dobrze się bawił! Czemu miałbym mu psuć zabawę? Niechaj będzie Carlosem przez ten wieczór! Castaneda wzbraniał się przed zapisywaniem się w księgach historii. Nie wolno było robić mu zdjęć i nagrywać jego głosu. Po śmierci Castanedy w magazynie Time ukazało się jego zdjęcie, na którym widać było zasłoniętą rękami twarz o bardzo żywych oczach, na które spadały ciemne włosy. Było to jedyne zdjęcie, na jakie się zgodził.
Po wielkim sukcesie książek o don Juanie wielokrotnie proponowano mu olbrzymie pieniądze za prawo do kręcenia filmów opartych na jego książkach. Kiedyś zaś jeden z wielkich koncernów, American Express, chciał go zaangażować do swojej reklamówki, ten lekką ręką zrezygnował z miliona dolarów, które by mógł zarobić w 10 sekund. Wszystko to może jedynie świadczyć na rzecz autentyczności świadectw Castanedy, niezależnie od tego, jak niesamowicie by one nie brzmiały.
Największą popularnością Castaneda cieszył się w latach siedemdziesiątych. Z czasem, szum wokół książek Castanedy ucichł i wydawało się, że cała afera wokół kwestii autentyczności don Juana pozostanie już tylko rozrywką znudzonych antropologów. Tymczasem, w 1991 roku dwie kobiety, Florinda Donner-Grau i Taisha Abelar napisały książki, w których przyznawały się do kontaktów z don Juanem i opisywały pobierane u niego nauki. Jakby nie było tego dość, dwa lata później Castaneda napisał Sztukę śnienia, jedną z najlepszych swoich książek, w której ujawnił trzecią uczennicę don Juana, Carol Tiggs. Końcowy rozdział tej książki opisuje zdarzenie, kiedy to podczas praktyki wspólnego śnienia w jednym z meksykańskich hoteli Tiggs zniknęła z tego świata, niesiona na skrzydłach intencji. Do tej niezwykłej sytuacji doszło w 1975 roku, a w dziesięć lat później Castaneda natknął się na Tiggs, która błądziła po omacku w księgarni. Jej nieprawdopodobny powrót, jak mówi Castaneda: rozerwał dziurę w materii wszechświata. I musiał to być dla pozostałej trójki poważny szok, ponieważ od tej pory, za namową Tiggs, zgodzili się prezentować światu praktyczną stronę nauk don Juana.
W ten sposób powstały warsztaty tzw. tensegrity, czyli wiedzy przekazywanej od 27 pokoleń czarowników Yaqui. Tensegrita to innymi słowy zestaw ćwiczeń fizycznych przypominających trochę jogę, trochę tai chi, mających wprowadzać w stany niezwykłej rzeczywistości. Warsztaty tensegrity natychmiast zaskarbiły sobie niezwykłą popularność, tym bardziej że bardzo pochlebne opinie wyrazili o nich nauczyciele z innych szkół samorozwoju. Wszystko sprawiało wrażenie, że nauki don Juana wreszcie w pełni są udostępniane światu zwykłych ludzi. I wtedy właśnie pojawiły się pierwsze pogłoski o chorobie Castanedy.
Carlos Castaneda jako czarownik nie korzystał z konwencjonalnej medycyny. Leczył się sam ziołami i wewnętrzną mocą. Kiedy zaś nadszedł jego czas, spalił się od wewnątrz, podobnie jak jego nauczyciel, don Juan. Zwłoki Castanedy natychmiast po śmierci poddano kremacji, a jego prochy wysłano do Meksyku, krainy skąd pochodzi mądrość Indian Yaqui.

Dariusz Misiuna
artykuł z okazji śmierci Castanedy,
 

drukowany pod pseudonimem w tygodniku
"Gwiazdy Mówią" 9 sierpnia 1998

 

Technika don Juana polega na umiejętności spojrzenia we śnie na własne dłonie. Gdy zobaczymy własne dłonie we śnie skojarzymy to ze świadomością. Aby tak się stało należy 4-5 razy dziennie powtarzać krótkie ćwiczenie. Polega ono na tym by:

1. Usiąść wygodnie i uspokoić swoje myśli, obserwując swój oddech. Nie zamykamy oczu, lecz pozwalamy rozluźnić się im. Powoduje to efekt nieostrego widzenia, jakby za mgłą. Oczy bardzo delikatnie “zezują” do środka, są totalnie rozluźnione, ale otwarte.

2. Podnosimy swoje dłonie tak, by znalazły się w polu widzenia, przed oczami. Oczy cały czas są rozluźnione, a obraz dłoni nieostry.

3. Teraz powoli wyostrzamy swój wzrok i dokładnie przyglądamy się swoim dłoniom. Cały proces podobny jest do zmiany ostrości kamery telewizyjnej. Wyobrażanie sobie, że nasze oczy są obiektywem kamery bardzo pomaga w tym ćwiczeniu. Wyostrzanie wzroku trwa 2-3 sekundy. Przyglądając się swoim dłoniom, należy zwrócić swoją uwagę na wrażenia wizualne, przenieść uwagę na proces percepcji. W czasie przyglądania się własnym dłoniom należy powtórzyć dwa, trzy razy zdanie: “Widzę swoje dłonie we śnie, wiem, że teraz śnię”.

4. Następnie pozwalamy sobie na rozluźnienie wzroku i uwagi. Obraz dłoni znowu staje się nieostry, a uwaga nie jest skupiona na niczym.

5. Teraz znowu powtarzamy punkt 3, a potem 4. Zmiana ostrości widzenia i uwagi następuje 4-5 razy, a ostatnim razem odbywa się w wyobraźni po zamknięciu oczu. Wtedy możemy sobie wyobrazić, że w jakiejś scenie ze snu podnosimy dłonie do góry, przyglądamy im się i uświadamiamy sobie: “Widzę swoje dłonie we śnie, wiem, że teraz śnię”.

6. Na koniec należy posiedzieć w spokoju przez parę minut, nie myśląc o niczym i wstać, przechodząc do codziennych zajęć.

Całe ćwiczenie należy powtórzyć przed położeniem się spać, oczekując, że obraz naszych dłoni pojawi się we śnie, a my rozpoznamy dzięki temu, że śnimy.

Kenneth Keltzer, autor książki "Słońce i Cień", stosując tą technikę uzyskał efekt w postaci pojawienia się świadomego snu po dwóch tygodniach praktyki, niektórzy jednak z pewnością nie będą potrzebować aż tyle czasu

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin