Campbell Colin - Krolewskie Malzenstwa.pdf

(1554 KB) Pobierz
Microsoft Word - Campbell Colin - Krolewskie Malzenstwa
Campbell Colin Królewskie Małżeństwa
Przełożyła Monika Kiełtyka
Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie
DOM WYDAWNICZY BELLONA
Warszawa 1998
Tytuł oryginału: The Royal Marriages
Projekt graficzny serii Paweł Osiński
Okładkę wykonała Maria Janiga
Redaktor prowadzący Anna Szymanowska
Redaktor Irena Zarukiewicz
Spis treści
Puste naczynia
Książę królewskiej krwi
Wieża z kości słoniowej
Stosowna wymówka
Szansa zabłyśnięcia
Umarł król, niech żyje królowa
Namiętny związek
Szczęśliwe dni
Śmierć romansu
Płaszczyzna tolerancji
Królewskie antidotum
Niechętny Lothario
Szansa puka do drzwi
Łoże usłane różami
Zdana na łaskę losu
Małżeńska wojna księżnej i księcia Walii
Kontradmirał
Narodziny gwiazdy
Wzloty i upadki
Rozpad małżeństwa
Książę Filip w spódnicy
Żar i lód
Nowy związek
2
l.
Puste naczynia
Cały świat fascynuje intymne życie czołowych osobistości brytyjskiej rodziny królewskiej.
Każdego dnia dziesiątki tysięcy kolumn poświęca się tej maleńkiej grupce ludzi, tworzących
najsławniejszą rodzinę świata.
Kiedyś ciągle snuto domysły na temat małżeństwa królowej, lecz z powodu braku
dostatecznych informacji, a także w miarę dorastania jej dzieci zainteresowanie tą sprawą zmalało.
Teraz wszyscy z zapartym tchem śledzą koleje losu księcia Walii, księcia Yorku i Princess Royal *,
lecz nawet dobrze poinformowani dziennikarze rzadko znają choćby cząstkę tego, co naprawdę
się dzieje. Tych, którzy mogą być kopalnią wiadomości, należy szukać wśród wyższych warstw
społeczeństwa brytyjskiego. To oni otaczają rodzinę królewską. W ich przesiąkniętym
kazirodztwem świecie, gdzie wszyscy wydają się powiązani ze sobą, utrzymanie czegokolwiek w
tajemnicy przez dłuższy czas jest niemożliwe.
* Princess Royal — tytuł najstarszej córki króla angielskiego. (Przypisy redakcja).
Sposób funkcjonowania tego systemu jest bardzo prosty. Jeśli spotykasz się z przyjaciółmi,
którzy tydzień wcześniej gościli u siebie któregoś z członków rodziny królewskiej, a ta osoba
została podsłuchana w trakcie namiętnego i hałaśliwego współżycia z kimś, kto nie jest jej
małżonkiem, to z pewnością usłyszysz obfitujący w detale opis wszystkich ochów, achów, pisków
i skrzypienia. Niewiele jest ludzi tak dyskretnych, żeby nie podzielili się ze swoimi przyjaciółmi
„dobrą” wieścią, zwłaszcza gdy dotyczy ona sławnego człowieka z klasą.
Więc jeśli ty, twoi przyjaciele albo krewni należycie do któregokolwiek z kręgów
otaczających rodzinę królewską, błyskawicznie, nawet wbrew własnej woli, dowiecie się o tym, co
dzieje się na dworze. Nie chodzi tu o pogoń za plotkami czy też pogłoskami, ale o ogromną masę
informacji, która zalewa nas z tak wielu różnych źródeł, pod tak wieloma postaciami, że w końcu
nie można uniknąć usłyszenia prawdy, o której ćwierkają wszystkie wróble.
Większość nurtuje jedno, najważniejsze dla nich pytanie: kto z kim śpi. Wszystkie drogi
nieubłaganie prowadzą do królewskiej sypialni albo z niej. Czy książę Edynburga jest wiemy?
Czy królowa kiedykolwiek miała innego mężczyznę? Czy księcia Walii i Kamilę wciąż łączy
przyjaźń? Czy interesuje się on innymi kobietami, a jeśli tak, to kim? Co z Dianą? Czy tylko
przesyłała pocałunki przez telefon? Jaka jest prawdziwa historią jej, Andrzeja, Fergie i Anny?
Królewskie małżeństwa nie są zwykłymi małżeństwami. Łączą w sobie zarówno związek
między dwojgiem ludzi, jak i sprawy państwowe, co zwłaszcza w ostatnich latach wywołało
mnóstwo nieporozumień, które raczej nie przyczyniły się do uszczęśliwienia tych par.
Nie powinno to nikogo dziwić. Jeśli uzmysłowimy sobie, że teraz, gdy rodzina królewska,
jeśli chodzi o kandydatów do małżeństwa, nie polega już wyłącznie na innych rodzinach
królewskich i rozwinęły się przed nią rozliczne możliwości, została otwarta puszka Pandory.
Obecnie każda ambitna osoba, posiadająca zdolność szczebiotania i doskonale opanowaną
technikę uwodzenia, ma szansę wślizgnąć się do łoża królewskiego, a później poślubić
królewskiego potomka. Od razu przychodzą na myśl przynajmniej dwie kobiety, które
wykorzystały tę metodę, żeby zdobyć koronę.
3
W obu przypadkach, po zawarciu związków małżeńskich, nie zaznały one szczęścia
osobistego. Lecz nie powinno to być dla żadnej z nich zaskoczeniem. Przecież nierozsądne jest
poślubienie mężczyzny, którego nigdy byś nie zechciała, gdyby nie był księciem, a potem
oczekiwanie jego przeistoczenia się w twój wymarzony męski ideał. Książęta są przede wszystkim
mężczyznami. Zdarzało się od stuleci, że niejedna kobieta wyszła za księcia, a potem czuła niechęć
do mężczyzny, który znajdował spełnienie w życiu intymnym, podczas gdy ona nie czerpała z
tego radości. Nic więc dziwnego, że później żałowała podjętej decyzji.
Do 21 marca 1871 roku, kiedy to córka królowej Wiktorii, księżniczka Luiza poślubiła
markiza Lome (późniejszego dziewiątego księcia Argyll), tego rodzaju sprawy układały się
inaczej. Małżeństwa kojarzono wyłącznie w obrębie rodzin królewskich, przynajmniej w Wielkiej
Brytanii, gdzie ostatnie małżeństwo z osobą pochodzącą spoza tych sfer zostało zawarte w
siedemnastym wieku pomiędzy księciem Yorku, późniejszym królem Jakubem II, a córką
hrabiego Clarendona, lady Anną Hyde.
Z pomijania osób, które nie pochodziły z rodów królewskich, dla zawieranych małżeństw
płynęły dwie korzyści. Pierwsza, i najbardziej oczywista, dotyczyła dobierania kandydatów z tej
samej warstwy społecznej. Dzięki temu małżonkom towarzyszyła świadomość, że nadrzędnym
celem małżeństwa jest zagwarantowanie przyszłych następców tronu oraz spełnienie oczekiwań
społeczeństwa co do ich wysokiej pozycji. Nikt nie liczył na zaspokojenie romantycznych uczuć.
To prawda, że w czasach, gdy świat wyimaginowany przez film, telewizję i prasę nie zdołał
jeszcze skazić ludzkich nadziei nieosiągalnymi mrzonkami, wszystkie klasy, łącznie z rodziną
królewską, nie miały tak wygórowanych wymagań jak obecnie. Już namiastka szczęścia
wystarczyła, żeby uważali się za wybrańców losu, którzy przypadkowo natrafili na rzadki skarb.
Małżeństwo, dzieci i życie rodzinne, niekoniecznie szczęśliwe we współczesnym rozumieniu tego
słowa, były natomiast udziałem większości. W czasach gdy pozycja społeczna kobiety zależała od
mężczyzny, wszystkie kobiety zamężne, szczęśliwie i nieszczęśliwie, uważały się za wyróżnione,
ponieważ uniknęły upokarzającego staropanieństwa.
Drugą korzyścią wynikającą z wyboru małżonka, ograniczonego do tej samej warstwy
społecznej, było poskromienie wybujałych ambicji, których niebezpieczne i szkodliwe skutki
niedawno dały znać o sobie. Nie oznacza to, że nie miano ambicji i nie próbowano jej zaspokoić.
Wiele książąt i księżniczek snuło plany, które miały doprowadzić ich do małżeństw z potomkami
zamożnych rodów. Jednak przynajmniej w czasach, kiedy świat był stabilniejszy, a władcy
przeświadczeni o otrzymaniu władzy z łaski Wszechmogącego, bardziej niż obecnie doceniano
wagę wysokiej pozycji społecznej. Z tego względu aspiracji niżej postawionych w hierarchii
członków rodziny królewskiej do wejścia w wyższe sfery nie postrzegano jako wady, traktowano
to jako postawę godną szacunku.
Odrębną kwestią była błędnie pojmowana ambicja osób spoza rodziny królewskiej, które
chciały dostać się do elitarnych sfer królewskich.
Spotykało się to z ogólną dezaprobatą do czasu, gdy pozbawiona uprzedzeń królowa
Wiktoria wstąpiła na tron i przyjmowała wszystkich z otwartymi ramionami. Tak boleśnie
przeżyła stratę swoich córek, które poślubiły obcych książąt i opuściły kraj, że postanowiła
zmienić zasady zawierania małżeństw królewskich. Usilnie poszukiwała mężów dla młodszych
córek wśród dwóch poprzednio nie akceptowanych warstw społecznych: synów z
morganatycznych związków i arystokratycznych domów.
4
Trudno jest po tak długim czasie właściwie ocenić znaczenie rewolucyjnych zmian
zapoczątkowanych przez królową Wiktorię, dzięki którym poszerzył się krąg potencjalnych
królewskich małżonków. Do 1870 roku, kiedy zerwała z tradycją i zdecydowała, że mężem
księżniczki Luizy może zostać mężczyzna spoza rodu królewskiego, jako odpowiednie partie
traktowano jedynie członków rodzin królewskich. Przysporzyło to wiele kłopotów tym osobom z
rodzin królewskich, które się nieodpowiednio zakochały. W Europie, dzięki istnieniu instytucji
małżeństwa morganatycznego, sprawy te załatwiano bardziej pragmatycznie niż w Wielkiej
Brytanii. Był to związek, w którym królewski mąż utrzymywał pozycję, tytuł i przywileje, podczas
gdy jego żonie nadal nie przysługiwał tytuł królowej. Królowa Maria i matka księcia Edynburga,
Alicja księżniczka Battenberg, pochodziły właśnie z domów morganatycznych. Zanim królowa
Wiktoria objęła tron i zaakceptowała małżeństwa morganatyczne, uważano, że potomkowie tych
małżeństw nie są odpowiednimi kandydatami do poślubienia członków rodziny królewskiej.
Jednocześnie mieli oni o sobie tak wysokie mniemanie, że nie chcieli wchodzić w związki
małżeńskie ze zwykłymi arystokratami.
Królowa Wiktoria była jednak damą o praktycznym sposobie myślenia. Namiętna, nie
wstydząca się przyjemności cielesnych, choć nosiła jedną z dwóch najwspanialszych koron
tamtych czasów (drugą była korona rosyjska), nie widziała powodu, dla którego uprzedzenia co
do czystości krwi miałyby pozbawić królewskie kobiety poznania rozkoszy małżeńskiego łoża lub
skazać je na staropanieństwo. Jeszcze przed wyborem mężów dla młodszych córek miała kłopoty
ze swoją kuzynką, Marią Adelajdą księżniczką Cambridge.
Maria Adelajda była kobietą piękną, czarującą i wykształconą, lecz wręcz groteskowo
otyłą. Kiedy zainteresował się nią morganatyczny książę Teck, poruszyła niebo i ziemię, żeby go
poślubić. Kuzynka Wiktoria postanowiła jej w tym pomóc, i to bardziej z litości niż z obawy, że
zostanie stratowana przez ten walec parowy w ludzkiej postaci. Nagrodą dla królowej był ślub
bardzo poważnej i dostojnej córki Tecków, Marii, z wnukiem Jerzego, księcia Yorku, późniejszego
króla Jerzego V.
Od tamtego czasu aż do dziś zakres tolerancji poszerza się coraz bardziej. Wszyscy z
rodów morganatycznych, arystokratycznych, a także nieszlacheckich są serdecznie witani w
brytyjskiej rodzinie królewskiej. Zazwyczaj nowicjusz zostaje przygarnięty do owczarni, nie
pozbawiając królewskiego partnera pozycji i przywilejów. Oczywiście nie obyło się bez wyjątków.
Patrycja księżniczka Connaught po zawarciu w 1919 roku związku małżeńskiego z kapitanem
Aleksandrem Ramsayem, musiała wyrzec się przynależności do sfer królewskich, a kiedy w 1978
roku Michał książę Kentu ożenił się z Marią Krystyną Troubridge, rozwódką wyznania
rzymskokatolickiego, nie mógł pretendować do tronu, lecz zachował należną mu pozycję.
Niewielka to jednak strata, jako że wpierw musiałby stać się cud, żeby to on zasiadł na tronie.
Członkom rodziny królewskiej, którzy poślubili niższych stanem, oprócz lady Patrycji
Ramsay i księcia Michała, uszło to bezkarnie. Nie wszyscy jednak podwyższyli status swoich
małżonków bez cienia goryczy. Zawsze trudno było wejść do rodziny królewskiej przez
małżeństwo, niezależnie od tego, czy była to brytyjska, japońska, czy też jakakolwiek dynastia
europejska. Dworzanie, którzy właściwie kierują monarchią, rzadko gotują przybyszom błogie
życie. Co więcej, nie ma najmniejszego znaczenia, czy nowy członek rodziny wywodzi się z
królewskiego rodu, czy z ludu. Wszyscy przybysze, w mniejszym bądź większym stopniu,
przechodzą ciężki okres. Dzieje się tak za sprawą dworzan, którzy zazdrośnie bronią swoich
przywilejów, zmuszając panów do uległości bez względu na to, czy im to odpowiada, czy też nie.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin