Co sie wydarzylo.pdf
(
9999 KB
)
Pobierz
Co się wydarzyło w Finnegans Lake
Choć w Biblii stoi napisane: „szukajcie a znajdzie-
cie”, na Dziwnym Zachodzie nie zawsze traia
się dokładnie na to, czego się szukało i czasem
można gorzko pożałować, że w ogóle wyszło się
z domu. Poniższa przygoda traktuje o takim wła-
śnie przypadku i gotowa sprawić, że cała posse raz
na zawsze znienawidzi zawód górnika. Oczywiście
całość tekstu przeznaczona jest dla Szeryfa – jeśli
nie nosisz odznaki, za jego przeczytanie możesz
przez najbliższe piętnaście lat tłuc kamienie
w Jumie. A oto co wydarzyło się w Finnegans
Lake…
ukazując czarną substancję Jakież było jednak
rozczarowanie rudzielców, gdy ta okazała się
zwykłym węglem!
Wielu Irlandasów włożyło w poszukiwania
wszystkie pieniądze i mnóstwo trudu. Miesz-
kańcy miasteczka z pokorą przyjęli więc swój los
i zaczęli wydobywać minerał mniej wprawdzie
cenny, lecz pozwalający egzystować im i ich ro-
dzinom. Skromne dochody nie pozwoliły nie-
szczęsnym górnikom rozwinąć skrzydeł, nic więc
dziwnego, że gdy po jakimś czasie Finnegans
Lake odwiedził jegomość, który postanowił za-
inwestować w ich kopalnię, wydał się darem nie-
bios. Wkrótce irma
Grey Mining
zaczęła nieźle
prosperować, a choć niegdysiejsi poszukiwacze
pracowali ciężej niż kiedyś, pan Grey pilnował,
by ich rodziny żyły na przyzwoitym poziomie.
Jak do teJ pory...
Finnegans Lake to górnicza mieścina w Górach
Skalistych, taka jak dziesiątki innych. Założyła ją
grupa emigrantów z Irlandii, którzy postanowili
ryć ziemię w poszukiwaniu upiorytu. Po kilku
miesiącach poszukiwań skały otworzyły się,
Tak było do czasu, gdy któregoś dnia jeden z nad-
gorliwych górników przebił ścianę korytarza
i traił na dziwaczną komorę. Początkowo wziął
2
ZAWIĄZANIE
jej zawartość za złoto, rychło jednak przekonał
się, że całe ściany pokryte są dziwacznymi ow-
adami o złocistych pancerzykach.
prawa. Jeśli posse kręci się po Dziwnym Zacho-
dzie już od jakiegoś czasu, być może wyprzedza
ją sława i Irlandczycy sami się do niej zgłoszą.
Nieszczęśnik nigdy nie opuścił niezwykłej ja-
skini, a jego potępieńcze krzyki przez kilka dni
niosły się korytarzami. Wkrótce zniknęli też
ci, którzy usłyszeli je jako pierwsi. Irlandczycy
nabrali pewności: w kopalni zalągł się banshee,
duch, którego krzyk zwiastuje śmierć.
Gdyby wśród twoich graczy był świątobliwy,
może usłyszeć, jak nieszczęśni przybysze z Fin-
negans Lake opowiadają o duchu. A jeśli jest do
tego katolickim księdzem czy Irlandasem, powi-
nien poczuć się w obowiązku pomóc biedakom.
Posse pracująca dla Agencji też nie sprawi nam
problemu – kolesie, którzy rozprawiają o banshee
pod samymi drzwiami zachodniego biura orga-
nizacji, mogą liczyć na zainteresowanie facetów
w czerni.
Pan Grey nie chciał nawet słyszeć o upiorach –
zagroził niegdysiejszym właścicielom kopalni, że
wyrzuci ich wszystkich, jeśli spróbują przerwać
pracę. Zdesperowani górnicy usiłowali targnąć
się na jego życie, więc ten wynajął ochronę. Tak
rozpoczęła się cicha wojna pomiędzy właścicie-
lem kopalni a jego pracownikami, przerywana
od czasu do czasu kolejnymi tajemniczymi znik-
nięciami w czeluściach opuszczonych korytarzy.
Koniec końców Irlandczycy wysupłali, co tam
który miał, i starożytnym zwyczajem wysłali
kilku ludzi do Denver, by wynajęli kogoś, kto
rozwiąże problem ducha i właściciela kopalni
jednocześnie.
Tak czy inaczej nasza opowieść zacznie się na
dobre w momencie, gdy drużyna i trzej ponurzy
Irlandczycy o kanciastej budowie (nazwijmy ich
dla uproszczenia Mike, Pat i Roary) siadają przy
okrągłym stoliku i zamawiają whiskey. Górnicy są
zdesperowani i zrobią wszystko, żeby przekonać
posse do pomocy – opowiedzą o dramatycznej
sytuacji swojej i swych rodzin, powołają się na
ludzkie uczucia, zaproponują godziwe pieniądze,
opowiedzą o krwiopijcy Greyu, a w ostateczności
zasugerują, że w kopalni znajduje się skarb. Pa-
miętaj przy tym, że choć Irlandczycy pozować
będą na ludzi skrzywdzonych, wcale nie należą
do przyjemniaczków. Wprawdzie do wezwania
pomocy pchnął ich strach, ale zamierzają przy
pomocy naszych kowbojów sprzątnąć pracodaw-
cę, a później okpić ich tak bardzo jak to możliwe.
zawiązanie
Teraz, Szeryie, zastanawiasz się zapewne, jak
wplątać w taką kabałę twoją posse. Cóż, zacznij-
my w Królowej Równin, Denver, dynamicznie
rozwijającym się i zyskującym znaczenie mieście.
Jeśli twoi chłopcy to zwykli pistoleros, poradzi-
my sobie bez trudu: górnicy z Finnegans Lake
rozwiesili w saloonach, tancbudach i innych
miejscach, gdzie bywają rewolwerowcy, aisze
oferujące zachęcającą sumkę.
rozdział pierwszy: Finnegans Lake
Miasteczko leży dość wysoko w górach, nad brze-
giem wypełniającego nieckę pomiędzy szczytami
jeziora, od którego wzięło nazwę. Okolica jest
piękna i groźna jednocześnie: wokoło wznoszą
się poszarpane granie, na górskich zboczach szu-
mią potężne sosny, a nad kryształowymi wodami
jeziora szybują amerykańskie orły.
Jeżeli jesteś w szczególnie dobrym nastroju, po-
zwól swoim hombres udowodnić klasę na oczach
trójki górników – mogą dać komuś po ryju
w obronie słabszego, wdać się w przypadkową
strzelaninę lub odstrzelić tyłek wyjętemu spod
3
CO SIĘ WYDARZYŁO W FINNEGANS LAKE
Lucky Clover Hotel
Samo miasteczko mocno kontrastuje z tym
przyjemnym krajobrazem. Wciśnięte miedzy
hałdy skupisko brzydkich budynków, zasługu-
jących raczej na miano baraków, sprawia raczej
przygnębiające wrażenie. Pomiędzy brudnymi
ścianami wiszą sznury prania, wśród których
kręcą się zniszczone pracą kobiety i bose, rude
dzieciaki. Ponad wszystkim górują windy dwóch
szybów pobliskiej kopalni.
Szczęśliwa Koniczynka bardziej przypomina
noclegownię, jednak oprócz dwóch rzadko
używanych wspólnych sal znajdują się tu cztery
zapewniające jaką taką prywatność pokoje, z któ-
rych dwa są zajęte. Hotel to dość duży, piętrowy
budynek z galerią, prowadzony przez starsze
małżeństwo – pana i panią Perry. Przestrzega
się tu „dobrych obyczajów” – goście nie powinni
hałasować wieczorem ani sprowadzać „pode-
jrzanego towarzystwa”. Pani Perry gwałtownie
odmówi zameldowania mężczyzn i kobiet w jed-
nym pokoju.
W Finnegans Lake Poziom Strachu osiągnął jak
na razie 2.
o co chodzi w rozdziale pierwszym?
W pierwszej części przygody posse spróbuje
dociec, czym tak naprawdę jest nawiedzający
kopalnię duch i znajdzie się w samym środku
walki właściciela kopalni z jej pracownika-
mi. Dokładna kolejność i przebieg wydarzeń
zależy wyłącznie od ciebie, Szeryfie, i twojej
posse – jeśli prowadzisz dla bandy despera-
dos, pozwól im postrzelać się ze strażnikami
kopalni, jeśli zaś dla Agentów lub innych mó-
zgowców, uwypuklij część dochodzeniową.
Poniżej znajdziesz opis miasteczka, jego naj-
ważniejszych mieszkańców, informacje, czego
można się o nich dowiedzieć, oraz najważniej-
sze zdarzenia, bez których rzecz nie ruszy do
przodu. Pamiętaj: pierwszy rozdział kończy
się z chwilą wejścia do kopalni!
O’Morgan’s Saloon
Stałych bywalców podobnych przybytków zdziwi
z pewnością przypominające pub wnętrze tego
lokalu. Nie ma tu stołu do faraona ani ruletki,
a górnicy chętniej tłoczą się przy barze, niż sia-
dają przy stolikach. Zastanawia również to, że
w saloonie nie ma ani jednej panienki, a za ba-
rem stoi sam właściciel. Wieczorami cała lokalna
społeczność pije i bawi się u O’Morgana i nasi
kowboje zostaną tu miło przyjęci, kiedy jednak
piwo i whiskey na dobre zaszumi w irlandzkich
głowach, łatwo będzie o bijatykę. Sam O’Morgan,
podpora miejscowej społeczności, serwuje zna-
komitej jakości trunki własnej produkcji.
General Store
Niski, obszerny budynek sklepu pełen jest naj-
rozmaitszych rupieci – trzonków do kilofów,
brezentowych namiotów, strzelb i amunicji do
nich, worków z fasolą i kawą, siodeł, kapeluszy,
karteluszy i wszystkiego, czego prawdziwy Ir-
landzki górnik mógłby potrzebować. Sklep pro-
wadzi Sean O’Ralley, pogodny starszy jegomość,
który stracił nogę w górniczym wypadku.
Main street
Prosta jak strzała główna ulica miasteczka, przy
której wznoszą się wszystkie choć trochę repre-
zentacyjne budynki, przecina nieładne osiedle
na pół. Jest na tyle szeroka, by mogło minąć się
na niej kilka wozów, i gdy bohaterowie już się
na niej znajdą, budowle charakterystyczne dla
całego Zachodu przysłonią nędzę położonych
za nimi baraków. Z perspektywy Main Street
miasteczko wydaje się wcale miłe. Przy głównej
ulicy znajdują się między innymi:
Biuro szeryfa
Najsolidniejszy budynek w mieście wzniesio-
ny jest z potężnych, sosnowych pni i elegancko
4
ROZDZIAŁ PIERWSZY: FINNEGANS LAKE
Dom pana Greya
pobielony. Wnętrze zawiera dwie puste cele oraz
biuro i mieszkanie miejscowego stróża prawa –
Ulyssesa Sulivana.
Duża posiadłość ulokowana jest na górskim
zboczu w taki sposób, by las zasłaniał zarów-
no brzydkie miasteczko, jak i kopalnię. Z okien
drewnianego domu lokalnego przedsiębiorcy
roztacza się piękny widok na jezioro i okoliczne
szczyty. Pan Grey jest zapalonym myśliwym, cały
dom pełen jest więc broni i rozlicznych trofeów –
skór, głów i wypchanych okazów. Poza dworzysz-
czem właściciela kopalni na terenie posiadłości
wznoszą się stajnie oraz dwa budynki, w których
zamieszkuje służba i „chłopcy” przedsiębiorcy.
Gabinet lekarski
Dom doktora Hollowone’a jest dwuczęściowy.
Parter zawiera gabinet z twardą leżanka i ludzkim
szkieletem w kącie oraz lazaret, w którym obłoż-
nie chorzy spoczywają w oddzielonych płócien-
nymi płachtami łóżkach. Piętro, do którego pro-
wadzi osobne wejście, to część mieszkalna, zajęta
przez łapiducha i jego małżonkę – pielęgniarkę.
Kopalnia Bloomsday
Wejście do nawiedzonej kopani jest pilne
strzeżone i aby się do niej dostać, nasi chłopcy
i dziewczęta potrzebują zgody właściciela. Jeśli
gardzą wielkim kapitałem i postanowią poradzić
sobie z ochroną na własną rękę, muszą jeszcze
znaleźć kogoś, kto umie obsługiwać upiorytową
windę, która zwiezie ich w głąb jednego z dwóch
szybów. Jeśli go znajdą – maszyna okaże się za-
bezpieczona specjalnym zamkiem szyfrowym...
I tak dalej. Pamiętaj – najpierw miasteczko, po-
tem kopalnia.
Kościół św. Barbary i św. Brygidy
Duża bryła kościoła znajduje się u wylotu Main
Street do strony jeziora, elegancko zamyka-
jąc miasteczko. Budynek jest raczej niepiękny
i niezbyt wystawny, choć obłażące złocenia na
bocznych ołtarzach i niespecjalnie udany ma-
lunek przedstawiający święte Barbarę i Brygidę
w ołtarzu głównym dobitnie świadczą, że Irland-
czycy pracowicie oddają szczupłe zarobki na tacę.
Oczywiście widok wnętrza kościoła będzie dla
szanującego się westmana, wychowanego na bia-
łych, wypełnionych rzędami ławek świątyniach
protestanckich, niezłym szokiem estetycznym.
Do kościoła przylega cmentarz, w centrum któ-
rego wznosi się spory szary obelisk, na którym
wypisuje się imiona ludzi, którzy na zawsze
pozostaną w kopalni. Najnowszy grób – nieja-
kiego Michaela O’hierry – ma niespełna dwa
tygodnie.
dobry, zły i rudy
Jedynym miejscem, w którym nasi kowboje
mogą się zatrzymać, jest hotel państwa Perry.
Ci uprzejmi ludzie poinformują posse o „zasa-
dach” pobytu w tym przybytku (Mistrzu Gry,
skonstruuj je tak, żeby dopiec którejś z postaci –
jeśli, dajmy na to, ktoś lubi zajrzeć do kieliszka,
pani Perry zapowiada eksmisję wszystkich „opo-
jów”) i zaprowadzą do niewielkich, skromnych
pokojów.
Oczywiście na tym główna ulica się nie kończy –
pozostałe budynki są jednak zupełnie nieistotne
dla rozwoju przygody, możesz więc wybudować
je sam.
Teraz, kiedy bohaterowie zamieszkali w miarę
wygodnie, mogą zacząć badać sprawę dziwaczne-
go ducha. Oczywiście rzecz wydaje się na pierw-
szy rzut oka banalna – wystarczy zejść na dół, do
kopalni, i odstrzelić tyłek komu trzeba, rzeczywi-
stość jest jednak nieco bardziej skomplikowana.
a poza miastem...
Poza obrębem Finnegans Lake również znajduje
się kilka interesujących miejsc, do których nasi
kowboje pewnie zechcą zajrzeć:
5
Plik z chomika:
Spacjum
Inne pliki z tego folderu:
Sensacja i Przygoda.pdf
(11477 KB)
dziwne miasteczko.pdf
(293235 KB)
baronowie kolejowi.pdf
(1235 KB)
Kartonowi kowboje1.pdf
(39807 KB)
Co sie wydarzylo.pdf
(9999 KB)
Inne foldery tego chomika:
1 edycja PL
7th Sea
City of Mist (PbtA)
Conan - Adventures in an Age Undreamed Of
CY_BORG
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin