Bolesław Prus - Wczoraj, dziś, jutro.txt

(627 KB) Pobierz
Aby rozpocz�� lektur�, 
kliknij na taki przycisk , 
kt�ry da ci pe�ny dost�p do spisu tre�ci ksi��ki. 
Je�li chcesz po��czy� si� z Portem Wydawniczym 
LITERATURA.NET.PL 
kliknij na logo poni�ej.

1 
BOLES�AW PRUS 
WCZORAJ � DZI� � JUTRO 
WYB�R FELIETON�W 
Wybra�, opracowa� i przypisami opatrzy� 
Zygmunt Szweykowski

2 
RZUT OKA NA UJAZD�W POPRZEDZONY 
KR�TKIM WST�PEM O �WI�TACH 
Pomi�dzy trzemaset tysi�cami warszawian rozmaitych znajduje si� od kilkudziesi�ciu do 
stu tysi�cy warszawian przeci�tnych, to jest nadzwyczajnie podobnych do siebie i niewiele 
r�ni�cych si� od reszty. 
Warszawianin przeci�tny nie jest ani zbyt wysoki, ani zbyt niski, niechudy i niet�usty. 
Obok �ladu �ysiny posiada troch� w�os�w, a niezale�nie od nich: do�� obfit� garderob�, par� 
c�rek wiecznie przygotowanych do wyj�cia za m�� i synka, kt�ry w czterech ni�szych 
klasach wisi na w�osku, a w pi�tej urywa si� i zostaje u�ytecznym obywatelem kraju. 
Przeci�tny warszawianin ma tak�e kilku przyjaci�, wobec kt�rych zachowuje si� w spos�b 
pe�en godno�ci, tudzie� ma��onk�, przy kt�rej bywa powa�nym od �wi�ta, a bardzo potulnym 
w dzie� powszedni. 
Wszyscy przeci�tni warszawianie drzemi� po po�udniu i narzekaj� na reumatyzm w czasie 
s�oty. Ka�dy z nich zajmuje si� polityk�, reguluje zegarek pod�ug kompasa1, boi si� z�odziei i 
kary wiecznej, nie wierzy w lokomotyw� dro�n�2 ani w �mietnik pana Maciejowskiego3 i 
gniewa si� na magistrat za nie o�wietlanie ratuszowego zegara4. 
Gdy kilku takich jegomo�ci zejdzie si� razem, przekonywaj� si� w�wczas, �e ka�dy z nich 
ma taki sam nos pa�kowaty, taki sam tu�urek, faworyty i r�kawiczki jak wszyscy pozostali. A 
gdy zaczn� rozmawia�... 
� Jad�em dzi� na obiad zup� grochow�... 
� I ja te�. 
� A i ja. 
� Ale ja z kapust�. 
� Ja z kwaszon�. 
� A ja... ze s�odk�! 
� Ale potem jad�em piero�ki. 
� Pewnie leniwe? 
� No tak. 
� Ze �mietan�? 
� Rozumie si�. 
� A potem kufelek piwa? 
� A naturalnie. 
� To tak jak i ja. 
� I ja. 
1 Kompas znajdowa� si� w Ogrodzie Saskim. 
2 �Lokomotywa dro�na� albo �lokomotywa uliczna� je�d��ca bez szyn jakoby nawet po najgorszych drogach i 
ulicach �le zabrukowanych. By� to wynalazek angielskiej firmy Aveling and Porter w Rochesterze. Reklamowe 
pr�by z t� lokomotyw� (niezbyt zreszt� udane) odbywa�y si� kilkakrotnie w Warszawie pod kierunkiem 
angielskich mechanik�w w r. 1876 i 1877 (zob. Kroniki, t. III, s. 281 i 601). 
3 Adam Maciejowski, by�y w�a�ciciel drukarni, i Henryk Kowali�ski, by�y urz�dnik, wynale�li �machin� 
hermetyczn�� do wywo�enia �mieci. Podj�li si� oczyszcza� Warszaw�, o ile oczywi�cie w�a�ciciele dom�w 
zechc� wej�� z nimi w uk�ady. W pocz�tkach 1877 r. warszawski genera�-gubernator pozwoli� im na rozpocz�cie 
dzia�alno�ci. 
4 W Warszawie w�wczas o�wietlony by� w nocy tylko jeden zegar na dworcu Kolei Warszawsko-Wiede�skiej 
(Aleje Jerozolimskie r�g Marsza�kowskiej). Je�li chodzi o zegar w magistracie na placu Teatralnym, to dopiero 
na wiosn� 1877 r. zapowiedziano przyst�pienie do rob�t nad jego o�wietleniem. (Zob. �Kurier Warszawski� 
1877, nry 25, 48.)

3 
� A i ja. 
Potem wszyscy ziewaj� jak na komend� i b�bni� w st� tymi samymi palcami tej samej 
r�ki.
Bo�e m�j, Bo�e!... jakie to dziwne miasto ta Warszawa i jej obywatele. Ka�dy mieszka na 
innej ulicy, w innym cyrkule5, pod innym numerem � a pomimo to wszyscy podobni s� do 
siebie jak krople rosy na �ciernisku. �aden z nich nie s�ysza� o Newtonie, ka�dy uwielbia� 
Blondina6 i ka�dy dziwi si�, �e tak wielki poeta jak pan Gomulicki m�g� si� urodzi� w 
miejscowo�ci tak ja�owej jak M�awa albo Pu�tusk7. Spiritus flat, ubi vult. Duch nawet z 
piasku mo�e co� wydmucha�. 
W piekielnie jednostajnym �yciu przeci�tnego warszawianina (zwanego niekiedy 
filistrem) wszelkie �wi�ta stanowi� pewien rodzaj prze�omu. Podczas Zielonych �wi�tek 
chodzi on z rodzin� na Sask� K�p� lub Bielany; na Bo�e Narodzenie je obiad wieczorem; a na 
Wielkanoc trudno nawet wyliczy� niespodzianek, jakich do�wiadcza. 
Naprz�d w Wielki Czwartek (je�eli ma czas) pomaga paniom �uska� migda�y. P�niej 
(je�eli mu czas pozwoli) t�ucze cukier lub ubija ��tka, zdj�wszy poprzednio kamizelk�. 
Potem (je�eli nie ma nic lepszego do roboty) ka�� mu firanki zak�ada�, a wreszcie gdy ju� 
wszystko do pieczenia ciast zosta�o przygotowane, wyp�dzaj� go z domu na ca�e dwa dni z 
rublem w kieszeni i parasolem pod pach�. 
Za to w Wielk� Sobot� wieczorem ca�a rodzina zamawia go na dwa dni nast�pne. Trzeba 
przecie� z�o�y� wizyt� ojcu pani, rodzicom pana, ciotce, kt�ra ma podobno zapisa� posag 
starszej c�rce, stryjowi, kt�rego dotkn�� parali� � a opr�cz tego robi� honory go�ciom 
przychodz�cym i z ka�dym z nich wypi� kieliszek wina. Nie ma jednak obawy, aby skutkiem 
tego kt�rykolwiek z przeci�tnych warszawian na �onie rodziny wpad� w stan granicz�cy z 
bez�wiadomo�ci�: pan taki bowiem dostaje jeden kieliszek honorowy z rana, z kt�rego 
wieczorem zda� musi rachunek przed ma��onk� i przysz�o�ci�. 
Tegoroczne �wi�ta zesz�y filistrom w spos�b wyj�tkowo ohydny. Od wschodu s�o�ca 
ka�dy z nich ju� widzia�, �e �ona ma min� kwa�n� i �e panny siedz� w oknach. Deszcz pada�! 
A w takich warunkach niepodobna ani wizyt sk�ada�, ani spodziewa� si� znacznego nap�ywu 
go�ci. 
Oko�o jedenastej damy ju� s� ubrane, mi�so pokrajane i jajko popieprzone. Pani starsza 
bierze do r�ki widelec, a pan chrz�ka. 
� No, m�j m�u, �ycz� ci, a�eby�... Ach! jaki deszcz! 
Nast�puje poca�unek w czo�o; m�� zaczyna potnie�, a jedna z panien m�wi: 
� Pewnie ju� nie b�dziemy u stryja. 
� Ani u cioci � dodaje druga, bior�c z kolei widelce do r�ki. 
� No, Peciu, �ycz� ci, a�eby� nas na rok przysz�y w swoim domu �wi�conym 
przyjmowa�a � m�wi matka. 
� Mnie u mamy bardzo dobrze! � odpowiada zarumieniona Pecia, spogl�daj�c od 
niechcenia w okno, czy nie idzie czasem szczup�y pan Kasjan. 
W tej samej chwili ojciec zbli�a si� do drugiej c�rki: 
� No, Klociu, �ycz� ci, a�eby� nas na rok przysz�y w swoim domu... 
Reszta frazesu kostnieje mu w gardle. Biedny ojciec! on ju� od dziesi�ciu lat wiecznie te 
same powtarza �yczenia i wiecznie bez skutku. 
Klocia w odpowiedzi wzdycha. 
Przychodzi kolej na Frania. 
5 Cyrku� � komisariat policji; w Warszawie by�o na�wczas 12 cyrku��w. 
6 Blondin, znany francuski linoch�d (prawdziwe nazwisko: Jan Franciszek Emil Gravelet); wyst�powa� tak�e w 
Warszawie. Maj�tek zdoby� w Ameryce, popisuj�c si� chodzeniem na linie nad wodospadami Niagary. 
7 Wiktor Gomulicki urodzi� si� w rzeczywisto�ci w Ostro��ce.

4 
� No, m�j Franiu, �ycz� ci, a�eby� raz przecie przesta� by� zaka�� rodziny! 
�Zaka�a rodziny� po�yka z po�piechu ca�e jajo i zbli�a si� do sto�u, na kt�rym nie wida� 
mora��w, lecz za to du�o butelek figuruje. 
� Coraz podlejsze wino kupuje ojciec! � mruczy niepoprawny Franu� d�awi�c si� szynk�. 
Rodzice tymczasem obchodz� z jajkiem siedmioletniego Edzia, pi�cioletni� J�zi� i mamk�, 
kt�ra dziesi�ciomiesi�cznego Niutka przynios�a na r�kach. 
Wzruszaj�ca ceremonia sko�czy�a si�, m�odzi i starzy atakuj� mi�so z zapa�em godnym 
ludzi epoki krzemiennej. Potem Pecia robi uwag�. 
� Prosz� mamy, mo�e by kto po dor�k� poszed�? 
� M�u, wyjd� z �aski swojej. 
M�� z �aski swojej wychodzi i po up�ywie p� godziny wraca zmoczony jak topielec. 
Dor�ki ani �ladu, deszcz leje wci��, w rodzinie z�y humor. 
O pierwszej s�ycha� w przedpokoju szmer. Panny poprawiaj� fa�dy sukien i rumieni� si�, 
pani przygotowuje widelce, a pan znowu chrz�ka, poniewa� nic wi�cej nie umie. We 
drzwiach ukazuje si�... inny przeci�tny warszawianin, pan Kalasanty, dla kt�rego p�e� pi�kna 
przesta�a ju� by� niebezpieczn�, a obchodzenie znajomych z powinszowaniami stanowi punkt 
honoru, cho�by �pioruny trzaska�y!� 
Przyby�y donosi o tym, �e deszcz pada, co zdaje si� niezmiernie dziwi� rodzin� ci�gle 
patrz�c� w okna. Obaj przeci�tni warszawianie daj� sobie buzi, ka�da za� z pa� otrzymuje 
platoniczny ca�us w r�czk�. Nast�puje drugi paroksyzm jedzenia, po czym ojciec drugi raz 
wychodzi po dor�k� i zmokni�ty wraca z niczym. 
Od tej chwili jedzenie, wychodzenie po dor�k�, mokni�cie na deszczu, z�y humor i 
ziewania powtarzaj� si� co godzina. Nad wieczorem panny bledn�, g�owa domu �pi chodz�c. 
Frania, �zaka�� rodziny�, dwu przyjaci� przyprowadzaj� pod r�ce, mamka okazuje si� 
niezdoln� do pe�nienia swej specjalno�ci, a nia�ka pod sekretem donosi pani, �e Edzia i J�zi� 
brzuszek zabola�. 
W taki spos�b, o Europo! my, przeci�tni warszawianie, przep�dzili�my obecne �wi�ta. Z 
powodu deszczu u nas nie by� nikt i my u nikogo; zreszt� nudzili�my si� i chorowali�my jak 
zwykle, zgodnie z prastarym obyczajem. 
* 
Od czasu jak jeden z moich przyjaci� zosta� mianowany doktorem filozofii... p�ywania po 
piasku, przekona�em si�, �e najznakomitsz� humorystyk� jest samo �ycie i �e dla skromnego 
oficjalisty z �Kuriera�8 celem marze� powinno by� tylko: dok�adne kopiowanie �ycia. Z tego 
powodu w tym, co powiem ni�ej, znajdziecie tylko fotografie rzeczy widzianych, ani za� 
s��wka przesady lub w�asnego konceptu. 
Ludowe igrzyska znane ju� by�y staro�ytnej Grecji. Odbywa�y si� one pod odkrytym, 
wiecznie lazurowym niebem, na ziemi prawdopodobnie suchej, w�r�d r�, cyprys�w, laur�w, 
d�b�w i drzew oliwnych. Podczas uroczysto�ci tych �wi�towa�a ca�a Grecja i z ca�ej te� 
Grecji zbiega� si� na nie lud w najlepsze swoje szaty ubrany. Lud ten nie�atwo by�o zabawi�, 
a trudniej jeszcze zachwyci�. Na ka�dej ulicy miasta spotyka� on pos�gi boskiej pi�kno�ci 
rze�bione d�utem Fidiasz�w. �wi�tynie, senat, a nawet domy prywatne wznosili genialni 
architekci, kt�rych na pr�no chcieliby na�ladowa�, a nawet zrozumie� dzisiejsi 
budowniczowie pierwszej i drugiej klasy. W teatrach widywa� lud tragedie Sofoklesa lub 
komedie Arystofanesa, kt�re na wieki budzi� b�d� podziw mi�o�nik�w sztuki scenicznej. Na 
rynkach s�ucha� on filozof�w, od kt�rych ucz� si� filozofowie dzisiejsi, ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin