Stepnickie opowiesci.pdf

(199 KB) Pobierz
101567111 UNPDF
Stepnickie opowie ś ci
Czyli historia o trzech le ś nych siostrach, które
za spraw ę p ę kni ę tego dzwonu oraz Zalewu
Szczeci ń skiego powstania odpowiedzialno ść
ponosz ą .
Stepnica to wie ś po ł o ż ona na pó ł nocnym
zachodzie, u uj ś cia Odry i Gowienicy do
Zalewu Szczeci ń skiego. Nie ma tam nic, co
mog ł oby przyci ą gn ąć ludzi. Nic, poza
p ę kni ę tym dzwonem, który stoi przed
ko ś cio ł em, lasem oraz opowie ś ci ą , któr ą
przybysze opowiadaj ą sobie odpoczywaj ą c na
le ś nych polanach. A historia ta dotyczy
101567111.001.png
czasów odleg ł ych i tajemniczych, gdy w lesie
dziwy jeszcze si ę zdarza ł y a Zalew Szczeci ń ski
nie istnia ł .
Zmierzcha ł o ju ż , czerwone s ł o ń ce k ł ad ł o coraz
d ł u ż sze cienie na le ś nych ś cie ż kach, z ł oc ą c przy
tym korony drzew. Niebo przybra ł o barwy
ż u i pomara ń czy, jakby za wszelk ą cen ę
staraj ą c si ę zatrzyma ć nadchodz ą cy zmrok.
Ten jednak by ł uparty i nic nie mog ł o go
powstrzyma ć przed wykonaniem swego
odwiecznego rytua ł u. W ko ń cu nadszed ł . I nie
by ł oby w nim nic dziwnego, gdyby nie
historia, która wydarzy ł a si ę pod jego os ł on ą .
Wiosk ę , w której rzecz si ę dzia ł a, ze wszech
stron okala ł y dumne, zielone lasy. Soczysty
kolor li ś ci, szum wiatru w koronach,
uderzaj ą cy w nozdrza zapach ż ywicy, dziko ść ,
wolno ść i przestrze ń … wszystko to swym
pi ę knem i harmonijno ś ci ą jednocze ś nie wabi ł o i
odstrasza ł o ludzi. Szeptano bowiem, ż e puszcza
skrywa w swej g ę stwinie tajemnic ę , a szept ten
z ust prawdy si ę wydoby ł .
Z dala od oczu ludzkich, gdzie nawet ów szept
dost ę pu nie mia ł , le ś ne istoty obra ł y matecznik
za swoje siedliszcze. Nikt w ich istnienie nie
w ą tpi ł . Stworzenia dawa ł y bowiem zna ć o swej
obecno ś ci, uprzykrzaj ą c ż ycie mieszka ń com.
Bywa ł o, ż e udaj ą c p ł acz dzieci wabi ł y w
g ę stwin ę stroskane matki, utrudnia ł y
w ę drowcom odnalezienie drogi, lub te ż
tajemnymi swymi sposobami sprawia ł y, ż e
utarte z dawien dawna szlaki zmienia ł y swój
wygl ą d. Nikt ich nigdy nie widzia ł , nikt ich
nigdy nie schwyta ł … czasem tylko kto ś k ą tem
oka dostrzeg ł umykaj ą cy w listowiu cie ń .
Powiadano, ż e licho zagnie ź dzi ł o si ę w lesie.
Ci, którzy tak powiadali, poniek ą d mieli racj ę .
Nie by ł o to jednak licho, a trzy licha. A
dok ł adniej – trzy lesze.
Opisywanie wygl ą du sióstr by ł oby daremnym
trudem, gdy ż istoty te upodoba ł y sobie
zmienia ć posta ć . Czasem go ś ci ł y w cia ł ach
zwierz ą t, czasem posta ć ł -cz ł owiecz ą
przybiera ł y, innym za ś razem prawie niczym
nie da ł o si ę ich od mieszka ń ców wsi odró ż ni ć .
Tylko po oczach mo ż na by ł o pozna ć , ż e nie z
ludzk ą istot ą ma si ę do czynienia, a z duchem
le ś nym. W oczach ich bowiem swym
d ł ugowiecznym ż yciem pulsowa ł ca ł y las.
Ka ż dy li ść , ka ż de ź d ź b ł o trawy i ka ż da kropla
ż ywicy mia ł a swoje miejsce w tym spojrzeniu.
Spojrzeniu, które by ł o niczym lustrzane
odbicie lasu. Ż aden ś miertelnik nie móg ł
bezkarnie spojrze ć w te oczy.
Las ż y ł , rozrasta ł si ę w coraz szybszym tempie,
dzicza ł i pi ę knia ł pod koj ą cym wp ł ywem
tajemniczych sióstr, te za ś wiod ł y swój ż ywot
nie niepokojone przez niczyj ą obecno ść . Do
czasu.
Pewnego letniego poranka, o porze tak
wczesnej, ż e łą ki zasnuwa ł a jeszcze mg ł a a
krople rosy perli ł y si ę w ś ród traw, w stepnickie
lasy zab łą dzi ł samotny je ź dziec, rycerz z
pobliskiego grodu Szczecin. Cz ł owiek by ł to
s ł awny, m ęż ny, powa ż any powszechnie,
zarówno przez mi ł o ś ciwie panuj ą cy ród
Gryfitów, jak przez Borków oraz wszelkich
innych panów. Ka ż dy mieszkaniec wsi na
wiadomo ść o samotnej wyprawie rycerza do
lasu zakrzykn ął by pewnie: „szalony!”.
M ł odzieniec owy jak najbardziej by ł jednak
przy zdrowych zmys ł ach, jednak przebywaj ą c
d ł ugo za granic ą nie zna ł pog ł osek, które we
wszystkie strony roznosili mieszka ń cy wsi. Ten
nie zrezygnowa ł jednak nawet wówczas, gdy
Zgłoś jeśli naruszono regulamin