Historia mojego zycia.doc

(29 KB) Pobierz
Świadectwo nawrócenia

HISTORIA MOJEGO ŻYCIA

 

Świadectwo nawrócenia

              Przyszłam na świat w typowej polskiej rodzinie, z jednym małym wyjątkiem. Moi rodzice byli bardzo młodzi, mama miała szesnaście lat, a tata niewiele ponad dwadzieścia. W wychowywaniu mnie pomagali im dziadkowie. Był to trudny okres dla moich rodziców. Oboje nie mieli pracy i mieszkali z moimi dziadkami w niewielkim mieszkaniu. Jako młode małżeństwo nie umieli sprostać obowiązkom, jakie na nich przyszły. Zaczęły się problemy. Mój tata zaczął nadużywać alkoholu. Po stosunkowo krótkim czasie ich małżeństwa, bo po dwóch latach, tata popełnił samobójstwo – powiesił się. Moja mama została osiemnastoletnią wdową. Dziadkowie z  jej strony nadal pomagali jej w moim wychowaniu. Po dwóch latach od śmierci taty, mama wyszła ponownie za mąż. To małżeństwo zakończyło się rozwodem po dwóch latach. W tym okresie mną zajmowali się dziadkowie. Kolejne nieudane małżeństwo pozostawiło po sobie ślad. Mama zaczęła zaglądać stosunkowo często do kieliszka. Po roku od rozwodu odbył się kolejny ślub mamy, tym razem z Austriakiem. Sytuacja materialna naszej rodziny diametralnie zmieniła się na lepsze. Niestety, w tym okresie mama jeszcze częściej popijała. Nadal mieszkaliśmy wszyscy razem w jednym domu z dziadkami. Po pewnym czasie zmarł dziadek, a ta sytuacja spowodowała, że do pijącej mamy przyłączyła się babcia. Tak wyglądał mój rodzinny dom.

              Wzrastałam na jednej z najgorszych ulic w mieście. Miałam swoją podwórkową bandę chłopców, z którymi spędzałam całe dnie. Kiedy wracałam do domu, często zastawałam imprezę zakrapianą alkoholem. Siadałam wtedy na krzesełku w kącie i mawiałam: Boże, jeżeli jesteś, zmień moje życie. Wiedziałam, że nie chcę żyć, jeśli tak ma wyglądać moje życie. Miałam wtedy około ośmiu lat. Nie byłam przykładnym dzieckiem, sprawiałam sporo problemów w domu i w szkole. Każdy kolejny rok był coraz gorszy dla mnie i mojej rodziny. Mama i ojczym wmieszali się w międzynarodową sprawę, w wyniku której zginął człowiek. Oboje trafili do więzienia i na pierwsze strony gazet. Było mi w tym okresie bardzo ciężko. Dzieci w szkole wytykały mnie palcami. Starałam się wtedy, na ile potrafiłam, być wsparciem dla mojej babci. Mama i jej mąż wyszli z więzienia po krótkim czasie. On wrócił do swojego kraju, a mama pozostała w polsce. Zaczęła pić, nie było dnia, aby była trzeźwa. Awantury w domu były na porządku dziennym. Wtedy każdy dzień był dla mnie koszmarem. Taka sytuacja trwała do pewnego dnia.

              Miałam wtedy trzynaście lat i zostałam zaproszona na wycieczkę w góry. Wyjazd organizowali ludzie z Kościoła Zielonoświątkowego. Chodziliśmy po górach, a przystankiem końcowym był mały domek. Kiedy dotarliśmy na miejsce, był tam posiłek, a później gry i zabawy. W pewnym momencie zniknęły mi z oczu wszystkie dzieci. Znalazłam je za domem – stały i słuchały tego, co mówił jeden z naszych opiekunów. Wtedy usłyszałam słowa, które odmieniły moje życie. Ten człowiek stał, a do piersi przyczepione miał papierowe serce, na którym wypisane były ludzkie grzechy. Powiedział, że tak wygląda ludzkie serce, a każdy kto w takim stanie umarłby, pójdzie do piekła. Może tego uniknąć, prosząc Pana Jezusa, aby oczyścił go z grzechów swoją świętą krwią, oddając całe swoje życie Jezusowi, a On je zmieni w krótkiej modlitwie. Na przypięte na piersi serce nałożył czerwoną folię i wypisane grzechy zniknęły. Był to obraz, który przemówił do mnie. Pomyślałam wtedy: co mam do stracenia ? Stwierdziłam, że nic. Pomodliłam się oddając swoje życie Panu Jezusowi.

              Od tego czasu minęło parę lat. Bóg zmienił moje życie, choć nie było mi łatwo. Tymczasem dom, w którym mieszkałam z mamą i babcią spalił się. Kiedy mieszkaliśmy w spalonym częściowo domu oczekując na mieszkanie, wyprowadziła się od nas mama. Po kilku dniach znaleziono ją zamordowaną w jednej z bram w mieście. Przez pierwszych parę dni trudno mi było pogodzić się z jej śmiercią. Nie potrafiłam po nocach spać, tylko płakałam. W ciągu dnia udawałam przed ludźmi, że wszystko jest w porządku. Starałam się być wsparciem dla babci. Potrzebowałam pomocy Pana Boga, ponieważ wiedziałam, że nie mam siły, aby żyć. W każdej chwili myślałam o tym, co się stało z mamą i obwiniałam siebie za jej śmierć. Zastanawiałam się nad tym, w jaki sposób mogłam zapobiec temu, co się z nią stało. Po tygodniu trwania w takim stanie poprosiłam Pana Boga, aby zabrał ode mnie wszystkie myśli, które nie pozwalają mi normalnie funkcjonować. Pan Bóg po tej modlitwie jakby natychmiast zmienił sytuację. Dał mi radość zamiast smutku i zabrał dręczące myśli. Miałam okazję niedługo później spotkać człowieka, który zabił moją mamę. Czułam nienawiść do niego, ale Bóg przemówił mi, że i ja zasługiwałam na śmierć z powodu moich grzechów, a On mi wybaczył. Poświęcił na śmierć Swojego syna Jezusa Chrystusa. Bóg dał mi siłę do wybaczenia mordercy. Dziś nie żyje już moja babcia. Pozostałam sama, ale wiem, że Bóg jest ze mną. Obecnie studiuję i podobnie jak na samym początku mojej drogi za Panem Bogiem, w drobnych i wielkich sprawach dostrzegam Jego pomoc. Gdybym miała jednym zdaniem streścić swoje życie, określiłabym je jako „Życie pełne cudów”. Bóg dokonał tego, o co Go prosiłam będąc małą dziewczynką – zmienił moje życie. Dziś jestem szczęśliwą osobą.

 

Opracował: A. B.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin