00:00:01:movie info: DX50 576x432 25.0fps 635.6 MB 00:00:02:DROGA OLBRZYMÓW 00:00:35:<i>Poświęcam-</i> 00:00:36:<i>Mężczyznom i kobietom,|którzy szerzyli cywilizację</i> 00:00:39:<i>w dziczy, ich odwadze|oraz ich potomkom.</i> 00:00:49:<i>Zebranych z północy,|południa i wschodu,</i> 00:00:55:<i>zgromadzonych w Banku Mississippi|do opanowania zachodu.</i> 00:01:00: 00:01:20:- Zastanawiam się, co jest ważniejsze.|- Nie martw się, ojcze. Zaraz się dowiemy. 00:01:26:- John, nakarmiłeś psy?|- Tak, dziadku. Tak. 00:01:29:To dobrze!, Teraz to umocuj synu. 00:01:32:To pomoże nam w drodze. 00:01:35:- Tylko gdzie jedziemy?|- Właśnie to ustalają, mamo. 00:01:40:Tato, jesteś szefem.|Dlaczego nie mówisz gdzie jechać? 00:01:43:Tylko szefem Missourians, córko. 00:01:46:A są tu rodziny|ze wszystkich stanów. 00:01:49:- Nie możemy tu ciągle czekać, tato.|- Nie, synu. Oni podejmują decyzje. 00:01:54:Zajdę do nich i|posłucham, co mówią. 00:01:59:Pobłogosław nas|jeśli to nie, Breck Coleman. 00:02:04:- Jak się masz, Zeke?|- Gdzie to bywałeś, chłopcze? 00:02:09:Wracam z Santa Fe, Zeke.|Musiałem zboczyć. 00:02:12:To Windy Bill.|Dobrze wygląda po zimie. 00:02:15:Wiesz, Coleman,|zawsze mam piękne kształty. 00:02:19:W tym roku, gdy trawa była zielona,|przytyłem tylko 60 funtów. 00:02:23: 00:02:25:Hej, Bascom. 00:02:27:Może powiesz nam,|co tam słychać w świecie. 00:02:30:O ile się nie mylę to,|jedziesz z nami do Missouri, tak? 00:02:36:Pewnie. Ale to daleka i ciężka droga. 00:02:40:Trzeba przejść 2 500 mil. 00:02:43:- Nie, to za daleko.|- Nie jest to daleko, gdy tego pragniemy. 00:02:47:- To kraj za Oregonem.|- Za Oregonem nie ma żadnej ziemi. 00:02:52:- Na zachód od Oregonu jest ocean.|- To jest Oregon. 00:02:56:Ilu jest teraz osadników? 00:02:58:To kraj Indian.| Poza traperami nikt tam nie bywa. 00:03:04:Tam jest jeden skład handlowy. 00:03:07:- Kto go posiada?|- Traper Missouri. 00:03:09:Hej, panie,|możesz mi to wyjaśnić? 00:03:12:Skoro mnie wybraliście do tego,|pozwólcie, że ja porozmawiam. 00:03:16:To wszystko jest w|centrum Missouri. 00:03:19:Są dwa łańcuchy górskie ze|szczytami ginącymi w niebie. 00:03:24:A między nimi rozciąga się|wielka dolina. 00:03:28:A wszędzie jeziora i strumienie.|Ryby i zwierzyna. 00:03:32:Jest łosoś płynący w górę rzeki|grubszy niż kosy w pałkach pod strzechą. 00:03:36:Czy zaprowadzisz nas do tej doliny? 00:03:38:Nie chciałbym nic więcej, człowieku. 00:03:41:Ale tu, nasze drogi się rozchodzą. 00:03:43:Mam interes w Santa Fe|i muszę tam jechać. 00:03:46:- W jakiej sprawie jedziesz?|- Jestem traperem. 00:03:49:Pewnie jest dość futer|na ziemi za Oregonem? 00:03:52:Aż nadto. 00:03:54:Ale muszę upolować kilka skunksów, 00:03:57:wracając z Santa Fe. 00:04:00:Zaczekaj, zaczekaj.|Jak trafić do tej doliny? 00:04:03:Wellmore wysyła kolumnę|do składu starego Tom Williamsa. 00:04:08:To będzie pierwszy raz. 00:04:11:Jeśli jemu się uda, to po nim|znajdziesz tą doliną. 00:04:16:I powiedz dużej białej górze,|cześć ode mnie. 00:04:18:Na razie, Zeke. 00:04:25:Być może opowiedział nam bajkę. 00:04:27: 00:04:48:Nie bądź świnią. 00:04:49:Witam, pani Riggs. 00:04:51:Kopę czasu! 00:04:56:Dziwisz się, że to ja, mamo Riggs. 00:04:58:Dawno cię nie widziałam. 00:05:01:Zawsze miałeś pociąg do wędrówek. 00:05:03:Tak, ciągle gdzieś mnie niesie. 00:05:06:- To trochę jak bliźniak?|- Trochę? Na ziemię! 00:05:09:Widziałeś jak dziewczęta wyrosły,|od ostatniego razu. 00:05:12:Nie! Są w domu? 00:05:14:Mildred tak. Elise poszła|popatrzeć jak statek odpływa. 00:05:17:- Może w domu zaskoczę Mildred.|- Na pewno ci się uda! 00:05:21: 00:05:35:Och Breck, jak się cieszę,|że jesteś. 00:05:37:Więc, Mildred, od ostatniego razu|jesteś chyba dwa razy większa. 00:05:41:Zobaczę, co powiesz o Elise. 00:05:43:Nie martw się. Zanim wyjadę|jeszcze was odwiedzę. 00:05:46:To właśnie jest|Peensie Bellwhistling. 00:05:48: 00:05:52:Och, patrz, jakie tłumy. 00:05:54: 00:06:07:Panno Cameron,|za chwilę wysiadamy. 00:06:09:- Spakowane ma pani rzeczy?|- Wszystko gotowe, kapitanie. 00:06:12:Dlaczego nie zmienisz planów|i nie wracasz? 00:06:17:Sądzę, że nie będzie miejsca. 00:06:19:Na południu nie znajdziesz domu, który|nie ugościłby córki płk Camerona. 00:06:25:Nie możemy być wiecznie gośćmi. 00:06:27:To jest poważna sprawa, dziewczyno,|to życie pioniera w tej dziczy. 00:06:32:Rozumię, kapitanie Hollister,|ale rodzina musi być razem. 00:06:36:Dziecina chce pozostać|ze swą siostrą Ruth, prawda? 00:06:40:I bratem Dave|on jest bardzo grzeczny. 00:06:43:Ruth ma rację, kapitanie. 00:06:45: 00:06:54:Wyglądasz człowiek, którego chcę zobaczyć.|Zastanawiam się czy mogę ci więcej powierzyć niż muszlę. 00:07:01:Czy ty masz więcej pieniędzy? 00:07:02:Jeszcze jakieś są. 00:07:06:Co to jest?|Skąd to masz? 00:07:07:Od mojej teściowej.|Pożyczyła, ale jeszcze o tym nie wie. 00:07:12:widzę, że trochę straciłeś.|Rusz się 00:07:15:postaraj się o prezent. 00:07:17: 00:07:26:Nadal chcesz być|pionierem tych terenów? 00:07:28:Jestem zdecydowana, panie Thorpe. 00:07:31:Mówiłem ci o mej plantacji|w Louisianie. 00:07:35:Tam musi być cudownie. 00:07:37:Panno Cameron, to obcy kraj...|pozwól, że pojadę z wami. 00:07:42:Dziękuję, ale jak wcześniej|mówiłam jest to niemożliwe. 00:07:46:Do widzenia, panie Thorpe. 00:07:48: 00:07:53:Nie podglądajcie,|to mój nowa sakiewka. 00:08:00:Witaj Tod. 00:08:02:Widziałeś nową grę?|Trzy orzeszki i ziarno. 00:08:05:Ziarno i jeden, teraz drugi i trzeci. 00:08:11:Przestawiamy skorupki,|raz, dwa, trzy. 00:08:14:Gdzie jest ziarenko? 00:08:17:Stawiam 2 dolary. 00:08:21:Twoja broda przyniesie szczęście. 00:08:26:Teraz patrzcie. 00:08:30:Nie miałeś szczęścia.|Może chce, kto spróbować? 00:08:34: 00:08:43:Chyba zajżę do mej nowej sakiewki. 00:08:46:Gus!! 00:08:48:O! Tu jesteś, gdzie są moje pieniądze? 00:08:52:Mamuśka, właśnie je straciłem. 00:08:55:- Oddaj moje pieniądze.|- Oddaj je. 00:08:59:- No tak.|- Oddaj pozostałe. 00:09:03:- Pani, te są moje.|-To moje pieniądze. 00:09:06:Nie mamuśka, to są twoje. 00:09:09:Kapitanie, niech on|odda mi pieniądze. 00:09:13:Oddaj wszystko. 00:09:18:Tak, mamuśka ty wszystko potrafisz. 00:09:21:Och! Ty wałkoniu, wynocha mi stąd. 00:09:24:Zabraniam tej gry na Peensie Bell.|Jeśli jeszcze raz 00:09:29:to się powtórzy wylecisz za burtę. 00:09:32: 00:09:39:Davey, lepiej poszukajmy pani Riggs,|to ta, o której mówił kapitan Hollister. 00:09:43: 00:09:44:Zostanę z Davey i popatrzę|jak statek rozładowują. 00:09:47: 00:09:48:Uważaj na nią, Davey.|Zaraz wracam dziecino. 00:09:51: 00:09:54:- To miłe miejsce, prawda, mamo?|- To okropne! Samo błoto! 00:09:58:Słuchaj, mamo. Zobaczę,|czy nie można kupić konia. 00:10:00:Podejdź. 00:10:03:Przeniosę cię. Nie chciałbym abyś|zmoczyła stopy. O tak. Idziemy. 00:10:14:Podejdź.|Nie powinnaś zabłocić sobie butów. 00:10:17: 00:10:18:Czy jesteś zadowolona? 00:10:22:Och, przestań się śmiać. 00:10:25:Choć, mamo.|Przeniosę także ciebie. 00:10:28:Choć, mamo. Choć, mamo. 00:10:31:Gus! Co ty kombinujesz? 00:10:33:Mamo, chcę cię przenieść,|byś nie ubrudziła nóg. 00:10:36:Ty?|Sama przejdę przez błoto! 00:10:39:Dobrze, mamo, ale ci pomogę. 00:10:41:Krok w prawo, mamo. O tak. 00:10:46:O! Och! 00:10:47:Zaraz wracam! 00:10:49:Och na Boga! 00:10:50: 00:10:55:- Pani Riggs?|- Tak, pani. To ja. 00:10:58:Jestem pani Cameron.|Kapitan Hollister mówił o tobie. 00:11:01:- Znasz kapitana Hollistera?|- Tak. 00:11:04:To dobrze, chodź. 00:11:06:Nie zniszcz swej ładnej sukienki|o ten pniak. 00:11:11:Och, jak tu miło, chłodno i słonecznie. 00:11:13: 00:11:25:Usiądź i odpocznij,|przyniosę ci filiżankę herbaty. 00:11:28:To bardzo uprzejme.|Dziękuję bardzo. 00:11:31: 00:11:49:Och! 00:11:50:Co to miało znaczyć... 00:11:53:Och! Myślałem... 00:11:56:To nie miało tak być.|Myślałem, że to jest, kto inny. 00:11:59:Zaczekaj! 00:12:01:- To pomyłka. Myślałem, że to Elise.|- Elise? 00:12:04:- Tak. Tylko chciałem ją zaskoczyć.|- I znakomicie ci się udało! 00:12:07: 00:12:08:Pozwól wyjaśnić. 00:12:11:To była pomyłka. 00:12:12:Nie wiedziałem, że tam siedziałaś. 00:12:14: 00:12:20:Och! 00:12:21:- Co to? Zbladłaś jak prześcieradło.|- Nic takiego, panie Thorpe. 00:12:25:- Musiało coś się wydarzyć.|- Tylko nieprzyjemne zdarzenie. 00:12:28:- Chciałbym wyjaśnić.|- Nie ma, czego wyjaśniać. 00:12:31:- Mimo wszystko powiem.|- Narzucasz się tej damie. 00:12:35:- Tak się tylko wydaje.|- Jak mam to traktować? 00:12:37:To nie jest tak jak sądzisz. 00:12:39:To dla mnie ważne, madam,|sama rozumiesz. 00:12:42:Być może nie. Co do panny Cameron,|domagam się wytłumaczenia. 00:12:46:Chcesz? Więc pokaż broń. 00:12:48:Mr Thorpe, możesz mnie|odprowadzić do brata? 00:12:51: 00:12:52:Z przyjemnością. 00:12:54:- Znajdę cię wkrótce.|- Nie będę się ukrywał. 00:12:57: 00:13:08:Jestem dziecinko.|Dziękuję bardzo panie Thorpe. 00:13:12:To była przyjemność. 00:13:15:Tylko pomyśl, że ten wóz będzie|twym domem przez sześć miesięcy. 00:13:19:A następnie chata w dziczy. 00:13:22:Podięłam decyzję panie Thorpe.|Jedziemy razem z osadnikami. 00:13:27:Znasz mojego brata Davey? 00:13:30:- Tak. Cześć Davey.|- Witam. 00:13:32: 00:13:34:- Jak się masz chłopcze!|- Cześć, Zeke. Sie masz, Bill. 00:13:37:Hej, Tex. Mówiłem ci o tym chłopaku,|Colemanie. 00:13:40:On za każdym razem trafi nożem do celu. 00:13:44:Założę się o skórę bizona,|że nie trafi trzy razy. 00:13:47:Zakład stoi! 00:13:50:Pokaż im, chłopcze. 00:14:02:A nie mówiłem! 00:14:04:Widziałeś to już chyba ze sto razy, Bill? 00:14:07:Tex, jesteś mi winien skórę bizona. 00:14:10:Pamiętasz Bill,|wówczas, tam w górze Snake River? 00:14:14:Powiesz chłopcze o|starym Benie Griswell. 00:14:19:Słyszałem, że Indianie go pokonali. 00:14:...
jaro979