ja nie muszę jeść.doc

(36 KB) Pobierz
Zmiany obyczajowe

Ja nie muszę jeść

Zmiany obyczajowe czy światopoglądowe

 

 

Wegetarianizm jest dziś bardzo modny wśród uczestników szeroko rozumianego ruchu ekologicznego i staje się często pretekstem do zmiany  światopoglądu religijnego. Szeroko propagowany przez media i różne organizacje cały ruch ekologiczny ma na celu nie tylko chwalebną ochronę środowiska i zdrowia człowieka ale zmianę wartości, którymi kieruje się człowiek w swoim życiu. Wprowadzenie zamętu w system wartości, ukształtowanie nowych postaw i zrelatywizowanie tego, co było dotychczas ważne,  zmierza do podważenia  chrześcijaństwa i zasad z niego wypływających. 

Destrukcyjne grupy wyznaniowe wypracowują niekiedy skomplikowane strategie pozyskiwania adeptów, wykorzystując znane nauce zjawiska społeczne, psychiczne czy fizjologiczne. Nawet dieta może być narzędziem manipulacji w rękach guru.

Według WHO - Światowej Organizacji Zdrowia - człowieka można rozpatrywać na czterech płaszczyznach: jako strukturę biologiczną, psychiczną, społeczną i duchową. Każda z nich stanowi system o pewnej autonomii, ale zarazem musi współgrać z innymi.

W wielu sektach z jednego z tych systemów usiłuje się uczynić system nadrzędny, całkowicie podporządkowując mu pozostałe .

Z taką sytuacją można spotkać się m.in. w niektórych grupach kładących bardzo duży nacisk na dietę. Destrukcyjne grupy wyznaniowe dążą do rozciągnięcia kontroli nad wszystkimi dziedzinami życia adeptów, tworząc drobiazgowe przepisy regulujące, jak mówić, jak się zachowywać, jaki strój nosić i co jeść. Część z nich propaguje system “etyczno-dietetyczny”, w którym jedzenie mięsa objęte jest całkowitym zakazem. Naiwny idealizm wielu młodych ludzi czyni ich podatnymi na wpływ pięknych haseł o niewyrządzaniu krzywdy żywym istotom. 

Wiele sekt głosi, że liczy się tylko ludzki duch, natomiast potrzeby ciała zniewalają. Niebezpieczne są nie tylko używki, seks, telewizja i kino, ale również mięso, kawa, herbata czy miód. Niebezpieczny jest nadmiar pożywienia, a jego przeciwieństwo - głód - ma działanie oczyszczające.

Tymczasem z badań naukowych wynika, że złe diety, a szczególnie diety zbyt ubogie w białko ograniczają rozwój organizmu w każdym wieku. Do trzeciego roku życia zagrożona jest głównie struktura psychofizyczna, potem - jej funkcjonowanie. Wrocławski bromatolog (specjalista od żywienia), dr Bożena Regulska-Ilow, twierdzi, że ścisła dieta wegetariańska (wegańska) grozi niedokrwistością (anemią) z powodu niedoboru dobrze przyswajalnego żelaza i witaminy B12. Anemia prowadzi do osłabienia, braku koncentracji.

- Skutki zmiany sposobu żywienia nie pojawiają się natychmiast - podkreśla dr Regulska-Ilow. - Zapasy żelaza wystarczają zazwyczaj na dwa lata, a witaminy nawet na cztery. Szczególnie niebezpieczne jest niedożywienie w dzieciństwie, które może trwale ograniczyć rozwój umysłowy człowieka. Dla prawidłowego rozwoju dziecka ważne jest właściwe odżywianie przez całe dzieciństwo  Dzieci, które od urodzenia  z woli rodziców są wegetarianami  lub co gorsza weganami są narażone na ogromne niebezpieczeństwo. Czy rodzice ulegając fałszywym teoriom w pełni zdają sobie sprawę, że wyrządzają swojemu dziecku krzywdę  pozbawiając je możliwości prawidłowego rozwoju psychofizycznego?

Do grup parareligijnych trafiają najczęściej ludzie młodzi, bardzo wrażliwi, ale zagubieni, samotni, przeżywający często poważny kryzys emocjonalny czy egzystencjalny. Tacy ludzie są zazwyczaj gotowi do wielkich wyrzeczeń dla idei, którą przyjmują za swoją. Trafiając do grup orientalnych, chętnie podejmują trud samodoskonalenia: rezygnują z mięsa, używek i doskonalą ducha w częstych lub długotrwałych głodówkach. Destrukcyjne grupy wystrzegają się diety wysokobiałkowej, a ich młodzi adepci nie widzą związanych z tym zagrożeń. Tymczasem niedożywienie zakłóca rozwój poznawczy, powoduje, że człowiek ogranicza swoje kontakty z otoczeniem, bo brakuje mu na nie energii. Po 2 - 3 dniach, jak twierdzą naukowcy, gdy organizm nie dostaje dostatecznie dużo białka, a człowiek uczestniczy w nocnych śpiewach, tańcach i tajemniczych rytuałach połączonych z rytmicznym skandowaniem niezrozumiałych słów lub czytaniem wersetów świętych ksiąg, pojawia się zjawisko ograniczenia świadomości  postrzegania słuchowego albo wzrokowego.

W wegetariańskich grupach parareligijnych podkreśla się, że choć bezmięsna dieta jest tylko jednym ze środków na drodze do najwyższego celu, bez niej nie można osiągnąć doskonałości i zbawienia. Np. grupy wywodzące się z hinduizmu nauczają, że człowiek nie może wyrwać się z koła narodzin i śmierci (czyli “wędrówki dusz”), jeżeli w jakimkolwiek stopniu będzie brał udział w procederze zabijania zwierząt (np. kupował mięso lub produkty ze skóry). W opinii wielu sekt zabijanie zwierząt prowadzi do wojen i innych katastrof społecznych, a nawet do klęsk żywiołowych. Ten wywodzący się z okultyzmu pogląd, jakoby suma ludzkich myśli, słów i uczynków determinowała bieg historii, wywołując konkretne zdarzenia, od dawna jest obecny w nauczaniu przywódców sekt i ruchów okultystycznych na całym świecie.

Kilka grup także w Lublinie prowadzi stałą akcję “uświadamiania” szkodliwości pożywienia mięsnego, rozgłaszając m.in. wątpliwe z punktu widzenia współczesnej nauki poglądy, że człowiek był u zarania dziejów roślinożercą. Zdaniem prof. Ś¦wiatosława Ziemlańskiego z warszawskiego Instytutu Żywności i Żywienia, człowiek pierwotny był istotą wszystkożerną. Z dokonanego przez pracowników IŻiŻ przeglądu światowego piśmiennictwa wynika, że taką opinię wyrażają autorytety naukowe na całym świecie.

Z “Kuchni wegetariańskiej” jednej z grup dowiadujemy się m.in., że zwolennikami wegetarianizmu byli Jezus i Mahomet, a piąte przykazanie Dekalogu odnosi się do wszystkich istot żywych, mimo że pożywienie mięsne było zawsze obecne w kulturze żydowskiej.

W niektórych lubelskich jadłodajniach wegetariańskich wcale nie chodzi o  promowanie "zdrowej żywności". Ci, którzy kosztują "wegetariańskich smakołyków" z czystej ciekawości, lub już wegetarianami i tylko tam zaopatrują się  w  wegetariańskie lub wegańskie jedzenie "przy okazji" kupują lub otrzymują gratisowo literaturę i różne akcesoria kultowe oraz zapraszani na "wykłady o kulturze wedyjskiej". "Obdarowywanym" nie mówią, w co tak naprawdę wierzą i jakie są prawdziwe zasady ich "wegetarianizmu". O tym mogą dowiedzieć się dopiero później, kiedy zwykle nie ma już miejsca na refleksje i samodzielne myślenie osoby uzależnionej od sekty. Ci, którzy nie znaleźli się jeszcze w kręgu oddziaływania  destrukcyjnej grupy, a są  wegetarianami lub weganami, przyswajają sobie powoli idee filozoficzne, które pozostają w sprzeczności z  chrześcijaństwem.   

 

Przewodnicząca Ruchu Obrony Rodziny i Jednostki

Anna Łobaczewska

1

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin