Swiadectwa część 1.doc

(221 KB) Pobierz

Matka Boża wyrwała mnie z sideł okultyzmu

     Pochodzę z katolickiej rodziny. Przez wiele lat nie wierzyłam, że istnieje zło osobowe, czyli szatan. Zupełnie nieświadomie otarłam się o parapsychologię, wróżbiarstwo i astrologię, tzw. senniki oraz medycynę niekonwencjonalną. Odwiedzałam uzdrowiciela i jasnowidza. Nie widziałam w tym nic złego, gdyż uczestniczył on we Mszy św., przystępował do sakramentów, a jego mieszkanie było pełne świętych obrazów.

     To było jednak sidło zastawione na mnie. Zostałam oczarowana "poznaniem" pochodzącym od szatana. Książę ciemności ma moc, by odkryć pewne prawdy z życia ludzi, aby potem wciągnąć ich w swoją pułapkę.

     Zaraz po maturze pojechałam z koleżanką na Jasną Górę dziękować Matce Bożej za zdane egzaminy. W bardzo bliskiej odległości od klasztoru było dużo straganów z książkami religijnymi. Wśród nich zobaczyłam senniki oraz broszurę pt. Jak wróżyć z kart? Nie uważałam wówczas, że to coś sprzecznego z przykazaniami. Ponadto, nie spodziewałam się, żeby coś niezgodnego z wiarą mogło znajdować się w takim świętym miejscu. Zainteresowałam się parapsychologią, a więc dziedziną zajmującą się tym, co niewytłumaczalne dla rozumu ludzkiego i zachowującą ścisły związek ze złymi mocami. W moje ręce trafiły też horoskopy. Na początku miałam pewność, że są to jakieś bzdury, do których nigdy wcześniej nie przywiązywałam uwagi. Wierzyłam, że przyszłość nie należy do nikogo innego, jak tylko do Boga, który w swej Opatrzności prowadzi nas zgodnie ze swym planem miłości. Teraz jednak zaczęłam się mocno zastanawiać, czy rzeczywiście moje życie nie jest podporządkowane bezosobowym gwiazdom. A skoro tak, to po cóż się modlić? Czy ja będę się modlić, czy nie, to nie ma znaczenia, bo i tak cała historia mojego życia została już wcześniej ustalona. W tym myśleniu pomagały mi również karty.

     Nigdy też nie przypuszczałam, że diabeł może działać przez sen. Nagle pojawiły się dziwne sny. Przypomniałam sobie, że kiedyś kupiłam senniki w Częstochowie. Zaczęłam więc tłumaczyć na ich podstawie treść snów. Zrozumiałam jednak, że wdepnęłam w coś złego, ale nie wiedziałam dokładnie w co. Wtedy właśnie poszłam przed obraz Matki Bożej Miłosierdzia, prosząc Maryję o ratunek dla mnie. Odczułam konieczność pójścia do spowiedzi. Ksiądz zadał mi za pokutę przeczytanie fragmentu Pisma św. mówiącego o zwycięskiej walce na niebie św. Michała Archanioła ze złymi duchami. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że złe duchy rzeczywiście istnieją i pragną zarazić nas swą pychą i buntem przeciwko Bogu.

     Przez całe życie darzyłam Matkę Bożą wielką miłością. To Ona uchroniła mnie od całkowitego popadnięcia w niewolę złych mocy. Zerwałam całkowicie ze wszystkimi praktykami mającymi jakikolwiek związek z okultyzmem. Po nawróceniu doświadczyłam, jak wiele szkód i ran na mojej duszy i ciele spowodował okultyzm - religia szatana. Dziś jestem wdzięczna Bogu, że mnie ocalił i dał łaskę bycia w Chrystusowym Kościele, który jest jakby szpitalem całej ludzkości. To właśnie tutaj korzystam z Jezusowej mocy uzdrawiania i uwalniania z niewoli sił zła, często uczestnicząc we Mszy św., przystępując do sakramentu pokuty, trwając w adoracji przed Najświętszym Sakramentem, biorąc udział w różnych formach rekolekcji i modlitw wstawienniczych. W Kościele otrzymuję odpowiedzi na pytania mnie nurtujące, dotyczące życia codziennego. Czerpię wielką, wewnętrzną radość z doświadczania Boga i pełnienia Jego woli. Tylko Jezus jest jedynym lekarzem mojej duszy i ciała i tylko w Nim jest moje zbawienie.
 

Dorota
 

Wyznania egzorcysty

Wyznania egzorcysty

Ks. Gabriele Amorth

Światowy bestseller! Jak się bronić przed złym duchem? Jakie są objawy obecności i działania szatana? Czy istnieją gusła, czary, uroki? Czy możemy się od nich uwolnić? Autor - dzieli się długoletnim doświadczeniem egzorcysty. Zachęca do przeciwstawiania się działaniu szatana mocą Słowa Bożego, sakramentów i autentycznego życia chrześcijańskiego.

 

 

Pakt z szatanem

     Przypadek dotyczy dziewczyny w wieku szesnastu - siedemnastu lat, która została adoptowana przez wspaniałe małżeństwo katolickie. Należała do trojga adoptowanych dzieci w gromadce sześciu. Pozostała trójka była własnymi dziećmi tych rodziców.

     Rodzice skontaktowali się ze znajomym księdzem, zaniepokojeni zmianami w zachowaniu dziewczyny. Nie była w stanie przyjmować Komunii świętej i zaczęła wychodzić ze świątyni, w chwili gdy rozdawano Eucharystię. W końcu w ogóle odmówiła uczęszczania do kościoła. Stała się przyczyną jakby chytrze wyreżyserowanego rozłamu i zniszczenia w zazwyczaj spokojnym domu.

     Ksiądz, który rozmawiał z dziewczyną, dowiedział się na początku, że wcześniej miała jakieś dziwne przeżycia; kiedy patrzyła na krzyż w kościele, wydawał się jej zdeformowany i czuła przemożną chęć niszczenia świętych przedmiotów. Właśnie z powodu tych uczuć nie chciała chodzić do świątyni. Później przepełniał ją strach przed spotkaniem pewnego księdza, którego kiedyś zobaczyła idąc z rodzicami na konferencję, a którego twarz ulegała deformacji, gdy na niego patrzyła.

     Ksiądz ten skierował ją potem do mnie. Poprosiłem, by rodzice udali się z córką do lekarza. Zrobili to i uznał ją za normalną: zarówno fizycznie, jak i umysłowo sprawną. Mimo to powtarza ł się ten sam problem i powróciła do mnie.

     Jako wyszkolony doradca, zacząłem zgłębiać sprawę i odkryłem głębsze przyczyny jej obecnego stanu. Około dziewięć miesięcy wcześniej podpisała pakt z szatanem, który polega ł na całkowitym oddaniu się szatanowi. Nigdy nie czytała nic na temat takiej procedury - słyszała tylko, jak koledzy dyskutowali o tym w szkole pod wpływem oglądanych filmów.

     Przekonała się, że mogła przeżywać "doświadczenia pozacielesne" i czuła jak znika ( to nigdy nie wydarzyło się w obecności innej osoby ). Poza tym u siebie w pokoju wieczorem odprawiała nabożeństwa do szatana.

     W tej sytuacji przypadek omówiłem z drugim księdzem, który miał doświadczenie w posłudze uwalniania. Postanowiliśmy modlić się przy niej. Decyzja ta okazała się początkiem procesu rozeznania.

     Modliliśmy się po raz drugi - zgodziła się przyjść tylko na prośbę rodziców, a także dlatego, że zaczynał ją paraliżować strach, przeszkadzający w jakimkolwiek normalnym trybie życia. To drugie doświadczenie było bardziej odkrywcze . W czasie modlitwy zwracaliśmy się do niej w kilku różnych językach, a ona odpowiadała we wszystkich, choć znała jedynie angielski. Uznaliśmy, iż aby poradzić sobie z tym przypadkiem, potrzebujemy zgody biskupa. Udzielił pozwolenia na odprawienie formalnego egzorcyzmu według starego rytuału rzymskiego.

     Przygotowaliśmy się do niego przez trzydniowy post. Pomagały nam dwie zakonnice, ponieważ mieliśmy do czynienia z młodą kobietą. Otrzymaliśmy pozwolenie na wniesienie dla ochrony świętych przedmiotów, a także na pobłogosławienie dziewczyny w odpowiedniej chwili.

     Na samym początku egzorcyzmu dziewczyna zaatakowała mego kolegę księdza i w mgnieniu oka wyciągnęła cyborium (puszkę z komunikantami) z jego wewnętrznej kieszeni. Dzięki Bogu nie nastąpiła profanacja. Ujawniła też jego myśli, w tym momencie negatywne wobec niej.

     W czasie egzorcyzmów, na które składały się dwie próby, dziewczyna tubalnym głosem wyjawiła informację, której później nie pamiętała. Miała zaniki pamięci - wchodziła w okresy ogromnego zamieszania i zamętu - lewitowała i chwilami, choć niewiele ważyła, z trudem we czwórkę ją powstrzymywaliśmy. Wypowiadane przez nią bluźnierstwa i kłamstwa o innych ziały wprost ohydą. "Kroplą przelewającą czarę" był stan jakby kompletnego obłąkania umysłowego. W czasie modlitwy przekonaliśmy się jednak, że nadal panuje nad nią duch fałszerstwa i zamętu.

     W końcu ta młoda kobieta zosta ła uwolniona. Wykazała wielka skruchę i odcięła się od tego wszystkiego. Obecnie jest mężatką i ma dwójkę małych dzieci. Kiedy widzieliśmy ją po raz ostatni, wyglądała promiennie i regularnie uczęszczała do kościoła bez dalszych trudności.
 

S.C. Benedict Heron OSB,
Ujrzałem spadającego szatana. Metody walki duchowej,
Warszawa 1998, s. 90 - 92.
 

Śledztwo w sprawie szatana

Śledztwo w sprawie szatana

Marco Tosatti

Opętania, czary, składanie ofiar z ludzi na cześć szatana - z tymi i innymi zjawiskami ojciec Gabriele Amorth walczy już od dłuższego czasu. Na tych stronach opowiada on o swoim ponad dwudziestoletnim doświadczeniu codziennej walki ze Złym...

 

 

Opamiętajcie się !

     Na uzasadnienie mojego apelu przedstawię dość krótką historię mojego życia. Jestem 18-letnim "wyrzutkiem" alkoholizmu. Moi rodzice byli alkoholikami i ja nim byłam też. Byłam nawet czymś gorszym. I, gdy teraz powoli umieram, pragnę przestrzec młodzież, nastolatki czy nawet rodziców przed alkoholem.

     Alkohol powoduje nieodwracalne konsekwencje. Młodzież zawsze mówi: "Tak nie jest", "Alkohol jest potrzebny" itp. I ja tak mówiłam, lecz nie jest to prawda. To kłamstwo przykryte kolorami tęczy, to zguba, to śmierć.

     Urodziłam się o miesiąc wcześniej tylko dlatego, że ojciec, pod wpływem alkoholu, pobił matkę. Całe życie walczyłam o wolność, o przetrwanie. Nieraz zastanawiałam się, co mogą wiedzieć o życiu dziewczyny piszące o sobie, że zawsze trzymają się zasad. Co mogą wiedzieć o takim życiu dziewczyny i chłopcy otoczeni komfortem i miłością. Ja sądzę, że nic! Co mogą powiedzieć o życiu nas, nastolatek, z rodzin alkoholików ( piszę w obronie wszystkich takich dziewczyn, które od młodych lat musiały znosić pogardę i przemoc). Co możecie wiedzieć wy? Nic, kompletnie nic !!!

     Wielu poetów, pisarzy pisze o czystej miłości. Wielkiej i szalonej, ale nikt nie odważył się pomóc tym w najgorszym stadium alkoholizmu. Wiem, że powiedzielibyście, że są instytucje, że są organizacje. Lecz prawda jest inna. Nikt nie chciał się zająć nami, dziećmi alkoholu. Błądziliśmy po nocach, poszukując rozrywki i uwolnienia się od zmartwień i kłopotów.

     Wy, młodzi, którzy nie pijecie i macie wspaniałe towarzystwo, przygarnijcie takich jak ja, takich z gorszych domów. Zaopiekujcie się nimi. Nie odtrącajcie ich ! Tyle razy próbowałam dołączyć się do was i choć byliście mili, potrafiliście w końcu pokazać, że ja się tutaj nie nadaję. Tak wiele razy czytałam i słyszałam ludzi rozmawiających o alkoholizmie w rodzinie. Buntowałam się wtedy, myśląc: "Co oni o tym wiedzą!"

     Wiem, co czuje dziecko, które widzi swoją matkę uchlaną do nieprzytomności, leżącą na łóżku, a koło łóżka postawioną miednicę na wymiociny. Wiem, co czuje 10-letnie dziecko przyprowadzające swoją matkę z pracy spitą do nieprzytomności. Wiem, co czuje dziecko widzące ojca wieszającego się na powrozie, mówiącego, że widzi szatana. Wiem, co czuje dziecko, gdy widzi ojca katującego matkę. Rozumiem strach dziecka, gdy widzi krew, porozbijane szyby, policję... To trzeba przeżyć, a później o tym mówić i pisać.

     Może i są dobrzy ludzie, ale ja takich nigdy nie spotkałam. Pamiętam jedynie samotne spacery, pogardę ze strony dzieci z dobrych domów, nauczycieli wyśmiewających mnie przy całej klasie. Znam to wszystko od A do Z.

     Zawsze jest jakaś siła przyciągania między ludźmi podobnymi. Takie osoby jak ja też się nawzajem odnajdują. I ja, jako 12-letnia dziewczyna, znalazłam taką paczkę. Bo co mieliśmy robić wieczorami, gdy rodzice pili i bili się...

     Nauczyłam się kraść. Alkohol stał się ucieczką. Paliliśmy papierosy, czasem "trawkę". Nikt nam nie pomógł. Nikt nami się nie przejmował. My czuliśmy się wolni. Mogliśmy robić to, na co mieliśmy ochotę. Ale szczęście nas ominęło. Musiałam się z rodzicami przeprowadzić. Zamieszkaliśmy w ruderze, wymagającej ciągłych poprawek. Czy coś się zmieniło? Nic. Tutaj także znaleźli się tacy jak ja. Miałam swój świat, swoją paczkę. Chodziłam do szkoły, bo musiałam. Wieczory z paczką, a jak nie, to uprawiałam samogwałt, którego nigdy się nie oduczyłam. Wakacje: kradzieże, alkohol...

     Czy to dało mi szczęście? Nie. Jeszcze raz nie!

     Gdyby dane mi było wyzdrowieć, to na pewno starałabym się to wszystko naprawić. Starałabym się pomagać takim, jak ja. Lecz wszystko to przepadło.

     Alkohol pity przez moją matkę, gdy była ze mną w ciąży, bicie jej przez ojca spowodowały trwałe uszkodzenia, które nasiliły się z czasem. Narkotyki zabiły resztki odporności. Teraz jestem sama. Nikt mnie już nie chce. Na razie jeszcze mogę pisać, więc apeluję do wszystkich:

     Rodzice, jeżeli pijecie, popatrzcie w chwilach trzeźwości na:

     - dziecko, które boi się wszystkiego

     - to wasze dziecko, nie rozumiejące, dlaczego to robicie,

     - na to, że niszczycie w nim resztki nadziei na miłość piękną, czystą,

     - na to, że niszczycie w nim psychikę, - że ono, biorąc z Was przykład, uczy się, że alkohol, seks, papierosy a może i narkotyki, to jedyny cel w życiu,

     - na to, że regułą małżeństwa jest to, że ojciec zbije matkę i upije ją. Dziewczynka odbierze, że ona ma być taka, jak matka, chłopiec, że ma być taki, jak ojciec.

     Okażcie im, że ich kochacie. Nie pozwólcie im umierać, pozwólcie normalnie żyć.

     Młodzieży:

     - narkotyki to śmierć, chwilowe zapomnienie, a stając się nałogiem przynosi nieodwracalne skutki (piszę to dziewczynie, która od roku brała "kompot", dopiero po przedawkowaniu zrozumiała, że, aby pożyć jedynie rok dłużej, musiała stoczyć walkę z tym nałogiem),

     - alkohol to powolne umieranie, gdy staniesz się alkoholikiem, już umarłeś, - nikotyna to dopełnienie śmierci.

     Choć teraz moi rodzice przeszli terapię odwykową i choć na pozór mam normalną rodzinę, dla mnie to wszystko za późno. Nie mogę już pić, ćpać, palić, w samotności kończę się. Tak spokojnie, cichutko odejdę nie pozostawiając po sobie niczego. Może jedynie stertę wierszy i pamiętniki. Żyłabym może długo, gdyby pojawił się ktoś w małżeństwie moich rodziców i powiedział: "Stop! Wystarczy!". Wiem, że jest Bóg, ale ja Jego obecności nigdy nie odczułam. Może już idę do Niego.

     Boże, uratuj tę zaślepioną młodzież, żeby nie skończyła tak jak ja. Ostatnie moje słowa to:

OPAMIĘTAJCIE SIĘ.


 

Nastolatka


http://adonai.pl/graph/milujcie.gif
nr 9-10/2000

 

 

Horoskopy macką złego

     Bardzo chciałabym podzielić się swoimi doświadczeniami, które mogą wielu ludzi ustrzec od szukania ścieżek wiodących nie w tę stronę.

     Tak naprawdę wszystko zaczęło się w 1999 roku. Fakt, iż moje życie wcześniejsze również było dalekie od Pana Boga, ale jednak przedtem uważałam się za osobę wierzącą (choć może mało praktykującą). Nadszedł czas kiedy to zupełnie przestałam rozumieć się ze swoim mężem, szukałam "czegoś lepszego w życiu". Aby było łatwiej sięgnęłam po gazetki z wróżbami i horoskopami. Bo to przecież "nic złego". Zaczytywałam się w przeróżnych wróżbach i wyroczniach. Wciągało coraz bardziej. Potem niby niepostrzeżenie wpadła mi w ręce książka "Biała magia" pełna doskonałych środków na ułatwienie sobie życia. I tak z dnia na dzień nawet nie zauważyłam kiedy ważniejsze stały się dla mnie "boginie miłości", "bożkowie szczęścia" itp. A mimo całkowitego oddania się tym szatańskim sztuczkom moje życie wcale nie stało się lepsze. Cała ta fascynacja trwała półtora roku. I gdyby nie oddanie, miłość i wiara mojego męża pewnie nigdy nie zawróciłabym z tej zgubnej ścieżki. Ale mój mąż walczył o mnie. Walczył mając za wroga okrutne siły. W tym czasie zdarzały się sytuacje, kiedy traciłam kontrolę nad własnym ciałem, mówiłam dziwnym głosem, później niepamiętając niczego, Mój maż udał się do zaprzyjaźnionego księdza, który skierował go do osoby potrafiącej odprawiać egzorcyzmy. Skutkiem tego pewnego dnia (dokładnie w dzień po moich 35 urodzinach) nagle postanowiłam, że się zmienię. To był początek grudnia. W czasie Świąt Bożego Narodzenia całą rodziną poszliśmy na mszę, ale to był dopiero początek mojej nowej, prawdziwej drogi.

     Co niedziela razem z rodziną szłam do kościoła, ale nadal bałam się podejśc do konfesjonału i wyznać moje grzechy, Wiedział jak bardzo zawiniłam i strach odbierał mi siły. Zdarzało się, że czekałam i w ostatniej chwili uciekałam z kościoła. W pierwszą niedzielę tego roku czekała mnie jednak dziwna niespodzianka - mój mąż dał na mszę w intencji mojej spowiedzi. Kiedy usłyszłam słowa księdza doszło do mnie, że nie moge dłużej czekać. Pan Bóg jest miłością, pełen miłosierdzia i łaski. I jeśli wyciąga ręce do zabłakanej duszy to oznacza, że mnie kocha i nie mam się czego lękać. Moja spowiedź po tak długim czasie i po tak ciężkich grzechach nie była łatwa, ale nigdy w mym życiu nie spotkało mnie tak niewyobrażalne szczęście, przepełniające całą duszę. Wiele jeszce musiałam przejśc, bo szatan tak łatwo nie odpuszcza, ale wiem już, że Pan Bóg jest JEDYNĄ właściwą drogą i zawsze będzie ze mna. Kiedy po pierwszej spowiedzi zaraz po tym cudownym odczuciu szczęścia rozpoczeła sie walka o moją duszę, już wiedziałam, że muszę to przetrwać. Conocne koszmary, ciągłe poczucie winy, podszepty mówiące, że nie mogę przystępować do Komunii Świętej bo sobie na to nie zasłużyłam. Po miesiacu poszłam do moejgo spowiednika, który skierował mnie na Seminarium Odnowy w Duchu Świętym i Modlitwę o Uzdrowienie. Teraz jeszcze czasami czuję obecność złego, ale moja wiara jest od niego silniejsza. Proszę pokażcie ludziom choć kawałek mojej opowieści, by wiedzieli jak zgubne może być "czytanie horoskopów" i jednocześnie jak wielka jest miłość Pana Naszego, który najbardziej czarne owce potrafi przygarnąć do siebie.
 

Honorata z Bydgoszczy
 

Wyznania egzorcysty

Wyznania egzorcysty

Ks. Gabriele Amorth

Światowy bestseller! Jak się bronić przed złym duchem? Jakie są objawy obecności i działania szatana? Czy istnieją gusła, czary, uroki? Czy możemy się od nich uwolnić? Autor - dzieli się długoletnim doświadczeniem egzorcysty. Zachęca do przeciwstawiania się działaniu szatana mocą Słowa Bożego, sakramentów i autentycznego życia chrześcijańskiego...

 

 

 

Najbardziej podstępna pułapka szatana

     Bardzo ważnym etapem w procesie uzdrawiania z różnego rodzaju duchowych zranień jest opowiedzenie historii własnego życia. Tylko dokładne przeanalizowanie i nazwanie po imieniu kłamstw, w które dotychczas wierzyliśmy, pozwala je zdemaskować i uniezależnić się od ich niszczącego działania.

     Po raz pierwszy zetknąłem się z pornografią, gdy miałem sześć lat. Natrafiłem wtedy na pornograficzne magazyny, które ktoś rzucił na ulicy. Po jakimś czasie odkryłem, że mój starszy brat gromadził w szufladzie tego rodzaju gazety. W końcu uzależniłem się od pornografii. Zdjęcia, które oglądałem, mocno zapadały w moją świadomość; wszystko zaczęło się kręcić wokół nich. Pornografia jest jedną z najbardziej podstępnych pułapek szatana. Autentyczne ludzkie pragnienie miłości i poznania sfery seksualnej karmione jest ordynarną pornograficzną fikcją. Gdy pragnienie poznania cielesnych wymiarów miłości nie jest połączone z przyjęciem Bożej prawdy o pięknie czystości, stajemy się podatni na kłamstwo szatana i zamieniamy w bezdomnych, duchowych żebraków.

Niesmak i ciekawość

     Minęło wiele lat, zanim uświadomiłem sobie, że tylko w Bogu istnieje jedyne źródło miłości, które zaspokaja wszystkie ludzkie tęsknoty. Pamiętam, że kiedy miałem osiem albo dziewięć lat, nasz opiekun rozebrał się przede mną i moim bratem i zachęcał nas, żebyśmy zrobili to samo dla niego. Potem uspokajał nas i zakazał opowiadania o tym rodzicom. Przeżycie to stało się dla nas tematem tabu.

     Gdy miałem lat dziesięć, byłem świadkiem sceny, jak nastoletni chłopcy wrzucili do basenu dziewczynę, podpływali do niej, by kolejno "wypróbowywać" ją przez kostium kąpielowy i zachęcali mnie, żebym założył okulary, zanurkował i obserwował, jak oni ją wykorzystują. Dziewczyna płakała, a oni się śmiali. Byłem zszokowany i zastanawiałem się, o co w tym wszystkim chodzi? Czułem niesmak i ciekawość jednocześnie. Korciło mnie, żeby się temu przyglądać. Pamiętam, jak o kilka lat starszy ode mnie chłopak z sąsiedztwa opowiadał mi w szczegółach, jak to zabawiał się z dziewczyną ze szkoły. Znów miałem ambiwalentne odczucia: niesmaku i ciekawości.

     Kiedy miałem mniej więcej 12 lat, mój tata zabrał mnie na "pouczający" spacer; jestem pewien, że zrobił to na prośbę mojej mamy. Ojciec usiłował wyjaśnić mi wszystkie trudne sprawy związane z dojrzewaniem, robił to jednak bardzo nieudolnie. Szliśmy razem, a on mówił: No wiesz, już dojrzewasz i masz "to odczucie" w swoim ciele, hormony, rośnie ci owłosienie w intymnych miejscach itd. Wkrótce będziesz doświadczał polucji (pytałem, co to jest, a tata starał się wyjaśniać), a chłopak w twoim wieku będzie próbował dotykać siebie, aby wywoływać wytrysk nasienia. Zapytałem wtedy, w jakim celu miałbym to robić. Odpowiedział: No, wiesz, to sprawia przyjemność... Ta niefortunna odpowiedź taty miała dla mnie bardzo złe następstwa. Wyjaśnienie ojca zachęciło mnie, abym spróbował doświadczyć tego, o czym on mówił. Po tym, jak zrobiłem to po raz pierwszy, nabrałem ochoty na to, żeby jak najczęściej doznawać tej nieznanej mi dotąd przyjemności. W ten sposób onanizm stał się moim nałogiem. I tak od 13. roku życia uzależniłem się od masturbacji, karmiąc się przy tym pornografią i seksualnymi marzeniami.

     Wszystkie te doświadczenia wypaczyły mój rozwój. Masturbacja sprawiała, że koncentrowałem się na sobie i stawałem coraz większym egoistą. Najważniejsze było samozadowolenie, oczywiście kosztem kobiety. W sferze fantazji kobieta może zrobić wszystko to, co sobie wyobrazimy, w końcu jednak te wyobrażenia nie wystarczają, pojawia się ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin