Nacjonalizm rosyjski.docx

(33 KB) Pobierz

Nacjonalizm Rosyjski

Zasadniczy problem współczesnego rosyjskiego nacjonalizmu polega przede wszystkim na trudności jego zdefiniowania. Definicje, proponowane przez uczonych z Europy Zachodniej, są niepełne i bywają zawodne w odniesieniu do rosyjskiego nacjonalizmu. Główną wadą zachodnich definicji jest fakt, że wyrastają one z historycznych doświadczeń kształtowania się narodów Europy Zachodniej – niezwykle odmiennych od doświadczeń rosyjskich (wcześniej: ruskich). Chociaż za wspólny punkt wyjścia nacjonalizmu – zarówno zachodniego, jak i rosyjskiego – można jeszcze uznać samoświadomość narodową, to już przy dalszych próbach definiowania należy być bardziej ostrożnym. Nacjonalizm rosyjski bowiem obrastał przez kilka wieków w odmienne idee, co było naturalną konsekwencją m.in. specyficznych doświadczeń historycznych.

Nacjonalizm według definicji proponowanej przez prof. Jerzego Szackiego zazębia się niejako w trzech podstawowych punktach: jest określany jako przekonanie, zgodnie z którym naród jest najważniejszą formą uspołecznienia, a tożsamość narodowa najważniejszym składnikiem tożsamości jednostki; bywa też definiowany jako ideologia polityczna, według której podstawowym zadaniem państwa jest nie tylko obrona interesów narodowych, lecz także często dążenie do maksymalnego ujednolicenia jego populacji przez asymilację lub eliminację grup narodowo obcych; i wreszcie akcentuje Szacki silne związki nacjonalizmu z szowinizmem.

Wielu teoretyków nacjonalizmu (E. Gellner, U. Altermatt, a także J. Szacki) podkreśla jego historyczną zmienność i wielopostaciowość, wskazując jednocześnie na swoistość drogi rozwojowej tej ideologii w niektórych krajach, np. w Chinach czy Rosji.

To, co jest charakterystyczne dla współczesnego nacjonalizmu rosyjskiego, to jego różnorodność. Jest on przemieszaniem różnych idei i wartości, wyrosłych na gruncie Europy Wschodniej: szowinistycznych, imperialnych, nawet komunistycznych idei sprawiedliwości społecznej, a przede wszystkim prawosławia. 

Jego specyfikę, a przez to wyjątkowość, podkreśla m.in. bardzo silny związek nacjonalizmu rosyjskiego z państwem. Owa służebność ideologii wobec instytucji państwowych jest dziś powszechnie dostrzegana na scenie politycznej Rosji. Korzeni tego zjawiska należy szukać m.in. w zrodzeniu się tzw. „nacjonalizmu urzędowego”, będącego połączeniem naturalizacji dynastii Romanowów z utrzymaniem panowania tejże dynastii nad wielojęzycznym imperium (stąd carska rusyfikacja).[1]

Nacjonalizm rosyjski (zwłaszcza ten reprezentowany przez Żyrinowskiego i ugrupowanie LDPR, określany często jako nacjonalizm „twardy”) jest również silnie spleciony z szowinizmem i ksenofobią, ma charakter zamknięty i agresywny. Jest zdecydowanie niechętny zwłaszcza wobec obywateli narodowości kaukaskich. 

Źródeł współczesnego nacjonalizmu rosyjskiego należy szukać w koncepcji „Moskwy – Trzeciego Rzymu” autorstwa mnicha Filoteusza (1511 r.). Podłożem, na jakim owa koncepcja wyrosła, było prawosławie. Ten fakt tłumaczy po części silny związek idei nacjonalistycznych z religią.

W XVII w. w Rosji pojawiły się m. in. za sprawą Katarzyny II dwa typy nacjonalizmu: nacjonalizm imperialny, zasadzający się na idei wielonarodowego państwa, i nacjonalizm etniczny, silnie akcentujący element słowiański.1

Korzenie polityki konfrontacyjnej, charakterystycznej dla współczesnego nacjonalizmu, tkwią także w wieku XIX. Świadectwem tego był jednoznacznie negatywny stosunek rosyjskich elit, przedstawicieli prawie wszystkich ugrupowań o charakterze politycznym, zwłaszcza tych słowianofilskich, do powstania styczniowego. Jednak owa polityka nie ograniczała się tylko do walki z polskością, ale także z innymi narodami: ormiańskim (w 1897 r. zgodnie z decyzją rządu zamknięto wszystkie szkoły ormiańskie), niemieckim (w guberniach nadbałtyckich rozpoczęto walkę z wpływami kultury niemieckiej). Towarzyszył temu silny antysemityzm (car Aleksander II wydał dekrety antyżydowskie dot. specjalnej strefy osiedlania, zakazu posiadania ziemi, limitu uczniów i studentów żydowskich w szkołach i na wyższych uczelniach).

W XX w. nacjonalizm rosyjski znalazł się pod silnym wpływem bolszewizmu. Działaczy partyjnych, będących zwolennikami nadania partii komunistycznej charakteru bardziej narodowego zaczęto określać jako narodowych bolszewików. Współcześnie idee narodowe bardzo silnie splotły się z podstawowymi założeniami komunizmu, dlatego szalenie trudno jest znaleźć na rosyjskiej scenie politycznej ugrupowania, które reprezentowałyby nacjonalizm jako ideologię pełną (w odróżnieniu od ideologii cząstkowej) – bez wpływów koncepcji komunistycznych i innych.

Znacznie dalej poszedł Stalin, który już w latach 30-tych zaczął umiejętnie wprowadzać do założeń ideologicznych partii komunistycznej elementy nacjonalizmu rosyjskiego (nakazał dekretem z 1938 powszechne nauczanie języka rosyjskiego i zmianę alfabetów na cyrylicę). Rozpoczął odbudowę dziedzictwa imperialnego Rosji poprzez połączenie dwóch, zdawałoby się, wzajemnie wykluczających się ideologii. 

Nacjonalizm splótł się silnie także z ideą euroazjatyzmu (Lew Gumilow, Andriej Sacharow). Chociaż euroazjatyzm miał być syntezą świata prawosławnego i muzułmańskiego w swym pierwotnym zamyśle, to jednak zaczęto już od początku akcentować wyłącznie religię prawosławną. 

Nacjonalizm współczesny

Silne nastroje nacjonalistyczne odżyły szczególnie po rozpadzie Związku Radzieckiego.

Specyfiką współczesnego nacjonalizmu w Rosji jest to, iż wykorzystuje on idee całkowicie sprzeczne: od imperialno-prawosławnych przez szowinistyczne do komunistycznych. Wśród ugrupowań nacjonalistycznych są zarówno takie, które sytuują się w nurcie narodowo-bolszewickim (Liberalno-Patriotyczna Partia "Odrodzenie", Rosyjska Unia Ogólnonarodowa, Front Ocalenia Narodowego, Narodowo-Bolszewicka Partia Eduarda Limonowa, Narodowo-Patriotyczny Front "Pamięć"), jak i czysto nacjonalistyczne (Narodowo-Republikańska Partia Rosji, Rosyjski Sobór Narodowy, Ruch Przeciw Nielegalnej Imigracji).

Przy całej różnorodności stronnictw nacjonalistycznych wszystkie je można podzielić na dwa zasadnicze typy. Część z nich mieści się w nurcie nacjonalizmu mocarstwowego, opierającego się na idei wielonarodowego państwa kultury rosyjskiej, druga część wpisuje się w nacjonalizm etniczny. Na pierwszy plan wysuwa on pierwiastek słowiański, a nawet wyłącznie rosyjski.


Część obecnych nacjonalistycznych ruchów w Rosji odwołuje się do idei wyjątkowej roli prawosławia i Rosji w świecie. Inne rozwijają myśl imperialną, jak na przykład Narodowo-Republikańska Partia Rosji. Utworzona w 1990 roku, za swój główny cel uważa odbudowę imperium i zagwarantowanie Rosji mocarstwowej pozycji w świecie. Partia ta widzi możliwość przywrócenia imperium, choćby w ramach Wspólnoty Niepodległych Państw. Pod tą ideą podpisuje się także ugrupowanie Władimira Żyrinowskiego.


Imperializm Kremla

Imperialistyczne pomysły propagują nie tylko stronnictwa nacjonalistyczne, ale również sporo polityków zajmujących wysokie stanowiska i określających się jako liberalni demokraci. Przykładem może być Anatolij Czubajs, były wicepremier Federacji Rosyjskiej, obecnie szef spółki Zjednoczony System Energetyczny Rosji. W swoich przemówieniach i opracowaniach głosi potrzebę utworzenia w Rosji imperium liberalnego, podkreśla jej szczególną misję, jaką ma do spełnienia. Imperializm Czubajsa oznacza przede wszystkim ekspansję gospodarczą. Według niego obowiązkiem władz Rosji jest wspieranie rosyjskiego biznesu w krajach europejskich w celu odzyskania przez nią mocarstwowej pozycji. Koncepcję tę popierają elity gospodarcze, została także wykorzystana przez Władimira Putina i jego otoczenie przy kreśleniu nowych kierunków polityki zagranicznej Rosji.

Ów imperializm zakłada ekspansję gospodarczą: „obowiązkiem władzy jest wspomaganie ojczystego biznesu w krajach sąsiednich – zarówno handlu, jak i w nabywaniu i pomnażaniu aktywów”.[4] Jednak rozdział penetracji gospodarczej od politycznej jest niemożliwy w przypadku Rosji. Naturalnym następstwem uzależnienia się ekonomicznego krajów WNP od Moskwy będzie jeszcze silniejszy stopień zależności politycznej. Rosja, która od kryzysu sierpniowego 1998 r. uzyskuje coraz lepsze wyniki w sferze gospodarczej, staje się coraz pewniejsza swej pozycji mocarstwowej. Jej rozwojowi sprzyjają koncepcje nacjonalistyczne, niekoniecznie te reprezentowane przez skompromitowanych i radykalnych polityków, takich jak Żyrinowski czy Baburin. Koncepcje te stały się bliższe politykom liberalnym i demokratycznym, a także elitom ekonomicznym, które nadają współczesnemu rosyjskiemu nacjonalizmowi nowy wymiar. Nie odzierając ich z aspektu historycznego, niejako wzbogacili go o pierwiastki współczesne – o zagadnienia ekonomiczne. Przykłady można mnożyć: w październiku 2003 r. wicepremier Wiktor Christienko naciskał na ukraińskich polityków, żeby przekazali swoje gazociągi międzynarodowemu konsorcjum, kontrolowanemu przez rosyjski Gazprom (w efekcie Ukraina mogłaby stracić ok. 1,6 mld. Dolarów, które zarabia na tranzycie gazu); spółka, której przewodniczy Czubajs, przejęła już kontrolę nad 80% systemu energetycznego Armenii; podobnie w Gruzji, gdzie Rosja kontroluje prawie cały system energetyczny w rejonie Tbilisi. Jednak charakter najbardziej bezpośredni miała przeprowadzona przez Rosję akcja „paszportyzacji” w Abchazji i Osetii, w wyniku której znaczna część mieszkańców republik autonomicznych została obdarowana wkładkami do paszportów, przyznającymi im obywatelstwo rosyjskie.[5]

Głęboka penetracja gospodarcza „bliskiej zagranicy” mimo wszystko stała się priorytetem dla współczesnego rosyjskiego nacjonalizmu. Ale uwspółcześniony nacjonalizm nie został zredukowany jedynie do zagadnień natury ekonomicznej. Nadal bardzo żywo odwołuje się do koncepcji Rosji imperialnej, zwłaszcza epoki leninowskiej czy stalinowskiej. Właśnie idea odbudowy imperium jest wspólnym mianownikiem dla wszystkich rosyjskich nacjonalistów (podczas gdy w innych kwestiach są bardziej podzieleni – nawet w kwestii stosunku do religii prawosławnej, co nie powinno dziwić, za nacjonalistów bowiem uważają się także neopoganie). Tendencje imperialistyczne cechowały już w 1967 r. grupę Andrieja Fietisowa, członka KPZR, który połączył poglądy neofaszystowskie z założeniami stalinizmu i nazizmu. Innym przykładem są założenia rosyjskiego (w odróżnieniu od ruskiego – chociaż granica między nimi jest bardzo płynna) ruchu patriotycznego, który w swym programie mówi o poparciu dla uczciwych komunistów. 

Inną specyfiką rosyjskiego nacjonalizmu jest jego nierozerwalny związek z państwem. Można tu mówić wręcz o "nacjonalizmie urzędowym", którego korzenie sięgają jeszcze czasów dynastii Romanowów. Dlatego Kreml toleruje, a nawet wspiera tę odmianę, niechętnie natomiast patrzy na nacjonalizm etniczny, do którego zresztą garnie się znacznie więcej ludzi.

Zwolennicy rozwoju Rosji jako imperium lub supermocarstwa twierdzą, że nacjonalizm etniczny jest błędem, wręcz złem i może doprowadzić Rosję do upadku, ograniczyć ją do roli "małej ruskiej republiki", bez znaczenia w globalnej polityce, w której pozostanie ledwie kilka powiatów guberni moskiewskiej, twerskiej czy włodzimierskiej. Z kolei jego wyznawcy starają się wykazać, że doktryna mocarstwowa wręcz przeszkadza w stworzeniu silnego państwa rosyjskiego. Według nich, jego podstawą powinny być: świadomość narodowa, oparcie się na fundamencie etnicznym, wartościach własnej kultury oraz obrona przed "obcym".

Kto w tym sporze ma rację? Z jednej strony – jak przyznają rosyjscy analitycy – Rosjanie nigdy nie ograniczą swych ambicji do zapewnienia sobie realizacji podstawowych potrzeb. To sama historia niejako zmusza ich do ekspansji, rozszerzenia granic rosyjskiego świata, przede wszystkim w sensie kulturowym. Z drugiej strony, jeśli się dąży do mocarstwowego odrodzenia, trzeba dysponować odpowiednimi elitami. Czy wykształciły się już we współczesnej Rosji? Raczej nie. Trudno je znaleźć wśród rządzących polityków, biurokracji, oligarchów. Czy mogą się wykształcić w najbliższym czasie? Wprawdzie – zdaniem dyrektora Centrum Lewada Olega Gudkowa – jeszcze nigdy Rosjanie nie byli tak apatyczni, to w ostatnim czasie pojawiają się tu i ówdzie liderzy, którzy mówią o interesach narodu oraz narodowej dumie prostym i zrozumiałym językiem. I naród ich słucha. Dziś trudno zachęcić ludzi do aktywności na forum publicznym za pomocą haseł liberalnych czy socjalnych, natomiast mówienie o zagrożeniu rosyjskiego narodu przez "obcych", którzy wykorzystują ziemię rosyjską, zyskuje szeroki poklask. Nacjonalizm ma realny wpływ na społeczeństwo, ponieważ rozwija się na podatnym gruncie: pogarszających się warunkach życia i powszechnym poczuciu bezsilności.

Moskwa dla Moskwian

Nacjonalizm etniczny jest w Rosji oficjalnie zabroniony, gdyż Kreml postrzega go jako zagrożenie dla władzy. W rosyjskich środkach masowego przekazu coraz częściej informuje się o procesach sądowych osób uczestniczących w rozpalaniu "etnicznej nienawiści". Aby zneutralizować i skanalizować nastroje nacjonalistyczne, władze postanowiły wspierać powstanie partii Rodina. Prawdopodobnie z tego samego powodu wprowadzono ustawę o cudzoziemcach mającą na celu ograniczenie możliwości zatrudniania imigrantów i w ogóle ich napływu na terytorium Federacji Rosyjskiej.

Nacjonalizm nie jest zjawiskiem dobrze rozpoznanym. Centrum "Sowa" jest obecnie jedyną w Rosji organizacją pozarządową, która zajmuje się jego badaniem, a w miarę możliwości także udzielaniem pomocy prawnej osobom pokrzywdzonym na tle etnicznym.

Z systematycznego monitoringu nieformalnych struktur wynika, iż nacjonalizm etniczny staje się w Rosji coraz groźniejszy – w 2006 roku organizacje wyznające tę ideologię są juz na tyle dojrzałymi strukturami, że ich ewentualne dojście do władzy staje się bardzo prawdopodobne. Może to się stać w sposób pośredni. Aleksander Biełow już zapowiada, że podczas wyborów w 2008 roku wezwie do głosowania na te partie, w których programach znajdą się hasła powstrzymania imigracji. Gdyby jego akcja się powiodła, nowy rząd mógłby zrealizować niektóre postulaty nacjonalistów, a w dowód wdzięczności za poparcie, wprowadzić przedstawicieli ugrupowań nacjonalistycznych w skład gabinetu.

Jak mocny społeczny oddźwięk zyskują nacjonalistyczne slogany, świadczy historia partii Rodina (Ojczyzna), której udało się zdobyć znaczącą liczbę głosów podczas wyborów do moskiewskiej Dumy. Hasła: "Moskwa tylko dla moskwian", "Oczyśćmy nasze miasto ze śmieci!", okazały się bardzo nośne, a skandale towarzyszące kampanii – pobicia i wyrzucenie handlowców obcokrajowców z moskiewskich targowisk – zwróciły na nią uwagę Rosji. Sukces ugrupowania był tak duży, że spowodował kontrakcję putinowskiej Jednej Rosji. Rodinie, choć była pierwotnie popierana przez władze, uniemożliwiono kampanię wyborczą za "rozpalanie nienawiści na tle etnicznym", a jej lider Dmitrij Rogozin został zmuszony do odejścia ze stanowiska szefa partii. Podobnych ksenofobicznych sloganów używała podczas wyborów także LDPR Władimira Żyrinowskiego. Jej hasła to: "Trzeba zamknąć Moskwę dla przybyszów z Południa!", "Chcemy Moskwy jako miasta »ruskich twarzy«", "Nie ma miejsca dla nielegalnych imigrantów w stolicy!". W przeciwieństwie do Rogozina Żyrinowski nigdy nie wchodził w drogę Kremlowi.

Obecnie nacjonalistyczni liderzy postawili na przeczekanie i punktowanie błędów władzy. Właśnie o tym pisze na stronie internetowej ruchu Słowiański Sojusz jego lider Dmitrii Demuszkin: "Nie jesteśmy oderwanymi od rzeczywistości marzycielami, by myśleć, że zdobędziemy władzę w 2008 roku. Rozumiemy, że jest to niemożliwe i nasze ambitne plany są skierowane na 2016 rok, kiedy dojrzeją nasze podstawowe kadry. Do tego czasu będziemy działać wbrew trudnym okolicznościom".

W ubiegłych dwóch latach prawie wszystkie ośrodki badania opinii społecznej w Rosji odnotowały wzrost nastrojów nacjonalistycznych i wrogich przybyszom. W zeszłym roku Lewada Centrum przeprowadziło szczegółowe badania na temat stosunku Rosjan do przedstawicieli innych narodowości. Ich wyniki wyraźnie wskazują narastanie nastrojów ksenofobicznych: 35 procent pytanych mówiło o zaniepokojeniu napływem imigrantów z Kaukazu i Azji, połowa zaś deklarowała wobec nich obojętność połączoną z odrzuceniem. Wśród powodów zaniepokojenia wskazywano, między innymi, brak wdzięczności ze strony przybyszów za to, że w ogóle mogą żyć na rosyjskiej ziemi. Na pytanie, czy Rosja potrzebuje ustawy określającej szczególny status w Federacji Rosyjskiej etnicznych Rosjan, 51 procent pytanych odpowiedziało tak. A na pytanie: napływ jakich narodowości na terytorium Federacji Rosyjskiej powinien zostać ograniczony?, 41 procent wskazało narody kaukaskie, 41 – Chińczyków, 35 – Wietnamczyków, 29 – Cyganów, 23 – przybyszów z republik azjatyckich, 13 – Żydów, 7 procent – Ukraińców (można było podać kilka narodowości).

Rosjanie cechują się dużym poziomem bierności, mobilizuje ich tylko wspólny wróg, a za takiego uznają właśnie imigrantów – ludzi zagrażających ich jedności. Na nastroje ksenofobiczne najbardziej podatni są młodzi, będący jednocześnie najbardziej energicznym elementem społeczeństwa. Według Olega Gudkowa, dla współczesnej rosyjskiej młodzieży nacjonalizm stał się jedyną wyrazistą i do tego "ogólnie dostępną ideą".

Bij obcego

Nastroje ksenofobiczne znajdują, niestety, wyraz także czynach. Napaści na tle etnicznym są coraz powszechniejsze. W wielu regionach rodowici Rosjanie odnoszą się z otwartą wrogością wobec imigrantów: Tadżyków, Czeczenów, Gruzinów itd., którzy jako bardziej przedsiębiorczy często żyją na wyższym poziomie niż miejscowi.

Według danych informacyjno-analitycznego Centrum "Sowa" specjalizującego się w badaniu nacjonalizmu i ksenofobii, w 2004 roku ofiarą tych postaw padło 257 obcokrajowców, z których 46 zostało zamordowanych; w 2005 roku liczba zaatakowanych wzrosła do 435 osób (36 zabitych); w ubiegłym roku napadniętych było już pół setki. Większość ataków była motywowana hasłami nacjonalistycznymi. Z analiz Centrum "Sowa", które obserwuje różne ruchy młodzieżowe, wynika także, iż na przykład skinheadzi stają się coraz bardziej agresywni. Podczas gdy na początku ich działalności napadali głównie na Murzynów, Chińczyków oraz mieszkańców Kaukazu, teraz napadają na osoby ze śniadą cerą, chętnie biją też Kazachów czy Mołdawian.

Środki masowego przekazu ignorują narastanie przemocy na tle etnicznym. Tak było na przykład w wypadku głośnego zabójstwa muzyka i antyfaszystowskiego działacza młodzieżowego Timura Kaczarowa 13 listopada 2005 roku, który zginął z rąk skinheadów. Był on inicjatorem wielu akcji przeciw skinheadom, cieszył się dużą popularnością wśród młodzieży nie tylko w Sankt Petersburgu, skąd pochodził, ale także w innych regionach Rosji. Większość Rosjan nie dowiedziała się o tym morderstwie, ponieważ prasa milczała. Podobnie było po zabójstwie październiku 2005 roku w biały dzień studenta z Peru w Woroneżu czy grupy afrykańskich studentów w Sankt Petersburgu w grudniu 2005 roku. W tym ostatnim wypadku jednak młodzieżowe organizacje antyfaszystowskie zorganizowały demonstracje.

Ogniskami przemocy motywowanej narodowością wciąż pozostają Moskwa i Sankt Petersburg, ale w ostatnim czasie geografia nacjonalistycznej nienawiści poszerza się. W 2004 roku napady skinheadów odnotowano w trzydziestu dwóch regionach Rosji, w 2005 roku – już w dziesięciu więcej, a w 2006 roku ich liczba jeszcze wzrosła [na razie dane nie zostały opublikowane – red.]. Zdaniem komentatorów, skinheadzi czują się w Rosji niemal bezkarnie, ponieważ władze nie reagują na ich poczynania. Znane są przypadki, kiedy zwykli rabusie udawali skinheadów, by zniechęcić milicjantów do pościgu za nimi.

Za najbardziej agresywną i najlepiej zorganizowaną grupę skinheadzką uważany jest "Ruski cel" – młodzieżową przybudówką Partii Ludowo-Nacjonalistycznej działającą od 1998 roku. Skinheadzi odgrywają rolę swoistych młodzieżowych bojówek również w kilku innych organizacjach: choćby Rosyjskim Zjednoczeniu Narodowym czy mającym skandaliczną reputację narodowo-socjalistycznym ruchu Słowiański Sojusz, którego członkowie używają podczas demonstracji symboli przypominających faszystowskie.

Nacjonalistyczne nastroje i przemoc na tle etnicznym narastają też w armii. Jeszcze za czasów ZSRS przynależność żołnierza do innej niż rosyjska narodowości często skazywała go na rolę kozła ofiarnego. Obecnie jest jeszcze gorzej. Z badań Lewada Centrum wynika, że 49 procent pytanych nie chce, by ich krewni służyli w wojsku właśnie z powodu przemocy na tle etnicznym. Dla porównania znacznie mniej, bo 30 procent obawia się zgonu lub zranienia krewnego wskutek konfliktów zbrojnych; 40 procent popiera pomysł formowania sił zbrojnych według kryterium narodowości. Zdaniem ankietowanych, tylko takie rozwiązanie może zapobiec przejawom etnicznej nienawiści w armii.

Tymczasem Kreml bagatelizuje sprawę. "W rosyjskiej armii nie istnieje problemu nacjonalizmu i ksenofobii – oświadczył były minister obrony Rosji Siergiej Iwanow (obecnie jeden z dwóch wicepremierów). – Rosyjska armia to wielonarodowe środowisko, w którym zachowują się najlepsze tradycje rodem z czasów sowieckich" – stwierdził. Podkreślił, że w kręgach oficerskich nie ma miejsca dla nastrojów nacjonalistycznych, a wszystkie ich przejawy wśród żołnierzy "czyścimy rozpalonym żelazem, ogniem i mieczem".

Przeciw imigrantom

Najbardziej masową i prężną organizacją społeczną w Rosji jest obecnie Ruch Przeciwko Nielegalnej Imigracji (DPNI). Powstał w 2002 roku – jak mówi jego główny lider Aleksander Biełow – w odpowiedzi na wydarzenia w miasteczku Chimki w okolicach Moskwy zdominowanym przez imigrantów, przede wszystkim zgwałcenie niepełnoletniej dziewczyny przez Tadżyków. Głównymi celami organizacji – notabene nigdy niezarejestrowanej – są: przeciwstawianie się samowoli przybyszów oraz kontrola nad imigracją.

W stosunkowo krótkim czasie DPNI udało się stworzyć sieć oddziałów w tych regionach Rosji, gdzie skupiska imigrantów są stosunkowo liczne. Członkiem Ruchu może zostać praktycznie każdy. Trzeba tylko wyrazić wolę aktywnego zwalczania imigrantów w obronie swej ziemi. Do organizacji wstępują nie tylko skinheadzi, ale też osoby wykształcone. Obecnie działalność DPNI polega głównie na zwoływaniu demonstracji, zebrań i agitacji, którą upowszechnia za pośrednictwem Internetu.

Główną akcją i wizytówką DPNI jest organizowany od dwóch lat Ruski Marsz, który gromadzi po kilka tysięcy uczestników. Odbywa się 4 listopada w Dzień Zjednoczenia Narodowego (przywrócone kilka lat temu oficjalne święto, obchodzone w carskiej Rosji jako Dzień Wyzwolenia Moskwy). Władze patrzą na to niechętnym okiem. W ubiegłym roku w Moskwie i wielu innych miastach zakazano manifestacji, a strony internetowe Ruchu zostały zablokowane. Nie na wiele się to zdało. Przygotowania do demonstracji odbywały się w konspiracji i w końcu i tak do nich doszło. Władzom pozostało tylko pilnować porządku.

W Moskwie zaangażowano do tego siedem tysięcy milicjantów i wojskowe helikoptery. Demonstracje odbyły się w wielu miastach i wzięło w nich udział łącnzie około 20 tysięcy osób. Rok wcześniej w Ruskim Marszu uczestniczył nie tylko DPNI, ale także Eurazjatycki Związek Młodzieży Aleksandra Dugina oraz Narodowa Wola pod wodzą deputowanych Dumy Siergieja Baburina i Wiktora Ałknisa. Na transparentach dominowały hasła: "Sława Rosji" "Rosja należy do nas". Na jednym z nich pojawił się nawet napis "Kondopoga – miasto bohater". Skąd się wziął? W miejscowości Kondopoga w Karelii jej mieszkańcy, w większości etniczni Rosjanie, w ciągu dwóch nocy wyrzucili wszystkich przybyszów z Kaukazu i spalili ich sklepy i domy.

Władze próbowały dyskredytować te demonstracje. Pierwszy Ruski Marsz uznały wręcz za faszystowski, ponieważ jeden z jego uczestników trzymał hitlerowską flagę, co natychmiast wychwyciły środki masowego przekazu. Lider DPNI podkreśla jednak, że zwolennicy jego ruchu nigdy nie podzielali poglądów nazistowskich, a wypadek z flagą był jednorazowym incydentem.


Podziemne struktury rosyjskich nacjonalistów

Z raportu "Rasizm, ksenofobia, dyskryminacja etniczna i antysemityzm w Rosji", ogłoszonego w tych dniach w Moskwie, a opracowanego przez Moskiewskie Biuro Praw Człowieka (MBPCz) przy wsparciu Unii Europejskiej, wynika, że rosyjscy nacjonaliści mają już pod bronią ponad 50 tysięcy skinheadów. "Łysogłowi" działają nie tylko w Moskwie i Petersburgu, ale praktycznie w każdym dużym mieście.
edług MBPCz, w pierwszej połowie tego roku rosyjscy naziści przystąpili do tworzenia "równoległych struktur władzy" i podporządkowanych im formacji zbrojnych.

W lutym Związek Wojskowo-Mocarstwowy, kierowany przez generała w stanie spoczynku Leonida Iwaszowa wezwał do zakładania "rad kolektywów pracowniczych i wojskowych" z własnymi "organami wymiaru sprawiedliwości" - trybunałami ludowymi.

Inna organizacja nacjonalistyczna - Związek Słowiański, zaapelowała do swoich sympatyków o tworzenie "ludowego ruchu oporu" i kupowanie broni.

Związek Słowiański poparł Ruch Przeciwko Nielegalnej Emigracji, który rozbił swoje szeregi na pięcioosobowe grupy. Kluczem podziału było "miejsce zamieszkania i posiadanie samochodu". Stronnicy ruchu zostali poinstruowani, "gdzie i jaką broń kupować, a także jakie książki na temat wojny partyzanckiej czytać".

Rekrutacja do organizacji nacjonalistycznych często odbywa się jawnie. Rosyjski Związek Ogólnonarodowy zamieścił we władimirskiej gazecie "Rubież" ogłoszenie o otwarciu "obozu letniego". Jak ustaliło MBPCz, celem obozu było "powołanie do życia struktur o wysokim potencjale mobilizacyjnym". Organizatorzy chcieli to osiągnąć przez "nauczanie sportów walki, religii, podstaw świadomości narodowej, zasad przetrwania w ekstremalnych warunkach i konfliktologii stosowanej".

Z raportu wynika, że w okresie od stycznia do czerwca bieżącego roku rosyjscy skinheadzi zamordowali 10 osób, a pobili ponad 200. W tym samym czasie za przestępstwa na tle nienawiści rasowej w sześciu procesach skazano 21 skinów.

MBPCz zwraca uwagę, że w pierwszym półroczu 2005 roku rosyjscy nacjonaliści dokonali co najmniej dwóch zamachów terrorystycznych - próbowali zabić prezesa koncernu elektroenergetycznego RAO JES Anatolija Czubajsa i wykoleili pociąg pasażerski Grozny - Moskwa.

Przeprowadzili również zmasowany atak hakerski na strony internetowe obrońców praw człowieka i organizacji żydowskich.
 

Przegląd prasy nacjonalistycznej w Rosji

Choć rosyjskie organizacje nacjonalistyczne, ruchy i nieformalne ugrupowania wydają wiele tytułów, prasa ta nie jest w Rosji powszechnie i łatwo dostępna. Nie sposób jej dostać w ulicznych kioskach, nie jest też wystawiana w salonach prasy. Jednak dla chcącego nic trudnego. W każdym mieście, oczywiście także w Moskwie, istnieją miejsca, w których "swój" bez problemu dostanie prawicowe gazetki. Zazwyczaj na ulicznych stoiskach lub w oficjalnych i "półpodziemnych" siedzibach organizacji nacjonalistycznych.

Prasa nacjonalistyczna w Rosji – tak jak same organizacje – dzieli się na dwie główne kategorie: imperialną, głoszącą potrzebę odrodzenia mocarstwowej Rusi, oraz etniczną, która skupia się na obronie narodu rosyjskiego przed zalewem "obcych".

W pierwszym obiegu wychodzi Ruski Wiestnik ("Rosyjskie Wiadomości"), który można dostać nawet w niektórych licencjonowanych kioskach obok oficjalnych tytułów. Gazeta ukazuje się od 1991 roku i poświęcona jest promowaniu idei nacjonalizmu imperialnego. W podtytule cytowane są słowa rosyjskiego mnicha Mikołaja: "Ten, kto kocha Rosję i Cara, ten kocha Boga". Znawcy historii Rosji od razu skojarzą, że w ten sposób Ruski Wiestnik nawiązuje do miesięcznika o tej samej nazwie i podobnej linii programowej, który założył sam Aleksander Puszkin. Puszkinowski Wiestnik redagowany był przez najwybitniejszych ówczesnych rosyjskich pisarzy i publicystów, którzy propagowali na jego łamach "cnoty i obyczaje praojców (Rosjan)". Rosyjska przeszłość jawiła im się jako istna idylla. Głosili, że Ruś za czasów Ruryka znacznie przewyższała w sensie moralnym i politycznym kraje zachodniej Europy, należało zatem porzucić zgniłą filozofię europejską i powrócić do źródeł.

Obecny wydawca Ruskiego Wiestnika – Fundacja Słowiańskiego Pisma i Kultury – kontynuuje misję wielkich poprzedników. Przeanalizujmy jeden z najnowszych numerów z końca 2006 roku, w którym pojawiają się wszystkie ulubione wątki gazety. W redakcyjnym wstępniaku zatytułowanym Rocznica zdrady czytamy, iż 8 grudnia jest dniem, w którym: "Piętnaście lat temu wydarzyła się historyczna tragedia. Trzech zdrajców ojczyzny: Jelcyn, Krawczuk i Szuszkiewicz, zawiązało »białowieski spisek«, który doprowadził do upadku historycznej Rosji". Redakcja traktuje zarówno porozumienie o rozpadzie ZSRS, jak i decyzję o powołaniu WNP jako nieprawomocne. Wzywa zatem do "oddania racji historycznej sprawiedliwości" i pracy na rzecz "odrodzenia wielkiej Rosji". "Imperium Rosyjskie wciąż istnieje, a jego spuścizna czeka na swego prawnego właściciela", ogłasza Ruski Wiestnik. "Uwarunkowania historyczne – niezależnie od zamiarów i czynów polityków – sprawią, że trzy słowiańskie republiki: Rosja, Ukraina i Białoruś, zjednoczą się, a Wielka Rosja odzyska status jednego, wielkiego i niepodzielnego Mocarstwa". Rzecz jasna, te trzy narody o niczym innym nie marzą, na dowód czego często przytacza się wyniki badań społecznych.

 

Gazeta jest generalnie przychylnie nastawiona do obecnych władz Kremla i często publikuje apele przypominające prezydentowi, by pamiętał o obronie interesów narodu rosyjskiego. W numerze z 2 listopada 2006 roku ukazał się na przykład artykuł: Władimirze Putinie, wyzwólcie Rosjan z niewoli. Czytamy w nim: "Władimirze Władimirowiczu, przecież Pan lepiej niż ktokolwiek z nas wie, iż naród rosyjski żyje w wielkim upokorzeniu i jest okradany na swej ojczystej ziemi. Dlatego nie wolno pozbawiać wolności prawdziwych Rosjan – narodowych bohaterów, bo to tylko przyspieszy kolejną rewolucję!". Odezwę tę wystosowano w związku z zatrzymaniem pod zarzutem propagowania nienawiści etnicznej lidera Narodowo-Mocar-stwowej Partii Rosji Borisa Mironowa.

Dwa inne prorządowe periodyki narodowo-patriotyczne to Zawtra ("Jutro") oraz Wremia ("Czas"). Zawtra powstało w 1993 roku z gazety Dien – głównego organu ruchu narodowo-patriotycznego w Rosji po upadku ZSRS. Jego redaktorem naczelnym jest rosyjski działacz patriotyczno-narodowy, pisarz Aleksander Prochanow. Gazeta była ściśle związana z nacjonalistyczną partią Rodina, w czasie, gdy przewodził jej Dmitrij Rogozin. W każdym numerze ukazywała się rubryka "Puls Rodiny". Niegdyś bardzo poczytna w kręgach rosyjskiej inteligencji – zwłaszcza twórczej – która popierała ideę odrodzenia imperium rosyjskiego oraz "prawdziwego ducha rosyjskiego narodu", ostatnio jednak jej popularność nieco się zmniejszyła.

Wremia to organ Rosyjskich Konserwatystów, sytuujący się "bliżej ludu". Znajduje to odzwierciedlenie w częstych apelach do narodu, w których podkreśla się, iż Rosjanie muszą wreszcie "poczuć się panami na własnej ziemi i zacząć wprowadzać porządek". "Trzeba przyjąć twardą postawę wobec imigrantów, którzy tworzą w Rosji enklawy i nie zamierzają się naturalizować" – wzywają Wremia, zapewniając przy tym, że "rosyjski nacjonalizm w swojej istocie niesie pokój. Uratuje on i Rosję, i całą ludzkość".

Innym pismem lansującym idee mesjanizmu cerkiewno-rosyjskiego, lecz w jeszcze radykalniejszej formie, jest almanach Trzeci Rzym, wydawany przez Rosyjski Sojusz Narodowy. Ostro krytykuje on politykę Kremla, zwłaszcza prezydenta Putina. Posuwa się nawet do takich stwierdzeń, jak: "Za rządów Putina naród rosyjski przeżył największe poniżenie w dziejach" czy "Rosja Putina służy nie Bogu, lecz diabłu. Jednak w prawosławnym środowisku dojrzewa narodowy opór i wola". Zapewne właśnie ze względu na skrajne, antyputinowskie hasła Trzeci Rzym jest znacznie trudniej dostępny niż omówione wcześniej tytuły. Mimo to wyróżnia się dobrą jakością techniczną. Pod kolorową okładką z logo w języku staro-cerkiewno-słowiańskim oraz prawosławną i carską symboliką, kryje się sto dwadzieścia stron bardzo emocjonalnego tekstu. Wystarczy wymienić kilka tytułów z dowolnego numeru: Jesteśmy Rosjanami!, Rosjanin to więcej niż słowo, Rosyjskie zjawisko, Wojna cywilizacji – wojna kultur: jak ma w niej zwyciężyć naród rosyjski, Czy Putin jest przyjacielem Rosjan? Większość tekstów napisana jest w formie apeli, które uzasadniają nacjonalizm, do znudzenia powtarzając tezy o "posłannictwie" narodu rosyjskiego, jego kulturowej wyjątkowości i historycznej misji zbawienia świata. Oto próbka charakterystycznej retoryki Trzeciego Rzymu. W artykule Dlaczego Rosjanie muszą być nacjonalistami czytamy: "Jeżeli chcemy przetrwać i przechować nasz ród, naszą krew i naszą ziemię, musimy stać się nacjonalistami! W przeciwnym razie zginiemy! Każdy prawdziwy Rosjanin musi zatem myśleć kategoriami nacjonalistycznymi".

Imperatywy są zresztą ulubionym chwytem retorycznym almanachu: Jesteś przedsiębiorcą? Zatrudniaj swego brata – Rosjanina!; Jesteś nauczycielem? Wpajaj uczniom dumę narodową!; Jesteś urzędnikiem? Nie bierz łapówek od obcych, nie sprzedawaj swoich braci przybłędom. Żyj według zasady: "Rosjaninie, pomóż Rosjaninowi!".

Trzeci Rzym ma także ambicje dać swym czytelnikom strawę intelektualną. Od czasu do czasu można na jego łamach przeczytać biografię jakiegoś wybitnego prawosławnego mnicha lub zapoznać się z historycznymi źródłami rosyjskiego cerkiewno-państwowego mesjanizmu.

Pisma nacjonalistów etnicznych używają znacznie prostszego języka i koncentrują się na innych zagadnieniach. Ich tematem numer jeden jest protestprzeciwko "okupacji rosyjskiej ziemi przez imigrantów". W popularnych, choć wychodzących nieregularnie, manifestach Ruchu Przeciw Nielegalnej Imigracji (DPNI) w wiele mówiącej rubryce "Kronika okupacji" rzucają się w oczy tytuły: Cyganie zgwałcili rosyjską dziewczynę, Nigdy nie kupujcie chińskiego barachła!, Krymscy Tatarzy przechwycili magazyn broni w Symferopolu, Imigrant z Mołdawii wystrzelił milicjantowi w głowę czy Afgańczycy zgwałcili 15-letnią Jekaterinę.

Po lekturze nacjonalistycznych pism nasuwa się jeden wniosek: przedstawiają one dość archaiczny obraz rosyjskiego nacjonalizmu. Jego najniebezpieczniejszą odmianą jest nacjonalizm imperialny, szukający poparcia Cerkwi Prawosławnej. Gazety propagujące ten nurt mają bowiem charakter masowy, ukazują się dość regularnie od początku lat dziewięćdziesiątych, wypracowały w miarę spójną ideologię i zdążyły już zdobyć sobie wierne grono czytelników. Nacjonalizm etniczny natomiast nie dorobił się jeszcze ani stałych, ważnych tytułów, ani bardziej rozbudowanej intelektualnie doktryny.

 



 

6

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin